Poprzeczka jest zawieszona wysoko – rozmawiamy z Warrenem Brownem z serialu Kontra: Odwet
Wejście nowej postaci do głównej obsady serialu, który ma swoich fanów, nigdy nie jest łatwe. A gdy cała obsada zostaje nagle wymieniona, presja jest jeszcze większa. Jak poradził sobie z tym Warren Brown? O tym właśnie z postanowiliśmy z nim porozmawiać.
DAWID MUSZYŃSKI: Gdy wszyscy fani serialu Strike Back pogodzili się z jego końcem, okazuje się, że ekipa nie składa broni.
Warren Brown: Dokładnie. Miejsce starej ekipy zajmuje nowa. Oczywiście cały czas mówimy o Sekcji 20, tyle że z nową obsadą. Ja bym nazwał to rebootem serii, ale wiem, że nasi producenci alergicznie reagują na takie określenie. Mnie przypadła rola sierżanta Thomasa McAllistera, na którego wszyscy wołają Mac. Podczas jednej z akacji przewożenia jeńca jednostka przeze mnie dowodzona zostaje zaatakowana, a jej członkowie zabici. Moim celem jest rekrutowanie nowej ekipy i dorwanie skurczybyka. To tak w skrócie.
A co się stało z poprzednią ekipą Strike Back?
Nie żyją. Nie ma co drążyć tematu (śmiech). Już ich nie ma. Jest nowa drużyna. Fajniejsza.
To chyba ryzykowny ruch - wymieniać całą obsadę, zostawiając starą nazwę.
Nie powiem, jest to dla nas ogromne wyzwanie. Fani związali się z innymi bohaterami i teraz muszą te relacje budować od nowa. Jednak serial z tego słynie. Przypomnę tylko, że to nie jest pierwsza wymiana kadrowa w tym serialu. Tak naprawdę jesteśmy chyba trzecią grupą, która przejmuje dowodzenie. Ale fakt jest taki, że poprzednicy wysoko zawiesili poprzeczkę i my musimy teraz temu sprostać. Łatwo nie będzie, ale po zapoznaniu się ze scenariuszem wierzę, że damy radę.
Przed wywiadem wspomniałeś, że przeszliście specjalne szkolenie przed rozpoczęciem zdjęć. Możesz o tym więcej opowiedzieć?
Odbyło się ono w Jordanii na miesiąc przed rozpoczęciem zdjęć. Wstawaliśmy skoro świt i po śniadaniu lecieliśmy na siłownie. Później mieliśmy trening ju jitsu, a na koniec dnia spędzaliśmy z 4, może nawet 5 godzin w centrum treningowym należącym do Króla Abdullaha, gdzie trenowaliśmy razem z jordańskimi jednostkami specjalnymi. W podziękowaniu za pomoc jeden z synów króla wystąpił gościnie w naszym serialu.
Fajna sprawa. Jednak zdjęcia nie odbywały się w Jordanii. Obecnie jesteśmy w Chorwacji, gdzie kręcicie ostatni odcinek.
Ten serial słynie z tego, że jego akcja zawsze rozgrywa się w jakichś fajnych i egzotycznych miejscach. Scena, którą dziś oglądałem, jest kręcona w Pula, najstarszym mieście wschodniego Adriatyku. Władze pozwoliły nam na kręcenie w środku antycznej areny. Robi to wielkie wrażenie. Podoba mi w tej pracy to, że odwiedzam miejsca, których normalnie nigdy bym nie zobaczył.
Widziałem tylko fragment pierwszego odcinka, produkcja nie chciała pokazać więcej, ale widać, że już od pierwszych minut dużo się dzieje.
Inaczej nie byłby to Strike Back. Tu musi się dużo dziać. Kule muszą ciągle latać nam nad głowami. I powiem ci, że tę adrenalinę czuć na planie. Ja jestem facetem, który dba o kondycję fizyczną. Trenowałem boks tajski, ale nigdy, przenigdy nie wychodziłem z treningów czy innych planów zdjęciowych tak zmęczony, jak z tego. Nawet jak miałem dzień wolny, to wolałem dłużej zostać w łóżku, by zebrać siły.
Pogadajmy trochę o Macu. To nie jest facet, który lubi, jak się mu rozkazuje.
Nie. To perfekcjonista, który najlepiej zrobiłby wszystko sam. Jednak w wojsku tak się nie da. Stara się otaczać najlepszymi ludźmi, jakich można znaleźć. Niestety, jak już wspomnieliśmy, przez błąd ludzi odpowiedzialnych za rozpoznanie terenu, traci swój oddział. Trafia do więzienia, bo to na nim leżała odpowiedzialność, by misja się powiodła. Dostaje możliwość zemsty na gościu, który zabił jego przyjaciół i ta żądza motywuje go do pracy. Powoduje też to, że czasami gryzie się w język.
Raptus z niego?
Trochę tak. Ale w momencie, gdy co chwila ktoś do ciebie strzela,a granaty wybuchają ci nad głową, nikt nie jest spokojny. Można te emocje dusić w sobie, ale one prędzej czy później muszą gdzieś znaleźć swoje ujście. Wydaje mi się, że to właśnie go napędza. Mack jest uzależniony od adrenaliny. Jak wszyscy bohaterowie tego serialu.
Jakaś scena zrobiła na tobie szczególne wrażenie?
Tak, kręciliśmy kilka dni temu scenę pościgu na wodzie. Zatrzymaliśmy ruch wodny, co niezbyt spodobało się turystom, ale za to zaserwowaliśmy im nie lada spektakl. Nieczęsto widzisz, jak kilka łodzi w widowiskowy sposób eksploduje na wodzie. Bo jak możesz się domyślić, eksplozje w filmach muszą być trzy czy cztery razy większe niż w rzeczywistości. Ucieszyłem się, że ten słoneczny dzień mogłem spędzić na wodzie, a nie smażąc się na jakiejś pustyni.
Będzie kolejny sezon?
Wszystko na to wskazuje, choć ręki sobie uciąć nie dam (śmiech). Ja bardzo chętnie wrócę do tej roli.
Serial Kontra: Odwet można oglądać na HBO GO, a od lutego na kanale Cinemax.