Rachel Keller: Fani Legionu dostaną świetny finał [WYWIAD]
27 czerwca na kanał Fox powraca jeden z najlepszych seriali Marvela - Legion. Będzie to jednocześnie finałowy sezon. Z tej okazji spotkaliśmy się z Rachel Keller, by porozmawiać o tym, co czeka Syd w ostatnim akcie tej opowieści.
DAWID MUSZYŃSKI: Legion wraca z 3 sezonem. Po trailerze jak zwykle nie wiemy, czego możemy się spodziewać, więc może ty nam choć trochę pomożesz, uchylając rąbka tajemnicy?
RACHEL KELLER: Wiem, że może głupio to zabrzmi, ale my też nie wiemy, czego możemy się spodziewać po tym finałowym sezonie.
Ale jak to?
Odgrywamy pewne sceny, które mamy w scenariuszu, ale później jest to wszystko na ekranie tak zmiksowane, że dopiero wtedy rozumiemy, co twórcy mieli na myśli. Widzimy ten pełen obraz, o który im chodziło. Legion moim zdaniem to w znacznej części wizualna uczta.
No dobrze, ale coś chyba z samej fabuły możesz zdradzić?
Oczywiście. Syd i David będą teraz po dwóch stronach barykady. Ona poniekąd go zdradziła. Wie, jak bardzo niebezpieczny może być Haller i chce znaleźć jakieś pokojowe rozwiązanie. Ten natomiast jest otoczony jakąś grupą wyznawców. Jest uznawany za guru. To tak w dużym skrócie.
Będzie happy end?
Tego nie mogę zdradzić. Ale widzowie chyba wiedzą, że w naszym serialu nic nie jest takie, jakie się wydaje i należy spodziewać się nieoczywistych rozwiązań.
Czy David stanie się głównym czarnym charakterem? Czy do tego ten serial dąży?
Ciekawe spostrzeżenie. Może już tak jest? Przypomnij sobie zakończenie 2 sezonu, w którym David dopuszcza się strasznych rzeczy. Jest to znakomity przykład osoby, która zaczyna być zachłyśnięta swoją ogromną mocą i jej nadużywa dla własnych celów. Przed moją postacią zostaje tez postawiony pewien dylemat, czy taką osobę wciąż można kochać? Czy dawne uczucia nie wygasają przez czyny, jakich ta osoba się dopuszcza.
Pojawia się też dawno wyczekiwany przez fanów Profesor X, ojciec Davida.
Jak wiesz, ja komiksów nie czytam. Ale akurat tę postać kojarzę z tego, jak grał ją James McAvoy i Patrick Stewart. Wiem, że postać Profesora X jest dla fanów bardzo ważna i cieszę się, że przed końcem serialu możemy wprowadzić przywódcę X-menów. W ten sposób stawiamy ostateczną kropkę nad i, pokazując, że Legion jest częścią tego uniwersum Marvela. Wiem, że było dużo spekulacji na ten temat.
Czego ten serial cię nauczył?
Tego, by wierzyć reżyserowi i jego wizji. Przestałam czytać scenariusze tak, jakby to była powieść. Rozumiem teraz, że twórcy mają swoje założenia czy wizję i to niekoniecznie musi być nią klasyczna linearna opowieść. Przy pierwszym sezonie zasypywałam wszystkich różnego rodzaju pytaniami. Teraz po prostu realizuje ich założenia, bo dobrze wiem, że tworzymy coś wielkiego i zwariowanego.
Będzie ci tego serialu brakowało?
Trudno mi odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Nigdy nie grałam w takim serialu jak Legion i już pewnie w życiu nie zagram, bo takie projekty nie powstają. To jest ewenement. Nikt z nas nie wierzył w to, że będzie to taki ogromny sukces. Zwłaszcza że jest to produkcja wyświetlana w kablówce. Popularność, jaką zyskaliśmy, zaskoczyła nas wszystkich. Łącznie z twórcami.
To nie zaskoczyła was decyzja o zakończeniu produkcji?
Nie. Bo była ona zaplanowana. Fani dostaną finał całej tej opowieści. Nie jest tak, że zeszliśmy z planu i dowiedzieliśmy się, że już nie wracamy. Mamy szansę pożegnać się z fanami. I to bardzo mnie cieszy.
Który sezon zrobił na tobie największe wrażenie?
Zdecydowanie pierwszy. Z aktorskiego punktu widzenia te sceny w zakładzie psychiatrycznym były dla mnie bardzo ciężkie. Nie mówiąc już o tym, że wtedy jeszcze starałam się zrozumieć scenariusz. A to było cholernie trudne. Pamiętam, że miałam taki jeden dzień, gdy byłam przekonana, że z tej produkcji nic nie będzie, bo jak my aktorzy nic z tego nie rozumiemy, to jak widzowie mają go rozumieć.
I zdanie zmieniłaś?
Gdy obejrzałam gotowego pilota. Wtedy zrozumiałam, że robimy coś wielkiego. Może nie dla każdego widza, ale dla tego bardziej wymagającego.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe