Preacher - serial a komiks
Preacher to serial na podstawie komiksu dla dorosłych. Nie jest to jednak prosta superbohaterska przygodówka w stylu Avengers, ale coś z kompletnie innej bajki. Jak wygląda serial na tle komiksu? Premiera telewizyjna Preachera już w poniedziałek 1 lutego o 22:00 na AMC.
Serialowe adaptacje komiksów kojarzą się głównie z superbohaterami lub ewentualnie postapokaliptycznym światem opanowanym przez zombie. Nie ma co się dziwić, skoro właśnie takie historie są w modzie i dominują w telewizji. Jednak nie oznacza to, że nie znajdziemy wyjątków, które potrafią dostarczyć nietypowej rozrywki inspirowanej powieścią graficzną. I to przeznaczonej dla dorosłych odbiorców, którzy lubią czarny humor i nie boją się kontrowersyjnych, a nawet obrazoburczych motywów. Taki jest właśnie Preacher, serial stacji AMC.
Preacher powstał na podstawie komiksu o tym samym tytule, którego twórcami są Garth Ennis i Steve Dillon. Stworzyli oni oryginalną historię, całkowicie różniącą się od typowego wyobrażenia powieści graficznej jako rozrywki zarezerwowanej dla młodzieży. Opowiada o tytułowym kaznodziei, Jessem Custerze, który pewnego dnia zyskuje moc Słowa Bożego, dzięki potężnej pozaziemskiej istocie Genesis. Następnie wraz ze swoją dziewczyną Tulip oraz irlandzkim wampirem- alkoholikiem Cassidym wyrusza (dosłownie) odszukać Boga, który opuścił niebiosa.
Komiksowy Kaznodzieja szokuje przemocą, przesadną wręcz makabrycznością, ocieka seksem i wulgarnością. Przedstawia świat przesiąknięty ludzkim złem i bólem - styl Dillona doskonale podkreśla jego brzydotę. Twórcy przekraczają wiele granic, bywając przy tym niezwykle bluźnierczy. Z drugiej strony komiks opowiada historię wielkiej miłości, podkreśla wartość przyjaźni i sprawiedliwości. Fabuła krąży wokół wiary i nadprzyrodzonych wydarzeń, ale mimo wszystko ma też przyziemny i ludzki charakter. Komiks potrafi być satyryczny, a jego czarny humor również bawi. Ciekawe wątki śledcze i klimat grozy dodają mu dreszczyku emocji.
Historia w serialu Preacher różni się znacząco od komiksu. Z jednej strony trudno było oczekiwać wiernej adaptacji, bo to niewykonalne. Z drugiej strony twórcy i tak poradzili sobie zadowalająco, aby przedstawić swoją koncepcję fabuły w jak najbardziej atrakcyjny sposób, przeznaczony dla szerszego grona widzów. Bohaterowie przeżywają dramaty, ale nie jest to serial drogi, jak powieść graficzna, w której postacie się zmieniają i dojrzewają. Bywa, że historia zwalnia tempo, ale gdy nadchodzi odpowiedni moment, akcja się rozkręca - nie brakuje makabrycznych scen, napięcia i klimatu grozy. Warto dodać, że walki, strzelaniny czy pościgi są bardzo efektowne i widowiskowe. Serial potrafi być sprośny, a także chwilami bardziej kontrowersyjny niż komiks, co dotyczy kilku bohaterów (m.in. Humperdoo czy Hitlera). Oczywiście Preachera nie opuszcza czarny humor.
Natomiast największą siłą serialowego Preachera są bohaterowie, którzy bazują na postaciach z komiksu. Choć część różni się od pierwowzoru, to właśnie one nadają zwariowany ton tej produkcji. Cała zasługa tkwi w świetnym castingu. I mimo że historia rozwija się swoim torem, to wprowadzenie tych charakterystycznych i nieprzeciętnych postaci sprawia, że serial zyskuje koloryt i intryguje. Dzięki nim Preacher bawi i emocjonuje.
Jesse Custer to tytułowy kaznodzieja, który został nim bardziej z przymusu niż z powołania. Zarówno w komiksie, jak i w serialu jego przeszłość była burzliwa i nie należała do najprzyjemniejszych. Choć serialowy Jesse otrzymał moc Słowa w nieco innych okolicznościach, to polega ona na tym samym. To, co powie, musi się wydarzyć. I to często bardzo dosłownie, jak przy wykrzyknięciu całkiem niewinnie brzmiącego: „Idź do piekła!”. To stanowiło humorystyczną część historii, a jednocześnie pozwoliło twórcom na rozwinięcie wątku piekła oraz Hitlera, co było strzałem w dziesiątkę. Z kolei Dominic Cooper, kreując swoją postać (która jest mniej sympatyczna niż w komiksie), nadaje jej bardziej agresywny charakter, dzięki czemu serial ma możliwość pokazania efektownych sekwencji walk na pięści i nie tylko. Postarał się, aby nie była ona nudna.
Z kolei serialowa Tulip O’Hare różni się zdecydowanie od swojej odpowiedniczki w komiksie i to nie tylko kolorem skóry. Co prawda obie kobiety są charakterne, ale Ruth Negga podchodzi do swojej bohaterki nieco inaczej ze względu na zmienioną przeszłość. Tulip jest też zawodową zabójczynią, co akurat stanowi plus, bo pozwala jej brać czynny udział w dynamicznej akcji. Aktorka miejscami bardzo się stara, aby wzbogacić swoją postać, co niektórych może irytować. Natomiast gra dobrze i wiarygodnie, więc jest to lepsze, niż gdyby Tulip miała być nijaka lub jednowymiarowa. Szkoda tylko, że troszkę na tym traci wątek romansowy, który w porównaniu z komiksem nie jest aż tak przejmujący.
Natomiast Joseph Gilgun, który wcielił się w Cassidy’ego, bardzo dobrze wywiązuje się z roli irlandzkiego wampira. Z trójki głównych bohaterów to on najbardziej przypomina swoją postać z komiksu, choć zrezygnowano z okularów przeciwsłonecznych, które są jego charakterystycznym elementem wizerunku. Bohater dodaje humoru historii, miotając się między przyjaźnią z Custerem a miłością do Tulip oraz zmagając się ze swoją wampirzą naturą. Gilgun w tej roli jest naprawdę świetny i gra wiarygodnie.
Jednak na większe słowa pochwały zasługują nietuzinkowe postacie z drugiego planu, wyjęte wprost z komiksu, których drogi krzyżują się z kaznodzieją. Najważniejszym z nich jest Święty od Morderców, w którego kapitalnie wciela się Graham McTavish. Jego wygląd jest przerażający, dzięki doskonałej charakteryzacji oraz kostiumowi. Do tego aktor gra znakomicie, łącząc śmiertelną powagę i grozę, która wciska w fotel. Gdy się pojawia na ekranie, emocje sięgają zenitu. Doskonały jest również Pip Torrens w roli Herr Starra (debiutuje w sezonie drugim), który podobnie jak McTavish idealnie odwzorowuje swoją postać z komiksu. Twórcy nawet dość wiernie odtwarzają jego historię z powieści graficznej, co warto docenić. To on dostarcza większość sprośnych żartów i szalonych momentów w serialu, które rozbrajają i rozśmieszają właśnie dzięki fantastycznemu Torrensowi. Nikt nie zagrałby lepiej Herr Starra od niego. Na uwagę zasługuje również pomocnica tej postaci, Featherstone, w którą z powodzeniem wciela się Julie Ann Emery.
Nie można też zapomnieć o tragikomicznej postaci Eugene’a, nazywanego Gębodupym (ang. Arseface, z powodu jego deformacji twarzy). W komiksie był obiektem nieprzyzwoitych drwin, dlatego twórcy serialu woleli podkreślić jego dramat, trzymając się jednak konwencji czarnej komedii. W tę rolę wciela się Ian Colletti, który stworzył całkiem sympatycznego i nieco naiwnego bohatera. Choć w serialu jest też dziwacznym dodatkiem do fabuły, to twórcy dobrze połączyli jego wątek z całą historią.
Warto pamiętać, że komiks jest uznawany za kontrowersyjny. Wiąże się to głównie z pojawiającymi się postaciami, takimi jak Bóg, Humperdoo (czyli przygłupi potomek Mesjasza; sezon 2.), anioły (zabawni Fiore i DeBlanc) czy nawet Szatan. Ich wizerunek pokazano w sposób komediowy i przewrotowy. Mieszane uczucia może też budzić postać Hitlera, w którego wciela się Noah Taylor w 2. sezonie. Serial pomysłowo rozwija jego zabawny wątek, to ryzyko opłaciło się twórcom.
Serial wprowadza kilka znajomych wątków z komiksu, które dostosowuje do własnej historii. Dzięki organizacji Graal, Quincannonowi, zagłębianiu się w przeszłość Jessego (wątek babci L'Angelle), genezie Świętego od Morderców czy powstrzymywaniu Apokalipsy i konfrontacjom z Bogiem, produkcja staje się z sezonu na sezon lepsza. Właśnie wtedy, gdy Preacher najwięcej czerpie z komiksu i jest najbardziej wierny oryginałowi, wznosi się na swoje wyżyny i sprawia najwięcej frajdy.
Preacher to serial, który podobnie jak komiks dostarcza równie specyficznej, krwawej i pełnej absurdów oraz kiczu rozrywki. Miłośnicy gore’owych momentów podlanych chwilami grozy i napięcia również nie mają powodów do narzekań. Serialowi może nieco brakuje komentarza społecznego, który towarzyszył powieści graficznej, ale wbrew pozorom udało się w nim uzyskać pewną głębię treści. Preacher nie jest serialem dla każdego, ale z odpowiednią dozą dystansu i poczuciem humoru ta szalona przygoda dostarcza sporej dawki śmiechu i emocji.
Premiera telewizyjna 1. sezonu Preachera odbędzie się 1 lutego o 22:00 na AMC