Oto mistrz spaghetti westernu: brutalne i mroczne kino, które zainspirowało Tarantina
Spaghetti western to niejako mroczniejszy i bardziej polityczny kuzyn klasycznego westernu z USA. Skąd się wziął i dlaczego Sergia Corbucciego można nazwać mistrzem tego gatunku?
Choć złota era westernu to już przeszłość, gatunek wciąż ma oddanych fanów. Świadczą o tym zarówno nowe interpretacje klasycznych dzieł, jak i świeże produkcje – nierzadko w formie pastiszu. Chciałbym dziś opowiedzieć o szczególnym okresie w dziejach westernu: czasie po jego złotych latach (czyli latach 40. i 50.), a zarazem oderwanym od geograficznej kolebki gatunku, czyli Stanów Zjednoczonych. Mowa oczywiście o spaghetti westernie. Zanim jednak do niego przejdziemy, cofnijmy się na moment do początków XX wieku.
W 1903 roku, w czasach tzw. „kina atrakcji”, widzów amerykańskich kin objazdowych zaskoczyła i przeraziła finałowa scena filmu Napad na ekspres w reżyserii Edwina S. Portera. Bandzior wycelowanym w kamerę rewolwerem „przełamywał” czwartą ścianę – rozwiązanie wówczas całkowicie nowe. Sam film był przełomowy. Choć Napad na ekspres nie był pierwszym westernem (już w 1899 roku powstało Kidnapping by Indians), to właśnie on wyznaczył kierunek dla całego gatunku. Od tego momentu westernów przybywało z roku na rok, a kolejnym kamieniem milowym okazał się Dyliżans Johna Forda z 1939 roku, z Johnem Waynem w roli głównej. Film ten ukształtował wzorce, do których odwoływano się w latach 40. i 50. Wystarczy wspomnieć, że tylko w 1950 roku w USA powstało ponad sto westernów, a sam gatunek stał się eksportowym hitem – docierając nawet do krajów bloku wschodniego.

Western wyjeżdża poza granice USA
Lata 60. przyniosły jednak erozję mitu Dzikiego Zachodu, którą przyspieszyło kino Nowego Hollywood. Zanim to nastąpiło, western odrodził się w Europie – przede wszystkim we Włoszech – i to z pełną siłą. Reżyserzy tacy jak Sergio Leone, Sergio Corbucci czy Gianfranco Parolini mieli wcześniej na koncie głównie peplum, czyli „kino miecza i sandała”, operujące kiczowatymi wizjami starożytności i mitologii. Przełom nastąpił w 1963 roku wraz z premierą Duello nel Texas Ricardo Blasco, z muzyką Ennia Morricone. Był to pierwszy włoski western, a zarazem pierwszy wyprodukowany przez studio Cinecittà, które później zdominowało gatunek.
Co odróżniało włoskie westerny od amerykańskich pierwowzorów? Przede wszystkim tonacja – spaghetti westerny były mroczniejsze, brutalniejsze i znacznie bardziej ironiczne. Zamiast patosu i budowania mitu o „bohaterskich zdobywcach Dzikiego Zachodu” pojawił się świat pełen cynizmu, chciwości i przemocy. Bohaterowie nie byli już szlachetnymi stróżami prawa w stylu Johna Wayne’a, lecz antybohaterami – milczącymi rewolwerowcami, najemnikami czy wręcz bandytami, dla których moralność była kwestią umowną. Ważną rolę odgrywała też forma: długie, napięte ujęcia twarzy, kontrastujące z gwałtownymi wybuchami akcji, oraz charakterystyczna, często eksperymentalna muzyka Ennia Morricone, która nadawała filmom unikalny rytm i atmosferę. Nie bez znaczenia była także sceneria – zamiast amerykańskich prerii i Monument Valley widzowie oglądali hiszpańską pustynię Tabernas czy włoskie miasteczka stylizowane na pogranicze. Wszystko to sprawiało, że włoskie westerny były bardziej stylizowane, operowały wyrazistą przesadą i kiczem, a jednocześnie trafiały w gusta widzów szukających świeżości i rozrywki w kinie gatunkowym.
Wzorzec spaghetti westernu ukształtował się rok później za sprawą Za garść dolarów (1964), w którym błysnął 34-letni wówczas Clint Eastwood. Film Leone odniósł spektakularny sukces i rozpętał falę podobnych produkcji w Italii. Była to także pierwsza część słynnej „trylogii dolarowej”, obejmującej jeszcze Za kilka dolarów więcej i Dobrego, złego i brzydkiego. Tym razem jednak nie chcę omawiać twórczości – skądinąd wybitnego – Leone, lecz zaprezentować trzy tytuły drugiego najlepszego reżysera spaghetti westernów — Sergio Corbucciego.
Sergio Corbucci – najważniejsze filmy
Corbucci zaczynał karierę jako asystent reżysera w latach 50. Następnie realizował własne filmy przygodowe i komedie. Sławę przyniosły mu spaghetti westerny w latach 60., ale ugruntował swoją pozycję w latach 70. i 80. między innymi poprzez współpracę z duetem komików Budem Spencerem i Terencem Hillem (Atomowy glina czy Kto znajduje przyjaciela, znajduje skarb). Choć krytycy długo traktowali jego twórczość z rezerwą, Corbucci postrzegany jest dziś jako reżyser niezwykle sprawny technicznie, obdarzony wyrazistym stylem i umiejętnością łączenia widowiskowej akcji z elementami groteski i czarnego humoru.
Swój pierwszy western, czyli Massacro al Grande Canyon, wyreżyserował w 1963 roku i wystąpił pod pseudonimem Stanley Corbett. Była to dość powszechna praktyka wśród twórców włoskich westernów. Miała ona zakamuflować rzeczywisty kraj pochodzenia filmu. Kolejny western Corbucciego to Minnesota Clay z 1964 roku oraz Johnny Oro z 1966 roku. Jednak sławę przyniósł mu dopiero wyreżyserowany w tym samym roku Django.
Django
Django z 1966 roku to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny film Corbucciego. Jeśli kojarzycie go z Django Quentina Tarantino z 2012 roku, to macie rację: imię bohatera oraz motyw przewodni filmu Tarantino zostały zaczerpnięte właśnie z tego włoskiego klasyka. Fabuła jednak znacząco się różni. O ile w obu przypadkach przemoc odgrywa istotną rolę, o tyle oryginalny Django nie opowiada historii czarnoskórego niewolnika, lecz tajemniczego rewolwerowca, przemierzającego Dziki Zachód w poszukiwaniu zemsty. Bohater ciągnie za sobą trumnę, w której – jak się okazuje – skrywa wiernego towarzysza. Brzmi groteskowo? I o to chodziło.
Corbucci pisał scenariusz wspólnie z bratem Brunonem, czerpiąc inspiracje ze Straży przybocznej Akiry Kurosawy (1961) oraz Za garść dolarów, które stało się głównym punktem odniesienia. Imię głównego bohatera zapożyczono od słynnego francuskiego gitarzysty jazzowego, Django Reinhardta, który w wyniku pożaru omal nie stracił dłoni – podobnie jak filmowy Django, którego ręce zostają zmiażdżone przez koła wozu.
Akcja toczy się w ponurej scenerii małego miasteczka na Dzikim Zachodzie, gdzie zamiast słońca i kurzu króluje błoto. To otoczenie stanowi jednak tylko jeden z wielu elementów, za pomocą których Django dekonstruuje mit klasycznego westernu. Bohater ani razu nie dosiada konia – nieodłącznego atrybutu kowboja w amerykańskich pierwowzorach – a mieszkańcami miasteczka nie są typowe dla gatunku postacie, czyli szeryf, sklepikarz czy inni stróże porządku. Zamiast nich widzimy barmana grającego na skrzypcach oraz pięć prostytutek. Nihilistyczna wymowa była wówczas czymś niespotykanym w amerykańskim westernie.
W główną rolę wcielił się 23-letni Franco Nero. Corbucci był drugim najlepszym reżyserem spaghetti westernów, a Nero zaliczył u niego pierwszy westernowy występ. Warto wspomnieć, że zgodnie z praktyką typową dla spaghetti westernów film powstał w języku włoskim, a w wersji anglojęzycznej głos Nero został zdubbingowany przez aktora posługującego się amerykańskim akcentem. Artysta nie był z tego zadowolony i w późniejszych produkcjach Corbucciego nalegał, by osobiście nagrywać postsynchrony, nawet jeśli jego europejski akcent pozostawał wyraźnie słyszalny. Argumentował, że Dziki Zachód był światem imigrantów, a więc różnorodne akcenty brzmiałyby tam zupełnie naturalnie.

Człowiek zwany Ciszą
Drugim tytułem wartym uwagi jest Człowiek zwany Ciszą (1968). To już siódmy western w jego dorobku, a zarazem najważniejszy – dzieło wyjątkowe zarówno pod względem scenerii, jak i tematyki. Akcja rozgrywa się w zimowych, górskich pejzażach, rzadko spotykanych w tym gatunku, a fabuła ma wyraźnie społeczne zabarwienie. Jej centrum stanowi tytułowy bohater – niemy rewolwerowiec, który wbrew własnej woli zostaje wplątany w intrygę lokalnych władz i biznesowych układów.
Film jak żaden inny podkreśla lewicowe poglądy Corbucciego. Pokazuje społeczność terroryzowaną przez łowców nagród działających na usługach bankiera. W świecie, gdzie własność i kapitał stają się ważniejsze od ludzkiego życia, biedni są spychani na margines i kryminalizowani. Ta mroczna opowieść, osadzona na tle ośnieżonych krajobrazów, maluje obraz bezwzględnego kapitalizmu – systemu, który rodzi alienację, cierpienie i poczucie beznadziei. To rewizjonistyczne podejście wyraźnie kontrastuje z klasycznym amerykańskim westernem, w którym kwestie klasowe niemal nigdy nie były pierwszoplanowe.
