Co oznacza słowo sigma? Wyboista droga od greckiej litery po ideał męskości
Co oznacza słowo sigma? Co ma z tym wspólnego Patrick Bateman z American Psycho? Kim jest Theodore Robert Beale? Zapraszam do lektury.
„Sigma” to Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Wygrało z takimi mocnymi kandydatami jak „delulu”, „slay” czy „brainrot”. Domyślam się, że dla wielu osób te wyrazy mają mniej więcej tyle sensu, co dla mnie fabuła Mecenas She-Hulk. Dlatego postanowiłam, że wyjaśnię genezę tego mema, nawet jeśli tłumaczenie żartu wydaje się zajęciem skazanym na porażkę. Życzcie mi (i sobie) powodzenia w tej podróży.
Co oznacza słowo „sigma”?
W słowniku języka polskiego PWN, które odpowiada za konkurs na Młodzieżowe Słowo Roku, pod hasłem „sigma” znajdziemy taki opis:
W teorii więc „sigma” oznacza po prostu wybitną i wybijającą się z tłumu jednostkę. To wyjaśnienie jednak nie wyczerpuje tematu. Dlaczego w ogóle grecka litera alfabetu stała się nagle archetypem osobowości? Kiedy to określenie weszło do mainstreamu? No i najważniejsze – co w tym śmiesznego?
Sigma – od litery po archetyp męskości
Na początku musimy cofnąć się do pierwotnego znaczenia tego słowa. „Sigma” ma swoje korzenie w języku greckim – to 18. litera alfabetu greckiego, od której wzięła się angielska literka „S” (według Dictionary).
Dlaczego więc zaczęto używać tego wyrazu w innym kontekście? Wszystko zaczęło się w 2010 roku, od skrajnie prawicowego twórcy Theodore'a Roberta Beale'a, który wykorzystał literki alfabetu greckiego, by opisać hierarchię społeczną wśród mężczyzn. W ten sposób powstały archetypy samców alfa, beta, gamma delta i omega, z czego najprawdopodobniej najbardziej znane jest wam to pierwsze określenie, do czego przejdziemy już za chwileczkę.
Kto wymyślił sławną hierarchię męskości?
Przez wiele lat teorie Beale'a pozostawały w internetowej piwnicy; bardzo niewielka grupka osób o nich wiedziała. Prawdopodobnie zaczęło się to zmieniać w 2014 roku, gdy pisarz John Alexander użył tego terminu w tytule swojej książki The Sigma Male: What Women Really Want. Jak możecie się domyślić, był to poradnik na temat związków. Mniej więcej od tego czasu kategoryzacja Beale'a zaczęła powoli przedostawać się do mainstreamu.
Jak informuje Dictionary, później „sigmę” nagłośniła użytkowniczka Twittera Lily Simpson, 25 stycznia 2021 roku po publikacji kilku zdjęć z tym terminem. Jej post stał się bardzo popularny na platformie i szybko posypały się memy z Sigmą z serii gier wideo Mega Man X. Później popularność przyniósł mu także artykuł opublikowany 27 stycznia 2021 roku w magazynie „MEL”, autorstwa Milesa Klee, zatytułowany Everything You Never Wanted to Know About the „Sigma Male”.
Samce „alfa” i „sigmy”
Warto zwrócić tu uwagę na różnicę pomiędzy samcami „alfa” i „sigma” według Beale'a. Jak wiemy, oba te określenia dostały się w końcu do mainstreamu i były w pewnych kręgach używane nieironicznie. Miały mieć pozytywny wydźwięk i były synonimem ideału męskości. Jednak o ile „sigma” był samotnym wilkiem, chadzającym własnymi ścieżkami, to „samiec alfa” był liderem grupy i naturalnym przywódcą. Co ciekawe, popkulturową „sigmą” miałby być Christian Bale jako Patrick Bateman w American Psycho, a także takie fikcyjne postacie jak Tyler Durden, Tony Montana, Bruce Wayne, James Bond czy John Wick.
Według Beale'a mamy więc samców alfa, beta, omega i tak dalej. Te określenia miały służyć po to, by opisać hierarchię społeczną wśród mężczyzn. Gdy zaczęło się robić głośno o jego teorii, stała się pożywką dla wszelkich pseudosamorozwojowych grup. Stąd wszelkie kursy, porady i – najgorsze ze wszystkich! – podcasty, jak się takim facetem stać. Wiele z nich można podsumować w ten sposób: weź kredyt, zbuduj bliźniaka i zmieniaj dziewczyny jak rękawiczki. Miarą sukcesu miałoby być bogactwo i powodzenie wśród kobiet, z czego to ostatnie nie oznaczało zbudowania szczęśliwego związku, a przespanie się z jak największą liczbą „samic”.
Czy to wszystko, co opisałam wyżej, nie brzmi, Drodzy Czytelnicy, jak brednie? I z tego właśnie wziął się cały żart.
Andrew Tate i astrologia dla facetów
W pewnym momencie w internecie, choć było to o wiele bardziej widoczne za granicą, zaczęły wysypywać się jak grzyby po deszczu podcasty o tym, jak być prawdziwym mężczyzną – samcem alfa. Prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalną twarzą tego ruchu był Andrew Tate. O tej osobie można napisać osobny tekst, który pewnie trudno byłoby przeczytać na trzeźwo. W dużym skrócie: kontrowersyjny influencer uważał siebie za specjalistę w sprawach damsko-męskich i rekina biznesu. I był na tyle charyzmatyczny i pewny siebie, że rzeczywiście przekonał do siebie wiele osób. Nie dało się zaprzeczyć, że dorobił się niezłej fortuny. Jednak jego zawrotna kariera nie trwała zbyt długo. Pomijając fakt, że jego konto zostało trzy razy zawieszone na Twitterze i próbowano go również trwale usunąć z Instagrama i Facebooka, Tate miał liczne kłopoty z prawem – oskarżano go nawet o gwałt i handel ludźmi.
Choć określenie „samiec alfa” było przez osoby pokroju Tate’a używane nieironicznie – miał to być ideał mężczyzny, przywódca grupy i mistrz podrywu – to pozostała część internetu uznała ten cały fenomen za dość komiczny. Padły nawet słowa, że to musi być „astrologia dla facetów”. Posypało się mnóstwo żartów. Wielu osobom kojarzyło się to z niesławnym Omegaverse – błagam, nie googlujcie tego.
Sigma – dlaczego bawi?
Korzenie żartu o sigmach pochodzą zatem z tego samego drzewa, co żart o samcach alfa. Różnica polega na tym, że jakimś cudem "sigmie" udało się mimo wszystko zachować część pozytywnego wydźwięku. Na początku, oczywiście, również się z niego nabijano. Jednak w momencie, gdy ironicznie zaczęto używać tego słowa do opisania ultrakozackiego zachowania czy człowieka, weszło to na kolejny poziom meta i rzeczywiście stało się hiperbolą czegoś lub kogoś niesamowitego – w ten sposób Patrick Bateman został zastąpiony, a nowym ambasadorem stał się Ryan Gosling, odtwórca Kena z Barbie.
Z jednej strony jest to zatem śmieszne, ponieważ sam koncept na pseudonaukową hierarchię społeczną wśród mężczyzn jest zabawny. Niezwykłe, że ktoś w ogóle traktuje to na poważnie. Z drugiej strony internautom udało się nadać temu terminowi pewien pozytywny (choć wciąż ironiczny) wydźwięk.
Źródło: lewispearce.medium.com,dictionary.com, en.wikipedia.org, reddit.com, parents.com