Goldfinch, Donna Tartt
Szczygieł to jedna z tych książek, których nie można przeczytać za jednym zamachem – i nie mam tutaj na myśli monstrualnych rozmiarów, a gęstą atmosferę, jaką tworzy słowami Donna Tartt. Każdy rozdział trzeba przemyśleć, przetrawić i poświęcić czas na przygotowanie się do lektury kolejnego. Czytanie powieści Tartt jest jak oglądanie obrazu, z tą różnicą, że artysta zamiast pędzlem posługuje się piórem. Pisarka kolejny raz udowodniła, że potrafi łączyć intrygującą fabułę z perfekcyjnie nakreślonymi bohaterami i inteligentnymi dialogami. Jest to książka, którą można rozumieć na wiele sposobów, każdy wyciągnie z niej dla siebie coś innego - i to jest jej największa zaleta. [Kamila Hladisz]Stand on Zanzibar, John Brunner
Powieść Brunnera trafiła do Polski z dużym, bo blisko 40-letnim opóźnieniem, ale jest przykładem science fiction, które mimo upływu lat ani trochę się nie zestarzało, a legenda, jaka otacza tę powieść, nie jest ani odrobinę przesadzona. Ta bardzo interesująca literacko i koncepcyjnie proza (również na poziomie rozwiązań formalnych) porusza nadal aktualne problemy: przeludnienie, konflikty społeczne czy rolę korporacji. Wszyscy na Zanzibarze pokazują, że można pisać świetną science fiction, bazując także na miękkich naukach, nie tylko fizyce czy biologii. [Tymoteusz Wronka]World Gone By, Dennis Lehane
Świat amerykańskiej mafii, zwłaszcza tej sprzed dekad, to jeden z lepiej opisanych i ogranych motywów w literaturze. Oczywiście większość tych powieści i filmów to takie tam bajdurzenia, ale są twórcy, którzy naprawdę wiedzą, o czym piszą, przygotowują się, wiedzą, na czym ów „miniony świat” polegał, a przy tym ich dzieła są tak skonstruowane i napisane tak dobrym językiem, że tylko czytać i czekać na więcej. Jeśli szukacie lektury zbliżonej do Ojciec chrzestny (i równie dobrej), to właśnie znaleźliście. [Kamil Śmiałkowski]Pamięć wszystkich słów. Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Robert M. Wegner
Pamięć wszystkich słów jest dobrym zaprzeczeniem tezy, iż długie cykle fantasy szybko tracą impet, wałkując wciąż jeden i ten sam schemat. W przypadku Opowieści z meekhańskiego pogranicza widzimy jednak stałą (choć niepozbawioną potknięć) ewolucję. W tym tomie autorowi udało się zachować zdrowy balans: patos bywa rozładowany humorem sytuacyjnym, przeskokiem narracyjnym lub nagłym twistem fabularnym, dzięki czemu meekhańska gawęda sprawia, że serce rośnie, a jednocześnie nie pozwala mu pęknąć jak balonikowi. [Piotr "Vivaldi" Sarota]Wróżenie z wnętrzności, Wit Szostak
Wit Szostak posiada niesamowitą umiejętność konstruowania frazy i nadawania tekstowi rytmu wprowadzającego czytelnika w trans, a gdy dołożyć do tego podszyty realizmem magicznym, wnikliwy i emocjonalny obraz człowieka, to rezultatem jest przejmująca proza. Lektura niełatwa, ale na wielu poziomach satysfakcjonująca – skłania do refleksji i zadawania sobie pytań (także tych niewygodnych). Być może powieścią Wróżenie z wnętrzności wreszcie wyjdzie z cienia i trafi na literackie salony? Z pewnością na to zasługuje. [Tymoteusz Wronka]To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj