Wynonna Earp - western, demony i inne dziwności. Czemu ten serial jest tak przyjemny?
Wynonna Earp to mieszanka fantasy z westernem, która nie jest tak spektakularnym sukcesem, jak można byłoby sobie wyobrażać.
Wynonna Earp na pierwszy rzut oka może wydawać się serialem tanim, kiczowatym i niewartym uwagi. Sam przyznam, że tak postrzegałem ten tytuł przed laty, gdy zaczynałem z nim przygodę. Początki nie były rewelacyjne, bo twórcy poświęcili chwilę na to, by znaleźć swój styl i charakter. Były błędy, a z ekranu biła taniość, ale koniec końców ten tytuł stał się rozrywkowym i przyjemnym serialem, który wyróżnia się na tle konkurencji stacji Syfy. A porównując go do Van Helsinga, który debiutował w podobnym okresie, można powiedzieć: "niebo a ziemia". To tak, jakbyśmy porównywali dobry serial z pomysłem i kreatywnością a coś, co miało pomysł, ale realizacyjne mielizny nigdy nie pozwoliły go dobrze wykorzystać. Oczywiście obie produkcje cieszą się popularnością i mają swoich fanów, czego efektem są kolejne sezony. Jednak patrząc na to trochę z boku, to Wynonna Earp wychodzi z tej batalii zwycięsko.
Podstawowy koncept fabularny jest dość prosty, bo łączy klimat westernu z fantasy w postaci demonów i innych stworów z piekła rodem, z którymi główna bohaterka musi wojować. Wynonna jest praprawnuczką legendarnego Wyatta Earpa, która dzięki rewolwerowi przodka mającego nadnaturalne zdolności może odsyłać monstra tam, gdzie ich miejsce. Staje się więc kimś w rodzaju szeryfa w małym miasteczku, z którego nie może wyjechać z uwagi na klątwę, a w którym jako jedyna może zaprowadzać porządek i szerzyć sprawiedliwość, gdy nadnaturalne istoty łamią prawo. Nie jest to jednak kryminał z Wynnoną rozwiązującą sprawy i walczącą jedynie z różnymi przeciwnikami, a raczej historia z ważnymi głównymi wątkami, która ma prowadzić do czegoś określonego, mającego znaczenie i - przede wszystkim - wywołującego emocje.
Istotne jest, że na przestrzeni sezonów ekipa tworząca Wynonnę Earp doskonale zdawała sobie sprawę, że widzowie spragnieni są seriali ze stawką i celem opowieści, do której ma ona prowadzić. Dlatego poznawaliśmy nowe zagrożenia i bardziej znaczących złoczyńców, z którymi Wynonna i jej sojusznicy musieli sobie radzić w typowy dla nich sposób. Decyzje bohaterów niosły ze sobą konsekwencje, a zakończenia wątków nie zawsze były w stylu happy end. Udało się snuć inspirowaną komiksami opowieść z sensem i pomysłami, które trafiają w punkt, wywołują zaciekawienie i w dużym stopniu wyróżniają się na tle podobnych schematów w popkulturze.
Czuć też, że to wszystko miało znaczenie dla rozwoju bohaterów oraz ich dość dysfunkcyjnych relacji. To właśnie w tym miejscu dostrzegam najmocniejszy punkt Wynonny Earp - kreacje bohaterów oraz mocne osadzenie ich w konwencji, którą cechuje spory dystans. Twórcy nie traktują siebie śmiertelnie poważnie, co owocuje dobrym humorem - czasem satyrycznym, często sarkastycznym. Śmieją się sami z siebie lub oczekiwań, jakie widzowie przeważnie mają wobec tego typu seriali. Nigdy jednak nie popadają w przesadę kierującą ich w stronę autoparodii. To pozwala budować fantastyczny, rozrywkowy charakter serialu, który dzięki aktorom, dobrze wczuwającym się w konwencję, nadaje temu wszystkiemu głębszy sens. Wyróżnia się zwłaszcza Melanie Scrofano jako sarkastyczna Wynonna, która często mówi rzeczy dość nieoczekiwane, a jej decyzje przeważnie są sprzeczne z tym, czego można oczekiwać po bohaterce serialu. Dlatego też nie tylko pomysł i budowa zabawnego tonu jest tutaj istotna, ale też dobra realizacja, w której tak naprawdę każdy się sprawdza i daje coś od siebie, bo choć Scrofano jest twarzą serialu, ta produkcja jest oparta na grupie i ich zwariowanych relacjach.
Wynonna Earp nie jest najlepszym serialem, jaki powstał. Jak wspomniałem, jego budżet nie jest wysoki i to widać. W odróżnieniu od wielu produkcji twórcy wykorzystują to jednak jako swoją zaletę i motywację do większej kreatywności. Braki budżetowe nadrabiają charakterem, sarkazmem i ciekawą historią, która daje wiele przyjemnej rozrywki. Oczywiście patrząc na przekrój sezonów, nie wszystko udało się zrobić tutaj dobrze, bo niektóre wątki nie wybrzmiały tak, jak powinny, lub potencjał po prostu nie został wykorzystany. To jednak nie stanowi wielkiej wady dla tej już zakończonej wraz z 4. sezonem historii, bo spełnia ona obietnicę daną już na samym początku promocji. Lekka rozrywka podchodząca z dystansem do siebie staje się czymś w rodzaju guilty pleasure. Jesteśmy świadomi wad i niedoróbek, ale frajda z oglądania jest przednia. Aż szkoda, że ten projekt nigdy nie osiągnął większej popularności, bo naprawdę czasem lepiej obejrzeć niezły serial trzymający swój poziom od początku do końca niż nową, spektakularną i drogą klapę platform streamingowych.
Premiera telewizyjna 3. sezonu Wynonny Earp w każdy czwartek o 21:00 na Sci-Fi