Nie brakuje tu oczywiście brutalności, która była znakiem firmowym Corbucciego. Reżyser, pytany o powody nadmiaru przemocy w swoich filmach, odpowiadał z charakterystycznym dla siebie cynizmem:
Na osobną uwagę zasługuje muzyka, skomponowana przez samego Ennia Morricone. Powolna, melancholijna ścieżka dźwiękowa doskonale współgra z mroczną atmosferą filmu, wzmacniając poczucie beznadziei i fatalizmu obecne w fabule. Krytycy i widzowie często wskazują ją jako jedną z najwybitniejszych kompozycji Morricone w gatunku westernu – ustępującą jedynie legendarnym tematom stworzonym do trylogii Leone.
Jeśli zastanawiacie się, czy Quentin Tarantino w swojej twórczości również posiłkował się tym tytułem, to mogę wyłącznie potwierdzić i podpowiedzieć, że nawiązania nie znajdziecie w Django.
Zawodowiec
Trzeci film w zestawieniu może szczególnie zainteresować polskich czytelników, bo jego bohaterem jest Polak. Zawodowiec ukazał się w 1968 roku, czyli w tym samym czasie co Człowiek zwany Ciszą – co dobrze pokazuje, jak masowo powstawały wówczas westerny we Włoszech. Czy taka produkcyjna „taśmowość” odbijała się na jakości? Pod względem technicznym – z pewnością. Jednak mimo ograniczeń realizacyjnych, filmy te nadrabiały innymi atutami: oryginalnymi fabułami i klimatem, który potrafił oczarować widzów na całym świecie.
Tytułowym zawodowcem, jak już wspomniano, jest Polak – grany przez Franca Nero najemnik, znany w filmie jako Sergiej Kowalski. Dobór imienia wydaje się raczej przypadkowy i wynikał z braku znajomości polskich imion. Niemniej, owa postać wprowadza na ekran egzotyczny wątek „polskości”, rzadko spotykany w zachodnim kinie gatunkowym. Kowalski zostaje wynajęty przez meksykańskich rebeliantów do szkolenia i dowodzenia ich oddziałami w walce przeciwko skorumpowanej władzy i kapitalistom wspieranym przez zagranicznych inwestorów.
Na pierwszy plan wysuwa się więc rewolucyjny kontekst fabuły – nieprzypadkowo, bo włoskie westerny końca lat 60. chętnie sięgały po tematykę buntów ludowych i walki klas. Ba! Spaghetti westerny wytworzyły nawet mikrogatunek nazwany „zapata western”, który akcję umieszczał na tle rewolucji meksykańskiej z lat 1910-1920. Corbucci w swoim filmie połączył elementy kina akcji z politycznym podtekstem. Film nie tylko wpisuje się we wspomniany nurt, ale i nadaje mu wyjątkową lekkość. Z jednej strony mamy brutalne sceny walk i pościgów, z drugiej – humor wynikający z kontrastów charakterów: cynicznego Kowalskiego i idealistycznego Meksykanina Paco Romana.
Zawodowiec to opowieść o starciu bogatych z biednymi, ale zarazem historia o oportunizmie i moralnych wyborach najemnika, który początkowo kieruje się wyłącznie pieniędzmi. Z czasem jednak zaczyna rozumieć idee rewolucji i wplątuje się w nią coraz głębiej. Jak zauważył Tomasz Szczęsny w Spaghetti western. Charakterystyka gatunku na tle historycznofilmowym:
Muzykę, tradycyjnie już, skomponował Ennio Morricone, tworząc pełną energii i rytmu ścieżkę dźwiękową, która podkreśla dynamikę filmu i rewolucyjną atmosferę. W połączeniu z egzotycznymi plenerami oraz charakterystycznym stylem Corbucciego daje to produkcję, która do dziś uchodzi za jedną z najciekawszych prób połączenia spaghetti westernu z kinem politycznym.
Sergio Corbucci – mistrz spaghettii westernów
Sergio Corbucci w swojej karierze nakręcił około 13 westernów, z czego 4–5 z nich faktycznie zdobyło większy rozgłos, w tym 3 powyższe tytuły, które można zaliczyć do największych hitów. Reżyser ten nigdy nie zdobył takiego statusu jak Sergio Leone, ale jego filmy pozostają ważnym świadectwem ewolucji spaghetti westernu – od brutalnej dekonstrukcji mitu kowboja, przez kino polityczne, aż po produkcje balansujące na granicy groteski. Jego dzieła, często bardziej mroczne i cyniczne niż filmy Leone, ukazywały świat bez złudzeń, w którym przemoc i chciwość są nieodłączną częścią ludzkiej natury.


