Callum Woodhouse o Wszystkie stworzenia duże i małe: Serial, którego teraz potrzebujemy [WYWIAD]
Wszystkie stworzenia duże i małe to nowy serial oparty na kultowej książce opowiadającej pozytywną historię o brytyjskich weterynarzach. Z okazji polskiej premiery, która odbędzie się 1 listopada o 18:30 na Epic Drama spotkaliśmy się wirtualnie z Callumem Woodhouse, który gra Tristana.
ADAM SIENNICA: Widziałem dwa odcinki serialu Wszystkie stworzenia duże i małe - pierwszy oraz świąteczny. Wiem, że to dziwna kolejność. Po tym wiem, że twoja postać spędza święta ubrana jako elf w towarzystwie osiołka.... Co jeszcze widzowie powinni wiedzieć o Tristanie?
CALLUM WOODHOUSE: To miałeś ciekawe pierwsze wrażenie [śmiech]. Widzowie muszą wiedzieć, że Tristan jest takim żartownisiem tego serialu. Ciągle chce się dobrze bawić i pośmiać. Niczego nie traktuje poważnie. Oczywiście wraz z rozwojem historii jego rola staje się bardziej interesująca, a on sam z czasem uczy się skupiać swoją uwagę. Pojawia się w drugim odcinku, gdy już po premierze ustawione zostaje status quo. Jest on niczym tornado, które wszystko wywraca do góry nogami. To jest kawał dobrej zabawy grać taką postać i przyznam ci, że nie wcielałem się wcześniej w takiego bohatera, który jest ciągle tak optymistyczny i gotowy na wszystko.
Jest optymistą, lekkoduchem, ale jest taka jedna scena, która pokazuje jego poważniejszą twarz. Ten moment, gdy rozmawia z dzieciakiem o maskach, które nosimy. Do tego jest to ciekawe przesłanie dla młodego widza.
Przyznam ci, że jeszcze nie widziałem tego odcinka, więc jest to trochę zatarte w mojej pamięci. Z tego, co pamiętam, scena była naprawdę fajna właśnie z uwagi na to, co mówisz i młodego aktora. Pamiętam, jak pierwszy raz czytałem tę scenę i sobie pomyślałem, że od początku jest sugestia, że Tristian jest taki dzielny. Wiesz jednak, że w środku kryje się cierpienie. Czasem mówi o stracie ojca, o tym, jak jego brat Siegfried stał się dla niego ojcem i sądzę, że jest to jak rana, która nigdy do końca nie zabliźniła.
Wiemy, że jest to lekki, pozytywny serial, ale czy w nim jest więcej tego typu głębszych przesłań?
Cała historia porusza problemy z życia wzięte. Są to bardzo prawdziwe, ludzkie opowieści, z którymi widzowie mogą się utożsamić. To jak bohaterowie zmagają się z przeciwnościami losu, nawet jeśli robią to źle, jest to coś, co może być lekcją dla młodego widza i mieć na niego wpływ. Nawet pomimo tego, że akcja osadzona jest w latach 30. XX wieku. Jednak te wszystkie przesłania i poglądy są wciąż aktualne.
Wspominałeś o tym, jak ważna jest relacja Tristana z Siegfriedem. Czy sądzisz, że widzowie - dorośli i młodsi - czegoś mogą się z niej nauczyć?
Sam mam brata i siostrę. Mam z nimi fantastyczną relację. Znam jednak ludzi, których więzi z rodzeństwem były zrywane lub oddalili się od siebie. W przypadku tych postaci tak właśnie jest. Oczywiście w świątecznym odcinku się spotykają i jest miło, ale jest w tym coś więcej. Dobrze jest widzieć tego typu relację na ekranie, bo pokazuje ona, że nie jest zawsze miło i kolorowo. Dowód na to, że takie relacje mogą być trudne, ale można też się pogodzić.
A to też jest ważne dla całego klimatu serialu. Po obejrzeniu tych dwóch odcinków czuję, że jest w tym fantastyczna, pozytywna atmosfera. To chyba coś, czego w obecnej rzeczywistości wszyscy potrzebujemy.
Absolutnie! Ten serial pozwala na ucieczkę od rzeczywistości. Umożliwia przeniesienie się do prostszych czasów zanim pojawiło się to szaleństwo i niepewność. Koniec końców jednak po prostu zależy ci na tych bohaterach, gdy zaczynasz ich poznawać. Mamy nadzieję, że będzie mieć to dobry wpływ na widzów i pokaże, że choć postacie nie zawsze podejmą oczekiwane decyzje, wykorzystają najlepiej jak się da nadarzające się okazje.
Cieszę się, że tak jest. O to chodzi w serialach dających wytchnienie od rzeczywistości. Pozwalają choć na chwilę odciąć się do niej.
Dokładnie, po prostu na chwilę zapomnisz o tym, co się dzieje i wciągniesz się w historię.
Wszystkie stworzenia duże i małe oparte są na znanej książce, ale był też serial w latach 70. Ciekaw jestem, czy oglądałeś go i czytałeś pierwowzór literacki.
Oglądałem kilka odcinków, ale nie więcej, bo nie chciałem po prostu naśladować postaci brawurowo zagranej przez Petera Davidsona. Był świetny. Kupiłem jednak cały cykl książkowy. Zanim zaczęliśmy zdjęcia, zarezerwowałem sobie wakacje w Chorwacji i wziąłem ze sobą pierwsze dwa tomy, by poczytać przy basenie. Myślałem sobie, że pewnie będą to fajne książki, ale nie zdawałem sobie sprawy, że będą one tak zabawne! Anegdoty są przekomiczne. Pamiętam, że każdego dnia śmiałem się jak głupi i wszyscy na mnie dziwnie patrzyli. A obok tego są historie o smutku i rozpaczy, o tym jak ludzie sobie z tym radzą. Jest w tym zaskakująca równowagą pomiędzy radością i rozpaczą. Sądzę, że w serialu to też będzie dostrzegalne.
Ciekawi mnie, jak podszedłeś do tworzenia swojego Tristana, aby była to świeża i twoja interpretacja?
Skupiłem się na książkach. Co ciekawe, krewni Jamesa Herriotta byli związani z produkcją i byli obecni podczas pierwszego czytania scenariusza. Potem poszliśmy z nimi na kawę. Jim Wight napisał książkę o swoim ojcu, w której są wszyscy bohaterowie z książki. Dał nam wszystkim po jednym egzemplarzu, ale spersonalizował je dla każdego z nas. Pozaznaczał miejsca, w których pojawiają się nasze postacie. A na ostatniej stronie napisał własne przemyślenia na temat danego bohatera. Tak specjalnie dla nas, więc mieliśmy informację z pierwszej ręki. Dlatego pracując nad rolami wyszliśmy od tego i potem szukaliśmy siebie w scenariuszach. To było niezwykłe doświadczenie.
Pamiętam, że porównałem sobie twoją postać z odpowiednikiem z lat 70. Były podobieństwa, ale koniec końców to dwie świetne i odrębne od siebie kreacje.
Dziękuje ci bardzo. Największym podobieństwem pomiędzy nimi są te swetry, które nosimy pod garniturem. Były niesamowite. Pamiętam, że zanim zaczęliśmy kręcić, szukałem w Google'u informacji o Wszystkie stworzenia duże i małe. Trafiłem wówczas na stronę na Pintereście i była tam galeria o nazwie dzianina Tristana. Były tam setki zdjęć Petera Davidsona i jego rozmaitych strojów z serialu. Pomyślałem sobie: o mój Boże, czy te swetry będą teraz takie ważne?
Nasz czas rozmowy dobiega końca. Podsumuj w kilku zdaniach: dlaczego widzowie powinni zainteresować się tym serialem?
Powinni, bo ta historia będzie widzom bliska. Jest to bardzo pozytywne, optymistyczne. Idealny serial, którego teraz potrzebujemy. Nie jest zbyt przygnębiający, jest lekki i szybko zakochujesz się w bohaterach. Do tego wszystko jest wiarygodne i dobrze napisane. Poza tym Yorkshire Dales wygląda niesamowicie. Ten krajobraz został przepięknie uchwycony przez kamerę. Niektóre zdjęcia w serialu są spektakularne.