Emil Borzechowski: Patrz, Paweł, właśnie wydali nowego hotfixa do Cyberpunka 2077. W końcu będziesz mógł skończysz to zadanie z Takemurą. Szczęśliwy? Paweł Krzystyniak: Tak nie do końca. Fajnie, że naprawili błąd, który sami dodali do gry. Szkoda, że na PS5 nadal nie jest tak dobra, jak ją reklamowali. EB: Fakt, może konsolowej wersji sporo brakuje, ale w ogólnym rozrachunku nie jest źle. Gra sprzedaje się wyśmienicie, a akcje CDPR wystrzeliły w górę m.in. dzięki zapowiedzi Elona Muska o wydaniu jej na samochody Tesli. Cyberpunk 2077 pomimo wszystkich swoich niedociągnięć jest skazany na sukces, przyznaj to. PK: Rozumiem, pewnie kupiłeś akcje Redów tuż przed premierą i teraz plujesz sobie w brodę, że tak dałeś się wykołować specom od marketingu. Obawiam się, że to tylko chwilowe wzrosty. Po tych wszystkich błędach, które popełnili oraz niespełnionych obietnicach, chyba nigdy nie odbudują utraconego zaufania. EB: Odbudują, szybciej, niż myślisz. Za kilka lat wyjdzie Wiedźmin 4, znacznie lepiej dopracowany i skrupulatniej przetestowany. Ludzie popłaczą się ze szczęścia, kiedy go odpalą. Wówczas już nikt nie będzie zaprzątać sobie głowy feralną premierą z 2020 roku. PK: Trochę nie chce mi się w to wierzyć, wiesz? Patrząc na obecną sytuację, to na aktualizację dla konsol dziewiątej generacji poczekamy sobie do 2022 roku, a w multi nie zagramy wcześniej niż za dwa lata. Jeśli Wiedźmin 4 kiedykolwiek ujrzy światło dzienne, to dopiero w 2030 roku. Wtedy to już będziemy żyć pod ziemią i polować na radskorpiony z kijami w ręku, a nie myśleć o jakichś gierkach. EB: Dobra, dobra, my tu o Cyberpunku 2077 rozmawiamy, a ty z Falloutem 2030 wyskakujesz. Prawda jest taka, że jakby więcej graczy odpaliło grę na nowych konsolach i wydajnych pecetach, zyskałaby o wiele większe uznanie. Niestety, przeszarżowali z minimalnymi wymaganiami. PK: Pewnie, wszyscy fani Sony chętnie pograliby na PS5, gdyby nie jeden szkopuł. Przecież tej konsoli nie da się kupić w normalnej cenie, wyprzedała się na długo przed premierą Cyberpunka 2077. Poza tym nikt im nie kazał wydawać gry na PS4 i Xboxa One, skoro te konsole nie radziły sobie z jej obsługą. Nie warto bronić gry tylko dlatego, że na pececie działa dobrze. Zwłaszcza że w obecnej formie nawet na mocniejszym PS5 roi się w niej od błędów. EB: Przecież nigdy nie twierdziłem, że gra działa dobrze na wszystkich platformach. Redzi skopali odsłonę konsolową, ale  w swojej najlepszej, komputerowej odsłonie jest po prostu wyśmienita. PK: Tak wyśmienita, jak ci policjanci pojawiający się znikąd za plecami? Albo bohaterowie niezależni pozbawieni sztucznej inteligencji i w magiczny sposób unoszący się nad ziemię po tym, jak odstrzelisz im głowę? Do gry roku trochę jej jeszcze brakuje. Przecież czytałeś te krytyczne komentarze, widziałeś prześmiewcze filmiki wytykające rażące niedociągnięcia. EB: Tak, czytałem, widziałem. Ale spędziłem w Cyberze dobre kilkadziesiąt godzin i nie dziwię się, że w sieci dominują głosy hejterów. Jeśli powiesz coś pozytywnego o grze i zaczniesz ją wychwalać, zazwyczaj szybko porwie cię ekskrementornado krytyki. Tak jest od zawsze, najgłośniej krzyczą ci, którym coś się nie podoba, reszta woli siedzieć cicho. Dla własnego spokoju. PK: Nie przesadzaj, Cyberpunk 2077 nie jest nieskazitelną perłą polskiego gamingu. CD Projekt RED się na niej przejedzie, bo zawiedli oczekiwania fanów. Miał być przełom, a wyszła dobra, ale nie wybitna gra. EB: Niech ci będzie, Cyberowi daleko do doskonałości, można w nim sporo poprawić i minie jeszcze wiele miesięcy, zanim uda się go doszlifować. Ale jeśli ktoś twierdzi, że nieudana premiera zatopi CD Projekt RED i firma już nigdy nie odbuduje swojego zaufania, to nie mogę się z tym zgodzić. Popełniono błędy w trakcie produkcji i promocji, które będą mścić się na firmie przez długie miesiące, ale w obecnej formie… PK: …w obecnej formie już w samym prologu natrafiłem na kilkanaście zabawnych glitchów wizualnych. A po jego skończeniu równo co godzinę gra się zawiesza. I tak nieprzerwanie od półtora miesiąca od premiery… EB: …a ja po przegraniu kilkudziesięciu godzin tylko raz napotkałem na błąd, który wyrzucił mnie do pulpitu. Raz gra nie doczytała mi modelu samochodu i z pięć razy podziwiałem V. stojącą w T-pozie podczas jazdy na motocyklu. Żaden z tych błędów nie był na tyle poważny, aby zniechęcić mnie do dalszej rozgrywki. PK: Pamiętasz przypadek policjantów pojawiających się za plecami gracza? Albo oficerów NCPD ignorujący zabijanie przechodniów? Takie błędy nie psują samej gry, ale są najlepszym dowodem na to, że wyszła zbyt wcześnie. EB: Pewnie będziesz się śmiać, ale ja na te błędy nie trafiłem… PK: ...bo grasz na porządnym pececie, gdzie tych błędów jest mniej, a nie na niedopracowanej wersji konsolowej... EB: …co nie znaczy, że neguję istnienie samych błędów. Być może nie wkurzają mnie aż tak bardzo ze względu na obrany styl gry. Przez pierwsze kilka godzin poruszałem się po mieście pieszo, żeby lepiej poznać Night City. Z perspektywy przechodnia zachowanie NPC-ów nie razi aż tak bardzo, zwłaszcza jeśli bawisz się w netrunning, a nie zabijanie przeciwników na głośno. A kiedy gra wymusiła na mnie dłuższe podróże, szybko porzuciłem samochód na rzecz motocykla, żeby nie użerać się z niedopracowanym modelem jazdy. PK: Model jazdy i ułomna sztuczna inteligencja to jedne z tych elementów, które powinni udoskonalić w pierwszej kolejności, jak już uporają się z łataniem premierowych bugów. Strzelisz niewinnemu w łeb, a typ z NCPD nawet się w twoją stronę nie odwróci. Takie niedociągnięcia potrafią zirytować. EB: Racja, czasami trafisz na takie głupotki. Ale zauważ, że to nie jest błąd związany bezpośrednio ze sztuczną inteligencją. Podejrzewam, że do tego konkretnego oficera po prostu nie wpięto skryptu SI. Ja z kolei raz usmażyłem z ukrycia mózgi kilku gangusom, pech chciał, że tuż pod nosem patrolu policji. Gdy tylko zauważyli zwłoki, od razu zaczęli patrolować teren. Coś tam jednak działa, muszą tylko to doszlifować. PK: Nie doszlifować, tylko przeprojektować. Miasto miało żyć własnym życiem, a wydaje się, że jest zawieszone w jakiejś dziwnej stagnacji, nie reaguje na poczynania gracza tak, jak powinno. Zdejmij te różowe okulary i przyznaj, że oficerowie