Oto film absolutnie kultowy, kampowy i wyzwalający, który niespodziewanie stał się fenomenem
Tak, mowa oczywiście o The Rocky Horror Picture Show. Prześledźmy historię jego fenomenu od abstrakcyjnego pomysłu, przez sukces na deskach teatru, aż po rzucanie ryżem w kinie.
Współczesne kino zachodnie – choć nie tylko – oferuje taką różnorodność tematów i form, że niemal każdy może znaleźć w nim coś dla siebie. Wśród poruszanych kwestii znajdziemy zarówno te głęboko egzystencjalne, jak i zupełnie błahe, czysto rozrywkowe. Podobna różnorodność panuje również w kinie queerowym: obok dramatów podejmujących ważne tematy tożsamości i wykluczenia (jak The Girl), pojawiają się lekkie, komediowe produkcje, których głównym celem jest rozrywka (jak choćby Bros). Dziś reprezentacja osób LGBT+ na ekranie staje się coraz bardziej powszechna (choć nie bez sprzeciwów) i zniuansowana, ale jeszcze pół wieku temu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Nawet mimo rewolucyjnych przemian w amerykańskiej kinematografii lat 70., trudno było znaleźć filmy, które pokazywałyby queerowe postacie bez stereotypów – a już na pewno nie w pierwszoplanowych rolach.
Wszystko zmieniło się w 1975 roku, kiedy na ekranach kin zagościł szalony, buntowniczy musical The Rocky Horror Picture Show – dzieło, które na zawsze odmieniło oblicze kina kultowego i otworzyło drzwi dla zupełnie nowego rodzaju opowieści o inności.

Narodziny i niespodziewany sukces The Rocky Horror Picture Show
A wszystko zaczęło się od młodego Richarda O’Briena — pochodzącego z Anglii chłopaka, który w latach 50. wraz z rodziną przeprowadził się do miasta Tauranga w Nowej Zelandii. Tam uczęszczał do szkoły, a jednocześnie pracował jako fryzjer w salonie naprzeciwko Embassy Theatre w Hamilton. Po pracy regularnie chodził na tzw. „late night shows” — nocne pokazy filmowe, często prezentujące nietypowe lub politycznie niepoprawne tytuły. Podobno już wtedy zaczęła kiełkować w nim inspiracja do przyszłych projektów. Jednak dopiero po powrocie do Anglii w 1964 roku zaczął realizować się artystycznie — początkowo jako aktor teatralny. Równocześnie czerpał inspirację z horrorów klasy B, science fiction i rock’n’rolla. Dzięki pomocy Jima Sharmana, który zgodził się wyreżyserować spektakl, udało się wystawić The Rocky Horror Show w 1973 roku w niewielkim londyńskim Royal Court Upstairs.
Głównymi bohaterami całej historii jest przerysowane, konserwatywne młode małżeństwo — Brad Majors i Janet Weiss, którzy niedawno wzięli ślub i wyruszają w podróż, by odwiedzić swojego dawnego nauczyciela. Niestety w drodze łapią gumę, a jedynym schronieniem okazuje się stare zamczysko. W jego wnętrzu trwa osobliwa impreza, której gospodarzem jest doktor Frank-N-Furter — „słodki transwestyta z Transseksualnej Transylwanii”, kosmita i szalony naukowiec, a zarazem najbardziej ikoniczna postać całej opowieści. Choć nowożeńcy początkowo pragną opuścić to dziwaczne miejsce, szybko zostają uwikłani w intrygę Franka, która diametralnie zmienia ich sposób postrzegania świata.
Popularność musicalu zaskoczyła samych twórców, bo jak sam O’Brien wspominał:
Wkrótce trafił na deski większego King’s Road Theatre, a w 1974 roku miał swoją premierę w Stanach Zjednoczonych — głównie za sprawą amerykańskiego producenta muzycznego Lou Adlera. Ponieważ był to czas coraz śmielszych eksperymentów w amerykańskim kinie (wystarczy wspomnieć musicale takie jak Hair czy Kabaret), The Rocky Horror Show szybko wzbudziło zainteresowanie Hollywood. Dzięki wsparciu Adlera oraz rekomendacjom Sharmana projekt trafił do wytwórni 20th Century Fox. Mimo że w tym okresie szukano w kinie czegoś świeżego, sprzedanie scenariusza filmowym decydentom nie było łatwym zadaniem. Film miał trafić do szerokiej dystrybucji i na siebie zarobić — a pamiętajmy, że nawet dziś jego treść mogłaby u niektórych wzbudzać kontrowersje.

