Fabian Wagner jest operatorem filmowym, który pracował nad takimi produkcjami jak serial Gra o Tron, Sherlock czy The Crown. W 2017 roku pracował także na planie Ligi Sprawiedliwości. Teraz po latach miał okazję wrócić do tej produkcji, by skończyć ją w taki sposób, w jaki była oryginalnie zaplanowana. Z okazji premiery Snyder Cut na HBO GO mieliśmy okazję z nim porozmawiać.
DAWID MUSZYŃSKI: Cieszysz się, że fani dopięli swego i doprowadzili do premiery Snyder Cut?
FABIAN WAGNER: Od zawsze powtarzam, byśmy uznali, że wersji z 2017 roku nigdy nie było. Wszyscy wiemy, że to co fani dostali, nie było filmem, jaki chciał nakręcić Zack. Nie był to nawet film, który nakręciliśmy. Wiele scen, które były ważne dla fabuły, zostało usuniętych. Zrobiono na szybko dokrętki, by zmienić ostateczny wydźwięk filmu. To są dwie różne produkcje. Nawet pod względem kolorystyki znacznie się od siebie różnią. Studio i Joss porzucili wizję Zacka, co moim zdaniem było ogromnym błędem.
No właśnie, już te jaskrawe kolory nie biją tak po oczach. Nareszcie widzimy ten film takim, jakim go kręciliście. Jaki ty chciałeś nam pokazać.
Dokładnie. Mieliśmy świetnie zrobiony plan zdjęciowy z wieloma detalami w tle, które nagle zostały zakryte. Pamiętam pierwszy dzień na planie, gdy byłem pod wrażeniem, jak to wszystko wygląda w obiektywie kamery, a później oglądając film, nie dowierzałem, że to wszystko zniknęło. Na szczęście teraz udało nam się to przywrócić, do tego nasi znakomici eksperci z działu efektów komputerowych mogli zrealizować pierwotną koncepcję wizualną i jest ona świetna. Widowie dostali film taki, jaki chcieliśmy im pierwotnie dać.
A czy często zdarzają się takie nagłe zmiany wizji, gdy nagle wszystko nad czym się pracowało, idzie do kosza?
Nie jest to raczej nic nowego w naszej branży, choć zdarza się rzadko. Widziałem kilka razy takie rzeczy w mniejszych produkcjach telewizyjnych, gdzie produkcja na ostatnim etapie nagle zmienia kolorystykę danej sceny. Jak o tym mówię, może się to wydawać błahe, ale uwierz mi taka drobna zmiana potrafi zmienić kompletnie odbiór całej oglądanej sceny. To do nich należy przecież ostatnie słowo.
No dobrze, ale z drugiej strony, gdy jesteś zatrudniany, to umawiasz się na jakąś wizję, którą chcesz realizować. To twoje nazwisko później firmuje daną produkcję i nikt nie będzie sprawdzał, co produkcja czy studio zmieniło wedle własnego widzimisię. Już nie mówiąc o tym, że „studio” to bardzo anonimowe określenie. Te osoby decydujące nigdy nie firmują tego swoim nazwiskiem.
Zgadzam się z tobą i też mi się to nie podoba. Jednak musimy pamiętać, że jesteśmy tylko małymi trybikami w wielkich machinach produkcyjnych i koniec końców oni i tak zrobią to, na co mają ochotę, uważając, że robią jedyną słuszną rzecz. Na szczęście raz na jakiś czas zdarzają się takie akcje jak ta fanów Zacka, którzy doprowadzili do pokazania światu naszej wersji filmu. Teraz widzowie sami mogą ocenić, kto miał rację.
Oglądając film, widzimy, zwłaszcza w scenach walki, że tam się bardzo dużo dzieje. Zastanawiam się, jakim wyzwaniem było opanowanie tego wszystkiego, by pokazać to w obrazku?
Zack pracuje z tak zgraną ekipą, że z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to nie było żadne wyzwanie, a czysta przyjemność. Ja wiem, że fajnie by teraz było opowiedzieć coś o trudach tej pracy, ale w przypadku akurat tego projektu nie było jakichś ogromnych problemów z realizacją wizji. Wszystko było dobrze omówione i świetnie skoordynowane. Na ścianach wisiały pięknie zaplanowane storyboardy idealnie pokazujące, co Zack chce widzom pokazać. Ja musiałem to tylko zrealizować.
Ty jesteś chyba specjalistą od operowania w mroku. Przypomnę tylko odcinek The Long Night z finałowego sezonu Gry o Tron…
I niech zgadnę, zaraz poskarżysz się, że nic nie widziałeś?
Mnie się akurat bardzo podobał. Ale zastanawiam się, czy nie padliście ofiarami dystrybucji cyfrowej, która mówi wszystkim, że mogą seriale czy filmy oglądać, gdzie chcą i na czym chcą. Tego odcinka nie dało się tak obejrzeć, bo właśnie, jak mówisz, nic nie było widać.
Zacznijmy od tego, że chciałbym przeciąć wszystkie spekulacje. Ten odcinek miał tak wyglądać. Ciemność miała dominować na ekranie, byśmy jako widzowie czuli się tak jak bohaterowie. Naszym zamiarem było to, by właśnie nie było wszystkiego widać, by utrzymać pewien suspens. Jednak nie ukrywam, nie byliśmy przygotowani na ogrom krytyki, jaki na nas spadł. Wydaje mi się, że bardzo winna jest w tym kompresja obrazu oraz to, o czym wspomniałeś, czyli oglądanie tego na nieodpowiednim sprzęcie w nieodpowiednim miejscu. To nie był odcinek, który powinniśmy sobie włączać, jadąc autobusem czy metrem do domu. On był raczej przeznaczony, by oglądać go w domu na telewizorze przy ściemnionym świetle. Mam nadzieję, że już fani mieli okazję zobaczyć to w 4k na HBO Max lub na Blu-rayu i dzięki temu w pełni mogli rozkoszować się tym, co zrobiliśmy.
No właśnie ja żałowałem, że nie mogliśmy tego odcinka obejrzeć w kinach, bo wydaje mi się, że jest on do tego wprost stworzony.
To prawda. Ja go w takich warunkach właśnie oglądałem (śmiech).
Ale czy ten trend, że filmy i seriale oglądamy wszędzie, nie psuje ci trochę pracy?
Nie przeszkadza mi to, że ludzie oglądają na przykład Ligę Sprawiedliwości Zacka Snydera na swoich iPhone'ach, idąc rano do pracy. Ale chciałbym, by mieli świadomość, że ta produkcja nie powstała z myślą o tych nośnikach. Nie została do nich dostosowana. Więc jeśli przeszkadza nam, że coś źle wygląda na małym ekranie, to nie skreślajmy przez to produkcji, bo ona powstała z myślą o dużym kinowym ekranie czy telewizji, a nie o telefonach komórkowych.