Pod powierzchnią odkrywa nowe warstwy [Na planie]
Odwiedziliśmy plan serialu Pod powierzchnią, by zobaczyć, czy twórcy mają jeszcze coś ciekawego do powiedzenia w 2 sezonie.
Pomimo tego, że akcja serialu Pod powierzchniąrozgrywa się w Płocku, to większość zdjęć odbywa się w Warszawie. Tu przynajmniej znajduje się liceum, w którym Bartek (Bartłomiej Topa) i Marta (Magdalena Boczarska) pracują. I to tu mają miejsce sceny z 5 odcinka w reżyserii Bartosza Konopki, które dzięki uprzejmości TVN mogliśmy obserwować.
„W tym sezonie Marta cieszy się bardzo z tego, że odzyskała syna. Tyle że ta radość nie trwa długo. Na jaw wychodzą nowe fakty, które przez wiele lat były przed nią ukrywane przez najbliższych” - mówi mi Magdalena Boczarska, która bardzo zżyła się z graną przez siebie postacią. „Bardzo podoba mi się, że jest ona niezwykle prawdziwa. Problemy, jakie przeżywa, są niezwykle realne i dlatego wydaje mi się, że widzowie bardzo szybko staną po jej stronie w konflikcie, który w tym sezonie przedstawimy”. Aktorka nie chce za dużo mówić, bo zdradzenie osi konfliktu z jej serialowym mężem jest ogromnym spojlerem i widzowie dowiedzą się o nim dopiero w połowie sezonu. „Bartek był kreowany w pierwszym sezonie na takiego miłego gościa, który przez zaistniałą sytuację się trochę pogubił i wdał w romans z uczennicą. Jednak teraz widzowie zobaczą, że była to tylko maska, jaką przywdział. Nie jest on na pewno pozytywnym bohaterem tej historii i to mi się tak bardzo spodobało w tym drugim sezonie. Z rycerza staje się czarnym charakterem. Mało tego, ja zawsze nim byłem, tylko wszystkich zwodziłem, łącznie z widzami” - zachwala scenariusz Bartłomiej Topa.
W dniu, w którym jesteśmy na planie, niestety Topa i Boczarska nie mają żadnych wspólnych scen. Za to mamy okazję obserwować, jak aktorka współpracuje ze swoim drugim serialowym partnerem, Łukaszem Simlatem, który gra Macieja.
„Co byś powiedziała, gdybyśmy nagrali tę scenę tak, że ty stoisz z dziennikiem przy oknie i widzisz przez nie, jak Maciej wchodzi do szkoły. Wasz wzrok się spotyka, a widz w tej scenie zobaczy, jak bardzo ty się na nim zawiodłaś. Tak bardzo, że nawet nie możesz na niego patrzyć” - mówi do aktorki, Konopka. „Nie no wszystko fajnie, tylko my nie mamy czasu, by cały sprzęt z budynku wyciągać, by nagrać scenę z dworu. To nam z 2 godziny zajmie. A potem znów musimy go wnieść do środka”- mówi jeden z asystentów reżysera. Nastaje chwila ciszy. Trzeba podjąć decyzję, czy dla uchwycenia tego efektu ekipa zaryzykuje obsuwą, czy scena zostanie zmodyfikowana. W momencie, gdy reżyser się zastanawia, ekipa robi próbę wariantu ze staniem przy oknie.
„Dobra, to zrobimy tak. Ty będziesz wprowadzać dzieci do klasy w momencie, gdy Maciej będzie akurat przechodzić korytarzem. I tu wasz wzrok się spotka na tak długo, jak długo będą dzieciaki wchodziły. Wtedy będziemy mieli podobny efekt, a sprzętu nie będzie trzeba wynosić” - mówi Konopka. Na plan zostają wezwani statyści, którzy czekali w jednej z sal. Rozpoczyna się realizacja sceny.
„Skąd nagle taka niechęć Marty do Macieja? Ona jest przekonana, że on zdradził jej zaufanie. I ma trochę racji. Tyle że jak zawsze on to robi w dobrej wierze” - tłumaczy napięcie pomiędzy postaciami Łukasz Simlat.
Tego dnia do realizacji jest jeszcze jedna scena, która rozgrywa się w tym samym korytarzu. Marta przyprowadza do szkoły swojego syna i przedstawia go grupce uczniów. Ma im zakomunikować, że z przyczyn osobistych nie będzie w stanie przygotować ich do matury.
Tu wszystko idzie zgodnie z założeniami. Jedynie aktorzy starają się bardzo uwspółcześnić wypowiadane przez siebie kwestie, by wypadły bardziej realistycznie.
„Pięknie. Jako że idziemy zgodnie z rozkładem dnia, ogłaszam przerwę na obiad” - obwieszcza Konopka, ku aprobacie wszystkich członków ekipy. To też jest ten moment, kiedy my możemy pożegnać się z obsadą i zakończyć naszą wizytę.