NPCD zachowują się po prostu idiotycznie. EB: Moja V. nie nosi okularów, więc nie muszę ich zdejmować. To, że kilku oficerów nie reaguje na wykroczenia, nie znaczy, że wszyscy tak się zachowują. Zwłaszcza że najśmieszniejsze błędy widziałem w gameplayach z konsol. PK: Jedno jest pewne: nawet na PS5 Cyberpunk 2077 wypada mizernie. A na PS4 i Xboksie One to w ogóle dramat. Śmiać mi się chce, kiedy przypomnę sobie, jak w listopadzie Redzi chwalili się, że gra działa na nich zaskakująco dobrze. No i to nie jest tak, że mam problem z jednym NPC, na błędy natrafiam niestety na każdym kroku. EB: Czyli tak jak myślałem, problemem jest dla ciebie nie tyle sama gra, co jej konsolowa wersja. Mam rację? PK: Problem mają raczej deweloperzy, którzy najwyraźniej nie potrafią pisać gier na konsole. Poza tym bardzo nie podoba mi się to, w jaki sposób zespół CD Projekt RED podchodzi do całej tej sytuacji. Najpierw zrzucają winę na testerów i sugerują, że nie wykryli tak poważnych błędów. A później ignorują zgłaszane problemy. Na Reddicie i ich forum setki osób wskazują problemy podobne do tych, o których opowiadam ci od kilku minut. I co? I nic, kompletnie je olewają. EB: Chciałbym, żeby to wszystko dało się tak łatwo naprawić, ale przecież oboje dobrze wiemy, że nie wystarczy dopisać kodu set PoliceIQ = 120, żeby naprawić algorytmy sztucznej inteligencji. To żmudny proces wymagający drobiazgowej pracy u podstaw. Cyberpunk 2077 nie powinien wyjść w 2020 roku, fakt, ale przeważyły kwestie biznesowe i premierę trzeba było domknąć jeszcze w grudniu. Słusznie wieszasz psy na Redach za to, że dostarczyli niegotowy produkt, ale nie oczekujmy, że w ciągu kilku dni naprawią wszystkie błędy zgłaszane przez społeczność. To musi potrwać. PK:  Gdyby zespół CDPR wypuści skończony, grywalny produkt, nie byłoby problemu. Żałuję, że wycięto te wszystkie mechaniki i rozwiązania, którymi mamiono nas podczas pokazów przedpremierowych. Cyberpunk 2077 w obecnej formie odstaje od tego, co nam obiecywali. EB: Przecież każda gra zmienia się w trakcie procesu produkcyjnego. Jedne rzeczy wpadają, inne wypadają… PK: …ale nikt nie kupuje Metro: Exodus z myślą o tym, żeby grać w symulator motorniczego. Gdzie jest metro, rozbudowane budynki czy możliwość kupna nowych apartamentów? Nie ma i nie wiadomo, czy te i inne rozwiązania kiedykolwiek trafią do tej gry. EB: A czy rzeczywiście bez nich ta gra jest bezwartościowa? Odnoszę wrażenie, że część osób za bardzo kieruje się myśleniem życzeniowym podczas oceniania każdej mocno hype’owanej gry. Przez lata tworzą sobie w głowie produkcję idealną, a jeśli deweloperzy choć o krok odejdą od tej spersonalizowanej wizji – od razu wylewa się na nich wiadro pomyj. PK: Nie zapominaj, że to sami Redzi odpowiadają za ten hype. To oni wydali miliony na kampanię reklamową, wywiady i pokazy przedpremierowe. To oni zapewniali nas na każdym kroku, że gra działa świetnie na pecetach i starszych konsolach. A jak przyszło co do czego, to okazało się, że do dystrybucji trafiło coś, co przypomina wczesną betę. Chcesz, żeby wszyscy tak tworzyli gry? Najpierw obiecywali złote góry, na ostatnią