Roberto Benigni
Doskonały, wręcz książkowy przykład twórcy, który nie wykorzystał swojej szansy w Hollywood. Roberto Benigni zdobył Oscara i wielki szacunek publiczności za film pod tytułem La Vita è bella. Obraz ten do dziś stawiany jest obok takich dzieł jak Forrest Gump czy The Shawshank Redemption na listach najważniejszych współczesnych produkcji filmowych. Niestety włoski artysta nie poszedł za ciosem. Jego kariera reżyserska skończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Przyczynił się do tego z pewnością obraz Pinokio, który w USA odniósł sromotną porażkę, „robiąc karierę” między innymi na rozdaniu Złotych Malin. Co gorsza, Roberto Benigni przestał się udzielać również aktorsko. Jedyna rola po filmie Życie jest piękne warta odnotowania, to epizod w średnim filmie Woody Allen z 2012 roku pod tytułem To Rome with Love.M. Night Shyamalan
Człowiek legenda w środowisku, jeśli chodzi o zmitrężenie wielkiego talentu. Twórca ten ma niezaprzeczalny styl, ale co z tego, jeśli praktycznie każdy jego obraz odnosi porażkę artystyczną z powodu błędów realizacyjnych i scenariuszowych. The Sixth Sense wprowadził Shyamalana na sam szczyt, z którego powoli spadał, aż osiągnął depresję takimi produkcjami jak The Happening, After Earth czy Wayward Pines. Ostatnio ponownie odbił się od dna dzięki The Visit z 2015 roku i Split z 2016. Produkcje te prezentowały zadowalający poziom, ale nie da się ukryć, że Shyamalan jest sam sobie winien, że nie zajmuje miejsca wśród magików kina obok Guillermo del Toro czy Peter Jackson.Lasse Hallström
Ten wiekowy już szwedzki twórca mógł zostać hollywoodzkim specem od kameralnych opowieści, pełnych niezwykłych postaci. To on przecież wyreżyserował What's Eating Gilbert Grape, słynny obraz, w którym spotykali się Johnny Depp i Leonardo DiCaprio. Później częstotliwość, z którą tworzył dobre filmy, znacznie się zmniejszyła. W jego filmografii warto wyszczególnić z pewnością Chocolat, The Cider House Rules i The Hundred-Foot Journey. Zdarza mu się wracać do skandynawskiego kina, ale bez większych sukcesów (Hypnotisören). W 2018 roku będzie miał szansę pokazać, co potrafi, w superprodukcji w gwiazdorskiej obsadzie pod tytułem The Nutcracker and the Four Realms .David Ayer
Dzięki takim obrazom jak Training Day czy udziałowi w projekcie The Fast and the Furious z 2001 roku stał się jednym z najbardziej pożądanych hollywoodzkich twórców. Swój potencjał potwierdził w End of Watch i w Fury, a potem zaliczył jedną z najbardziej epickich wpadek w postaci Suicide Squad. Fani popkultury komiksowej do dziś nie są w stanie wybaczyć mu niedbalstwa, jakim popisał się, tworząc opowieść o Harley Quinn i pozostałych. W 2017 roku jego marka znów ucierpiała, tym razem przez słabo oceniany netflixowy projekt pod tytułem Bright. Mimo że artystycznie Ayerowi zarzuca się wiele, to wciąż jest dobrze zarabiającym twórcą. W związku z tym możemy być pewni, że zobaczymy go w jeszcze niejednej pięknej porażce.Sam Raimi
Jeden z tych kultowych reżyserów, których gwiazda nie świeci wystarczająco jasno. The Evil Dead z 1981 roku uczyniło z Raimiego specjalistę od horrorów, a Spider-Man superbohaterskim wyjadaczem. Czemu więc Raimi nie zajmuje należnego mu miejsca wśród najbardziej kasowych i modnych reżyserów? Po trylogii Spider-Mana jego kariera niemiłosiernie zwolniła, a reżyser przeniósł się do telewizji, próbując wskrzesić markę Martwego zła w serialu Ash vs. Evil Dead. Produkcja ta była dość popularna wśród fanów takiej konwencji, ale finalnie anulowano ją po trzech sezonach.To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj