Granie prosiaka wychodzi mi naturalnie – nasz wywiad z Nickiem Parkiem, reżyserem Jaskiniowca
O tworzeniu animacji poklatkowej, graniu Maciorka i kulisach Jaskiniowca opowiada mi reżyser filmu, Nick Park.
Czterokrotny zdobywca Oscara, Nick Park jest znany z takich filmów jak Wallace & Gromit in The Curse of the Were-Rabbit, A Close Shave, The Wrong Trousers, Chicken Run oraz jest też twórcą popularnego baranka Shauna. Teraz powraca z właśnie wchodzącym na ekrany kin nowym filmem animowanym Early Man. Miałem okazję porozmawiać z reżyserem o tym, jak tworzył swoje najnowsze dzieło i komu się powinno spodobać.
ADAM SIENNICA: Byłem zaskoczony, że zdecydowałeś się dać głos Maciorkowi, który nie mówi w ludzkim języku. Taki miałeś zamiar od początku?
NICK PARK: Nie, na początku postać miała być normalnie obsadzona. Podczas montowania storyboardów podkładaliśmy pod sceny tymczasową muzykę i tymczasowe głosy, które osobiście tworzyłem. Także pod świnkę Maciorka. Jeden z moich kolegów stwierdził, że świetnie mi to wyszło. Chciałem, aby ktoś inny go zagrał, ale spytali, czemu bym sam tego nie zrobił. No to się zgodziłem [śmiech].
Przypuszczam, że granie takiej postaci nie jest takie łatwe, jak się wydaje.
Nie, zdecydowanie nie [śmiech]. Stanąłem przy mikrofonie i zacząłem wydawać różne odgłosy. Granie prosiaka wychodzi mi naturalnie [śmiech]. Bardzo mi się to podobało, bo jest to rola bardzo ekspresywna. Znasz postać Scooby'ego Doo? Pracując z Maciorkiem, myślałem o nim jako o Scooby Doo, gdyby ten był świnką [śmiech]
Przeczytałem dziś, że Eddie Redmayne i Maisie Williams podczas przygotowań do roli przebrali się za jaskiniowców i dźgali się plastikowymi włóczniami. To jest coś, co im może zasugerowałeś?
[śmiech] Nie, nie. Przyjechali do nas do studia. Nie kazaliśmy im się przebierać. Zrobili to całkowicie dla zabawy [śmiech]. Są aktorami, więc dla nich wejście w kostium jest czymś naturalnym. Mamy w studiu takie miejsce, gdzie razem z animatorami odtwarzamy różne sceny, więc czasem przebieramy się w kostiumy, by lepiej wejść w rolę. Dzięki temu mogę bardzo klarownie pokazać animatorom, którzy będą oglądać nagranie, jak powinny wyglądać określone ruchy, ich wyczucie czasu oraz jak powinna wyglądać mimika określonych gagach. To pozwala mi im dokładnie wyjaśnić, czego od nich oczekuję.
Czasem wydaje mi się, że widzowie nie rozumieją, że aktor w dubbingu animacji nie podkłada tylko głosu, ale gra tę postać. Jak ty to postrzegasz? I jak pracujesz z aktorami?
Dla aktorów jest to bardzo trudne, bo nie mają planu, scenografii i kostiumów. Dlatego też podczas pracy nie mają nic z czym mogą wejść w interakcję. Nagrywamy głosy w specjalnych kabinach w bardzo niewielkiej przestrzeni. Lubię przebywać z aktorem w tym miejscu, by mógł bezpośrednio wchodzić w dialog z drugą osobą, bo wówczas odgrywam rolę postaci, z którą on rozmawia. To jest niesamowite, jak Eddie Redmayne, Maisie Williams czy Tom Hiddleston wchodzą w rolę. Oni tak jakby fizycznie zmieniają się w te postacie podczas nagrywania dubbingu. Obserwujemy ich twarze i wykorzystuje mimikę w animacji. Ich rolę stają się częścią procesu animacji.
A było tam miejsce na improwizacje aktorskie? Dali ci jakieś sugestie lub pomysły?
Jasne, uwielbiam, gdy coś takiego dzieje się podczas pracy. Każdy dawał z siebie wiele. Wszystkie sceny powtarzali kilka razy, by próbować różnych rozwiązań, na które wpadli. Zawsze świetnie to wypada, gdy aktor ma pomysły, jak poprawić scenę, jak sprawić, by była zabawniejsza, czy po prostu dodać jakiś dialog, który ich zdaniem pasuje do postaci. Rob Brydon, popularny komik w Wielkiej Brytanii, wciela się w trzy postacie, w tym w komentatorów sportowych. Miał pełno sugestii. Nagrywaliśmy wszystko, co robili aktorzy i każdy z nich wprowadzał wiele nowych pomysłów. Mieliśmy bardzo dużo materiału i aż żałuję, że nie mogłem wszystkiego wykorzystać.
Jako fan piłki nożnej jestem pozytywnie zaskoczony, że można twój film określić słowami: prawdziwa nieopowiedziana historia powstania piłki nożnej. Czy jest to coś, co chciałeś osiągnąć?
Taki był cel. Nie wiem, jak różne kraje traktują ten sport, ale w Anglii jesteśmy bardzo dumni z tego, że wymyśliliśmy ten sport. Tylko nigdy nie możemy zdobyć mistrzostwa świata [śmiech]. Myślenie o tym na pewno nie jest za bardzo pomocne [śmiech] Działa tu kwestia angielskiego humoru, który opiera się na umniejszaniu swojej wartości. Sam nie jestem fanem piłki nożnej. Dorastając, kibicowałem lokalnej drużynie, ale nigdy nie byłem na meczu. Pamiętam, że w dzieciństwie nawet miałem plecak drużyny Preston North End, ale dopiero ostatnio podczas zbierania informacji do filmu, obejrzałem ich mecz. Najważniejsze dla mnie jest jednak to, że aby świetnie się bawić na Early Man, nie trzeba być fanem piłki nożnej. Mimo wszystko nie zabraknie dobrych gagów dla fanów futbolu.
A takie żarty zawsze dość uniwersalne, więc w Polsce czy innym kraju, gdzie piłka nożna jest popularna, widzowie powinni je polubić i zrozumieć.
Właśnie, a poza tym poruszamy istotne problemy. Fani piłki nożnej czują, że w tym sporcie coraz większą rolę zaczyna odgrywać kwestia pieniędzy, nie walorów czystej rywalizacji na boisku. Wielu chce powrotu samej esencji gry. Jak wspomniałem, nie jestem fanem piłki nożnej, ale uwielbiam oglądać mistrzostwa świata. Mimo wszystko lubię ten sport. Jest on jedną z bardziej cywilizowanych rzeczy na świecie [śmiech]. A przecież sama piłka nożna ma w sobie pewien aspekt plemienny nie oparty na przemocy, ale na dobrej grze na boisku.
To świetnie pasuje do plemienia bohaterów oraz przesłania filmu o tym, jak dobra jest praca zespołowa. Chyba nawet lepiej, niż inne sporty, które mogliście wziąć pod uwagę.
Zgadza się. Od dawna chciałem zrobić coś o jaskiniowcach, ale nie chciałem, aby było to oklepane. Dlatego myśląc o tym, co będzie zabawne, wpadłem na jaskiniowców uprawiających sport. Nigdy wcześniej nie widziałem filmu sportowego o prehistorycznej drużynie skazanej na porażkę. Nasz będzie pierwszy [śmiech].
Filmy animowane z reguły muszą być skierowane do dzieci oraz do ich rodziców. Zastanawia mnie, jak chcesz osiągać równowagę pomiędzy treścią, która spodoba się dzieciom, a tą, która rozbawi rodziców.
To tak naprawdę wychodzi z samej historii. Przyznam, że pracując nad filmem, nie zastanawiam się nad grupą demograficzną. Robimy te filmy dla siebie, więc skupiamy się na tym, co nas bawi czy straszy teraz, a co nas bawiło i straszyło, gdy byliśmy młodzi. Dlatego nie tworzymy określonych rzeczy z myślą: to spodoba się dorosłym, to spodoba się dzieciakom. Zawsze miło jest słyszeć, że ktoś świetnie się bawił na tym filmie ze swoimi dziadkami i razem się śmieją z gagów.
Lubię animację poklatkową. Sam wychowywałem się na Clash of the Titans czy Milion lat przed naszą erą z efektami specjalnymi Ray Harryhausen. Zastanawia mnie, co takiego jest w tym stylu animacji, że to nadal działa? Chyba na swój sposób jest to coś wyjątkowego na tle innych stylów.
Dokładnie, myślę tak samo. Jak byłem młody, sam też uwielbiałem Milion lat przed naszą erą, bo jestem wielkim fanem dinozaurów. Wówczas nie mogłem uwierzyć, że widzę dinozaury na ekranie. Początkowa scena w naszym filmie z Rayem i Harrym, walczącymi dinozaurami, jest hołdem dla Raya Harryhausena. Miałem ten zaszczyt spotkać go kilka razy w życiu. Uwielbiam filmy przygodowe z jego potworami. Są cudowne.
Zatem można powiedzieć, że dla dzieciaków nie jest ważne, czy jest animacja komputerowa, czy poklatkowa, bo liczy się historia?
Powstają naprawdę dobre filmy tworzone animacją komputerową. Pozwala ona na wiele i ciągle się rozwija. W pewnym sensie nie miałem wyboru, jaką animacją się zajmę. Kiedy miałem 11 lat, Milion lat przed naszą erą zainspirowało mnie do rozpoczęcia przygody z kamerą i tworzenia własnych filmów. Zacząłem też tworzyć dinozaury z gliny. W Early Man wykorzystaliśmy trochę efektów komputerowych do tworzenia tłumu, stadionu czy wulkanu. Ważny jest dla nas ten powrót do korzeni, gdzie sami ręcznie modelujemy glinę. Problemem staje się samo manualne tworzenie animacji poklatkowej, bo wówczas przy ruchu mogą pojawić się pewne drgania. Osobiście to lubię i zawsze mówię animatorom, by się tym nie przejmowali. Sposób, w jaki to jest tworzone, praktycznie niewiele się zmienił od czasu pierwszego filmu o King Kongu. Nie zapominajmy o tym, że wszystko jest robione ręcznie. Jest to coś, co przemawia do współczesnych dzieciaków.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe