Cieszymy się wolnością. Rozmawiamy z Robertem Górskim i Mikołajem Cieślakiem z Ucha Prezesa
Już 15 marca prezes powraca do swojego biura, by dalej siać strach wśród ekipy rządowej i opozycji w 3. sezonie Ucha prezesa. Nim to się jednak stanie, spotkaliśmy się z Robertem Górskim i Mikołajem Cieślakiem, by porozmawiać o tym, kto odwiedzi ten sławny gabinet strzeżony przez panią Basię.
DAWID MUSZYŃSKI: Doszły mnie słuchy, że w trzecim sezonie wśród nowych postaci pojawią się m.in. pan Rokita z małżonką?
Robert Górski: Kto się wygadał?
Mikołaj Cieślak: Przecież my nie używamy nazwisk…
RG: Dokładnie. Dementujemy. Pan Rokita nie wystąpi.
MĆ: Ale faktycznie pojawi się u nas pewna para. W tym kobieta ma na imię Neli (śmiech).
Poprowadzą oni…
RG: Dom opieki dla porzuconych polityków.
MĆ: Skąd Pan o tym wie, to nie wiem. To przecież pilnie strzeżona informacja, która nie została nigdzie podana do wiadomości.
Jeśli mam tak zdradzać mój warsztat dziennikarski, to przyznam, że usłyszałem to z ust Pana Roberta w jeden z rozgłośni radiowych.
RG: Boże, człowiek myśli, siedząc w tym ciemnym pokoiku, że mówi do mikrofonu i to idzie w próżnię, a jednak ktoś jeszcze w tym kraju radia słucha. Teraz już będę wiedział, że to Pan (śmiech).
To może z pominięciem radia uda mi się dowiedzieć, czy Panu Gowinowi zacznie starczać do pierwszego?
RG: No właśnie nie wiem, czy ta postać do nas wróci, bo pan Seweryn jest bardzo zapracowany. W przypadku drugiego sezonu też dużo czasu nam zajęło znalezienie odpowiedniego terminu. Ale na pewno ten temat zostanie poruszony. Temat zarobków polityków wszystkich od zawsze interesuje i elektryzuje. Nie możemy tego zignorować.
W końcu Pan Seweryn gra teraz prezydenta Trumpa w Fabryce Patriotów, więc degradacja do wiceministra byłaby niemile widziana.
RG: Ale on go grał wcześniej niż postać Gowina. Zresztą właśnie po zobaczeniu Pożaru w burdelu wpadliśmy na pomysł, by go zaprosić do naszego serialu, skoro tak dobrze odnajduje się w parodii politycznej.
A Wam się podoba to, że ten trend śmiania się z władzy zaczyna powracać? Oprócz Ucho Prezesa mamy chociażby tę nieszczęsną Fabrykę Patriotów, która ma być wydarzeniem cyklicznym.
RG: Myślę, że ludzie zawsze lubili śmiać się z polityków i chętniej nastawiali ucha, gdy żarty tej treści padały ze sceny. Zresztą takie spuszczanie powietrza z tego balonu powagi jest potrzebne dla obu stron. Zawsze tak było. Może faktycznie ostatnio w telewizji było tego mniej, ponieważ nie każda władza lubi, jak się z niej żartuje. Dlatego my z Uchem prezesa wystartowaliśmy w internecie i okazało się to być strzałem w dziesiątkę. Telewizja nie jest już monopolistą i można takie ciekawe treści realizować i dostarczać do widzów bez ich pomocy. Ten nasz sukces stał się punktem odniesienia dla innych tego typu programów, których twórcy uwierzyli, że im też może się udać, gdy zrezygnują z tego oficjalnego obiegu.
MĆ: Pytanie tylko brzmi, co jest teraz oficjalnym obiegiem. Telewizja czy może zastąpił ją już internet.
Sami przeszliście do telewizji, bo 3. sezon będzie wyświetlany również w WP, czyli jakiś magnetyzm w niej jeszcze jest.
MĆ: Niby tak, ale głównym źródłem dostępu do naszych widzów pozostaje darmowy kanał w internecie.
RG: I chciałbym stanowczo podkreślić, że to się nie zmienia.
