Świat według Johna Olivera
Wiele osób znudzonych jest tendencyjnymi wiadomościami i dziennikarzami, którzy ograniczają się w swojej pracy jedynie do zadawania tych samych pytań i nie mają w zwyczaju zgłębiać problemów obecnego świata. Dlatego widzowie jak tlenu potrzebują takich ludzi jak John Oliver i takich programów jak prowadzony przez niego Przegląd tygodnia.
Oglądanie podsumowania wydarzeń z ubiegłego tygodnia podanego w sarkastyczny i zabawny sposób (jak w The Daily Show czy Last Week Tonight with John Oliver) staje się coraz częściej wybieraną formą zdobywania informacji o tym, co się dzieje na świecie. Czemu? Ponieważ programy takie wyśmiewają absurdy światowej polityki i każdemu dostaje się po równo. Prowadzący nie mają tu faworytów do bicia. Jeśli walniesz jakąś gafę albo rząd wykaże się niekompetencją, to zostanie to bezlitośnie wyśmiane. I to nie w bezczelny, a w inteligentny sposób. I nie jest do tego potrzebny sztab reporterów ganiający za swoimi „ofiarami” z kamerą i mikrofonem. O nie! Media same mimowolnie dostarczają materiały, na których można zbudować własny program.
Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem ma banalną fabułę. Otóż za biurkiem niczym Kamil Durczok siedzi prowadzący, John Oliver, który ‒ nie przebierając w słowach ‒ mówi... prawdę o tym, co się dzieje na świecie. A prawda boli, oj, i to bardzo! Jednak nikt się do niego nie przyczepia. Partie nie piszą listów do HBO z prośbą natychmiastowego pozbycia się „szkodnika”. Mało tego, bardzo często zgadzają się z nim rozmawiać, bo wiedzą, że choć jest surowy i bezlitosny, to przynajmniej jest sprawiedliwy. Nie nabija się z kogoś, bo tak mu się podoba. Na uwagę Olivera trzeba zasłużyć, wykazując się głupotą.
Podczas programu Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem prowadzący w komiczny sposób, ale również taki, który skłania widza do głębokiego zastanowienia się nad tematem, rozkłada daną sprawę na czynniki pierwsze. Za przykład niech posłuży nam wątek, który wzburzył opinię publiczną na całym świecie ‒ mowa o śmiertelnym postrzeleniu czarnoskórego nastolatka w Ferguson. Oliver podczas swojego programu okrutnie zbeształ policję, ale zrobił to z ogromną finezją, wdziękiem i morderczą precyzją. W swojej przemowie był chorobliwie merytoryczny, wyliczając i pokazując błędy popełnione przez policję oraz innych lokalnych urzędników. Co ciekawe, prowadzący skupił się również na poszukiwaniu przyczyny całego zajścia, wyśmiewając zarzuty rasizmu postawione policjantom. Skupił się na nadmiernej militaryzacji policji oraz dawaniu jej do ręki broni wojskowej, do której użycia nigdy nie została przeszkolona.
Amerykanie od lat specjalizują się w telewizji satyrycznej, która jednak ma nie odbiegać od typowych wiadomości. Twórcy tych programów, tacy jak Stephen Colbert czy Jon Stewart, już dawno zrozumieli, że zabawnych wiadomości nie trzeba tworzyć. One już istnieją, wystarczy je tylko wyłowić. Dzięki temu w USA kwitnie przemysł rozrywkowy pokazujący widzom ich kraj w lustrze, które na pierwszy rzut oka może wydawać się krzywym zwierciadłem.
Skąd jednak biorą się ludzie robiący takie programy? Nim John Oliver wyruszył na podbój Ameryki, przez lata tworzył komediowe i satyryczne programy w Anglii ‒ głównie stand-upy, ale też radiowe audycje i podcasty. Jest również dumnym absolwentem Cambridge i jednym z członków legendarnej grupy Footlights, która od dziesięcioleci pełni funkcję matecznika brytyjskiej komedii. Z niej wywodzi się połowa grupy Monty’ego Pythona, tam zaczynali też tacy ludzie jak Hugh Laurie czy Stephen Fry. Kariera Johna Olivera to nie tylko ciężka praca na swoje nazwisko, lecz także znajomości i bycie w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. W tym wypadku było to towarzystwo rodaka, Ricky’ego Gervaisa, będącego wówczas na fali po sukcesie serialu Biuro. To on polecił w 2006 roku Olivera Jonowi Stewartowi, który zaprosił Brytyjczyka na casting do The Daily Show. Dwa tygodnie później przydzielił mu na stałe kącik starszego korespondenta. W bardzo szybkim czasie John stał się postrachem wszystkich ważniejszych konferencji prasowych, gdzie zadawał politykom często głupie i niewygodne pytania.
Oliver za swoje występy u Stewarta został trzykrotnie nagrodzony Emmy. W 2013 roku zaś, podczas ośmiotygodniowych wakacji ukochanego złośliwca Ameryki, zastępował go jako główny prowadzący. Ta zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę. Posypały się oferty poprowadzenia autorskiego programu. Kto mógłby się oprzeć czemuś takiemu? Chyba nikt, zwłaszcza kiedy jedna z propozycji pochodzi od stacji HBO. W ten sposób narodził się Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem. Program, który potrafi zaciekawić widza nawet takim tematem jak problemy ze sprowadzeniem do Stanów Zjednoczonych tłumaczy z Iraku i Afganistanu, którzy pomagali amerykańskim żołnierzom w działaniach wojskowych.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe