Jaka jest przyszłość rom-comów? Bajkowość kontra brutalna rzeczywistość
Tylko nie ty i Materialiści to skrajnie różne komedie romantyczne. Biorąc pod uwagę, że ten gatunek coraz rzadziej pojawia się w kinie, warto zastanowić się, jaka przyszłość go czeka.
O kryzysie komedii romantycznej słyszy się od lat. Nie jest to już gatunek gwarantujący sukces finansowy jak kiedyś, gdy Bridget Jones zaczęła pisać dziennik kobiety po trzydziestce, a Andie Anderson artykuł o tym, jak stracić chłopaka w 10 dni. Jedne filmy próbują reanimować gatunek, inne – przepisać go na nowo.
Przedstawię to na przykładzie dwóch nowszych filmów: Tylko nie ty z 2023 roku, które podąża za klasycznym, bajkowym schematem gatunku, wyjętym prosto z lat dwutysięcznych, a także Materialistów z 2025 roku, którzy serwują nam zupełnie inny klimat i bawią się z oczekiwaniami widowni. Czy to jeszcze rom-comy, czy już coś więcej?

Złota era rom-comów
Swoją złotą erę komedie romantyczne przechodziły w latach dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Hollywood kochało produkować rom-comy, które nie tylko podbijały serca publiczności, ale też zapełniały portfele. Temu gatunkowi towarzyszyła przede wszystkim bajkowość. Niezależnie od tego, jakie przeszkody stanęły bohaterom na drodze, zawsze czekał ich szczęśliwy finał, bo miłość zwycięża wszystko. Harry wyznaje uczucie Sally na imprezie sylwestrowej, a Ben po brawurowym pościgu zatrzymuje Andie w drodze na lotnisko.
Od pierwszego spotkania do szczęśliwego zakończenia droga głównych bohaterów była usłana pomyłkami, nieporozumieniami, słownymi docinkami, momentami zwątpienia i kryzysu. Standardowe elementy jak enemies to lovers czy trójkąty miłosne stały się chlebem powszednim tego gatunku. Pytanie tylko: jak te bajkowe motywy sprawdzają się współcześnie?
Jak to wygląda obecnie? Na komedię romantyczną najczęściej trafiamy w streamingu. Rom-com szybciej zadebiutuje na małym ekranie niż w kinie. Komedie romantyczne przestały być bezpieczną inwestycją i gwarantowanym sukcesem finansowym. Jednak nie oznacza to, że nikt nie chce oglądać lekkich i romantycznych historii. Streaming, a Netflix w szczególności, w swojej ofercie ma ich mnóstwo: The Kissing Booth (2018), Do wszystkich chłopców, których kochałam (2018) i Sprawa rodzinna (2024). Są przyjemne, przewidywalne, przeznaczone do oglądania w tle, a nie na wielką wyprawę do kina. A dodatkowo – tanie w produkcji.

Tylko nie ty kontra próba wskrzeszenia rom-comów
Film był świetnie promowany w mediach społecznościowych – a zwłaszcza viralowa piosenka Unwritten Natashy Bedingfield, która przeżyła renesans. Duet znanych aktorów, Sydney Sweeney i Glen Powell, jeszcze bardziej przysłużył się promocji filmu. Piękni ludzie, egzotyczna sceneria, nieporozumienie rozdzielające bohaterów – to klasyczne elementy komedii romantycznych. Dodatkowo epicki gest w finale, kiedy Ben wysiada z helikoptera i biegnie do Bei tuż przy słynnej operze w Sydney, z nostalgią odsyła gdzieś do lat dziewięćdziesiątych, kiedy Hugh Grant gonił Julię Roberts po Notting Hill.
Tylko nie ty jest komedią, która świetnie by sobie poradziła (nawet bez większej promocji) w latach dwutysięcznych. Ale czy obecnie ta bajkowość jest potrzebna? Ta produkcja przypomina cukierkową opowieść, która raczej odtwarza znajome motywy, a nie je odświeża. Dla jednych może to urokliwa nostalgia, dla drugich – cringe’owe déjà vu. Ostatecznie mimo sukcesu komercyjnego tytuł nie sprawił, że ludzie ponownie pokochali komedie romantyczne.

Materialiści i próba przełamania schematu
Materialiści w dużej mierze byli promowani znanymi nazwiskami: Dakoty Johnson, Chrisa Evansa i Pedro Pascala. Jeśli chodzi o fabułę, mamy historię swatki Lucy i trójkąta miłosnego, w który się wplątuje. Historia osadzona jest w świecie, gdzie o związkach decydują kalkulacje: zarobki, wzrost, wygląd, zawód, poglądy polityczne itp. Ten świat rezygnuje z bajkowości na rzecz rzeczywistości. Jeśli ludzie się rozstają, to nie z powodu nieporozumień czy niedopowiedzeń, lecz konkretnych problemów, jak brak pieniędzy. Główna bohaterka waha się więc pomiędzy stabilnością i bogactwem a ryzykiem i miłością. Odpowiedzi nie są łatwe, a decyzji nie podejmuje się pod wpływem impulsu w drodze na lotnisko.
Możliwe też, że romantyzm współczesnej widowni już nie wystarcza. Choć film Materialiści nie jest typową komedią romantyczną (nawet jeśli tak był promowany), to dla części osób produkcja wciąż była nieco zbyt naiwna. Pokazuje to niezadowolenie części widzów ostatecznym wyborem głównej bohaterki, co zostało nazwane w jednej z viralowych recenzji broke man propaganda – odrzucenie bogatego i przystojnego bohatera Pedro Pascala na rzecz biednego byłego granego przez Chrisa Evansa. Bohaterka – mimo szansy na to, czego od początku chciała – wybiera to, z czego zrezygnowała przed laty. Dla jednych to rozczarowujący finał i rezygnacja z własnych standardów, dla drugich – zwycięstwo uczuć nad krytykowanym w filmie materializmem. W internecie ta pierwsza grupa była jednak nieco głośniejsza.

Co się dzieje z rom-comami?
O ile Tylko nie ty było próbą odgrzania klasycznej komedii romantycznej rodem z lat dwutysięcznych, to Materialiści są jej odświeżeniem, którego ewidentnie ten gatunek potrzebuje. Mimo że mamy elementy typowe dla komedii romantycznych – wielkie miasto (Nowy Jork), trójkąt miłosny zbudowany na kontrastach, Lucy wybierającą między bogatym Harrym a biednym Johnem, a także happy end – to w tym wszystkim bajkowość zostaje zastąpiona refleksją, czy miłość może przetrwać ekonomiczne nierówności pomiędzy ludźmi.
Film trochę oszukuje własny gatunek, bo od żartów stroni, a zamiast lekkości jest dużo powagi. W przeciwieństwie do Tylko nie ty bohaterów nie rozdzielają źle usłyszane słowa skutkujące nieporozumieniem, lecz pusty portfel i sprecyzowane problemy. Co prawda widzowie mogą poczuć się oszukani, że zamiast komedii romantycznej dostają coś na granicy z satyrą społeczną i filmem, który nie może zdecydować się, czym jest. Jednak Materialiści mogą być zapowiedzią na rewizję gatunku, obietnicą na jego uwspółcześnienie i zerwanie ze ślepą bajkowością.
Te dwa filmy są próbą ponownej popularyzacji komedii romantycznej, pomimo znaczących różnic i spadku zainteresowania. Czy sukces komercyjny Tylko nie ty i zmodernizowana opowieść Materialistów to zapowiedź odrodzenia rom-comów? Może to zachęci twórców do kolejnych prób eksperymentowania z gatunkiem i zwrócenia uwagi na dzisiejsze potrzeby widowni i rzeczywistość, w której rządzą inne problemy i potrzeby, niż te na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych.

