Denzel Washington po raz kolejny nie okaże litości
Bez litości 3 to kolejna odsłona serii, za którą odpowiada reżyser Antoine Fuqua. Ostatni rozdział historii trafi do kin już 1 września. Na ekranie ponownie zobaczymy Denzela Washingtona w roli byłego żołnierza. To idealny moment, by przypomnieć sobie poprzednie odsłony tej opowieści.
Seria Equalizer, w Polsce znana jako Bez litości, to kinowa saga, która zyskała popularność dzięki unikalnemu połączeniu akcji, dramatu i pogłębionych charakterów postaci. W centrum wydarzeń jest Robert McCall, w którego wciela się fantastyczny jak zawsze Denzel Washington, kreujący kolejną ikonę współczesnych filmów akcji. Seria szybko zyskała popularność, a kina odwiedzało bardzo dużo widzów – nie tylko fanów aktora, ale też miłośników emocjonującego kina. Sam zwrot "Equalizer" można przetłumaczyć jako "Wyrównywacz", co jest prawdą, bo McCall wyrównuje rachunki z każdym napotkanym przestępcą. A nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że zrównuje z ziemią każdego, kto uprzykrza życie lub terroryzuje innych. Polski tytuł także nie odbiega od prawdy, ponieważ Robert nie ma litości dla zbirów, którzy odrzucili szansę na zmianę swoich poczynań.
W pierwszej części poznajemy Roberta McCalla, który jest emerytowanym żołnierzem sił specjalnych. Robert żyje skromnym i rutynowym życiem, pracując w markecie budowlanym. Wszystko zmienia się, gdy młoda prostytutka, Teri, zostaje brutalnie zaatakowana i pobita przez członków rosyjskiej mafii. McCall postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, wkraczając na ścieżkę walki z korupcją i przestępczością. W trakcie swojej misji prezentuje niesamowite umiejętności bojowe i skutecznie daje do zrozumienia mafii i każdemu innemu napotkanemu przestępcy, że jest on człowiekiem, z którym nie należy zadzierać. Nieważne, jak dużo ktoś ma pieniędzy lub jak bardzo wpływową jest osobą, Robert McCall i tak go dopadnie.
Kontynuacja nie różni się bardzo od pierwszej odsłony. My jako widzowie wiemy, do czego zdolny jest Robert, jednak jego przeciwnicy jeszcze się o tym nie przekonali. McCall w dalszym ciągu dąży do tego, by pomagać ludziom w tarapatach oraz karać tych, których sprawiedliwość ominęła. Tym razem staje twarzą w twarz z przestępcami, którzy zamordowali jego przyjaciółkę, byłą agentkę CIA. McCall musi użyć wszystkich swoich umiejętności, aby rozprawić się z wrogami i odkryć całą prawdę stojącą za morderstwem. Sam film jest pierwszym sequelem, w którym zagrał Denzel Washington, a warto zaznaczyć, że w trakcie kręcenia filmu miał na swoim koncie ponad 50 występów w różnych produkcjach.
Nic jednak dziwnego, że kontynuacja powstała, bo widzowie pokochali pierwszy film. Także druga część przypadła im do gustu. Doceniono głębię postaci McCalla, jego determinację w dążeniu do sprawiedliwości i chyba przede wszystkim imponujące sceny akcji. Niestety zdanie krytyków było nieco mniej przychylne – zarzucano serii brak oryginalności, ale nie były to jakieś mocno negatywne recenzje, raczej zawracano uwagę na solidność reżyserskich umiejętności Antoine'a Fuqua.
Dziś trudno wyobrazić sobie tę serię bez Washingtona, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak mocno przyciąga on do ekranu, ale pierwotnie rola Roberta McCalla miała trafić do innego wojownika, można by rzec gladiatora – Russella Crowe. Jestem pewien, że poradziłby sobie w tej roli równie dobrze, jednak siłą rzeczy nasza percepcja mocno związana jest z tym, który już w dwóch filmach pokazał, jak wyrównuje się rachunki. Warto dodać, że to właśnie Washington wzbogacił postać Roberta o jego zaburzenie obsesyjno-kompulsyjne (OCD), które zdecydowanie dodały autentyczności postaci, a także mocno przyczynił się do rozbudowania historii głównego bohatera.
Nie każdy wie, że pierwsza odsłona serii była adaptacją popularnego amerykańskiego serialu telewizyjnego o tym samym tytule, emitowanego w latach 1985-1989, w którym w postać Roberta wcielał się Edward Woodward. Była to inna wersja postaci, bardziej stonowana. Mieliśmy do czynienia raczej z bardzo inteligentnym i doświadczonym śledczym, znającym wiele sztuczek, ale raczej stroniącym od brutalnych bijatyk. Z racji serialowej formuły, było też większe skupienie się na poszczególnych intrygach i może nie jest to serial do dziś wspominany, ale możemy wiele dobrego o nim przeczytać.
Serialowy McCall nie był znany ze swojego braku litości, ale filmy rządzą się swoimi prawami. Wiadomo, że sceny walki są ważnym elementem takich produkcji. Z tego powodu Washington chciał, by były jak najbardziej realistyczne. W tym celu twórcy sprowadzili na plan Tyrona Woodleya, zawodnika największej na świecie federacji mieszanych sztuk walki, czyli UFC. Przygotowywał on Washingtona do scen pojedynków. W drugiej części na ekranie możemy zobaczyć trzech innych zawodników UFC – Jeya Hierona, Donalda Cerrone, a także Andreja Arlovski.
Tak jak wspominałem, trzecia część wejdzie do kin już 1 września. Wiadomo, że jej akcja dziać ma się we Włoszech. W trakcie pobytu w pięknej i słonecznej Italii, nasz bohater dowiaduje się, że jego przyjaciele są terroryzowani przez lokalną mafię. Kto ma im pomóc, jeśli nie Robert McCall. Jednak o tym, jak historia się skończy, trzeba przekonać się w kinie samemu. Jedno jest pewne, a mianowicie to, że McCall po raz kolejny zgotuje piekło przestępcom, którzy stanęli mu na drodze oraz zagrozili jego przyjaciołom. Na ekranie uświadczymy też na pewno dużo akcji oraz dobrze już znanych fanom serii, emocjonujących i spektakularnych scen walki w wykonaniu Roberta. Sam nie mogę doczekać się premiery filmu. Na pewno wybiorę się do kina. Tych, którzy nie widzieli produkcji z serii, gorąco zachęcam do zapoznania się z nimi, ponieważ zawsze można odkryć coś nowego.