Wilkołaki w (pop)kulturze. Skąd pochodzą i dokąd zmierzają?
Wilkołaki to istoty, których nikomu nie trzeba przedstawiać. Czy w tym wymęczonym do granic motywie czai się dzikość i groza, z którą się nam kojarzą?
Możemy zastanawiać się, od kiedy tak naprawdę znamy legendarnych wilkoludzi. Nie jest to przecież wymysł pisarza – jak na przykład hobbici Tolkiena. Nie wymyślili ich również filmowcy, czego nie możemy powiedzieć chociażby o King Kongu. Wilkołaki to określenie na potwory o wiele starsze, wywodzące się z mrocznych i zapomnianych mitów, historii oraz legend.
Wilkołaki – legendy i mity
Jedną z najstarszych historii jest mit o władcy Likaonie i uczcie, którą wyprawił, a na której gościć miał sam Zeus. Wedle jednej z wersji głównym daniem było mięso ludzkie, przygotowane z syna Likaona. Rozgniewany tym Zeus zamienił króla i jego potomków w wilki. Mit przestrzegał przed mieszkającym na górze Likajon ludem praktykującym kanibalizm, który w oczach rodzącej się cywilizacji był czynem nieetycznym i zakazanym.
Wilkołaki kojarzymy z furią i dzikością, z jaką zazwyczaj atakują swoją ofiarę. Bardzo możliwe, że i ten element inspirowany jest historią, a dokładniej wikińskimi berserkerami. Wojownicy utożsamiali się ze zwierzętami i ich drapieżnością. Oddając im hołd, ubierali się w zwierzęce skóry (zazwyczaj wilcze lub niedźwiedzie). Warto odnotować, że to właśnie w jednej z sag (dokładniej w Sadze o Egilu) pada wzmianka o wojowniku Kveldulfie, który miał przemieniać się w wilka.
Wilcze potwory to też jeden z najbardziej typowych paranormalnych stworzeń, a więc element wielu produkcji grozy, w których często straszą samym wyglądem. Mowa tu o nienaturalnych, świecących oczach, długich pazurach, kłach i oczywistym owłosieniu ciała. Co ciekawe, ten ostatni element mógł zostać zainspirowany hipertrichozą, czyli zaburzeniem genetycznym, objawiającym się obfitym owłosieniem twarzy i ciała. Obecnie znamy techniki pozwalające zniwelować ten problem, ale dawniej nie było to możliwe. Chorzy byli więc stygmatyzowani i wyalienowani.
To, że wilkołaki tak dobrze znamy, to efekt zmieszania się najróżniejszych kultur, punktów widzenia na świat, starych mitologicznych wierzeń i chrześcijaństwa. To też wynik naszych lęków i ciekawości wobec nadnaturalnej sfery. Wilkołak stał się symbolem wewnętrznych sprzeczności człowieka – walki między instynktem a rozumem, cywilizacją a dzikością. Od wieków ten koncept fascynuje i przeraża…

Każdy chciał mieć swojego wilkołaka
Początkowo produkcje o wilkołakach miały straszyć i w dużym stopniu związane były z motywem zemsty i morderstw. Przykładem może być najprawdopodobniej pierwszy film o likantropach, czyli The Werewolf z 1913 roku. Najprawdopodobniej, ponieważ kopie zostały utracone wskutek pożaru z 1924 roku. Opowiadać miał on o kobiecie z plemienia Navaho, która użyła magii i przemieniła się w wilka, by zemścić się na białych osadnikach.
Z czasem jednak odchodzono od tego pomysłu i zaczęto eksperymentować z czymś innym. Coraz mniej było horroru, a coraz więcej groteski i czarnego humoru, czego przykładem był Amerykański wilkołak w Londynie z 1981 roku. Poznajemy tu dwóch amerykańskich studentów, którzy podczas wycieczki po Europie zostają zaatakowani przez potwora. To właśnie wtedy jeden z nich zostaje zarażony. Dodam, że jest to "horror" legendarnego Johna Landisa, a więc twórcy m.in. Blues Brothers i Nieoczekiwanej zmiany miejsc. W skrócie mistrza komedii.
Ciekawym przykładem jest też Wilk z 1994 roku, w którym główną rolę zagrał Jack Nicholson. Znów zaczynamy od typowego ugryzienia skutkującego wilkołactwem, ale sam potwór jest przedstawiony całkowicie inaczej niż dotychczas. Wilkołak to już nie bezmyślna bestia, ale metafora męskiej siły. Nie brak mu seksapilu. Mniej tu horroru, więcej dramatu. Mniej akcji i wątków nadnaturalnych, więcej uczuć i "człowieczeństwa". A jeszcze więcej tego wszystkiego dostajemy w kultowym Zmierzchu z 2008 roku. To "romansidło dla nastolatków" całkowicie odeszło od motywu wilkołaka-potwora. Przedstawiany jest on jako romantyczny bohater poszukujący miłości i zrozumienia. No i mamy wampiry…
Bo to właśnie z krwiopijcami bardzo często łączono likanów. Przykładem może być uniwersum filmowe, które zaczęło Underworld z 2003 roku. Widzowie zostają wrzuceni do mrocznego świata, gdzie pierwotnie wilkołaki były niewolnikami wampirów. Wszystko zmieniła rewolucja zniewolonych, która dała początek wielkiej wojnie.
I tak właściwie prezentuje się sylwetka wilkołaków na ekranie. Zdecydowana większość projektów korzysta z jednego lub kilku wymienionych elementów, czego przykładem może być WolfCop z 2014 roku (horror komediowy, który opowiada historię policjanta zarażonego wilkołactwem) czy debiutujący niedawno Wolf Man, czyli powrót do ery krwawych horrorów.

Wilkołactwo jest hot?
Powyżej wspomniałem o tym, że część produkcji próbowała odciąć się od wizerunku wilkołaka-potwora, by zaprezentować nam wilkołaka-amanta. Pisząc o wilczych potworach, nie mogę pominąć pewnego zjawiska. Otóż część osób uznała wilkołactwo za zwyczajnie atrakcyjne i zaczęła takich bohaterów romantyzować. Zarówno Jacob ze Zmierzchu, jak i Scott z Teen Wolfa to przykłady na to, że jest coś intrygującego w koncepcie przystojniaków zmagających się z dzikim "problemem".
Grupą docelową tych produkcji były osoby młode, które mogły poniekąd zobaczyć siebie w tych postaciach. Mam na myśli chociażby dojrzewanie, a więc okres, w którym ciało i emocje wymykają się spod kontroli, a młodzi coraz bardziej stają się świadomi własnej natury. Wilkołak to w pewnym sensie uosobienie całego tego chaosu.
Ale romantyzacja wilkołaków to nie tylko metafora dojrzewania. Jest w tym coś więcej. To postacie, które łączą dwie skrajności: brutalność i czułość, dzikość i lojalność, instynkt i rozum. Często mają w sobie po prostu coś przyciągającego. Są niebezpieczne, ale jednocześnie gotowe chronić tych, których kochają. A przecież to jeden z najczęściej wykorzystywanych tropów w romansach: bohater, który może skrzywdzić, ale tego nie robi.
Wilkołaki to nie tylko filmy i seriale...
Do ważnych tytułów ze świata książek powiązanych z wilkoludźmi możemy zaliczyć kilkanaście pozycji. Chociażby Drakulę, ale nie tylko z powodu zmiennokształtności samego wampira (jedną z form był wilk). Chodzi tu również o klimat i atmosferę dzieła grozy. Powieść Brama Stokera wywarła niezaprzeczalny wpływ na estetykę potworów.
Warto też wspomnieć o Harrym Potterze, w którym wątek likantropii gra dużą rolę – w historii profesora Remusa Lupina, który boryka się z wilkołactwem, oraz wilkołaka Fenrira Greybacka, który w czarodziejskim świecie jest poszukiwanym kryminalistą marzącym o zainfekowaniu jak największej liczby ludzi.
O wilkołakach poczytamy również w komiksach, a jednemu z nich wydawnictwo Marvel poświęciło całą serię. Wilkołak nocą opowiada historię Jacka Russella, który wskutek rodzinnej klątwy zmaga się z likantropią, a na swojej drodze spotkał m.in. Moon Knighta, Ghost Ridera, a nawet Iron Mana. Co ciekawe, postać zadebiutowała w MCU, a dokładniej w filmie Wilkołak nocą z 2022 roku! Motyw ten wykorzystał również Mike Mignola w serii Hellboy. Jeden z nich jest kluczową postacią w krótszej historii Wilki ze Świętego Augusta, którą możemy znaleźć w 2. tomie kolekcji wydanej przez Egmont. Zresztą wydali także serię Baśnie Billa Willinghama, której jednym z głównych bohaterów jest Szeryf Bigby. By nie spoilerować, zdradzę tylko, że jest to tak naprawdę Wilk, który próbował zdmuchnąć domek trzech świnek i pożarł babcię Czerwonego Kapturka. I że potrafi zmieniać się w wilkołaka. A jego rolą jest ochrona pochodzących z bajek i legend uchodźców, którzy zamieszkują mały kawałek Nowego Jorku.

… ale też gry
Jednym z najbardziej wyrazistych wątków w grach to ten związany z grupą Towarzyszy w The Elder Scrolls V: Skyrim. Na pierwszy rzut oka nic nie zdradza tego, że wojownicy mieliby być związani z wilkołakami, ale po kilku misjach prawda wychodzi na jaw, a graczy czeka ciekawa i rozwinięta seria zadań pobocznych, które pozwolą nam m.in. wcielić się w wilczego potwora, dzięki czemu możemy poczuć każdą zaletę, ale i każdą wadę likantropii.
Podobnie zresztą w Werewolf: The Apocalypse – Heart of the Forest, choć to całkiem inny rodzaj gry w porównaniu do Skyrima. W tej grze tekstowej wcielamy się w Maię, która przylatuje do Polski (dokładniej do Białowieży, na Podlasiu), by poznać historię swojej rodziny. Istotną rolę gra tu Puszcza Białowieska i motywy ochrony lasu oraz duchowej łączności z naturą. Na koniec dodam, że produkcja należy do uniwersum Świata Mroku, podobnie jak o wiele lepiej znana marka Wampir: Maskarada, a więc sporo tu ciekawych historii i odniesień do obszernej mitologii całego uniwersum, co tylko zachęca do sięgnięcia po kolejne tytuły.
Co z tą dzikością i grozą?
Wilkołaki, choć towarzyszą nam praktycznie od zawsze i mają długą i bogatą historię w kulturze, wciąż potrafią zaskakiwać, a twórcy intrygują coraz to nowszymi pomysłami. Od przerażających bestii z dzieł grozy, przez akcję i tragikomedię po kochasiów z teen dram. Nie zmienia się także fascynacja, jaką budzą w ludziach. Czego dowodem są liczne filmy, seriale, gry, komiksy i powieści, w których znajdziemy wiele związanych z nimi elementów. Możemy więc być pewni, że jeszcze nieraz powrócą, a twórcy zaskoczą kolejną dziwną mieszanką z wilczymi potworami w roli głównej. W końcu ich siła tkwi właśnie w zdolności do ewolucji. Zarówno tej dosłownej, jak i kulturowej…


