Czekajac na tegorocznych superherosów na ekranach (cz. 2 – telewizja)
I zaczynamy kolejny rok wypełniony produkcjami pełnymi superbohaterów. Jeśli chcecie się do nich przygotować - oto tekst nakierowujący Was na właściwe lektury. To część druga - seriale.
Po omówieniu nadchodzących w 2017 roku adaptacji komiksu superbohaterskiego przejdźmy do seriali. Wszystko wskazuje na to, że dostaniemy ich w tym roku więcej niż kiedykolwiek w historii. W poniższym tekście omówię jedynie nowe seriale, oficjalnie potwierdzone posiadające przynajmniej przybliżoną datę premiery. Wiemy, że w przygotowaniu są takie pozycje jak Cloak and Dagger, Krypton, czy inne jeszcze nienazwane produkcje.
Legion
Kiedy w czerwcu na ekrany kin wejdzie Spider-Man: Homecoming zobaczymy na własne oczy jak sprawdziła się kooperacja pomiędzy studiem Marvela i Sony. Jednak już lada chwila będziemy mogli przekonać się jak podobna współpraca działa na małym ekranie pomiędzy Marvelem a FOXem. Jest to o tyle ciekawe, że przez lata mówiło się o dość napiętych stosunkach pomiędzy dwoma wytwórniami, które wiązały się często z brakiem praw do różnych postaci. Zobaczyliśmy już jednak ocieplenie stosunków przy umowie dotyczącej Deadpool i nadchodzącej drugiej części Strażników Galaktyki, a teraz czas na współpracę pełną parą przy serialu Legion. Jego historia ma opowiadać o Davidzie Hallerze, niesamowicie potężnym mutancie, którego moce są niestety także przyczyną jego problemów umysłowych. Pseudonim Legion związany jest bezpośrednio z mocami Davida. Potrafi on wytwarzać (a także absorbować) nieskończenie wiele osobowości, z których każda posiada swoje własne moce. Tak więc jednego dnia David może zachowywać się jak nieśmiały i wycofany chłopak posiadający telekineze, a innego zmienić się w piromana, próbującego swymi mocami podpalić świat. Wszystko jest tu możliwe, nawet zmiana płci (oczywiście wyłącznie w głowie bohatera, chyba że razem z nią pojawi się moc zmiany kształtu). Przez większość historii komiksowych, Legion był raczej postacią drugoplanową. Pojawiał się w różnych drużynach, jednak ze względu na swój stan psychiczny, nigdy nie zagościł tam zbyt długo. Odegrał za to ogromną rolę w stworzeniu alternatywnej linii czasowej, nazywanej “Age of Apocalypse”, kiedy użył swoich mocy by cofnąć się w czasie i zamordować Magneto. Kierowała nim chęć zaistnienia w oczach swego ojca, profesora Xaviera, który przez lata wielokrotnie ścierał się z mistrzem magnetyzmu. Niestety w walce uśmiercony został Xavier, a nie Magneto, co nie tylko doprowadziło do wcześniejszego przebudzenia się starożytnego Apocalypse’a, ale także odmieniło Magneto, który to sam zebrał X-Men by urzeczywistnić marzenie profesora. Jednak pomimo wielkiego wpływu na wydarzenia tej historii, sama postać Legiona nie jest tu wyjątkowo rozwinięta. Tym zajął się dopiero w 2012 roku Simon Spurrier na łamach serii X-Men Legacy. Tam poznajemy losy Davida, który po wydarzeniach z Avengers vs. X-men (i śmierci Charlesa Xaviera) próbuje uhonorować marzenie swego ojca. Naturalnie przy jego zestawie mocy, nie jest to proste zadanie. Światowa premiera serialu Legion zaplanowana jest na 8 lutego. Polska dzień później.
Powerless
W roku pełnym superbohaterskich produkcji, stacja NBC postanowiła wypuścić serial, który co prawda rozgrywa się w świecie pełnym zamaskowanych herosów (i to świecie DC), ale zamiast skupiać się na nich, pokazuje losy zwykłych ludzi. Nie łatwo mieszka się w mieście, w którym istoty z niesamowitymi mocami co chwila urządzają sparingi, niszcząc niekiedy całe przecznice, jednocześnie pozbawiając dorobku (a nawet życia) niewinnych cywili. Dlatego zostaje powołana specjalna dywizja Wayne Enterprise, której zadaniem jest opracowywanie nowych technologii chroniących zwykłych ludzi przed efektami ubocznymi walk herosów ze złoczyńcami. Pomysł serialu nie opiera się bezpośrednio na żadnym komiksie, jednak co ciekawe, jest mu dość blisko do swego czasu zapowiedzianej produkcji Marvela Damage Control. Ta miała być adaptacją komiksowej firmy, której zadaniem jest nie tyle ochrona mieszkańców przed starciami “tytanów”, co sprzątanie miasta po zakończeniu owych starć. Póki co jednak produkcja telewizyjnego Damage Control wydaje się stać w miejscu, natomiast pierwszy odcinek Powerless ma pojawić się już 2 lutego.
