Osobliwy reżyser, śmiały artysta. Tim Burton jakiego nie znaliście
Obdarzony niezwykłą wyobraźnią i często mrocznymi fantazjami reżyser, Tim Burton, obchodzi swoje 60. urodziny. Z tej okazji warto bliżej poznać jednego z bardziej oryginalnych twórców w Hollywood.
Umysł podatny na gotycką stylistykę i zakręcone historie nie powstaje z przypadku. Tim Burton zaliczający się do reżyserów kina postmodernistycznego, powtarzał w wywiadach dość smutną anegdotkę, według której rodzice młodego wówczas Burtona zamurowali mu okna sypialni i zostawili jedynie małą dziurkę, przez którą chłopiec mógł patrzeć, by zobaczyć trochę światła. Dla wielu jest to znakomity argument, którym tłumaczy się upodobanie reżysera cmentarzami, stworami i gotyckim klimatem. Byłoby to jednak nieco za proste wyjaśnienie niezwykłego stylu, który prezentuje Burton w swoich produkcjach.
Chcąc nie chcąc, twórczość Burtona zaczęła być utożsamiana z samym twórcą i często przy okazji jego nowych filmów powraca się myślami do jego przeszłości. Wskazuje się nawet na terapeutyczny wymiar filmów Burtona, które w wielu elementach odnoszą się do jego prywatnych przeżyć. Bohaterowie mają często podkrążone oczy, bo on sam boryka się z bezsennością. W większości produkcji umieszcza też owce, straszydła i scenę przy stole. Wątpliwe, że Quentin Tarantino lubuje się w oglądaniu potencjalnych zwłok w bagażniku swojego auta, ale wymysły fanów korzystnie wpływają na budowanie aury tajemniczości wokół jednego z bardziej oryginalnych twórców kilku ostatnich dekad.
Sam Burton oczywiście powtarza, że jest normalnym i wesołym facetem i raczej nie wiele ma wspólnego z profilem dziwacznego artysty. Można zarzucać winę mediom, ale istnieje po prostu wielu fanów, których nie interesuje wersja, według której Tim Burton ubiera się na czarno, bo nie lubi marnowania czasu na dobieranie innych kolorów. Tworzenie legend płynie w ludzkiej krwi od pokoleń, ale bez względu na to, co powiedziałby Burton, dzieciństwo stworzyło i kształtowało jego unikalny styl.
O swoim życiu prywatnym nie mówi zbyt wiele i do dziś nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego jego matka sprzedająca pamiątki i ojciec baseballista, wpakowali go do zaciemnionego pokoju. Miał jednak swoją największą miłość w postaci psa, który był prawdziwym światełkiem w tunelu i rozświetlał rzeczywistość w przykrym miasteczku Burbank, gdzie Burton się wychowywał. Inspiracje dzieciństwem możemy zobaczyć chociażby w filmie Edward Scissorhands, gdzie historia tamtego filmu została osadzona w nieco karykaturalnym Burbank, które utrwaliło się w oczach reżysera. Stworzył też krótki film Frankenweenie, który być może wziął się z jego miłości do tego zwierzęcia.
Frankenweenie okazał się także argumentem do zwolnienia Burtona z Disneya. Pracował wówczas jako rysownik w studiu Myszki Miki, ale jego twórczość nie pasowała do przyjaznej stylistyki studia. Zanim się z nim pożegnano, pracował nad filmem Lis i Pies oraz nakręcił dwa filmy krótkometrażowe: Vincent i wspomniany Frankenweenie. Burton został zwolniony, ale nie on musiał się tym przejmować. Szybko zauważono duży talent twórcy nie tylko do ciekawych fabuł, ale też do realizowania filmów o małym budżecie. Cztery lata po zwolnieniu z Disneya stworzył film Beetle Juice z Michaelem Keatonem i Winoną Ryder w rolach głównych. Inna pod każdym względem produkcja odniosła komercyjny sukces i pozwoliła Burtonowi zasłynąć w Hollywood. Powstał nawet serial animowany na podstawie jego produkcji, który jednak różnił się od oryginału. Filmowy Beetlejuice nie jest bliskim przyjacielem Lydii, a w serialu jest do jej usług na każde zawołanie.
Twórca spotkał się z Keatonem ponownie przy okazji filmu o Batmanie w 1989 roku. Aktor raczej nie pasował do swojej roli jako Bruce Wayne, ale Burton w ogóle się tym nie przejmował i ponownie stworzył znakomite dzieło, które zarobiło jeszcze większe pieniądze. Niezwykle istotne jest także stworzenie jednego z pierwszych poważnych filmów o superbohaterach. Burton tworzył film w swoim stylu, ale także zamieścił w nim liczne odwołania, dzięki czemu Gotham na zawsze będzie utożsamiane z tym brudnym miastem z jego filmu. To była też pierwsza produkcja, która zdobyła kategorię wiekową od lat 12 w Wielkiej Brytanii. Ten próg stosowany jest do dziś w przypadku produkcji z superbohaterami.
Później powstał jeszcze Batman Returns z Dannym DeVito w roli antagonisty i Michelle Pfeiffer jako Kobieta Kot. Kariera niezwykłego artysty rozwijała się w bardzo dobrym kierunku i dzięki swojemu unikalnemu stylowi, znalazł wielu fanów wśród miłośników gotyckich klimatów. Nic zatem dziwnego, że dostawał wiele ofert pracy. Miał zająć się choćby Supermanem i grupą X-Men, ale do współpracy w obu przypadkach nie doszło. Kolejne produkcje realizował ze swoją ówczesną partnerką Helena Bonham Carter oraz jego czołowym aktorem Johnnym Deppem w wielu charakterystycznych rolach.
Przez wiele lat trwała znakomita seria twórczości Burtona. Ed Wood o niespełnionym twórcy, znakomita animacja Corpse Bride, Charlie and the Chocolate Factory na podstawie popularnej książki o tym samym tytule, a gdzieś tam pomiędzy nawet Planeta małp, którą reżyser postanowił stworzyć pomimo faktu, że nienawidzi tych stworzeń (uważa, że są nieobliczalne). Z czasem jednak zaczęło przybywać produkcji poniżej poziomu, do którego Burton zdążył nas przyzwyczaić. Dark Shadows i Miss Peregrine's Home for Peculiar Children powielają schematy i powtarzają te same motywy, które po latach znudziły się nawet najwierniejszym fanom twórczości Burtona.
I choć osobiście nie przepadam za jego ekranizacją dziecięcego bestsellera Lewisa Corrolla, to jednak jego współpraca z Disneyem i realizacja filmu Alice in Wonderland pokazały, że Tim Burton to kopalnia znakomitych pomysłów i nie musi uciekać w ulubione makabryczne motywy, jak choćby pamiętny danse macabre szkieletów we wspomnianej wcześniej czarnej animacji Gnijąca panna młoda.
Tim Burton to postać niezwykła, która od lat elektryzuje fanów kinematografii. Mizantrop, który mdleje na widok tłumu i histeryk, który wybucha śmiechem w najmniej spodziewanych momentach. Jego depresja i bezsenność obrosły legendą, tak samo jak jego dzieciństwo i miłość do psów, które jednak w swoich filmach prezentuje w mniej sprzyjających okolicznościach. Z pewnością jest niezwykły, a trzymanie swojej niegdysiejszej żony i dwójki dzieci na dystans, komunikując się z nimi przez specjalne przejście między dwoma londyńskimi domami, tylko pogłębia ciekawość względem jego osoby i kolejnych produkcji. Wypada mieć nadzieję, że Burton jeszcze nie raz założy swoje ulubione skarpetki w prążki i powróci w wielkim stylu. Najbliższa ku temu okazja przy okazji produkcji Dumbo.
Źródło: Zdjęcie główne: Materiały prasowe