Clint Eastwood kończy 90 lat. Legenda, symbol, ewenement
Stał się ikoną, zbudował legendarny już wizerunek prawdziwego twardziela w kinie amerykańskim, a ostatecznie wymknął się stereotypizacji, pozostając zjawiskiem nadzwyczaj indywidualnym. 31 maja 2020 roku Clint Eastwood skończy 90 lat, poświęćmy więc trochę czasu, by przypomnieć sobie jego niezwykły życiorys - przynajmniej pokrótce, bo stanowi on przecież materiał na setki stron.
Urodził się w San Francisco 31 maja 1930 roku w rodzinie robotniczej. Ukończył Technical High School. Pracował m.in. jako gazeciarz, hutnik czy pracownik stacji benzynowej. Po wybuchu wojny koreańskiej został zmobilizowany do wojska, jednak udział w samej wojnie go ominął. W Ford Ord poznał aktorów, którzy zachęcali go, by spróbował sił w kinie. Nie słuchał. Poszedł do college'u, studiował administrację. Stało się jednak tak, że przez osiemnaście miesięcy pracował dla Universala, grywając głównie małe role w podrzędnych filmach. I spodobało mu się. Na ekranie zadebiutował już w 1955, ale pierwszą naprawdę godną uwagi rolą Clinta Eastwooda była postać Rowdy'ego Yatesa w serialu Rawhide - pewnego dnia odwiedzał znajomą w studiu CBS, a jeden z producentów zwrócił na niego uwagę - stwierdził, że chłopak wygląda jak kowboj. Powstały w 1959 roku serial opowiadał o poganiaczach bydła, a bohater Eastwooda był wiecznie wpadającym w tarapaty nastolatkiem. Kreacja przyniosła mu rozgłos. Co ciekawe, podczas pracy nad tym projektem Eastwood miał szansę zostać reżyserem. Ostatecznie jednak nie uzyskał na to zgody - debiut innego aktora, któremu na to pozwolono, znacznie przekroczył budżet.
Po pięciu sezonach aktor poczuł się znużony rolą, którą uważał za mało ambitną. Nie potraktował też poważnie propozycji Sergio Leone, traktując europejski western bardziej jak dowcip, niż poważne kino. Namówiony przez agenta zapoznał się jednak w końcu ze scenariuszem, gdzie zauważył odniesienie do Straży przybocznej Kurosawy - filmu, który bardzo cenił. Choć kontrakt Rawhide nie pozwalał mu na udział w produkcjach amerykańskich, nie brał pod uwagę filmów europejskich.
Rawhide emitowano przez siedem lat, Eastwood zagrał w sumie w dwustu siedemnastu odcinkach, w międzyczasie w latach 1964-1966 trzykrotnie wcielając się w kultowego Bezimiennego rewolwerowca. W 1967 roku całą trylogię dolarową, oddaloną od reguł amerykańskiego wzorca, wyświetlono w USA, gdzie odniosła natychmiastowy sukces komercyjny, ustanawiając Eastwooda gwiazdą kasową. Pastisz, parodia i niepowtarzalny klimat zadziałały. To wtedy aktor wylansował na ekranie swój własny typ męskiego bohatera, jednocześnie się edukując. Nadał swojej postaci charakter, sam ją ubierał, ignorował wskazówki Leone (więcej słów, więcej ekspresji, emocji!) i uczynił Bezimiennego powściągliwym, zimnym. Fakt, że reżyser nie znał języka angielskiego, nie ułatwiał mu przekonania Eastwooda do swoich poleceń. Całe szczęście. Jak stwierdził sam Eastwood: doszedłem do wniosku, że im więcej mówię, tym mniej wyrazistą postać kreuję. Już wtedy budował sam siebie, nie tylko jako postać, ale i jako aktora.
Pod koniec lat 60. zajął się też produkowaniem filmów, zakładając Malpaso. Pierwszy raz stanął za kamerą już na planie Oszukanego w reżyserii Dona Siegela w 1971 roku (nakręcił niewielki materiał dokumentalny). Eastwood chciał uciec od zaszufladkowania, wcielając się tym razem w rolę ofiary. W tym samym roku w pełni wyreżyserował swój pierwszy film, czyli Zagraj dla mnie, Misty. Obsadził się w nim w głównej roli, co stało się jego zwyczajem - zajmował się produkcją, reżyserią i odtwarzaniem pierwszoplanowych bohaterów w swoich filmach. Zresztą - wyjąwszy obrazy takie jak Pomaluj swój wóz, Tylko dla orłów i Doskonały świat, Eastwood nieprzerwanie od Za kilka dolarów więcej gra w produkcjach pierwsze skrzypce. Zaś od Na linii ognia z 1993 roku nie zagrał w żadnym pełnometrażowym filmie, którego by sam nie reżyserował. Co ciekawe, choć tak bardzo kojarzy się z westernami, w jego portfolio znajdziemy ich zaledwie dziesięć na kilkadziesiąt produkcji, w których brał udział.
Eastwood dbał o to, by mieć wpływ na przebieg swojej kariery. Jako reżyser jest całkowitym i uczciwym profesjonalistą. Nie przekracza budżetów i zazwyczaj kończy zdjęcia jeszcze przed wyznaczonym terminem. Współpraca ze stałą ekipą wpływa pozytywnie na efektywność jego pracy (do najczęściej zatrudnianych przez niego aktorek należy Sondra Locke, do aktorów zaś - Geooffrey Lewis). Mówi się, że Eastwood nie lubi zaczynać zdjęć przed 11, a kończy w okolicach 15. Mimo tego zawsze udaje mu się zrealizować odpowiednią ilość materiału. Po wszystkim lubi pograć w golfa, a wieczorem zająć się montażem. Reżyserując, zamiast klasycznego cięcie, częściej mówi: starczy tego gówna.
Po pewnym czasie oskarżano go o tendencyjność ról czy brak ekspresji. Kontrowersyjny Harry Callahan nie przypadł do gustu krytykom, choć widzowie go uwielbiali. A jednak dopiero zbliżając się do sześćdziesiątki, artysta rozpoczął najciekawszy okres swej twórczości. W 1992 roku słynący z filmów pełnych przemocy Eastwood odciął się przeszłości antywesternem Bez przebaczenia. W końcu rozpoczął swoją nową epokę, bo długo dojrzewał jako twórca.
Gdy Steven Spielberg wycofał się z projektu adaptacji Co się wydarzyło w Madison County, Eastwood przejął reżyserię i obsadził Meryl Streep w nominowanej do Oscara roli. Krytycy uznali, że jako reżyser uczynił film lepszym od oryginału. Brudny Harry odsłonił swe czułe oblicze, zaskakując widzów. Bliscy stwierdzili, że wreszcie zagrał kogoś, kim był naprawdę - czyli wrażliwym romantykiem. Eastwood sam skomponował motyw muzyczny Doe Eyes. Melodia ta ma szczególne znaczenie dla aktora – napisał ją dla Diny Ruiz, z którą spędził w małżeństwie ponad 18 lat.
Warto wspomnieć, że w 1986 roku wygrał wybory na burmistrza w Carmelu – miasteczku, w którym zamieszkiwał od niemal piętnastu lat. W 1987 roku jako burmistrz osobiście gościł papieża Jana Pawła II podczas jego pielgrzymki po USA. Podczas dwuletniej kadencji zapewniał, że nie będzie ona dla niego przepustką do dalszej kariery politycznej. Interesował go wyłącznie Carmel.
Eastwood wspiera wiele organizacji charytatywnych. Założył laboratorium zajmujące się badaniami nad nowotworami. Unika życia towarzyskiego, a prasa nie znajduje powodów, by móc na nim żerować. Osobowość nieprzeciętna i ambitna, wielokrotnie zresztą nominowana do prestiżowych nagród i nagradzana. Nazywany ewenementem Hollywood. Jak powiedział kiedyś Sean Penn: Clint to najmniej rozczarowujący symbol w filmie amerykańskim.
Fabuły wielu z jego filmów były inspirowane autentycznymi wydarzeniami, zwłaszcza w ostatnim okresie jego kariery. Widzowie cenią tę fascynację realizmem; skłonność do eksperymentowania z tematami tabu i gatunkami w efekcie wciąż potrafi zaskoczyć - niezmiennie pozytywnie. Eastwood to jeden z niewielu artystów, który w tym wieku wciąż operuje takim kunsztem. Życzymy więc dużo zdrowia - bo dobrze wiemy, że mimo 90. lat na karku nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.