Podczas procesu selekcji najlepszych filmów akcji, głowa mogła rozboleć nawet najlepszych szperaczy. Trudno było bowiem stworzyć ranking, w którym znajdzie się więcej pozycji niż cztery, w porywach do pięciu. Ostatecznie udało się znaleźć ciut więcej, dlatego istnieje szansa, że ten rok nie był taki zły dla tego gatunku. Ocenicie sami. Jak wyglądały kryteria? Przede wszystkim pod uwagę brana była jakość produkcji i efektowność. Na pewno akcja ma swoje szczególne cechy, więc zadbaliśmy o to, żeby każdy z wymienionych tutaj filmów, spełniał je w zadowalającym stopniu. Kolejność pozycji jest przypadkowa - trudno bawić się w wartościowanie, który jest lepszy, który gorszy. Znajdują się tutaj najlepsze filmy akcji z tego roku, więc nie ma sensu jeszcze ich ustawiać w odpowiednich miejscach. Chociaż końcówka zestawienia zdaje się sugerować ten najlepszy... Uwaga! Jeżeli do końca roku pojawi się równie dobry film akcji, to zostanie dopisany do poniższej listy.

The Purge: Election Year (reż. James DeMonaco)

Czas wyborów zbudowany jest na tym samym schemacie co poprzednia część. Ponownie przemierzamy ulice miasta wraz z Leo, poznajemy innych bohaterów i kolejny raz próbujemy ujśc z życiem. W porównaniu do poprzednich części, drugoplanowe postaci mają więcej do zagrania i nie skupiamy się jedynie na Leo, granym przez Franka Grillo. Na drodze bohaterowie spotykają wiele przeszkód, czy to ze strony zwykłych Oczyszczających, czy też grupy wyszkolonych najemników. Podczas seansu - jakby to banalnie nie zabrzmiało - po prostu obchodzi nas ich los. Akcja nie jest na tyle burzliwa, by w jakiś sposób zapisać się na kartach gatunku, ale potrafi wgnieść w fotel i wywołać gęsią skórkę.

London Has Fallen (reż. Babak Najafi)

Trochę z braku laku, ale oceniając efektowność tego filmu, to z pewnością daje porządną dawkę adrenaliny i trzymającą w napięciu akcję. To również historia przyjaźni pomiędzy prezydentem, a jego ochroniarzem. Mamy zatem na ekranie bardzo ciekawy duet, który żartem potrafi rozładować napięcie. Produkcja Babaka Najafiego ma tę zaletę, że prócz dobrej rozrywki potrafi nakłonić widza do refleksji. Swym realizmem zwraca uwagę na współczesną sytuację światową i zagrożenia, jakie niesie ze sobą obecna polityka oraz technologia. Nikt nie może czuć się bezpiecznie, bo nie wiadomo, kogo ani kiedy i gdzie dosięgnie zabójczy pocisk.

Mechanic: Resurrection (reż. Dennis Gansel)

Ten film z pewnością nie podpasuje każdym, ale fani gatunku powinni być zadowoleni. Bójki, wybuchy i strzelaniny - rozrywka w najczystrzej postaci. Są również efektowne krajobrazy, piękna Jessica Alba, świetny Tommy Lee Jones na trzecim planie i fabuła na tyle prosta, że nie przeszkadza w cieszeniu się wszystkimi wymienionymi atrakcjami. Zresztą omawiany tytuł nie udaje czegoś, czym nie jest, oferując dokładnie taką rozrywkę, jaką zaprezentowały zwiastuny i za tą szczerość z pewnością twórców należy pochwalić. Najważniejszy jest tu jednak Jason Statham, który ponownie próbuje szturmem zdobyć kina. Mimo wieku, wciąż w wysokiej formie fizycznej, co widać po niesamowicie zrealizowanych scenach walk.

13 Hours (reż. Michael Bay)

A jednak! Michael Bay potrafi jeszcze wyreżyserować film, w którym prócz niesamowicie zrealizowanych scen akcji, jest coś więcej. Traktuje widza poważnie i z szacunkiem, a przy tym nie zapomina, że potrafi (kocha) tworzyć zapierające dech w piersiach sceny. Bay przedstawia nam grupkę wojennych kontraktorów i nie opowiada o ich przywiązaniu do amerykańskiej flagi. Zajmuje się ich poświęceniem i bardziej ludzką stroną. Stworzył dzieło na ponadprzeciętnym poziomie, które zadowoli zarówno zwolenników niewyrafinowanych strzelanek, jak i ludzi poszukujących satysfakcjonującego kina, dostarczającego nie tylko czystej rozrywki, lecz również skłaniającego do wyciągnięcia odpowiednich wniosków i refleksji.

