Dick Wolf: W telewizji mamy mało dobrych policyjnych seriali [WYWIAD]
W każdy poniedziałek na kanale 13 ulica o 21.00 możecie oglądać serial Chicago PD. Jego twórcą jest legenda w świecie seriali policyjnych - Dick Wolf, z którym mieliśmy okazję się spotkać i porozmawiać o tym, jak całe uniwersum Chicago będzie się rozwijać.
DAWID MUSZYŃSKI: Tworzył pan trzy seriale, które w USA gromadzą co tydzień przed telewizorami sporą widownię. Zastanawia się pan jeszcze, jak ulepszyć te produkcje, czy….
DICK WOLF: Od razu wejdę ci w słowo i powiem „nie”. Jeśli coś nie jest zepsute, to po co to naprawiać. Mamy formułę, która się sprawdza od 8 lat w przypadku Chicago Fire i 7 lat w przypadku Chicago PD. Widzowie lubią te seriale takimi, jakie są. Jedyne, co ulega zmianie, to skład obsady. Ale to też nie z naszej woli. Czasami po prostu aktorzy chcą spróbować czegoś innego, gdzieś indziej. Skupiamy się na szukaniu i pisaniu fajnych historii, ale nie będziemy na siłę wymyślać nowych szokujących rozwiązań. Strażacy nie zaczną skakać na spadochronach, a policjanci nie będą ścigać się na motocyklach po mieście. Widzowie nie tego od nas oczekują.
A czego oczekują?
Ludzkich, ciekawych historii. Nie chcą oglądać superbohaterów, tych mają w wystarczającej ilości na dużym ekranie. U nas poszukują dramatu ludzkiego. Czegoś, co mogą zrozumieć.
Mówi pan z jednej strony że „jak coś działa, to po co to zmieniać”, ale z drugiej strony serial Chicago PD przeszedł zmiany konstrukcyjne. W pierwszych sezonach akcja była podzielona na jednostkę patrolującą ulicę i jednostkę specjalną. Później zrezygnowaliście z pokazywania pracy przeciętnych oficerów i skupiliście się tylko na tych od zadań specjalnych.
To była zmiana trochę wymuszona budową scenariusza. Na początku taki podział się sprawdzał, ale z biegiem sezonów zaczęliśmy czuć ograniczenia w konstruowaniu historii. Nie widzieliśmy często powiązania pomiędzy jedną a drugą jednostką, by wychodziło to naturalnie. Jednocześnie nie mogliśmy zrezygnować z postaci Atwatera i Burgees, bo widzowie ich polubili. Zapadła więc decyzja, by wcielić ich do jednostki specjalnej nadzorowanej przez Voighta.
A ogląda pan policyjne seriale konkurencji, by zobaczyć, co wymyślili?
Nie. Uważam, że większość seriali policyjnych, jakie teraz serwuje nam telewizja, są nudne i wtórne. Wiem, co mówię, bo robię je od lat. Widzę, jak konkurencja kopiuje rozwiązania, których ja używałem 5 lat temu. Pamiętam, jaką batalię stoczyłem z szefami NBC, by wszystkie trzy seriale osadzone w Chicago były puszczane jednego dnia. Wszyscy mówili: „nikt nie będzie siedział 3 godziny przed telewizorem”. I kto miał rację? (śmiech). Gromadzimy największą liczbę widzów. A sekret tak naprawdę tkwi w tym, że robię seriale, które sam chcę oglądać, a nie takie, które telewizje wymuszają na twórcach, kierując się jakimiś słupkami czy grupami fokusowymi. Moim zdaniem w ten sposób nie da się robić telewizji.
Choć koła już nie wymyślicie.
Nie wymyślimy, ale możemy je różnie ubrać. I tu dochodzimy do głównego atutu seriali. Obsady i postaci, jakie oni tworzą. Bez tego nawet najlepszy scenariusz będzie klapą. Nam się udało. Jason Beghe stworzył najciekawszego sierżanta, jakiego możemy teraz oglądać w telewizji. Jest bardzo prawdziwy.
Ale nie składa pan broni i zamierza dalej rozwijać to uniwersum.
Oczywiście. Odnieśliśmy porażkę, choć niesłusznie, jaką było Chicago Justice ale nie składamy broni. Niedługo startujemy z nowym serialem FBI: Most Wanted z Julianem McMahonem w roli głównej. I jestem pewien, że postać Jessiego LaCroxa też przypadnie widzom do gustu. Premiera już 7 lutego 2020.
Dominuje pan telewizję, a do drzwi stukają już platformy streamingowe.
Nie wierzę w potęgę platform streamingowych. Jest ich za dużo. Teraz mamy ich chyba z 10, ale mogę się z tobą założyć, że za 5 lat ta liczba zmaleje do 5. Większość z nich nie przetrwa. Zostanie wykończona przez konkurencję. Ja nie widzę tam dla siebie przyszłości. Weźmy taki Netflix. Oni już ogłosili, że nie interesują ich seriale, których sezon jest dłuższy niż 8 odcinków. Ja wolę historie, które buduje się w 20, więc dla mnie jako twórcy nie ma tam miejsca. Oni nie chcą mieć stałych seriali w swojej ramówce. Potrzebują dużej rotacji, by móc wabić widzów cały czas nowymi błyskotkami.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe