Enoch L. „Nucky” Johnson. Kim naprawdę był bohater Zakazanego imperium?
Prohibicja nigdy nie była tak interesująca jak w Zakazanym imperium, które warto przypomnieć z okazji premiery ogólnodostępnego HBO GO. Akcja toczy się w Atlantic City – Las Vegas wschodniego wybrzeża. Historia znana z produkcji nie jest w stu procentach zgodna z rzeczywistością, ale to w żadnym stopniu nie psuje zabawy, a wręcz przybliża przeszłość miasta i jego mieszkańców. Enoch „Nucky” Thompson, którego tak dobrze gra Steve Buscemi, tak naprawdę nazywał się Enoch L. Johnson i żelazną ręką władał miastem, w którym to on stanowił prawo. Oto jego historia.
Fenomen Atlantic City polegał na tym, że oprócz Las Vegas było jedynym miastem, w którym zalegalizowano hazard. A jak wiadomo, pieniądze przyciągają różne osobistości – od zwyczajnych hazardzistów, poprzez sportowców, po najwyższej rangi polityków. Nie bez znaczenia jest też położenie miasta. Można się tam dostać w nieco ponad dwie godziny z Nowego Jorku i w dwanaście z Chicago. W przeciwieństwie do kasynowego zagłębia w Nevadzie Atlantic City nie było kurortem dla bogaczy. Tanią koleją przyjeżdżali tu robotnicy z pobliskiej Filadelfii, by zaznać niedrogich, ale bardzo kuszących przyjemności. Chcieli zobaczyć piaszczystą plażę, kupić modne ubrania, zjeść prażoną kukurydzę, obejrzeć uliczne występy, spędzić noc w eleganckim hotelu i, oczywiście, skorzystać z usług tutejszych pań. Wizytówką miasta stała się, wybudowana w 1870 roku, drewniana promenada, rozciągająca się na całą szerokość miasta – Boardwalk. Atlantic City za nic miało sobie prawo obowiązujące w stanie. Mieszkańcy nie uznawali żadnych ograniczeń dotyczących sprzedaży alkoholu. Do miasta z roku na rok przyjeżdżało coraz więcej ludzi, by otwierać własne biznesy. Dzięki temu szybko się ono bogaciło. W kasynach zaczęli pojawiać się nie tylko robotnicy, lecz także politycy i znani aktorzy. W mgnieniu oka ówczesny burmistrz, Louis Kuehnle, okrzyknięty przez mieszkańców Komandorem, stał się bardzo cenioną postacią. O jego względy zabiegali nawet gubernatorzy. Biedaczek nie znał się jednak na zarządzaniu, a może po prostu nie chciał sobie brudzić rąk. Od tego miał swojego człowieka – Enocha L. Johnsona, zwanego Nuckym, który pełnił funkcję skarbnika hrabstwa. Za plecami władz Atlantic City stała Partia Republikańska, która w tamtym czasie rządziła krajem. Za odpowiednią cenę można było od niej „kupić” zgodę praktycznie na wszystko.
BOSS Z RITZA
Biuro Nucky’ego mieściło się w jednym z najładniejszych hoteli w całym Atlantic City – Ritzie. Tam odbywały się wszystkie znaczące spotkania. Od 1910 do 1938 roku to miejsce było białym domem stanu New Jersey. Bywali tam wszyscy – gubernatorowie, burmistrzowie, gangsterzy. Nucky jednak nie przepadał za gośćmi z wyższych sfer, lepiej odnajdywał się w towarzystwie zwykłych ludzi. Wszyscy mieszkańcy wiedzieli, że jego drzwi są dla nich zawsze otwarte. Wdowy przychodziły po zapomogę, gdy nie miały na jedzenie dla dzieci, mężczyźni ‒ po węgiel czy pieniądze na ubrania dla maluchów. Nikt nigdy nie wyszedł z pustymi rękami. Co wieczór Nucky przechadzał się promenadą, wręczając dolara każdemu bezdomnemu, którego spotkał na swojej drodze. Wiedział, że wierność ludzi kupi dobrym sercem, a nie twardą ręką. Nie pociągała go też władza absolutna. Bardzo mu pasowała rola łącznika. Człowieka, który na świeczniku pojawia się tylko wtedy, kiedy sam chce, a nie, gdy sytuacja tego wymaga.
Johnson potrafił dbać o mieszkańców, ale przede wszystkim sam o siebie. Machina, którą stworzył Komandor, została przez niego usprawniona. Kiedy w 1919 roku kongres wprowadził osiemnastą poprawkę do konstytucji, zarządzającą w całym kraju prohibicję, w Atlantic City otwarto szampana. Alkohol można było kupić wszędzie: w kasynach, restauracjach, klubach czy sklepach spożywczych.
Tym samym Nucky stał się jednym z najbardziej wpływowych ludzi w świecie polityki, a także liczącym się graczem w środowisku gangsterskim. Śmiało można powiedzieć, że był wizjonerem. W jego oczach Atlantic City miało stać się jednym z najszybciej rozrastających się miast z autostradami, wieżowcami i jeszcze większą liczbą pięknych kasyn. Do tego wszystkiego był chorobliwie podejrzliwy i ostrożny. Nie miał kont w bankach ani majątku zapisanego na swoje nazwisko, posługiwał się wyłącznie gotówką. Wszyscy wiedzieli, że ma pieniądze i to, skąd je ma, ale przez lata nikt go za rękę nie złapał. To z niego przykład brał Al Capone, który miał „przyjemność” robić z Johnsonem interesy. Słynny mafioso od przemytu alkoholu do AC dopiero zaczynał swoją przestępczą karierę.
Ciekawe było także załatwianie biznesów przez Nucky’ego. Brzydził się przemocą, nawet wówczas, gdy karę miał wymierzyć ktoś z jego podwładnych. Wierzył w miłość ludzi do pieniędzy, więc osobom, które go oszukiwały, odbierał licencję na sprzedaż alkoholu, prowadzenie kasyna czy zgodę na prowadzenie domu publicznego. Dla wielu osób była to dużo cięższa kara, która prowadziła do bankructwa, w efekcie bardzo często popychała do samobójstwa.
UPADEK KRÓLA
Dobra passa musiała się jednak kiedyś skończyć. Paradoksalnie problemem Atlantic City nie stały się mafia i wojny gangów, a wielki kryzys gospodarczy i zniesienie prohibicji, co miało miejsce w 1933 roku. Autobusy zaczęły przywozić coraz mniej turystów gotowych się zabawić. Kasyna świeciły pustkami. Miasto przestało być atrakcyjne nie tylko dla zwykłych obywateli, lecz także dla polityków. Ci ostatni, aby ukryć swoje powiązania z gangsterami, postanowili je zlikwidować. Zaczęli podsyłać do mediów anonimowe donosy o korupcji w Atlantic City. Na to tylko czekał magnat medialny, William Randolph Hearst, który w całym zamieszaniu miał ukryty cel. Jeśli wierzyć plotkom, Nucky odbił mu kiedyś dziewczynę. Jest to jednak tylko niepotwierdzona historyjka opowiadana do dziś w barach. Całe zamieszanie medialne doszło aż do Waszyngtonu, skąd wysłano specjalną jednostkę urzędu skarbowego i FBI, by zbadali sprawę. W 1936 roku do Atlantic City przyjechali agenci, którzy sprawdzili każdy trop opisany w gazetach. Cała operacja trwała aż do 1941 roku, wtedy to Nucky’ego postawiono w akt oskarżenia. Zarzucono mu… uchylanie się od płacenia podatków. W więzieniu spędził jedynie cztery lata. Po odsiadce nie wrócił jednak do swojego dawnego życia. Zaszył się gdzieś i w spokoju dożył swoich ostatnich dni. Zmarł w 1968 roku.