To już na serio koniec. Rozmawiamy z Ianem Zieringiem z Rekinado
20 sierpnia na kanale SCI FI odbędzie się premiera szóstej już części Rekinado - filmu, który najlepiej się ogląda, gdy czyta go Tomasz Knapik. Z tej okazji spotkaliśmy się z Ianem Zieringiem, by trochę podsumować te 6 lat i zapytać go o przyszłość.
DAWID MUSZYŃSKI: Czy to faktycznie ostatnia część Rekinado? Czy może taki sprytny zabieg marketingowy, by przyciągnąć więcej widzów?
Ian Ziering: Faktycznie film nazywa się The Last Sharknado: It's About Time i faktycznie chyba starczy. Choć nie dam sobie za to ręki uciąć. Wiesz, jak jest w tym biznesie. Dziś mówimy, że koniec, a za 5-10 lat możemy powrócić do tematu.
Skąd więc taka decyzja?
Wszyscy zadają nam to pytanie. Prawda jest taka, że wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć. I to jest jeden z tych przypadków. Rozłóżmy tę serię na części proste. Najpierw rozwaliliśmy Kalifornię, później całe wschodnie wybrzeże. Następnie walczyliśmy z globalną burzą, by za chwilę wyruszyć w kosmos. Później zrobiło się jeszcze dziwniej, bo grany przeze mnie Fin Shepard został sam na całej Ziemi z głową swojej żony w worku. Wydaje mi się, że ilość przygód nam się po prostu wyczerpała. By zatrzymać tę całą spiralę nonsensu, musimy przenieść się w czasie i zatrzymać pierwsze Rekinado.
I o te podróże w czasie chciałbym cię zapytać. Podobno w rolę twojej matki wciela się Tori Spelling…
A ojca zagra Dean McDormott, prywatnie mąż Tori. Tak to sobie wszystko wymyśliliśmy.
Kto wyskoczył z tym pomysłem?
W sumie nie pamiętam kto dokładnie. To chyba była taka burza mózgów. W tej serii zawsze szukamy ciekawych ról, w których moglibyśmy choć na chwilę osadzić znane twarze, których nikt by się tu nie spodziewał. Wydaje mi się, że te filmy są właśnie z tego znane. Wydaje mi się, że pomysł, by to Dean i Tori grali moich rodziców, jest tak absurdalny, że aż śmieszny.
Jak rozumiem, spotkanie ich na planie było nie tylko pracą, ale też niezłą zabawą.
Wiesz, ja z Tori i całą resztą obsady Beverly Hills, 90210 jestem w stałym kontakcie. Nie widujemy się może tak często, jak byśmy chcieli, z powodów zawodowych. Na przykład Jason Priestley kursuje cały czas pomiędzy USA a Kanadą, gdzie kręci swój serial Private Eyes. Ale cały czas ze sobą rozmawiamy chociażby przez telefon.
Jest szansa, by do swojej roli po raz ostatni powrócił David Hasselhoff ?
Z racji tego, że przenosimy się w przeszłość, to zobaczymy młodą wersję Pułkownika Sheparda. To nie wystarczy?
No biorąc pod uwagę, że przenosisz się w czasie i zmienisz zapewne linię czasu, mogę się spodziewać, że rzeczywistość, do której powrócisz, będzie zmieniona. Stąd pytanie, czy Hasselhoff się w niej pojawi?
No na tak postawione pytanie nie mogę ci odpowiedzieć, a nawet nie chcę, bo mogłoby to zepsuć fun z oglądania zakończenia tej serii. Ale bardzo chętnie przeczytam twoje przemyślenia na ten temat, gdy już obejrzysz film. Prześlij mi swoją teorię przez TT. W sumie czytelnicy naEKRANIE.pl też mogą to zrobić - @IanZiering.
A patrząc tak na tę sześć części Sharknado, masz jakąś swoją ulubioną?
Druga odsłona jest moim zdaniem najlepsza. I nie chodzi mi tu o efekty specjalne czy naszą grę aktorską. Miała najciekawszy scenariusz. Tym wyróżnia się na tle reszty.
Czuję się zaskoczony. Nie myślałem, że scenariusz w tej serii jest czymś, za co się ją chwali.
Szok, prawda (śmiech)? Pamiętam, jak mi wręczono scenariusz do pierwszej części. Pierwsza moja myśl brzmiała wtedy: „Boże, co za kretyński film”.
A po sześciu filmach co myślisz?
Że nie są takie złe (śmiech). Ale jak mam być szczery, to przy pierwszej odsłonie nie wierzyłem, że jesteśmy w stanie stworzyć coś fajnego, na poziomie, który nie będzie żenujący. Okazało się, że wizualnie nie wygląda to źle. Widzom się spodobało, a to jest najważniejsze.
W takim razie, jakie są twoje plany, skoro przestajesz zabijać rekiny?
Pozostaję w gatunku science fiction. W październiku rozpoczynam prace nad nowym filmem dla kanału SyFy, o którym niewiele mogę powiedzieć. Pokochałem ten gatunek. Kiedyś podchodziłem do niego bardzo sceptycznie, ale teraz każdą propozycję zagrania bohatera w produkcji science fiction przyjmuje z otwartymi ramionami.
Skąd ta zmiana?
Ponieważ przynoszą mi dużo zabawy na planie. Zawsze coś się dzieję. Do tego, to co robisz na planie, a to, co widzisz na ekranie, diametralnie się od siebie różni. Fajnie się ogląda gotowy produkt. Zwłaszcza że to, co sobie wyobrażamy, grając na green screenie, nigdy nie pokrywa się z tym, co później reżyser nakłada drogą komputerową.
Prywatnie też jesteś fanem tego gatunku?
Oczywiście. Uwielbiam wszystkie filmy, które wyszły spod ręki Johna Carpentera. W szczególności The Thing. Jest to moim zdaniem kwintesencja tego gatunku.
Obecnie żyjemy w czasach, w których stare seriale albo są ponownie przywracane na antenę, albo robione są rebooty. Jak to jest z Beverly Hills 90210? Wracacie?
Żadne papiery w tej sprawie nie wylądowały na moim biurku, więc trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Nie znam żadnych konkretów. W mediach co chwila przetacza się pomysł, byśmy wrócili starym składem. Ale nikt nie przyszedł ani ze scenariuszem, ani z umową mającą na celu scementowanie tego. Wszystko, co na razie słyszysz w mediach, to czyste spekulacje.
Ale jakbyś dostał propozycję powrotu do roli Steve’a Sandersa, to… ?
To bym ją pewnie przyjął. Chętnie bym wrócił do tego serialu. Ale powtórzę jeszcze raz, nie dostałem dotąd żadnych konkretów w tym temacie.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe