Rycerze Zodiaku, Godzilla i Castlevania. Anime na Netfliksie
Netlix anime nie stoi – oferta amerykańskiego giganta pod tym względem jest wciąż skromna, jednak ewidentnie widać, że coś się w temacie rusza. Nie można ignorować naprawdę sporej rzeszy miłośników japońskiej animacji, która, choć jest dziełem specyficznym i nie dla każdego, cieszy się jednak ogromną popularnością na całym świecie.
Naprawdę nie mogę doczekać się Children of the Whales (jap. Kujira no Kora wa Sajou ni Utau). Tak się składa, że emisja w Japonii rozpoczyna się 8 października, a Netflix, cóż, wypuści pewnie całość w przyszłym roku. Zwiastuny zapowiadają serial ładny wizualnie, pełen przygód i atmosfery pełnej tajemnic. To historia 14-letniego Chakuro, archiwisty mieszkającego w świecie pokrytym piaskiem na Błotnym wielorybie, statku przypominającym wyspę, jednak zamiast oceanu mamy… morze piasku właśnie. Pewnego dnia chłopak spotyka dziewczynę, pierwszą osobę spoza wyspy. Oby zaledwie 12-odcinkowy serial spełnił pokładane w nim oczekiwania – przynajmniej graficznie przedstawia się naprawdę ciekawie. Innym wartym uwagi serialem anime będzie najpewniej Devilman: Crybaby, ponowne podejście do bardzo znanej mangi Go Nagaia. Zanim jednak nastanie premiera, zawsze można sięgnąć po wersję z lat 70. (39 odcinków). 10-odcinkowe Devilman: Crybaby zadebiutuje dopiero w przyszłym roku.
A.I.C.O.: Incarnation, kolejne anime powstałe dla Netfliksa, także zadebiutuje w przyszłym roku, a za produkcję odpowiedzialne jest studio Bones, więc można spodziewać się czegoś porządnego przynajmniej pod względem technicznym. Tak, to samo studio ma na swoim koncie takie hity jak Fullmetal Alchemist: Brotherhood, Boku no Hero Academia czy Wolf's Rain. Zwiastun zapowiada typowe anime sci-fi z młodymi bohaterami ratującymi świat. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Za to Sword Gai: the Animation na razie zakrawa na produkcję odrobinę kuriozalną – oto historia o bohaterach będących kombinacją broni oraz człowieka. Premiera dopiero w kwietniu przyszłego roku, więc na razie można obejrzeć serial o odrobinkę podobnej tematyce z właśnie kończącego się sezonu letniego – Katsugeki/Touken Ranbu. Wśród zapowiedzianych przez Netflix serii uwagę zwraca również Lost Song, serial fantasy o dwóch pieśniarkach, jednak zwiastun epatuje dość okropnym połączeniem animacji tradycyjnej z CGI. Pewnie wielu widzów i tak obejrzy z ciekawości, choć anime zapowiada się mocno średnio.
Oby lepiej zaprezentował się Baki – manga stała się hitem, dostała już zresztą swoją adaptację anime w 2001 roku. Tym razem Netflix uraczy widzów dwusezonową serią, składającą się z 26 odcinków. Ta historia o adeptach sztukach walki zapowiada się całkiem ciekawie. Serwis zapowiedział jeszcze inne produkcje - B: The Beginning, dość enigmatyczną, 12-odcinkową propozycję dla fanów sci-fi, Cannon Busters amerykańskie anime (patrząc na styl rysunków), a także 13-odcinkowy serial o misiu Rilakkuma (skusicie się?). To te starsze zapowiedzi, jest bowiem jeszcze coś, co zwala z nóg i powoduje zwątpienie w sztukę japońskiej animacji – Neo Yokio to jednak koprodukcja japońsko-amerykańska, co zresztą się wyczuwa. Dubbing w wykonaniu takich aktorów jak Jaden Smith, Susan Sarandon czy Jude Law to jednak rzadkość, więc kto wie, może to nie będzie taka zła produkcja - miała premierę 22 września, lecz sama jeszcze nie odważyłam się jej obejrzeć po tym, co zobaczyłam w zwiastunie…
Ekspansja Netfliksa na poletku anime, jak widać, zaczyna wyglądać coraz poważniej, choć kilka produkcji można już obejrzeć gdzie indziej, więc stają się zdecydowanie mniej atrakcyjne dla potencjalnego widza, nastawionego na premierę jednego dnia. Hasło nowość traci już swoje znaczenie. Tak liczne zapowiedzi amerykańskiego streamingowego potentata świadczą jednak o tym, że serwis bierze się za tematykę anime na poważnie, co tylko cieszy. Ciekawe za to, jak to będzie wyglądało u nas – miło, gdyby zapowiadane seriale ukazały się po polsku.
- 1
- 2 (current)
Źródło: zdjęcie główne: Netflix