Tulipan – oszust i lubieżnik, który uwiódł widzów w PRL-u. Czy nadal fascynuje?
Tulipan to rewelacyjny polski serial, który trafił na małe ekrany w 1986 roku. Chociaż oparta na prawdziwych wydarzeniach historia czarującego niegodziwca zafascynowała widownię już ponad trzy dekady temu, to do dziś zapewnia pierwszorzędną rozrywkę. Dlaczego?
Niech Was nie zwiedzie animowana czołówka – Tulipan nie jest w żadnym razie produkcją dla dzieci. Powstały w czasach PRL-u serial szokuje już od pierwszego odcinka. Ale to przecież nie tylko dlatego odważna jak na ówczesne czasy seria stała się produkcją kultową. Serial opowiadający o poczynaniach złodzieja i uwodziciela o przydomku Tulipan powstał bowiem na podstawie szalenie interesującego scenariusza Andrzeja Swata, a doskonała rola Jana Monczki jedynie uświetniła produkcję. To dzięki temu i innym składowym Tulipana ogląda się z zapartym tchem, a sześciogodzinny seans stanowi gwarancję dobrze spędzonego czasu.
Zanim Jurek, główny bohater serialu, stał się Tulipanem, wiódł stosunkowo proste życie rybaka. Pochodzący z Trójmiasta młody mężczyzna nie chciał jednak podzielić losu ojca, który całe życie ciężko pracował, a koniec końców jego rodzina i tak klepała biedę. Jurek pragnął czegoś innego. Miał słabość do drogich ubrań, marzył o luksusie, prestiżu, wystawnym życiu na światowym poziomie. Chciał żyć tak, jak bohaterowie emitowanej w telewizji reklamy Ballantinesa. Pewnego dnia urokliwy młodzieniec znalazł sposób, by spełnić swoje marzenie. Odkrył, że ma talent do uwodzenia kobiet i zaczął go wykorzystywać. Okradał bogate ofiary, dzięki czemu sam żył w ekskluzywnej, stworzonej przez siebie bańce.
Tulipan to bohater, który niezmiennie fascynuje – nawet przy kolejnym seansie. Jest przebiegłym złoczyńcą, wybitnym w swym złodziejstwie i niegodziwości. Można odnieść wrażenie, że Jurek ma cechy socjopaty. Zręcznie manipuluje kobietami, które oczarowane wpadają się w jego ramiona, a na każdą ofiarę potrafi znaleźć indywidualny, skuteczny sposób. Trudno nie dostrzec jego pomysłowość. Z ogromnym zainteresowaniem oglądamy, jak wiedzie żywot niemalże aktora, kiedy to, podróżując po całej Polsce, wciąż tworzy siebie na nowo. Przyjmuje kolejne imiona równie łatwo, jak nowe tożsamości, życiorysy, osobowości. Niczym kameleon zmienia się dla poszczególnych kobiet. Jedno jednak pozostaje niezmienne – w każdej z kolejnych odsłon zaskakuje stylem. Z niedowierzaniem i frajdą przyglądamy się jego ekskluzywnym ubraniom z Pewexów, a sam Tulipan wydaje się być kolorowym ptakiem szarej, PRL-owskiej rzeczywistości. Jego metamorfozy są naprawdę zabawne, a my tylko czekamy, co wymyśli kolejnym razem. Jeśli więc na czas seansu pozwolimy sobie odrzucić ocenę moralną jego poczynań, to serial staje się fantastyczną rozrywką. Wbrew pozorom Tulipan nie jest jednak zepsutym do cna złoczyńcą. To postać skomplikowana, miewająca krótkie, ale jednak - chwile refleksji. Czasem prezentuje swoją bardziej "ludzką" stronę, kiedy część pieniędzy wysyła matce. Jak się okazuje, jest też zdolny do miłości, choć na swój daleki od ideału sposób. Nic więc dziwnego, że kiedy pojawia się kobieta, na której naprawdę mu zależy, sprawy nie idą zbyt gładko…
Tulipan to bohater, którego nikt z nas nie chciałby spotkać na swojej drodze, ale każdy z nas z wypiekami na twarzy śledzi jego kolejne poczynania. Element niepoprawności tejże postaci stanowi bowiem o atrakcyjności jego i całego serialu. Nietuzinkowa historia Tulipana fascynuje i świetnie wypada na ekranie. Za sukces serii w dużej mierze odpowiada bowiem to, że produkcja ukazuje życie dalekie od moralności, tak bardzo różne od tego, które wiedzie większość z nas. Przez to wprowadza odbiorców na nieznane terytoria, ciekawi. I w tym przypadku po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie, że najlepsze scenariusze pisze życie. Scenariusz powstał bowiem w oparciu o drukowane w Przeglądzie Tygodniowym reportaże Leszka Konarskiego, opowiadające o prawdziwych poczynaniach polskiego uwodziciela i oszusta. Mowa o pochodzącym z Kamienia Pomorskiego rybaku Jerzym Kalibabce, skazanym za swoje przewinienia na 15 lat. Wiele motywów wykorzystanych w serialu, jak np. to, że Tulipan podawał się za złotnika czy uciekł milicji podczas badań rentgenowskich, rzeczywiście miały miejsce.
Trudno się jednak dziwić, że w ówczesnych czasach serial postrzegany był jako kontrowersyjny – opowiadał o niemoralnym bohaterze, ukazywał bulwersujące zachowania i jak na tamte realia odważne sceny erotyczne. Nie zaskoczy więc też fakt, że w latach 80. emisję poprzedzała plansza informująca, iż serial przeznaczony jest tylko dla widzów dorosłych. Nie dość, że Tulipan prezentował żywot przestępcy, niegodziwca, z którym nie jesteśmy w stanie nie sympatyzować, to jeszcze wprowadzał widzów w gorszące kręgi – środowisko ekskluzywnych prostytutek, od których Tulipan pobierał nauki, alfonsów. Zapewne jednak to właśnie te skandalizujące elementy w dużej mierze przyczyniły się do sukcesu serii.
Również fabularnie trudno serialowi cokolwiek zarzucić. Historia poprowadzona jest w taki sposób, że naprawdę dobrze się ją ogląda. Dużo się dzieje, nie ma momentów nudy. Mamy okazję zobaczyć spektakularne pogonie, ucieczki sprytniejszego niż policja bohatera. Dostajemy kilka zaskakujących zwrotów akcji, a w pewnym momencie historia zmierza w nieoczekiwanym kierunku. Sam zaś serial kończy się z przytupem.
W to, jak udanym serialem jest Tulipan, nieprzeceniony wkład miał także Jan Monczka, odtwórca tytułowej roli. Podczas seansu zapominamy, że oglądamy na ekranie aktora. Trudno zapomnieć również inne kreacje polskich artystów. Świetnie spisał się Jerzy Kryszak, Artur Barciś, Marta Klubowicz, Pola Raksa, Hanna Stankówna czy Krystyna Tkacz, a swój ciekawy epizod w serialu miał również Marek Kondrat. Seans dodatkowo uprzyjemniają piosenki, m.in. Toczy się życie i Crazy Zdzich w wykonaniu Piotra Fronczewskiego czy Sweet sweet Tulipan Urszuli. Te utwory wpadają w ucho i pozostają z widzami jeszcze na długo po obejrzeniu serialu.
Tulipan jest przykładem świetnego polskiego serialu, który z biegiem lat w ogóle się nie postarzał. Funduje nam za to niepowtarzalną podróż w czasie. Każdy z sześciu godzinnych odcinków prezentujących losy nikczemnego pożeracza damskich serc wciąga bardziej niż niejedna współczesna produkcja. Jeśli więc przy okazji świątecznego nastroju przyjdzie Wam ochota, by obejrzeć coś starszego, co zapewni świetną rozrywkę, Tulipan jest jednym z najlepszych kandydatów. To serial, który bezapelacyjnie trzeba obejrzeć.