Ponad 100 filmów w ciągu 6 dekad. Robert Duvall skończył 90 lat
Z okazji 90. urodzin Roberta Duvalla, przyglądamy się jego najciekawszym dokonaniom filmowym.
“Kocham zapach napalmu o poranku” - mówi Robert Duvall, wcielając się w jedną z najbardziej charakterystycznych ról w swoim życiu. 5 stycznia 2021 roku aktor kończy 90 lat. W ciągu swojej kariery zagrał łącznie w 101 filmach na przestrzeni pięciu dekad. Ponadto wyreżyserował 5 filmów, z czego do 4 napisał scenariusz.
Weteran kina z początku wcale nie zamierzał spełniać się w roli aktora. Duvall przygotowywał się do zostania sportowcem, jednak jeden z nauczycieli zauważył w nim potencjał aktorski. Zanim wprawdzie rozpoczął swoją karierę, walczył przez dwa lata na wojnie w Korei. Jego początki były trudne – po pierwszych wystąpieniach na deskach teatru aktor zbierał dobre recenzje, lecz pieniędzy nie starczało mu na życie. Zmuszony był do łapania się pobocznych prac, żeby opłacić apartament, który wynajmował w Nowym Jorku z innymi początkującymi aktorami, np. Dustinem Hoffmanem.
Pomimo że Duvall kojarzony jest z rolami drugoplanowymi, zdobył 6 nominacji do Oscara, z czego jedną statuetkę wygrał za rolę pierwszoplanową. Ponadto aktor zaliczył występy u największych reżyserów w historii kina, włączając do nich Francisa Forda Coppolę, George’a Lucasa czy Roberta Altmana. Duvall zagrał w ponad stu filmach w swoim życiu, a prawdopodobnie nigdy nie zaliczył tak zwanej wpadki. Jak każdy aktor, miewał lepsze oraz gorsze występy, lecz nigdy nie zszedł do niewłaściwego dla niego poziomu. W 2021 roku skończył okrągłe 90 lat, a my z tej okazji przybliżamy jego najbardziej kultowe oraz charakterystyczne kreacje filmowe:
1. Zabić drozda (1962)
Jego debiut aktorski możemy obejrzeć w filmie Zabić drozda z 1962 roku. W filmie, w którym toczy się rozprawa sądowa o gwałt czarnoskórego mężczyzny na białej kobiecie, Robert Duvall wciela się w rolę Arthura "Dzikiego" Radleya. Radley mieszka obok głównego bohatera Atticusa – adwokata broniącego oskarżonego. Postać grana przez Duvalla jest „dziwakiem”, który straszy dzieci i rzadko opuszcza swój dom. Jest tam trzymany przez ojca ze względu na swoją odmienność. Wybór Duvalla musiał być więc odważny – niedoświadczony aktor wciela się w postać odizolowanego od świata, rzekomo szalonego introwertyka. Aktor jednak poradził sobie więcej niż dobrze ze swoją rolą. Kreacja aktorska Arthura Radleya otworzyła Robertowi furtkę do wielkiego świata kina. Krytycy byli zachwyceni aktorskim debiutem Duvalla, a sam film dostał trzy Oscary oraz wpisał się do kanonu kinowej klasyki już na zawsze.
2. Ojciec chrzestny (1972)
Zabić drozda nie było jedynym klasycznym filmem w karierze aktora. Duvall zachwycił wszystkich, włącznie z Akademią, rolą Toma Hagena w Ojcu Chrzestnym z 1972 roku. Hagen został znaleziony na ulicy przez jednego z członków rodziny Corleone. Zmagał się początkowo z infekcją oka oraz traumą po śmierci matki. Jednak z czasem postać grana przez Duvalla zaczyna pracować dla rodziny mafijnej. W pewnym momencie Tom staje się prawą ręką samego Dona Corleone, tak zwanym consigliere. Nie ma więc wątpliwości, że Robert Duvall odgrywa bardzo ważną rolę w jednym z najlepszych filmów wszech czasów. Współpraca z aktorem musiała być dla Francisa Forda Coppoli niezwykle udana, gdyż reżyser zaangażował Duvalla wraz z samym Marlonem Brando do kolejnego ze swoich arcydzieł, Czasu apokalipsy.
3. Czas Apokalipsy (1979)
Podpułkownik Bill Kilgore to być może najbardziej kultowa rola Duvalla w jego historii. Pomimo że grał postać drugoplanową, każdy dobrze pamięta twardziela, który wypowiada słynne zdanie zacytowane na początku tekstu. Bill Kilgore traktował wojnę jako pewnego rodzaju przedstawienie, w którym zmuszony jest wziąć udział. Żeby urozmaicić sobie owy pobyt w piekle, żołnierz nie przejmuje się niczym poza falami odpowiednimi do surfowania. W międzyczasie bohater opowiada nam niestworzone opowieści o koledze Kurtzu. Historie są tak wymyślne i groteskowe, że widz czeka co raz bardziej żeby w końcu zobaczyć Waltera Kurtza na ekranie. Rola Duvalla przeszła do historii. Jego występ jest oceniany lepiej od występu samego Marlona Brando, a teksty wypowiadane przez Kilgore’a są cytowane do dzisiaj. Nie bez powodu więc został on nagrodzony za rolę Billa Kilgore’a Złotym Globem.
4. Pod czułą kontrolą (1984)
Złoty Glob nie był jedyną prestiżową nagrodą, jaką udało się zdobyć Robertowi Duvallowi. W 1984 roku występ w filmie Pod czułą kontrolą przyniósł mu Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową. Duvall odgrywa rolę Maca Sledge’a - załamanego muzyka country, który próbuje naprawić swoje życie, znajdując nową żonę i odnawiając kontakt z córką. Aktor do tego stopnia wciela się w swoją rolę, że widz bez problemu czuje bezradność oraz szczere intencje bohatera. Ponadto, powszechna opinia brzmi, że ciągnie on cały seans do tego stopnia, że jego występ jest najlepszym elementem filmu. Kreacja aktorska Duvalla w połączeniu z ukazaniem tematyki szarego życia zwykłych ludzi sprawia, że czujemy się tak, jakbyśmy podglądali cudzą rodzinę. Film może odszedł w zapomnienie, nagroda jednak stała się przypieczętowaniem dotychczasowego wysiłku oraz dorobku aktorskiego Roberta Duvalla.
5. Sędzia (2014)
Kto pomyślał wcześniej, że powaga postaci, które gra Duvall, idealnie sprawdziłaby się przy obsadzeniu go w roli sędziego, powinien zobaczyć ten film. W produkcji z 2014 roku mamy okazję oglądać w akcji nietypowy tandem. Robert Downy Jr., aktor nowego pokolenia, i Robert Duvall, aktor starego pokolenia, tworzą jeden z najbardziej charakterystycznych i ciekawych duetów ostatnich lat. Tytułowy sędzia grany, Joseph Palmer, zostaje oskarżony o morderstwo. W tym czasie do miasta wraca jego syn, Hank Palmer, który z powodu pogrzebu matki próbuje odnowić relacje z rodziną. Wybuchowy duet daje nam dużo humoru, emocji oraz dobrej gry aktorskiej. To właśnie wówczas 84 letni Duvall zgarnął kolejną nominację do Oscara. Jeżeli więc patrzymy na film jako na pojedynek aktorski, Akademia wytypowała za nas zwycięzcę.
6. John Q. (2002)
Tak jak do wymiaru sprawiedliwości, Duvall idealnie sprawuje się również w roli funkcjonariuszy. Porucznik Frank Grimes, w którego wciela się aktor w filmie z 2002 roku nie jest jedyną mundurową postacią, jaką zagrał. W słynnym Upadku z 1994 roku Robert wciela się w sierżanta Martina Prendergasta, który tak samo jak Grimes stoi na czele misji, jaką jest dorwanie przestępcy. Jest coś w wyglądzie aktora, co sprawia, że idealnie pasuje on do tego typu ról. Jako porucznik Grimes sprawdza się w roli do tego stopnia, że w jego postać nawet nie musimy wierzyć, gdyż po prostu ją widzimy. Jest to jeden z tego typu występów, których się nie docenia, a są castingowym strzałem w dziesiątkę. Może to łysina, może to powaga, lecz na pewno dobra gra aktorska Duvalla ma tutaj duży wpływ na całokształt filmu.
7. Apostoł (1997)
Role policjantów to jednak nie jest szczyt możliwości Roberta Duvalla. Aktor dostał łatkę aktora drugoplanowego, co według mnie jest negatywnym zjawiskiem. Faktem jest, że w tych rolach często wypada rewelacyjnie, lecz świat powinien wiedzieć, że stać go na więcej. Możliwe, że tak samo pomyślał sam aktor pisząc scenariusz do Apostoła. Film z 1997 roku nie dość, że został napisany oraz wyreżyserowany przez samego Duvalla, to jeszcze zawiera jeden z jego lepszych występów aktorskich. Robert gra w swoim filmie główną rolę, wcielając się w ludowego kaznodzieję Eulissa "Sonny’ego" Deweya. Popełniając przestępstwo na kochanku swojej żony, Sonny ucieka ze swojego miasta, by zacząć nowe życie. "Nikt z nas nie jest po prostu tym albo tamtym. Jesteśmy tak samo dobrzy, jak i źli. Apostoł nie był złym człowiekiem. Film nie opowiada o tym, jak zły facet odnajduje odkupienie. Film mówi o tym, że zbrodnia nie popłaca. On w końcu trafia do więzienia. Nie znaczy to więc, że jeśli się prosi o przebaczenie, Bóg uchroni przed więzieniem. Trzeba zapłacić cenę zgodnie z prawem" - mówi Robert Duvall.
8. THX 1138 (1971)
Robert Duvall również sprawdza się rewelacyjnie w głównej roli w niesławnym debiucie reżyserskim samego George’a Lucasa. Akcja rozgrywa się w antyutopijnym świecie, gdzie myśli są prześwietlane, a miłość jest najgorszą zbrodnią, a tytułowy bohater grany przez Duvalla postanawia się z niego wydostać. Mało się mówi o pierwszym filmie wirtuoza science-fiction, a powinno chociażby ze względu na kreację aktorską Roberta Duvalla. Już w Zabić drozda aktor dał nam przedsmak swojego introwertycznego sposobu gry. Tutaj, grając wyzutego z uczuć buntownika, Duvall w końcu ma okazje zaprezentować się w swojej całej okazałości. Jego postać zostaje odegrana z taką autentycznością oraz bliskością, że jego występ aktorski składa się na jeden z wielu czynników wpływających na geniusz obrazu. Ironia chciała, że aktor znany ze swojej łysiny zagrał kluczową rolę w filmie, gdzie każdy człowiek ma ogoloną głowę. THX 1138 być może nie należy do najłatwiejszych filmów, lecz wybór Duvalla do roli głównego bohatera pozostaje do dzisiaj wyborem doskonałym.
Nie bez powodu mówi się, że druga część kultowego filmu jest tą najlepszą. Znając genezę postaci, możemy zgrabnie zauważać zależności, jak i rozwój każdego z bohaterów. Nie inaczej jest z Tomem Hagenem, który właśnie w Ojcu chrzestnym II daje swój najlepszy popis. Postać grana przez Duvalla uwodzi widza swoją rolą ciepłego, lojalnego, irlandzko-niemieckiego consigliereł. Tym samym odgrywa – znowu – drugoplanową, lecz arcyważną rolę. Nikt inny nie pasowałby do roli Toma w takim stopniu, jak pasuje do niego Robert Duvall, a jego rewelacyjną kreację aktorską najlepiej odczuwa się (paradoksalnie) w trzeciej części. Dopiero, gdy zabraknie nam postaci granej przez Duvalla, czujemy, jak ważny był Tom Hagen dla wydźwięku tego kultowego filmu.
Duvall w swoim filmowym dorobku udowodnił nie raz, że potrafi skraść widownię z tylnego siedzenia. Udowodnił również, że doskonale sprawdza się jako główny bohater w dosyć zróżnicowanych rolach. Gra w filmach od wczesnych lat 60. i nie zapowiada się, żeby miał przestać. Poza faktem, że uczestniczył w powstawaniu tak ważnych dzieł jak Czas apokalipsy, Ojciec chrzestny czy Zabić drozda, nigdy nie zszedł do niższego dla niego poziomu. A jak dobrze wiemy, nie wszyscy jego koledzy mogą powiedzieć to samo. Robert De Niro również ma łatkę legendy, lecz gdy oglądamy go w filmach pokroju Co ty wiesz o swoim dziadku?, trudno hamować negatywne emocje. W przypadku Duvalla tego niesmaku nie mamy. Jedyne, co mamy, to nadzieję, że aktor powróci w nowej dekadzie w jeszcze przynajmniej jednym filmie. Wiemy na pewno, że i tym razem nas nie zawiedzie.