Bastille Day (reż. James Watkins)

Obraz Watkinsa w przeciwieństwie do wcześniej wymienionych, nie zmusza do rozmyślań i chwili zadumy. Film z Idrisem Elbą i Richardem Maddenem to solidne kino rozrywkowe dla dorosłych spragnionych akcji oraz szczypty humoru. Przez większość seansu Dzień Bastylii pozostaje bezpretensjonalnym, radosnym festiwalem pościgów, strzelanin i mordobicia. Watkins nie zmusza nas do refleksji, ale od sporej satysfakcji. Udaje mu się.

Star Trek Beyond (reż. Justin Lin)

Film wbrew tytułowi, prezentuje nam znaną historię z widowiskowymi efektami specjalnymi oraz przezabawnym humorem, który w parze ze świetnie dobranymi aktorami, owocuje kinem rozrywkowym na bardzo solidnym poziomie. Justin Lin w najlepszy możliwy sposób korzysta z wszystkich dobrodziejstw, które otrzymał do realizacji tego filmu. Widowisko od samego początku nie udawało czegoś, czym nie jest. To rzemieślnicze dzieło skrojone z solidnie wykonanych podzespołów, które dedykowane jest do ludzi pragnących przeżyć niezobowiązującą, pełną przygód, międzygalaktyczną wyprawę.

Deadpool (reż. Tim Miller)

Od pierwszych zapowiedzi wiedzieliśmy, że Deadpool zamie wszystkie schematy kina superbohaterskiego. Jakie są zatem składniki sukcesu Deadpoola? Świeże podejście do trącającego nieco hurtową produkcją świata filmów na bazie komiksów, czerpanie pełnymi garściami z szeroko pojętej popkultury, autoironia oraz świetna kampania promocyjna, w którą zaangażował się nie tylko sztab wyjątkowo kumatych ludzi, ale przede wszystkim główny winowajca całego zamieszania, czyli sam Deadpool Reynolds. Wytwórnia Fox odkuła się zatem po fantastycznej klapie z Fantastic Four, a Ryan odzyskał twarz po kompromitującym Green Lantern i X-Men Origins: Wolverine (gdzie również zagrał Deadpoola, ale chyba lepiej o tej wersji nie wspominać…). Prócz humoru, był to przede wszystkim świetny film akcji z fantastycznymi bohaterami i ciekawą intrygą.

Captain America: Civil War (reż. Anthony Russo, Joe Russo)

Pojawiające się żarty o Avengers 2,5 mogły być zasadne, ale drodzy czytelnicy... są to Avengersi, na których wszyscy czekaliśmy. Są to Avengersi, których siła, jak i szkielet fabularny całego filmu, opiera się na wzajemnych relacjach między superbohaterami. Są to wreszcie Avengersi kompletni - wzbogaceni o luz Spider-Mana i egzotykę Czarnej Pantery. Efekt był zatem do przewidzenia - wraz z trzecią odsłoną serii o Kapitanie Ameryce, Anthony i Joe Russo osiągnęli prawdopodobne optimum Marvel Cinematic Universe, biorąc wszystko, co studio mogło im zaoferować i łącząc w relatywnie angażującą historię. Do tego wciąż fantastyczny humor i jedna z najlepszych scen akcji w historii kina, która miała miejsce na płycie lotniska. Trudno nie chwalić braci Russo, za kawał fantastycznie wykonanej roboty.

Zobacz również:

NAJLEPSZE SERIALE 2016 NAJLEPSZE SERIALE SCIENCE FICTION NAJLEPSZE FILMY 2015 ROKU NAJLEPSZE FILMY 2016 ROKU NAJLEPSZE POLSKIE FILMY 2015 ROKU NAJLEPSZE BAJKI I FILMY ANIMOWANE 2016 ROKU NAJLEPSZE POLSKIE FILMY 2016 ROKU NAJLEPSZE KSIĄŻKI 2016 ROKU NAJLEPSZE KOMIKSY 2016 ROKU

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj