Ameryka Południowa w kinie: świat Indian w filmach, które warto znać
Z okazji premiery niezwykle udanego i oryginalnego dzieła małżeństwa Ciro Guerry i Cristiny Gallego pt. Sen wędrownych ptaków, o którym więcej poniżej, chcemy skorzystać z okazji i przyjrzeć się rozmaitym produkcjom filmowym skupionym wokół mieszkańców Ameryki Południowej, ich historii i kultury. Filmy te są przedstawicielami różnych gatunków, tematów i czasu (akcji i kinematografii), których łączy ten kontynent, a z którymi bez wątpienia warto się zapoznać, zwłaszcza biorąc pod uwagę mnogość perspektyw twórców.
Cidade de Deus (2002)
Złota Żaba na festiwalu Camerimage i nominacje w czterech kategoriach do Oscara (m.in. za reżyserię i zdjęcia) - oto dramat sensacyjny Fernando Meirelles. Jeden z najbardziej sugestywnych filmów opowiadających o życiu w slumsach Rio de Janeiro, konkretnie o dzielnicy CDD, która istnieje naprawdę. To getto ufundował rząd, by krok po kroku przenosić mieszkańców z dzielnicy nędzy w centrum miasta na jego obrzeża. W głównych rolach oglądamy (w większości) wychowujące się tam dzieci. Dla widzów, którzy nad piękne krajobrazy Ameryki Południowej i Brazylii bardziej zainteresowani są kwestiami społeczno-politycznymi. Uwaga – seans raczej dla odpornych emocjonalnie kinomaniaków.
Diarios de motocicleta (2004)
Jeśli ciekawi Was, co Ernesto Che Guevara (tak, ten rewolucjonista, twarz koszulek, chust i czapeczek) miał do przekazania w swych opowieściach o motocyklowej podróży przez Amerykę Południową w latach 50. XX wieku, to pozycja dla Was. Jest to adaptacja jego zapisków – ośmiomiesięczna podróż wiodła przez wiele krajów kontynentu, co jest najważniejszym chyba z powodów (abstrahując od Waszego podejścia do Che), by zapoznać się z produkcją. Mamy szansę zobaczyć tu zróżnicowane pejzaże i oblicza Ameryki Południowej, których wpływ jest istotny na przemianę bohatera i jego towarzysza. Kino drogi – pięknej drogi.
Altiplano (2009)
Film Altiplano został wyreżyserowany przez Petera Brosensa i Jessikę Woodworth i wydany w 2009 roku. Opiera się on na rzeczywistych konfliktach między rdzennymi mieszkańcami Peru i zagranicznymi firmami wydobywczymi, nieustannie poszukującymi złota i srebra na tamtych ziemiach. Opowiada historię dwóch kobiet z różnych kultur: każda z nich pogrążona jest w żałobie, a ich losy niespodziewanie łączą się. Lepiej nie mówić nic więcej – nie jest to ten topos starcia kultur, bo na pewnych klasycznych motywach opierają się zupełnie nietypowe rozwinięcia fabularne, a co za tym idzie – konkluzje i refleksje. 5 języków, w sumie trzy kontynenty. Warto.
Sekret jej oczu (2010)
A tu był Oscar za najlepszy film nieanglojęzyczny. I tu również nie ma chyba potrzeby, by się rozpisywać. Jest to thriller i historia kryminalna, ale też wykorzystanie fabuły, czasu i miejsca akcji do potępienia rządów junty. Zobaczmy więc Argentynę lat siedemdziesiątych, rządzoną przez dyktaturę wojskową, uwikłaną w handel bronią i narkotykami. Pozwólmy reżyserowi przypomnieć nam, co się tam wtedy działo...
Il était une forêt (2013)
A tutaj... Film przyrodniczy! Nie ma się co rozwodzić - oto podróż do świata natury, w głąb tajemniczych lasów deszczowych Peru i Gabonu, pokazująca największe cuda tamtejszej fauny i flory. Jeśli przyroda Ameryki Południowej Was fascynuje, nie macie czasu czy środków na podróż, a pejzaże ukazane w filmach fabularnych w tle to dla Was za mało – tutaj możecie odnaleźć coś dla siebie.
El Clan (2016)
Wracamy do Argentyny – tym razem do lat 80. Historia lubi się powtarzać: "zniknięcia", które były codziennością reżimu Videli w Argentynie, trwały jeszcze po upadku dyktatora w 1981 r., ale motyw zmienił się z polityki na pieniądze. Arquimedes Puccio porywa bogatych mężczyzn i kobiety i trzyma ich dla okupu w domu, wykorzystując dominację i kontrolę nad swoją rodziną i - przez pewien czas - ochronę policji. Oto oparta na faktach opowieść, thriller, który jest jednocześnie próbą rozliczenia się z, jakżeby inaczej, historią. Film mocno osadzony w argentyńskich realiach, ponownie – dla fanów zgłębiania historii kraju. Jeśli temat rozliczeń interesuje Was bardziej: do polecanych można dołożyć chilijskie Nie i Perłowy guzik. Ach, jeśli chodzi o alegorię państwa, które wolałoby wyprzeć się pewnego okresu, niż się do niego przyznawać – El Club, również z 2016 roku.
Boi neon (2016)
Brazylia! Świat prawdziwych macho i uwielbianego przez nich sportu – rodeo, a raczej pewnej jego odmiany. Brudny, tradycjonalistyczny i zamknięty świat, w którego centrum znajduje się bohater, Iremar, kłóci się z jego zupełnie nieprzystającymi do otoczenia marzeniami i zainteresowaniami... Kino zupełnie inne, niż wcześniej wspomniane tu propozycje. Dywagacja nad koegzystencją człowieka i zwierzęcia oraz nowoczesnością, która w pewnych miejscach wciąż jest czymś nie do osiągnięcia; znajduje się w sferze marzeń. Widz zostaje wciągnięty w tę egzotyczną rzeczywistość – czuje się ją dookoła, ale twórca pozwala przyglądać się jej i zgłębiać ze spokojem.
The Lost City of Z (2016)
Oparta na faktach historia podróżnika, Percy’ego Fawcetta, który w trakcie jednej ze swoich wypraw w głąb Ameryki Południowej odkrywa ślady starożytnej cywilizacji. Od tej pory staje się ona jego obsesją; jest przekonany, że gdzieś w dżungli znajduje się miasto, które nazwał Z. Ta produkcja to fantastyczne kreacje aktorskie... i masa oczywistości, choć obsesyjne podążanie za nieosiągalnym (a może: urojonym?) to niewyeksploatowany jeszcze motyw. Film w żadnych z elementów formy nie wspina się na wyżyny, udaje mu się jednak zaangażować widza w eksplorację i zgrabnie ukazać piękno i niebezpieczeństwa amazońskiej dżungli; nie sposób też nie dzielić z bohaterem lekkiej euforii; z czasem ma się nadzieje, że może jednak odnajdzie to, czego szukał...
El Abrazo de la Serpiente (2016)
Film zainspirowany dziennikami dwóch badaczy (Theodora Koch-Grünberga i Richarda Evansa Schultesa), którzy podróżowali przez kolumbijską Amazonię w ubiegłym wieku w poszukiwaniu świętej i trudnej do znalezienia psychodelicznej rośliny Yakruna. Tu amazoński szaman i uczeni brną coraz głębiej w dżunglę, coraz bliżej jądra ciemności; porównanie nie jest przypadkowe – im bowiem dalej, tym straszniej, bo straszna była rzeczywistość kolonizowanej Amazonii, a alegorii do znanego dzieła Conrada jest tu wiele. Czarno-białe kadry hipnotyzują, ale uniemożliwiają ekscytację czy zachwyt egzotyczną przyrodą. Musimy pamiętać: te tereny zżera choroba, nic już nie będzie takie, jak było. Zobaczcie: oto konsekwencje narzucania tubylcom obcych wartości, zachowań, systemów. Świetne, wysoko oceniane kino Ciro Guerra, które polecamy z czystego serca. A skoro już przy tym twórcy jesteśmy...
Pájaros de verano (2018)
Czas zamknąć nasze zestawienie wybranych dzieł związanych z Ameryką Południową, które warto zobaczyć, najświeższą produkcją. Jest nią film wspomnianego wyżej Ciro Guerry i jego żony, Cristiny Gallego. Tym razem o zagładzie, którą mieszkańcy pogranicza Kolumbii i Wenezueli sprowadzili na siebie sami. Początki narkobiznesu w świecie rdzennych Amerykanów – plemienia Wayuu. By Was zachęcić, proponujemy przeczytać naszą recenzję produkcji, która dziś (piątek) wchodzi na ekrany kin!
- 1
- 2 (current)
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe