Rob Letterman i Nicholas Stoller o serialu Gęsia skórka: Chcieliśmy stworzyć coś, co wywoła strach [WYWIAD]
Gęsia skórka to dobrze odbierany serial platformy Disney+. Wirtualnie spotkałem się z twórcami tej produkcji, Robem Lettermanem i Nicholasem Stollerem, by porozmawiać i wyciągnąć ciekawostki.
ADAM SIENNICA: Tylko nie zrozumcie mnie źle! Muszę wam zdradzić, że w pewnym sensie was nienawidzę... Liczyłem, że Gęsia skórka to serial dla dzieci, a już w pierwszym odcinku dostałem niepokojący klimat z zaskakującą nutką grozy i strachu. Bałem się! Czy to reakcja, jakiej oczekiwaliście po dorosłym widzu?
ROB LETTERMAN: Uwielbiamy, gdy ludzie są na nas źli! [śmiech] To najmilsza rzecz, jaką ktokolwiek nam powiedział. Super!
NICHOLAS STOLLER: Właśnie! [śmiech] Chcieliśmy stworzyć coś, co wywoła strach, ale nie będzie za bardzo przerażać – by zalazło za skórę, ale bez przesady. [śmiech] Ważne dla nas było, by jednak to wszystko zbudować w rozrywkowym stylu.
W pierwszym odcinku zaskoczyło mnie to, że budowaliście grozę za pomocą uczucia dyskomfortu, niepokoju. Nie opieraliście się na banalnych jump scare'ach czy innych prostych środkach.
RL: Od początku chcieliśmy, by bohaterowie byli nieco starsi. Dzięki temu mogliśmy nacechować serial dojrzałością i uczynić go straszniejszym. Poprzednie adaptacje Gęsiej skórki są o dzieciakach w wieku około 12 lat. A my chcieliśmy, by nasi bohaterowie mieli 17-18 lat, czyli byli osobami, które zaraz staną się dorosłymi. Chcieliśmy, by nasz serial był odważny, realistyczny. Te wszystkie aspekty wpłynęły na cały ton serialu.
NS: To, przez co przechodzą dzieciaki w serialu, jest poważne. Aspekt horroru dotyczy też czysto ludzkich doświadczeń, bo w końcu stworzyliśmy serial dramatyczny.
Jak pewnie się domyślacie, nastolatki w Polsce różnią się od tych ze Stanów Zjednoczonych. Na szczęście nie stworzyliście stereotypowych postaci, które pojawiają się w tak wielu historiach osadzonych w liceum. Czy chcieliście, by bohaterowie byli bardziej uniwersalni i trafili do ludzi na całym świecie?
RL: Cudownie to słyszeć! Teraz to ja mam pytanie do ciebie – oglądałeś serial z napisami?
Oglądałem w oryginale bez napisów, ale jest opcja ich włączenia.
RL: Dobrze to słyszeć. Powiem ci tak – to spełnienie marzenia, gdy pracujesz nad czymś, co może trafić na rynek międzynarodowy.
Ja i Nick mamy dzieci w wieku nastoletnim, 16-17 lat. Osoby w takim wieku przechodzą przez podobne doświadczenia i odczuwają podobne emocje, bez względu na to, w jakim kraju mieszkają. Odnalezienie tych uniwersalnych tematów pozwala lepiej opowiedzieć historię. Nasz serial pokazuje, czego młodzi ludzie się boją. Fajnie, że nam to powiedziałeś. Dzięki!
NS: W doświadczeniach nastolatków jest coś uniwersalnego. Patrzyliśmy na zachowania naszych dzieci, a także na inne seriale i filmy. Dużo rozmawialiśmy, nie tylko z naszymi dzieciakami, ale też między sobą – o tym, jak wyglądało nasze życie, gdy byliśmy w liceum. Dlatego skupiliśmy się bardziej na tym niż na czerpaniu z innych produkcji. Może zabrzmi to banalnie, ale sądzę, że ludzkie doświadczenia są bardzo podobne. Jasne, detale mogą się różnić, ale emocje są uniwersalne. Każdy z nas był w liceum i czuł się jak frajer lub oszust. Chociaż ja nie! Zawsze byłem super fajny.
RL: Tak, ty byłeś czadowy! [śmiech]
Przyznam się wam, że przed wywiadem pytałem o opinie nastoletnie dzieci moich przyjaciół. Zgodzili się ze mną, że historie są uniwersalne. Udało wam się osiągnąć to, o czym mówicie.
RL: Fantastycznie! Muszę ci coś wyznać... W zeszłym tygodniu dowiedziałem się, że mój dziadek urodził się w Polsce. W bardzo malutkiej miejscowości. Nie miałem o tym pojęcia. Tak pomyślałem, że się tym podzielę.
Super, dziękuję, że to powiedziałeś. Wracając do tematu: historie nastolatków stały się interesujące, bo każdy odcinek był opowiedziany z perspektywy innej osoby. To wydało mi się ważne, bo na początku pokazaliście Lucasa jako kretyna, ale gdy pojawił się jego odcinek, całkowicie zmieniłem o nim zdanie. Jak ważne dla was było ukazanie tego indywidualnego spojrzenia i emocji?
RL: Taki był nasz pierwotny zamysł. Gdy czerpaliśmy pomysły z książek, rozpisaliśmy je na pięć postaci żyjących w tym samym miasteczku. Oni dopiero w połowie sezonu zaczynają współdziałać, by odkryć prawdę stojącą za tajemniczymi wydarzeniami. Pięć początkowych odcinków to ich geneza. Dzięki temu można poznać ważne informacje na ich temat. Lucas ma swoją opowieść dopiero w 4. odcinku, więc mija trochę czasu, zanim widz dowie się o nim czegoś więcej. Można odkryć, że za tym zachowaniem stoi emocjonalna trauma. Dlatego ten koncept nas tak podekscytował.
NS: W liceum, ale też w normalnym życiu, często oceniamy innych. Chcieliśmy się w to wgryźć. Tak jak z Lucasem, który na początku wydaje się kretynem. Jesteśmy zaskoczeni, gdy dowiadujemy się, dlaczego tak się zachowuje.
Ciekawi mnie wasze podejście do Harolda. Jego kreacja mogła iść w stereotyp, ale udało wam się tego uniknąć. Jak do tego podeszliście?
RL: Ponownie muszę ci podziękować. To najlepszy wywiad! [śmiech] Z Haroldem jest tak samo, jak z innymi postaciami – chcieliśmy wejść głębiej w jego opowieść i pokazać coś więcej niż tylko demoniczne opętanie. Chcieliśmy pokazać jego przeszłość, która jest bardzo interesująca.
NS: Dla mnie czyste zło nigdy nie jest aż tak interesujące. Gdybyśmy po prostu powiedzieli, że Harold jest zły, byłoby to nudne.
Na koniec chciałbym poruszyć kwestię Justina Longa. To facet, który zawsze będzie mi się kojarzył z komediami, ale w waszym serialu pokazuje kawał dobrego aktorstwa. Zwłaszcza gdy w 6. odcinku opowiada historię Harolda. Jaki był jego wkład w tę postać?
RL: Razem z Nickiem uwielbiamy, jak aktorzy improwizują. Po skończonym castingu zaczynamy poznawać aktora i jego wizję na daną postać. Lubimy umieszczać w scenariuszu coś dopasowanego do danej osoby, by podkreślić jej zalety. Dzięki temu efekt jest lepszy i bardziej naturalny. Justin wiele wnosi do tej postaci. Opracował jej charakterystyczne ruchy i warstwy uczuciowe. Do tego potrafi w sekundę przełączać się między stanami psychicznymi. Ot tak przechodzi z wersji komediowej w mroczną i bardzo niepokojącą, a jeszcze potem w tę bardziej emocjonalną. To imponujące.
NS: Jego rola jest zabawna, przerażającą i niesamowita. Cieszymy się, że udało się nam go zaangażować do tej produkcji.