The Rocky Horror Picture Show: z desek teatru na ekran
Jim Sharman ponownie objął funkcję reżysera, a Richard O’Brien odpowiadał za scenariusz. Wytwórnia postawiła jednak pewne warunki: należało zaangażować do filmu kilka znanych nazwisk, aby zwiększyć jego szanse komercyjne. Początkowo nie było z tym problemu — chęć udziału wyraziły takie osobistości jak Mick Jagger czy Vincent Price. Ostatecznie jednak O’Brien i Sharman uparcie bronili artystycznej integralności i chcieli zachować teatralny trzon obsady. Wierzyli, że aktorzy znający materiał ze sceny lepiej oddadzą jego ducha niż największe gwiazdy. Kompromisem okazało się zatrudnienie Susan Sarandon i Barry’ego Bostwicka — mniej alternatywnego, ale rozpoznawalnego duetu w rolach Janet Weiss i Brada Majorsa.
Cały budżet filmu wyniósł zaledwie 1,4 miliona dolarów, co nawet jak na połowę lat 70. było kwotą skromną — zwłaszcza jak na musical, gatunek kojarzony z rozmachami inscenizacyjnymi, efektowną choreografią i bogatymi kostiumami. Tymczasem The Rocky Horror Picture Show musiał powstać za ułamek tego, czym dysponowały produkcje typu Hair czy Kabaret. Twórcy jednak wykazali się ogromną kreatywnością i pomysłowością, nadrabiając braki finansowe konsekwentną estetyką kampu i wyczuciem teatralnej stylizacji. Wiele elementów scenografii i kostiumów zostało zaprojektowanych tak, by sprawiały wrażenie przerysowania i sztuczności — co nie tylko pasowało do klimatu filmu, ale wręcz stało się jego znakiem rozpoznawczym. Zdjęcia kręcono w starym, gotyckim zamku Oakley Court oraz w skromnych przestrzeniach Bray Studios, znanych z produkcji horrorów klasy B. Brak środków zmusił ekipę do improwizacji: rekwizyty tworzono z tanich materiałów, a efekty specjalne ograniczano do minimum. I właśnie dzięki temu surowemu, ale kreatywnemu podejściu film zyskał swój unikatowy charakter.
Istotną częścią całej produkcji były oczywiście kostiumy, za które odpowiedzialna była Sue Blane, wówczas 25-letnia projektantka z niewielkim doświadczeniem. I tak jak w przypadku scenografii czy efektów, ten element całego przedsięwzięcia również musiał przystosować się do ograniczonego budżetu. Dlatego kostiumy często przerabiano ręcznie, ale może to właśnie nadało im unikatowy styl? Sue starała się nawiązać do glam rockowej subkultury, ale również burleski, kampu i oldskulowego science fiction oraz horroru. Taki misz-masz mógłby wydawać się ryzykowny, ale w tym filmie wyłącznie wzmacniał jego absurdalny klimat oraz wyzwalającą wymowę. A same stylizacje miały potem pewien wpływ na punkowy styl ubioru.

The Rocky Horror Picture Show: film absolutnie kultowy
Film po premierze, w przeciwieństwie do swojego scenicznego pierwowzoru, nie okazał się od razu dużym sukcesem. Choć w Londynie i Los Angeles widownia dopisywała, w wielu innych miastach sale świeciły pustkami. Wytwórnia Fox próbowała temu zaradzić, organizując seanse w pobliżu kampusów uniwersyteckich lub zestawiając film w podwójnych pokazach z innymi tytułami, jednak bez większego efektu. Dopiero kiedy postanowiono pójść śladem takich filmów jak Różowe flamingi (1972) i wyświetlać The Rocky Horror Picture Show podczas nocnych pokazów, sytuacja diametralnie się zmieniła. To właśnie wtedy film zaczął żyć własnym życiem i stał się zjawiskiem kulturowym.
Początki kultowego statusu sięgają pokazów w Nowym Jorku, gdzie zaczęła pojawiać się ta sama, lojalna widownia — fani, którzy nie tylko wracali na seanse, ale zaczynali przebierać się za postaci, cytować kwestie i reagować na sceny w sposób interaktywny. Z czasem ten fenomen rozprzestrzenił się na pobliskie hrabstwa, a następnie na większe miasta, takie jak Chicago, Pittsburgh czy Sacramento, aż w końcu objął cały kraj. The Rocky Horror Picture Show stał się pierwszym prawdziwym fenomenem pokazów północnych (tzw. midnight movies), wyznaczając nowy model interakcji między filmem a widzem, który z czasem przekształcił się w trwałą subkulturę z własnymi rytuałami, przebierankami i zbiorowym performansem.
Oglądanie filmu przekształciło się we wspólne przeżywanie. Widownia przebierała się za ulubione postacie i sama podczas seansu odgrywała sceny. Do tradycji przeszedł również zwyczaj rzucania przedmiotami w odpowiednich momentach filmu. I tak np. kiedy Brad i Janet wychodzili z kościoła, na sali sypał się ryż, kiedy była scena z deszczem, strzelano z wodnych pistoletów, a kiedy Janet biegał z gazetą nad głową, rzucano w stronę ekranu gazetami. Jak to bywa w takich sytuacjach, nie zawsze spotykało się to z aprobatą właścicieli kin. Tradycja jednak się utrzymała.
W 1977 roku powstał oficjalny fanclub The Rocky Horror Picture Show, którego założycielem był Sal Piro — postać legendarna w środowisku fanów, a zarazem doskonały przykład kontrastu, jaki tworzył ten kultowy film. Piro pochodził z New Jersey i na co dzień pracował jako nauczyciel… teologii w katolickich szkołach. Jego zaangażowanie pokazuje, jak różnorodnych ludzi przyciągał ten tytuł — bez względu na wiek, zawód, orientację czy wyznanie. Rocky Horror zjednoczył społeczność fanów, którzy odnajdywali w nim przestrzeń wolności, ekspresji i wspólnoty, jakiej nie oferowało im życie codzienne.
Szczególnie silnie film przemówił do społeczności LGBTQ+, stając się dla niej prawdziwym symbolem. W czasach, gdy otwarte mówienie o tożsamości płciowej czy orientacji seksualnej wciąż wiązało się ze społecznym ryzykiem, Rocky Horror oferował bezpieczną, choć ekstrawagancką przestrzeń do afirmacji siebie. Przełamywał publiczne tabu i dawał przyzwolenie na bycie innym — w sposób zabawny, kampowy, ale też głęboko wyzwalający. W jego zakrzywionej, musicalowej rzeczywistości nie było powodu, by się wstydzić — przeciwnie, można było być sobą i świętować to w gronie podobnie myślących ludzi.
The Rocky Horror Picture Show to nie tylko świetny musical będący hołdem dla kina klasy B oraz rock’n’rolla – to także symbol wyzwolenia, przełamywania tabu i odwagi, której nierzadko brakuje we współczesnych obrazach. W swoim ekscentrycznym, kampowym stylu film podważał konwencje płciowe, seksualne i społeczne, dając przestrzeń wszystkim tym, którzy czuli się gdzieś poza głównym nurtem. Stał się świętem inności, formą wspólnotowego katharsis i wizualnym manifestem wolności osobistej. Choć od premiery minęło już pół wieku, jego przekaz wciąż pozostaje aktualny – przypomina, że nie ma nic złego w byciu „innym”, że warto mieć odwagę być sobą, nawet jeśli świat próbuje to zagłuszyć.
Wybrane cult classics
A jeśli podobał Wam się The Rocky Horror Picture Show, oto lista innych ciekawych cult classics:

