Olivia WIlliams: mogłam być żoną wiceprezydenta Polski [WYWIAD]
Na HBO GO swoją premierę ma 2 sezon serialu Odpowiednik z J.K. Simmonsem w roli głównej. Nam z tej okazji udało się porozmawiać z jego serialową żoną graną przez Olivię Williams.
DAWID MUSZYŃSKI: W drugim sezonie Counterpart twoja bohaterka budzi się, tracąc pamięć. Zastanawiam się, czy dla ciebie taki obrót sprawy był interesujący?
Olivia Williams: Bardzo. Zwłaszcza że nie jest to przypadek wyssany z palca. Na całym świecie można znaleźć osoby, które w różnych okolicznościach straciły pamięć. Mój bardzo dobry przyjaciel nakręcił nawet o tym dokument zatytułowany Unknown White Male. Opowiadał on historię młodego Brytyjczyka, który obudził się w pociągu w Nowym Jorku i nie wiedział, kim jest. Oglądamy więc drogę ponownego odkrywania siebie. Jest tam niezmiernie wzruszający moment, gdy ten młody człowiek poznaje swojego ojca. Widzimy na twarzy tego chłopaka moment, w którym stara się rozpoznać stojącego przed nim mężczyznę i nie jest w stanie.
Czy taki stan jest łatwy dla ciebie do skopiowania. By twoja bohaterka była równie autentyczna jak ten mężczyzna w filmie dokumentalnym?
Starałam się jak najbardziej skopiować mimikę twarzy i zachowanie takiej osoby. Starałam się spojrzeć na świat oczami osoby, dla której wszystko dookoła jest nowe. Nieznane. Widziałam jeszcze drugi dokument, który również pomógł mi w zgłębieniu tematu. Opowiadał o młodej dziewczynie, która po utracie pamięci bardzo szybko popadała we frustrację. Uderzała ręką w głowę. Przygryzała wargę, gdy starała się przypomnieć sobie jakieś słowo, którego zapomniała. W odróżnieniu od tego młodego chłopaka, dla niej utrata pamięci była traumą powodującą złość.
Gdy spędzasz dużo czasu na przygotowaniu takiej postaci, wchodzisz w jej skórę i przejmujesz te wszystkie tiki i zachowania, to jak długo później zajmuje wyrzucenie jej ze swojego systemu?
Staram się tak bardzo nie scalać z bohaterami, których gram. Nie staję się nimi w 100%. Ale przyłapuję się na tym, że czasami przejmuję od danej postaci te lepsze cechy. Dzięki Emily jestem trochę bardziej otwarta do innych ludzi. Na pewno bardziej niż byłam przed tym serialem (śmiech). Słyszałam też opinie, że gdy gram jakąś bardzo wkurzoną osobę, to przebywanie ze mną w tym czasie nie należy do rzeczy najłatwiejszych. Podobno jestem wtedy sukowata. Mąż nawet powiedział, że wtedy życie ze mną jest istnym koszmarem. Więc, ja mogę udawać, że nie przemycam nic z tych postaci do życia prywatnego, ale moja rodzina, a w szczególności mąż, twierdzą inaczej.
Jak rozumiem, starają się mieć większy wpływ na role, które wybierasz?
Ostatnio bliscy bardzo naciskają, abym wybierała role z bardziej komediowego repertuaru (śmiech).
Co twoim zdaniem jest takiego interesującego w Odpowiedniku, że fani tak chętnie podeszli do drugiego sezonu?
Trudno mi powiedzieć, bo wybory widzów są dla mnie zawsze wielką zagadką. Może pociąga ich klimat thrillerów, jaki udało się nam stworzyć. Wszyscy lubią opowieści o szpiegach. One zawsze mają w sobie taką nutkę niebezpieczeństwa i niepewności, którą wszyscy lubią w filmach czy serialach. Taki dreszcz emocji obecny na każdym kroku opowieści. Poza tym każdy z nas co jakiś czas zastanawia się „co by było gdyby?”. Co byłoby, gdybym wybrała inną pracę? Jakby moje życie wyglądało, gdybym poślubiła kogoś innego? Jakim człowiekiem bym była, gdybym nie miała dzieci? Ten serial nie tylko odpowiada na takie pytania, ale daje naszym bohaterom szansę poznania swoich innych wersji.