Iron Fist
Po sukcesie Daredevila, Jessiki Jones i Luke'a Cage’a na platformie Netflix, czas na kolejnego ulicznego bohatera, czyli Danny’ego Randa alias Iron Fist. Po zwiastunach i zapowiedziach twórców, możemy spodziewać się genezy bohatera i podobnie jak u wszystkich innych Netflixowych herosów, historia serialu będzie podzielona między wydarzenia współczesne, dziejące się w Nowym Jorku, a retrospekcje z czasów młodości bohatera. Komiksowy Danny Rand, swój cały okres dorastania spędził w mistycznym miasteczku K'un-Lun, mającym znajdować się wysoko w górach Tybetu. Była to jedynie po części prawda, ponieważ magiczne miasto pojawiało się w naszym wymiarze jedynie na jeden dzień, raz na 10 lat. Przez resztę czasu było kompletnie (choć oczywiście znajdowały się wyjątki) niedostępne. Danny trafił tam przypadkowo, podczas tragicznej rodzinnej wyprawy w góry (choć jak się później okazało, jego ojciec faktycznie poszukiwał drogi do K’un-Lun). Osieroconego chłopca przygarnął mistrz Lei-Kung zwany Thundererem. Pod jego naukami, Rand wyrósł na wojownika biegło w sztukach walki, a w końcu dostąpił zaszczytu zostania Iron Fistem, legendarnym obrońcą K’un-Lun. Musiał “jedynie” zmierzyć się w walce wręcz z nieśmiertelnym smokiem Shou-Lao i przebić pięścią jego serce, uzyskując w ten sposób dostęp do energii chi prastarej istoty. Uzbrojony w nową moc, Danny postanowił w końcu powrócić do Nowego Jorku (co było dozwolone wg. prawa K’un-Lun) i odzyskać finansowe imperium swego ojca. Historię rodziny Randów, a także całego mistycznego świata K’un-Lun rewelacyjnie przedstawili Ed Brubaker oraz Matt Fraction w swojej serii z 2008 roku The Immortal Iron Fist. Natomiast mroczną kontynuacje (odkrywającą inne sekrety związane z Iron Fistem) napisał Kaare Andrews w Iron Fist: The Living Weapon wchodzącą w inicjatywę Marvel NOW! w 2014 roku. Premiera serialu Iron Fist zaplanowana jest na 17 marca na platformie Netflix.
Marvel's The Punisher
W tym roku platforma Netflix uraczy nas nie dwoma, jak do tej pory, ale aż trzema produkcjami o Marvelowych superbohaterach. Zielone światło dla serialu o Franku Castle'u to niewątpliwie zasługa niesamowicie ciepłego przyjęcia roli Jona Bernthala w drugim sezonie serialu Daredevil. Po trzech dość słabo przyjętych produkcjach kinowych (acz mających swoje grona zagorzałych fanów) Punisher trafia na małe ekrany. Być może powinien był tu znaleźć się od samego początku, w końcu nawet dużo mniej “przyziemny” Daredevil został oceniony dużo lepiej w formie, którą prezentuje nam Netflix, niż kiedy oglądaliśmy jego przygody na dużym ekranie. Komiksowe przygody Franka Castle'a były zawsze dość specyficzne. Na początku zachwyciły czytelników oryginalnym podejściem do przestępczości w świecie pełnym bohaterów w spandeksie. Później jednak zainteresowanie Punisherem znacznie spadło, kiedy nie potrafiono określić dla niego jasno celu, ani przede wszystkim - poziomu brutalności. Dopiero Garth Ennis (a później Jason Aaron) na nowo odkryli miejsce Franka Castle'a w uniwersum Marvela. Większość ich historii (wchodząca zresztą pod szyld Marvel MAX - komiksów dla dorosłych) pomimo wydawałoby się poważnych treści, to tak naprawdę eksploatacja przemocy rodem z filmów Roberta Rodrigueza, bardziej bawiąca czytelnika, niż skłaniająca do refleksji. Przeciwnicy Punishera, to zwykle bandziory na jedną historię, na której końcu muszą zginąć w bardzo brutalny sposób z rąk głównego bohatera. Nawet kiedy Jason Aaron posłużył się znanymi złoczyńcami, takimi jak Kingpin czy Bullseye, musiał napisać historię w alternatywnej rzeczywistości, żeby zachować odpowiedni poziom brutalności. Ale taki Punisher właśnie sprawdza się najlepiej, to właśnie te historie są uznawane przez fanów na całym świecie za esencję postaci. Dlatego miejmy nadzieję, że Netflix nie ograniczy przemocy (często bezsensownej) i dostaniemy kawał dobrej rozrywki przypominającej serie Punishera z Marvel MAX. Jeśli scena w więzieniu w drugim sezonie Daredevila ma być tego przedsmakiem, to raczej możemy być spokojni o kierunek nadchodzącej produkcji. Premiera serialu zaplanowana jest na ten rok, jednak Netflix do tej pory nie podał konkretnej daty.
Marvel's The Inhumans
Kiedy podczas konferencji w 2014 roku, prezes Marvela Kevin Feige zapowiedział produkcję filmu Inhumans, wielu fanów założyło, że uniwersum serialowe i filmowe, wreszcie przestanie być połączone jedynie w teorii. Czekał jednak na nich spory zawód, kiedy po kolejnych doniesieniach o nie najlepszej współpracy szefów różnych dywizji, film Inhumans został przeniesiony na bliżej nieokreślony termin. W praktyce oznacza to zwykle odwołanie produkcji. Tym większe było zdziwienie, kiedy pod koniec ubiegłego roku Marvel oficjalnie zapowiedział nie film, a serial o tym samym tytule. Co więcej dwa pierwsze odcinki mają zostać nakręcone kamerami IMAX i wyświetlone na odpowiednich ekranach kinowych. Mamy więc do czynienia niejako z hybrydą filmu i serialu. IMAX sugeruje nam znacznie wyższy budżet niż chociażby przy Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D.. Ponadto zostanie on skondensowany do 8 odcinków, a nie kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu jak w przypadku innych produkcji. Ponieważ serial skupi się na rodzinie królewskiej rasy Inhumans, nie bardzo może pominąć wydarzenia z Agentów. W końcu Inhumans zaczęli pojawiać się na całym świecie. Z drugiej strony dostajemy doniesienia, jakoby akcja pierwszego sezonu miała dziać się na księżycu (gdzie w komiksach przez pewien czas znajdowało się miasto Inhumans - Attilan). W ten sposób produkcja mogłaby stanąć na własnych nogach, zanim próbowano by ją powiązać z filmami czy innymi serialami (a może jednym i drugim). Jest to o tyle ciekawy pomysł, że izolacja od świata zewnętrznego zawsze była niezwykle istotnym elementem historii rasy, rewelacyjnie przedstawionym przez Paula Jenkinsa w serii Inhumans z 1998 roku. Dzięki skupieniu się na odizolowanym społeczeństwie, fabuła serialu może opowiedzieć o dworskich intrygach niczym z Game of Thrones, ponieważ prawdopodobnie o tron Attialnu zmagać się będzie główny bohater Black Bolt ze swoim szalonym bratem Maximusem. Kiedy mowa o Black Bolcie, nie można naturalnie nie wspomnieć o wyzwaniu jakie stoi przed twórcami serialu, a także aktorem, który wcieli się w tę rolę. Król Inhumans nie może wydać z siebie żadnego dźwięku, ponieważ jego najdrobniejszy szept pozbawiłby życia wszystkich w najbliższym otoczeniu, a jego jedno słowo zaburzyłoby muru Attilanu. Przykucie więc uwagi widza do serialu, którego główny bohater nie mówi będzie nie lada wyczynem. Premiera dwóch pierwszych odcinków w kinach IMAX zaplanowana jest na 4 września.
The Defenders
Na końcówkę roku Netflix przygotował nam produkcję zapowiedzianą już przy pierwszym sezonie Daredevila. W jednym serialu mają spotkać się Daredevil, Jessica Jones, Luke Cage i Iron Fist. Razem stworzoną drużynę o nazwie Defenders i wszystko wskazuje na to, że zmierzą się z organizacją Hand, na której czele stanie przywrócona do życia Elektra. Naturalnie dawna miłość Matta Murdocka nie będzie pociągać za wszystkie sznurki, bo główną przeciwniczkę tytułowej drużyny ma zagrać legendarna Sigourney Weaver. Przy sięgnięciu do materiału źródłowego pojawia się jednak pewien problem. Komiksowa drużyna Defenders składała się z zupełnie innych członków i daleko im było od walk ulicznych. Pierwszy raz zespół ten reprezentowały jedne z największych potęg Marvela, czyli Hulk, Dr. Strange, Silver Surfer i książę Namor. Naturalnie bohaterowie serialowi w komiksach nie są sobie obcy, jednak o ile Luke i Danny to najlepsi przyjaciele (i większości historii jednego, pojawia się ten drugi), Luke i Jessica to małżeństwo (więc naturalnie pojawiają się regularnie obok siebie), o tyle Daredevil jest tu raczej samotnym wilkiem. Najbliżej serialowej drużynie jest do New Avengers Briana Michaela Bendisa z 2010 roku. Miała to być w założeniu bardziej uliczna wersja Avengers, do której liderem był Cage, a należeli tam również Jessica i Iron Fist. Daredevil pojawiał się jedynie gościnnie, chociaż dostał oficjalną kartę członkostwa. Problem polega jednak na tym, że w serii mamy też Spider-Mana czy Wolverine’a - dużo popularniejsze postacie, które naturalnie zajmują sporo komiksowego czasu. Dopiero w tym roku ukaże się komiks zatytułowany Defenders napisany przy okazji serialu, również przez Briana Michaela Bendisa (który jest zresztą twórcą postaci Jessiki Jones) i przedstawiający serialową drużynę. Serial pojawi się jesienią 2017 i w przeciwieństwie do dotychczasowych Marvelowych produkcji Netflixa, będzie składał się jedynie z 8 odcinków.