Czy The Expanse jest kosmiczną Grą o tron?
Poniższy artykuł nie ma na celu porównywania obu produkcji, bo oczywiste jest, że w wielu istotnych miejscach różnią się one od siebie diametralnie. Zastanówmy się jednak nad schematami, inspiracjami i wpływami, które sprawiają, że odcinkowa opowieść fantastyczna wspina się na gatunkowe wyżyny.
Fabuła Gry o tron oparta jest na podobnym schemacie. Również tutaj mamy skłócone społeczności (w tym przypadku rody) walczące o dominację oraz mroczną, zagadkową moc, zmieniającą układ sił w Westeros. Sytuacja polityczna w serialu HBO wydaje się bardziej skomplikowana od tej z The Expanse. Z drugiej jednak strony, liczne sojusze i zdrady nie zmieniają faktu, że w Westeros są cały czas dwie strony konfliktu. Daenerys Targaryen, stanowiąca trzecią frakcję, dołącza do walki dopiero w końcówce serialu, choć stanowi niewątpliwie wielką siłę. Można to zestawić z The Expanse, gdzie gra się toczy między Ziemianami, Marsjanami i Pasiarzami. Co ostatni zyskują na wielkim znaczeniu, po tym gdy jedna z głównych bohaterek przekazuje im potężną broń w postaci protomolekuły. Serial jeszcze nie doszedł, do etapu, gdy Pasiarze wykonują militarny ruch na wielką skalę, ale można się domyśleć, że będzie to coś w rodzaju smoczego nalotu Daenerys na armię Lannisterów.
Gra o tron i The Expanse różnią się pod względem scenariusza w wielu miejscach, ale ogólne zarysy fabularne można do siebie porównać. Seriale łączy też jeszcze jedna bardzo istotna rzecz. W obu przypadkach dostajemy bardzo realistyczne, wręcz naturalistyczne konteksty społeczne, polityczne, militarne, religijne, a nawet filozoficzne. Zarówno Grę o tron jak The Expanse w prostej linii można odnieść do naszej rzeczywistości. Twórcy (zarówno autorzy, jak i scenarzyści) z niezwykłą pieczołowitością podeszli do przenoszenia uwarunkowań znanych z naszego świata, do wykreowanego uniwersum. Dzięki temu, science fiction i fantasy przestaje być już bajką dla dzieci, a staje się opowieścią, o nas samych. Wielu „miłośników kultury” wciąż uważa te gatunki za sztukę drugiego sortu. The Expanse i Gra o tron są pięknym przykładem na to, że opowieści o wyimaginowanym świecie, w którym króluje magia i kosmiczne tajemnice, mogą być naprawdę wartościowe.
A jak wygląda sytuacja z bohaterami? Czy postacie z The Expanse i Gry o tron mają ze sobą coś wspólnego? Wystarczy spojrzeć na głównych protagonistów obu opowieści, aby mieć pewność że coś jest na rzeczy. James Holden i Jon Snow nie dość, że są bardzo do siebie podobni z wyglądu, to jeszcze dysponują identycznym, nieco dyskusyjnym, rodzajem charyzmy. Zarówno Snow, jak i Holden mają swoich zwolenników i przeciwników, ale nie da się ukryć, że ten rodzaj silnego, milczącego i przystojnego protagonisty łączy oba seriale. Pozostali bohaterowie nie mają zbyt dużo punktów wspólnych, ale obie produkcje w podobny sposób przedstawiają poszczególnych bohaterów. Obserwujemy ich miotanych wichrami wydarzeń, lub gdy sami są prowodyrami kolejnych wątków. Ich punkt widzenia jest naszym. W obu przypadkach wchodzimy głęboko w psychologię konkretnych osób, aby lepiej zrozumieć ich sposób myślenia.
Gra o tron ma jednak przewagę nad The Expanse w jednym ważnym aspekcie. Serial stacji Syfy nie zabija tak ochoczo swoich bohaterów. Z głównej obsady tak naprawdę odeszła tylko jedna postać i na dodatek nie mamy pewności czy permanentnie. Śmierć zazwyczaj spotyka postacie drugoplanowe, do których nie zdążyliśmy się mocno przyzwyczaić. Większość miłośników popkultury wie jaka jest sytuacja pod tym względem w Grze o tron. Nikt nie jest bezpieczny w produkcji HBO. W The Expanse, załoga statku Rocinante, czyli czwórka najistotniejszych bohaterów, jak do tej pory nie miała problemów z przeżyciem. Naomi, James, Alex i Amos są trochę jak dzieci Starków. Protagoniści, którzy od początku sagi stanowią sól opowieści i najważniejszy jej czynnik. W Grze o tron jednak nawet najmłodsi członkowie tego rodu nie uniknęli Ponurego Żniwiarza, także pod względem liczby zgonów, The Expanse idzie zupełnie inną drogą niż produkcja HBO.
Mimo trzech sezonów na koncie The Expanse pod względem rozpoznawalności to jeszcze nie liga Gry o Tron. Budżet poszczególnych odcinków może imponować, ale w świadomości widzów i fanów popkultury nie zajmuje jeszcze takiego miejsca jak ekranizacja prozy George’a R.R. Martina. Wszystko się jednak może teraz zmienić, bo czwartą serię wyprodukuje Amazon. Potentat, który już niedługo zrealizuje bajecznie drogi serial w świecie Władcy Pierścieni, ma szansę wnieść kosmiczną opowieść na nowy poziom.
Wiarygodna i intrygująca fantastyka na małym ekranie to zdecydowanie towar deficytowy. Na palcach jednej ręki da się policzyć produkcje w tym gatunku, które zamiast bajki serwują nam skonwertowaną na potrzeby konwencji brutalną rzeczywistość i w których dziecięca naiwność zostaje zastąpiona przez świat rządzący się skomplikowanymi, ale też logicznymi prawami. Czy The Expanse to kosmiczna Gra o tron? Oczywiście, że nie, ale zestawianie tych dwóch produkcji w świetle popularyzowania naturalistycznych tendencji w fantastyce jest jak najbardziej na miejscu. Poza tym nie jest tajemnicą fakt, że autorzy Przebudzenia Lewiatana byli pod wielkim wrażeniem Pieśni lodu i ognia, a sam George R.R. Martin swojego czasu piał z zachwytu nad pierwszą częścią powieści Coreya. Nie bez znaczenia też jest fakt, że Ty Franck, jeden z autorów kosmicznej sagi, jest również asystentem autora Gry o tron. Jak widać, wszystko zostaje w rodzinie.
- 1
- 2 (current)
Źródło: zdjęcie główne: Syfy