A ty zadajesz sobie takie pytania?
Oczywiście. Nasze życie zmusza nas do podejmowania decyzji non stop. I oczywiście, że się zastanawiałam nad tym, co by było, gdybym wygrała inny projekt. Jak bardzo nieprzyjęcie jakiejś roli w filmie czy sztuce mogłoby wpłynąć pozytywnie lub negatywnie na rozwój mojej kariery, gdy zaczynałam. Ja zmieniam pracę ze cztery razy w roku, nie raz przenosząc się do zupełnie innego kraju na czas zdjęć.
Masz taki moment swojego życia, który uważasz, że był decydujący i inna decyzja mogłaby zupełnie zmienić to, co się później wydarzyło.
Był taki dzień, w którym w swoich rękach trzymałam dwa formularze. Jeden był do uczelni prawniczej, a drugi do szkoły aktorskiej. Nigdy nie wysłałam aplikacji na prawo. Nie wiem, czy bym się w ogóle dostała, ale wtedy dokonałam takiego, a nie innego wyboru. Gdybym zdecydowała się wysłać inny formularz, jestem pewna, że moje życie wyglądałoby zgoła inaczej.
To skąd decyzja, by postawić na aktorstwo? Prawo jest chyba dużo pewniejszym zawodem.
Ta decyzja była dla mnie przedłużeniem okresu nieodpowiedzialności i odsuwania w przyszłość jakichkolwiek decyzji mających na mnie wymusić odpowiedzialność. Byłam takim wolnym duchem. Nie wiązałam z tym zawodem swojej przyszłości. Na pewno nigdy nie myślałam, że to będzie moje główne źródło utrzymania. Uważała, że przehulam jeszcze te kilka lat, a potem zajmę się czymś sensownym. Jednak coś się stało, że nagle zaczęłam dostawać oferty pracy. Kariera nieoczekiwanie nabrała rozpędu. I tak w wieku 50 lat znalazłam się w punkcie, w którym jestem teraz. Pamiętaj, że w pewnym momencie mojego życia o mało co nie wyszłam za faceta, który został wiceprezydentem Polski. Gdyby nasze drogi inaczej się ułożyły, to mogłabym teraz siedzieć w Warszawie i być żoną wiceprezydenta.
Radosław Sikorski nigdy nie był wiceprezydentem Polski. Był ministrem obrony i ministrem spraw zagranicznych, co jednak nie zmienia faktu, że na pewno byśmy przyjęli cię z otwartymi ramionami.
Dziękuję (śmiech). I przepraszam za pomyłkę, ale nie śledzę tak dokładnie kariery Radka. Choć z tego, co wiem, został już pozbawiony piastowanego przez siebie stanowiska. Ale jak już wspominamy te czasy, to muszę ci powiedzieć, że jestem w tym wieku, że jeszcze dobrze pamiętam podróże pociągiem z zachodniego Berlina do Poznania, gdy mur berliński jeszcze stał.
Czy ten serial można też trochę traktować jako przestrogę, że historia lubi zataczać koło?
Tak mi się wydaje. Widzowie mogą mówić, że nasza opowieść to czysta fikcja, ale jak się jej bliżej przyjrzymy, to okaże się, że ma bardzo dużo wspólnego z naszą rzeczywistością. Czy naprawdę wątek osoby, która chce wypuścić w mieście śmiertelnego wirusa w ramach ataku terrorystycznego, jest czymś mocno nierealnym w obecnych czasach? Przypomnę tylko, że nie tak dawno mieliśmy przypadek dwóch Rosjan chodzących po ulicach Salisbury z butelką wypełnioną gazem bojowym nowiczok. W biały dzień zaatakowali nim innego rosyjskiego szpiega, a przy okazji ucierpiały przy tym dwie postronne osoby. Dziennikarz poszedł do swojej ambasady w Ankarze, by odebrać certyfikat ślubny, a wyszedł w plastikowym worku. Żyjemy w strasznych czasach, gdzie rzeczywistość dogoniła fikcję.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe