Żyjemy w kulturze subskrypcji. Na naszych oczach umierają tradycyjne media
Fizyczne nośniki odchodzą do lamusa. Telewizja linearna z każdym kolejnym rokiem tetryczeje i staje się coraz bardziej anachroniczna dla młodego odbiorcy. Prasa codzienna i kolorowa przenosi się do sieci, podcasty walczą z radiem a my związujemy się na długie miesiące z serwisami subskrypcyjnymi, aby wszędzie mieć dostęp do ulubionych dóbr kultury. Wkroczyliśmy w decydującą fazę cyfrowej rewolucji.
24 lutego stała się rzecz niezwykła. Po raz pierwszy w historii liczba wyświetleń filmu na YouTubie przekroczyła 6 miliardów. Dokonał tego teledysk do piosenki Despacito Luisa Fonsiego, a na taki wynik pracował nieco ponad dwa lata. Żadne inne medium nie może pochwalić się takim zasięgiem, YouTube wypracował sobie pozycję króla rynku usług wideo. A warto przypomnieć, że medium to nawet nie osiągnęło progu pełnoletności – serwis powstał dopiero w 2005 roku, a mimo to w ciągu czternastu lat udało mu się wywrócić świat mediów do góry nogami.
Można sprzeczać się z tym, jak wielką rolę należy przypisać YouTube’owi w powolnym upadku tradycyjnej telewizji, który rozgrywa się na naszych oczach, ale z jednym nie można się sprzeczać. Czas tradycyjnych mediów dobiega końca. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że filmy z sieci nie zatopią telewizji, medium o bardzo mocno ugruntowanej pozycji. Tymczasem najnowsze badania dowodzą, że szala już przechyliła się w stronę streamingu.
Analitycy z amerykańskiego stowarzyszenia Motion Picture Association of America przeprowadzili badania rynku wideo, a zebrane przez nich dane mogą zadziwiać. Jak się okazało, w 2018 roku liczba subskrybentów serwisów filmowych wzrosła o 131,2 miliona, obecnie z tego typu platform korzysta aż 613,3 miliona użytkowników. W tym samym czasie liczba klientów sieci kablowych spadła o 2 procent do 556 milionów abonentów. I mówimy tu o danych globalnych, opracowanych w oparciu o dane zebrane z całego świata. Spory spadek zaliczył także amerykański rynek fizycznych nośników – w 2018 roku sprzedaż filmów DVD i Blu-ray spadła aż o 15 procent.
Gdyby nie zachowawcze podejście marketingowców, telewizja linearna byłaby dziś w znacznie gorszym położeniu, to dzięki wysokim wpływom z reklam medium to wciąż nieźle radzi sobie w starciu z Netfliksem i spółką. Reklamodawcy nadal pompują najwięcej funduszy w promocję telewizyjną, ale można spodziewać się, że w kolejnych latach sytuacja ulegnie zmianie i to platformy streamingowe będą na topie.
Można by stwierdzić, że tradycyjna telewizja (czy to kablowa, czy satelitarna) nigdy nie upadnie, gdyż w krajach rozwijających się medium to wciąż będzie podstawowym źródłem informacji. Dane statystyczne każą wyciągnąć nieco odmienne wnioski.
Według raportu 2018 Global Digital opracowanego przez agencję We Are Social w minionym roku liczba użytkowników internetu w krajach afrykańskich wzrosła o 20 procent, a liczba aktywnych użytkowników mediów społecznościowych o 15 procent. Na bliskim wschodzie sytuacja wygląda podobnie – liczba internautów w tym rejonie świata zwiększyła się o 11 procent, a liczba użytkowników mediów społecznościowych aż o 39 procent. Dziś do internetu ma dostęp aż 53 procent społeczeństwa, a 49 procent korzysta z urządzeń mobilnych. Oznacza to, że co drugi człowiek na ziemi ma przy sobie narzędzie, które pozwala mu niemal w dowolnym momencie korzystać z usług serwisów subskrypcyjnych. A jeśli dynamika wzrostu branży smartfonowej w krajach rozwijających nie zmieni się, odsetek ten drastycznie wzrośnie. Zwłaszcza że w ciągu kilku lat mają powstać pierwsze satelitarne systemu dostępu do internetu, które pozwolą połączyć się z siecią niemal w dowolnym miejscu na ziemi.
Ludzkość skazana jest na media internetowe i wielkie korporacje wiedzą, że media zrodzone w XX wieku lada moment stracą swoją moc oddziaływania. A wraz z ich odejściem nastanie era mediów subskrypcyjnych, które powoli zaczynają rozpychać się na rynku.
Licencja na kulturę
Rewolucja medialna nie rozpocznie się na zawołanie, ona już przetacza się przez nasz rynek. Nie bez powodu rozpocząłem tę opowieść od YouTube’a – połowa pierwszego dziesięciolecia XX wieku była czasem przełomu. Małe startupy technologiczne pokazały nam, że istnieje inny sposób na pochłanianie treści niż poleganie na ramówce telewizyjnej czy prasie kontrolowanej przez wydawców. Przestaliśmy podążać szlakiem wytyczonym przez autorytety i zaczęliśmy sami decydować o tym, co i kiedy obejrzymy, przeczytamy czy posłuchamy. Media społecznościowe tylko pomogły wyrwać nas z ram dawnych mediów – zaszyliśmy się w bańkach informacyjnych naszych znajomych o zbliżonych preferencjach.
Kwestią czasu pozostawało to, kiedy ktoś postanowi zarobić na tym wysoce immersyjnym środku przekazu, jakim stał się internet i stworzyć medium, które będzie dopasowywało się do naszych preferencji oraz da nam wolność wyboru. Wolność, za którą będziemy regularnie płacić.
- 1 (current)
- 2
Źródło: Zdjęcie: Pixabay