No tak, ale dzięki telewizji docieracie do nowej grupy odbiorców, którzy najwidoczniej z internetu tak często nie korzystają. Pokazuje to fakt, że pierwszy i drugi sezon Ucha prezesa był hitem ramówki WP pomimo tego, że wszystkie odcinki były od dawna dostępne za darmo na YouTubie.
MĆ: To jest fenomen do zbadania przez medioznawców, dlaczego tak się dzieje. Jak coś, co przez rok leży za darmo w internecie może być nagle hitem w telewizji.
RG: Bo w telewizji, jak Pan sam zauważył, oglądają to ludzie, którzy nie mają internetu jak chociażby moja mama.
MĆ: Ale myślisz, że wszyscy mają dostęp do kanału WP w Polsce? Mnie się wydaje, że to jest właśnie ta sama grupa, która ma internet.
RG: Sam powiedziałeś, że to jest sprawa dla medioznawców, a teraz mi tu siedzisz i się wymądrzasz, by przed Panem zabłysnąć.
MĆ: No szukam rozwiązań, a nie rozkładam ręce. Mnie cieszy to, że ten serial łapie rozpęd w kolejnym obiegu. A może to ci sami widzowie oglądają po raz drugi. Nie mam pojęcia.
Gdy widzieliśmy się na planie pierwszego sezonu mówiłeś, Robercie, że Ucho prezesa to nie jest format telewizyjny. A okazuje się, że jest. Sami nawet wydłużacie powoli czas trwania odcinków do 25 minut.
MĆ: Tak, ale wciąż w internecie to my dyktujemy warunki. Po pierwsze nikt nie przyczepia nam łatki, że serial jest realizowany na zamówienie politycznej danej telewizji. Internet jest na szczęście apolityczny. Po drugie nie jesteśmy zakładnikami ramówki i jej sztywnego czasu. Jeśli odcinek ma trwać 12 minut, to będzie tyle trwał. Nie musimy go rozciągać do 30 minut, by zapełnił jakieś okienko. Realizujemy tyle, ile wymaga od nas scenariusz.
RG: Dlatego w WP te odcinki są najczęściej zdublowane. A co do trwania odcinka to założyłem sobie kiedyś, że scenariusz każdego ma zajmować nie więcej niż pięć stron i…
..teraz tylko zmniejszasz czcionkę.
RG: Nie (śmiech). Innych sztuczek używam.
MĆ: Znaków interpunkcyjnych nie używa. Wyrazy łączy.
RG: Nie no, bez takich. Ale staram się to wszystko jakoś kondensować. Ale i tak nie jestem w stanie wyliczyć, ile te pięć stron scenariusza będzie trwało. Raz udaje nam się zmieścić w 12 minutach. Innym razem w 15, a jeszcze innym w 18. Nie ma sztywnej reguły.
No to, jak ty to zmieścisz w dwóch albo trzech aktach, skoro marzy ci się Ucho prezesa w formie sztuki teatralnej?
RG: Marzy mi się kilka rzeczy. Fabuła kinowa też.
MĆ: Musical. Wszystko by chciał. Taki pazerny.
RG: Aż tak to nie, ale faktycznie cały czas dostajemy propozycję od różnych teatrów, by Ucho u nich wystawić, ale to nie jest takie proste. Główny problem polega na tym, że czas bardzo szybko mija i to, co u nas w serialu na dany moment jest zabawne i aktualne zaraz przeminie. Nie jest to coś uniwersalnego.
Ale naprawdę uważasz, że Ucho sprawdziłoby się na kinowym ekranie?
RG: Gdyby zrobił to Tadeusz Śliwa, to pewnie tak. To wielki magik, który nie raz u nas na planie robił cuda.
Wiesz, przez wzgląd na współpracę z Showmaxem na fotelu reżysera mógłby zasiąść Patryk Vega.
MĆ: Nie kur… Vega nie.
RG: Wydaje mi się, że to by był krok za daleko.
MĆ: Usłyszałem kiedyś takie zdanie: „Skoro robicie taki dobry serial, to się na nim skupcie”. Coś w tym jest. Po co rozmieniać się na drobne z filmem czy teatrem.
To kto was odwiedzi w 3 sezonie? Jacy znakomici aktorzy?
MĆ: Tomasz Kot, Cezary Pazura, Krzysztof Dracz, Jolanta Fraszyńska, Artur Barciś…
RG: Już wystarczy, bo mu wszystko powiesz i nie będzie niespodzianki.
Źródło: fot. Showmax