Ricky Whittle: Chciałbym zagrać Zieloną Latarnię [WYWIAD]
W czasie IV edycji Warsaw Comic Con miałem okazję porozmawiać z gwiazdą serialu Amerykańscy Bogowie, Rickym Whittle. Oto rezultat naszej pogawędki o 2. sezonie produkcji, superbohaterach i studiach na kierunku kryminologii.
NORBERT ZASKÓRSKI: Czego możemy się spodziewać po 2. sezonie American Gods?
Ricky Whittle: Więcej tego samego. To niesamowita ewolucja historii, którą stworzył Neil Gaiman w swojej książce. Kontynuujemy wątki w niej zawarte. W serialu pojawią się nowe postacie takie jak Mama-ji czy Sam Czarna Wrona. W tym sezonie poruszymy te kwestie, które odpuściliśmy w poprzednim. Teraz, kiedy Cień i Laura ponownie się połączyli wyruszymy z nimi, Panem Wednesdayem i Szalonym Sweeneyem, który chce odzyskać swoją monetę, do Domu na Skale, będącego słynną częścią książki. W tym fantastycznym miejscu ponownie rozpocznie się coś magicznego. Wojna się zbliża, dlatego już od pierwszego epizodu wszystko zostanie wywrócone do góry nogami, a świat Cienia ponownie podąży w stronę szaleństwa. Jeżeli pierwszy sezon był o powitaniach, ten zdecydowanie jest o pożegnaniach.
Wobec tego jak pod względem psychologicznym zmienił się twój bohater, Cień Moon w 2. sezonie?
Wszechświat w pewien sposób się na nim zemścił. Został pobity w sferze fizycznej i mentalnej. W 1. sezonie stracił dosłownie wszystko. Wobec tego doskwierała mu niesamowita pustka. Dlatego tak łatwo przystał na propozycję Pana Wednesdaya. Nie miał nic do stracenia, wobec tego dołączył do jego wyprawy. W 2. sezonie zaczyna w coś wierzyć. W 1. serii nie wierzył w nic, nie troszczył się o nic. Teraz, kiedy jego żona wróciła i zobaczył, jaką mocą dysponują bogowie, jego wiara się uaktywniła. Zaczyna zadawać pytania i domagać się od bogów odpowiedzi na nie, jest o wiele silniejszy niż wcześniej.
Jaka cecha Cienia jest dla Ciebie najbardziej interesująca?
Jego światło drzemiące wewnątrz niego. Cień zostaje doświadczony przez los i pokonany, ale zawsze podnosi się i robi krok naprzód. Jeżeli widzowie martwili się o niego w 1. sezonie, będą martwić się jeszcze bardziej w 2. serii, ale nadal Cień będzie dążył do tego, aby przeć do przodu. Zdarza nam się, że mamy złe momenty, ale nie możemy pozwolić, aby zepsuły one nam cały dzień. Dlatego Cień jest dla mnie inspiracją. Jeśli widzę, że on może się podnieść, ja robię to samo.
Chciałbym cię teraz zapytać o pewną kwestię. Jak myślisz, którego z serialowych bogów ludzie pokochaliby najbardziej w prawdziwym życiu?
W prawdziwym życiu ludzie na pewno pokochaliby Easter graną przez Kristin Chenoweth. To piękna kobieta, zarówno na zewnątrz, jak i w środku. Jest pełna światła, energii i radości. Jest boginią wiosny, a przecież każdy kocha wiosnę. Inni bogowie są tak naprawdę bardzo samolubni, myślą tylko o sobie.
A co z Techno Chłopcem? W dzisiejszych czasach, naszpikowanych technologią, chyba byłby uwielbiany przez tłumy?
Myślę, że wszyscy by go znienawidzili. Uwielbiamy technologię i jej rozwój, jednak Techno Chłopiec to okropna istota. Bruce Langley, który go gra, jest naprawdę wspaniałym człowiekiem prywatnie, jednak gdy staje się Techno Chłopcem, mam ochotę uderzyć go w gardło. To naprawdę straszna postać.
Chciałbym porozmawiać o pewnej części twojego życia. Słyszałem, że studiowałeś kryminologię, to prawda?
Tak, to prawda, dokładnie kryminologię i prawo. Kiedy byłem młodszy, chciałem zostać w przyszłości prawnikiem. Rozpocząłem studia na uniwersytecie, przesiadywałem w bibliotece, czytając sporo książek na ten temat. Aby zapłacić za swoje studia, zajmowałem się modelingiem. Pewnego dnia zaproponowano mi udział w serialu o piłkarzach i przyjąłem tę propozycję. Od tamtej pory zakochałem się w aktorstwie i już nigdy nie wróciłem do prawa i kryminologii.
Ja też myślałem nad kryminologią, ale postawiłem na dziennikarstwo.
Naprawdę? Szalony pomysł [śmiech] to dwie zupełnie różne dziedziny...
Jak widać chyba dobrze postawiłem. Widzę, że musimy już kończyć, wobec tego mam dla ciebie jeszcze jedno ważne pytanie. Jesteśmy na dużej imprezie popkulturowej, której częścią są superbohaterowie, przeżywający prawdziwy bum w kinie i telewizji. Którego komiksowego herosa chciałbyś zagrać najbardziej?
Jest ich całkiem sporo. Chciałbym zagrać Zieloną Latarnię w wersji Johna Stewarta. To byłoby coś wspaniałego. Jeśli powróci pomysł nowego filmu o Blade'ie chciałbym kontynuować to, co zaczął Wesley Snipes. Jednak tylko w wypadku, gdy to będzie produkcja kinowa, ponieważ w telewizji jestem już zajęty Amerykańskimi Bogami.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe