Molestowanie seksualne z perspektywy ekranu
Temat molestowania seksualnego nie jest łatwy, ale nie można od niego uciekać. Jak radzi sobie z nim kino?
Nie jest łatwo jednoznacznie ująć sposobu, w jaki kino podejmuje temat molestowania seksualnego. Motyw ten przybiera różne kształty – może lepiej pasuje tutaj stwierdzenie, że ma różne odcienie szarości. Bywa tak, że jest wyłącznie pretekstem do opowiedzenia większej historii. Filmowcy decydują się na bardziej dosłowne rozwiązania lub starają się być subtelni. Różne są też ich motywacje. Mogą wynikać z przemocy domowej jak w Moimi oczami (2003), ale też chęci ukazania okrucieństwa wojny jak w Niewygodnej prawdzie (2010). W innych sytuacjach są to elementy dodane do filmu, ale niekoniecznie rozwinięte i raczej bez większej konkluzji.
Filmy dotyczące przemocy seksualnej często przybierają formę thrillera. Głośna była seria Bez litości, którą zapoczątkował film z 2010 roku. W nim śledzimy losy pisarki, która po brutalnym gwałcie postanawia dokonać zemsty. To właśnie jest w kinie najpiękniejsze – niezależnie od tego, jak trudny jest temat, artyści znajdują różne sposoby na jego opowiedzenie. Inną sprawą jest to, jak film może oddziaływać na widzów. Dyskusje o sprawczości kina toczone są od dawna. Niewątpliwie medium wizualne ma siłę oddziaływania i potrafi celnie punktować społeczne zagadnienia. Pamiętam, ile emocji wywołał we mnie film Parasite od Joon-ho Bonga, który subtelnie i jednocześnie sugestywnie pokazał, czym są różnice klasowe. Jest to film z kategorii tych "skłaniających do myślenia" – wiem, że to frazes często powtarzany przez widzów lub krytyków. Są takie seanse, które otwierają nam oczy na wiele spraw i uświadamiają kwestie, o których nie mieliśmy pojęcia.
Molestowanie na dużym ekranie
Niewątpliwie istotnym i wciąż aktualnym problemem są nadużycia seksualne. Ostatnio zrobiło się o tym głośno po opublikowaniu wyników badania zleconego przez firmę L'Oréal Polska. Firma IPSOS oszacowała, że 84% Polek doświadczyło molestowania seksualnego. Pojawiły się próby dyskredytowania tego badania. Dało się słyszeć sporo słów oburzenia (głównie ze strony mężczyzn), że teraz to już nawet nie można spojrzeć na kobietę. Właśnie takie komentarze pokazują, jak mało wiemy o tym, co może zostać źle odebrane przez drugą osobę. Warto więc o tym mówić i pokazywać palcem, co dokładnie jest molestowaniem lub uprzedmiatawianiem osoby ze względu na jej płeć. Tym bardziej że problem ten (w mniejszym stopniu, ale jednak) dotyczy także mężczyzn, co w formie komediowej przedstawiono w filmie Szefowie wrogowie (2011), w którym postać grana przez Jennifer Aniston molestowała swojego pracownika. Dalej dobrze ma się niestety okropny żart, że gwałt na mężczyźnie to seks niespodzianka. Otóż nie - gwałt to gwałt.
Dlatego chcę wierzyć, że dobrym narzędziem do uświadamiania ludzi o pewnych społecznych uwarunkowaniach jest właśnie kino. Ekran umożliwia przecież obserwowanie wydarzeń z różnych perspektyw. Przykładem może być perspektywa dziecka funkcjonującego w rodzinie z alkoholikiem lub perspektywa mniejszości w obliczu dyskryminacji w różnych dziedzinach życia. I wreszcie – co jest związane z tematem niniejszego artykułu – perspektywę kobiet narażonych na nadużycia seksualne, molestowanie i gwałty. Dla mnie, czyli dla męskiego przedstawiciela widowni, zagłębianie się w myśli cierpiącej kobiety jest cenną lekcją. Z uprzywilejowanej pozycji trudniej jest dostrzec pewne fakty.
Jasne, nie oznacza to, że poruszanie ważnych tematów czyni od razu z filmu dzieło wybitne. To nie jest regułą. O niektórych dziełach mówi się przecież: "słabe, ale skłaniające do refleksji", co sugeruje nam, że nawet jeśli produkcja jest zła, to chociaż możemy się z niej czegoś dowiedzieć. Kluczowa jest nasza wrażliwość i indywidualne doświadczenia, więc - wybaczcie truizm - jednych coś poruszy, innych niekoniecznie. Jednak nawet bez emocjonalnego zaangażowania w dany temat możemy wynieść coś wartościowego z filmu, nawet jeśli nie został on najlepiej zrealizowany. Najlepszym przykładem jest dla mnie Gorący temat (2019). Dla przypomnienia - przedstawia losy trzech kobiet pracujących dla stacji Fox News, które padły ofiarą seksualnej przemocy ze strony prezesa stacji, Rogera Ailesa. W 2016 roku Gretchen Carlson pozwała mężczyznę, twierdząc, że nie przedłużono z nią umowy, ponieważ odmówiła kontaktów seksualnych. To spowodowało, że inne kobiety zaczęły głośniej mówić o swoich doświadczeniach z Ailesem. Zrobiła to nawet Megyn Kelly, jedna z największych gwiazd stacji, co doprowadziło ostatecznie do zwolnienia prezesa FOX News. Reżyser Jay Roach w ciekawym stylu podszedł do zagadnienia, ale forma przysłoniła treść. Wcale nie lepiej pod tym względem wypadł serial Na cały głos z tego samego roku, w którym Russell Crowe wcielał się w oskarżonego. W finałowych odcinkach wreszcie oddano głos kobietom, szczególnie Gretchen Carlson (grana przez Naomi Watts), która była molestowana fizycznie i psychicznie. Niestety, potraktowano ten wątek po macoszemu. Trochę na zasadzie odhaczenia, a nie rzeczywistej chęci opowiedzenia o tym czegoś więcej. Dostajemy tylko urywek walki Carlson o sprawiedliwość. Chociaż możemy krytykować takie podejście, to jednak nie można odmówić obu produkcjom wskazania najważniejszych aspektów zdarzeń, do których dochodziło.
Są filmowcy, którzy wybierają dosłowność i unikają form mogących zmącić przekaz. Przykładem może być tu Daleka Północ (2005) o historii górniczek molestowanych przez męską grupę pracowników. W Sucker Punch (2011) zaś motyw ten stał się jedynie pretekstem do opowiedzenia czegoś więcej, a w Niewidzialnym człowieku (2020) ubrano go w metaforę. Istnieją także przykłady kina popularnego, które dosłownie wskazują na swój emancypacyjny charakter. Przykładem mogą być Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn) (2020), które bez subtelności i przy odpowiedniej dawce ironii dotykają tych tematów. Niezależnie od tego, jak potem wypadły wymienione filmy, są to ważne głosy i okazje do tego, by sygnalizować różne formy nadużyć.
Nie wiem, czy kino współcześnie ma jakąś misję i możliwości, by zmieniać świat. Wiem jednak, że dzięki niemu odkrywamy historie, które mogą chociaż w małym stopniu wpłynąć na to, jak postrzegamy dany temat. 25 listopada w kinach premierę miał film Jednym głosem. Dzieło opowiada o kulisach powstawania artykułu do "New York Timesa", który zapoczątkował głośną dyskusję o nadużyciach seksualnych w branży filmowej. Obecnie często zamykamy się w pewnych bańkach informacyjnych, a to sprawia, że niektóre ważne wydarzenia mogą nam umknąć. Kino niezależnie od swojej kondycji ma jednak tę magię, która sprawia, że nawet jeśli film nie urzeknie nas sposobem realizacji, to jednak może uruchomić pewne procesy. W przypadku poruszanego tematu mogłaby to być np. empatia – a tej nigdy mało!