chwilę wypuszczali niedopracowany półprodukt, a potem zapewniali, że kiedyś to naprawią? EB: Nie, ale nie sądzisz, że wokół Cyberpunka 2077 narosło wiele niepotrzebnego hejtu? To nie jest gra bez wad, ale z mojej perspektywy te niedociągnięcia nie mają one destruktywnego wpływu na przebieg zabawy czy immersję… PK: …o ile grasz na wypasionym komputerze za kilka tysięcy złotych, a nie na konsoli jak ja i miliony innych graczy. Cyberpunk 2077 wciągnął mnie w pierwszych godzinach na dobre, a potem zderzyłem się ze ścianą. Regularne zawieszanie się gry zniechęciło mnie do dalszej zabawy, przynajmniej na razie. EB: Szczerze? Wolałbym, żeby Cyberpunk 2077 na początku trafił tylko na pecety, a dopiero później pojawił się na konsolach nowej generacji i ominął PS4 oraz Xboxa One. I stałbym na takim stanowisku, nawet jeśli nie dysponowałbym sprzętem zdolnym do odpalenia tej gry w dniu premiery. CDPR zebrałby cęgi za podjęcie takiej kontrowersyjnej decyzji, ale przynajmniej krytyka byłaby bardziej zasadna niż ta, z którą mamy do czynienia obecnie. PK: Może i tak, ale sami są sobie winni. W styczniu 2020 roku zapewniali nas, że gra jest fenomenalna, skończona i muszą tylko wprowadzić drobne poprawki, zanim oddadzą ją w ręce graczy. A jak przyszło co do czego… sam wiesz, jak się to skończyło. EB: Wiem i nadal twierdzę, że studio – wbrew życzliwym zapewnieniom części społeczności – nie upadnie i w końcu podniesie się z kolan. PK: No tak, w końcu to firma idealna, a jej managerowie działają bezbłędnie. Tylko ci wredni testerzy nie dopełnili swoich obowiązków i nie wyłapali wszystkich bugów przed premierą, przez co zarząd musiał publicznie kajać się za stworzenie wydmuszki. Nie oburza cię ich butna postawa? EB: Wkurza i to jeszcze jak. Ale postaw się na chwilę w roli zarządu i zastanów się, czy mogli inaczej zareagować na popremierową krytykę? Wydali oświadczenie, w którym o fatalny stan konsolowej odsłony pośrednio oskarżyli testerów. Społeczność graczy szybko stanęła w obronie szeregowych twórców. W sieci to zarząd jest oskarżany o to, że Cyberpunk 2077 wygląda tak, jak wygląda. Z punktu widzenia twórców - sytuacja idealna. PK: I już tylko za to, w jaki sposób przeprosili graczy, powinni być poddani ostracyzmowi. Zarząd mógł wziąć winę na siebie i nie wciągać do sporu testerów. EB: Chciałbym, żeby tak to się potoczyło, ale moim zdaniem to było na chłodno skalkulowane zagranie. Za kilkanaście miesięcy PS5 trafi do milionów graczy, Cyberpunk 2077 na nowej generacji stanie się w pełni grywalny i pokaże swój prawdziwy potencjał. Nadal będziemy wkurzeni na zarząd, ale wobec samych deweloperów będziemy bardziej wyrozumiali. Z marketingowego punktu widzenia wbicie szpili testerom po prostu się opłacało. To managerowie wyrośli na tych złych, a nie ci, którzy tę grę faktycznie tworzyli. Tym ruchem pośrednio wybielili swój zespół.  PK: Korporacja syta i gracze szczęśliwi. Nie podoba mi się takie podejście i sposób rozwiązywania problemów, które samemu się stworzyło. EB: Mnie też, ale potrafię oddzielić grę od firmy, która za nią odpowiada. CD Projekt RED dał ciała, nie dowiózł projektu na czas. Kiedy nadszedł moment premiery, trzeba było wydać, co mieli. A później zacząć gasić pożar i minimalizować straty. Jako gracza wkurza mnie to, w jakim stanie wydano tę grę i w jaki sposób łagodzi się konflikt. Ale gdy spojrzę na sytuację z punktu widzenia zarządu, rozumiem, dlaczego obrali taką ścieżkę. Zachowali się jak bezwzględna korporacja, w 2021 roku nie powinno to nikogo dziwić. No i pięknie wpisali się w wizję brutalnych korporacji, które trzęsą Night City. PK: Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale na dobrym produkcie też można nieźle zarobić. Prawdopodobnie lepiej, niż na dobrze wypromowanej, ale niedopracowanej grze.
fot. CD Projekt RED
+31 więcej
EB: Ale Cyberpunk 2077 w swojej najlepszej, pecetowej odsłonie zachwyca wizualnie i fabularnie. PK: Jakoś nie przemawia do mnie taka narracja. Miał być przełom, a dostaliśmy wyłom w kryształowym wizerunku geniuszy polskiego game devu. EB: Chyba podchodzisz do incydentu z Cyberem zbyt poważnie. To tylko gra o wymyślonych ludzikach, która w dniu premiery nie była skończona, to wszystko. Świat się nie zawali, jeśli ktoś zagra w nią za pół roku. Jeśli konsolowa wersja komuś nie pasuje, niech ją zwróci do sklepu i zagra, kiedy zostanie poprawiona. PK: Było prostsze rozwiązanie. Wystarczyło nie kłamać i wydać grę, jak będzie gotowa. Z dzisiejszej perspektywy te zapewnienia, że Cyberpunk 2077 świetnie prezentuje się na konsolach ósmej generacji brzmią śmiesznie. I słusznie konsolowe wydanie zostało zrównane z ziemią… EB: …i gdyby krytykować tylko to wydanie, to wszystko byłoby ok. Niestety, rykoszetem dostaje także pecetowa edycja. PK: Niestety? Tej grze nawet w najlepszej odsłonie wiele brakuje do perfekcji. EB: A czym jest gra doskonała? Wkurza mnie ten cały punktowy system oceniania gier. Sztywna skala ma rację bytu w przypadku filmów, seriali i książek, ale branża gamingowa z roku na rok ewoluuje w zastraszającym tempie i z technologicznego punktu widzenia prawdopodobnie jeszcze przez dekady nie osiągnie stanu, w którym ktoś czegoś nie będzie w stanie zrobić lepiej. Misery to nadal 10/10 w kategorii horrorów, a Pi od lat pozostaje jednym z moich ulubionych filmów. Z kolei Final Fantasy VII w 1997 roku w pełni zasługiwał na maksymalną ocenę, a gdyby wyszedł dziś, dostałby solidne 7-8/10. PK: Tylko co to ma wspólnego z sytuacją Cyberpunka 2077. Na rynku nie brakuje tytułów, w których tłum zachowuje się wiarygodniej, samochody ulegają zniszczeniom, a fizyka to coś więcej niż wodotryski spod znaku RTX. EB: Może gra jest jeszcze niedopracowana z technicznego punktu widzenia, ale kiedy przymkniesz oczy na niedociągnięcia i dasz wciągnąć się fabule, zachwycisz się tą historią. PK: O ile będziesz miał szczęście i gra co chwię nie będzie ci się zawieszać. EB: Odpuść sobie tego Cybera na jakiś czas. Nie ma sensu męczyć się z nim, skoro na konsoli nie działa jeszcze tak dobrze, jak powinien. Zobaczysz, że jak wrócisz do gry za kilka miesięcy, kiedy znikną najbardziej irytujące bugi, będziesz wobec niej bardziej wyrozumiały. PK: Trzymam cię za słowo. Jeśli za rok nadal nie będę w stanie w nią grać, będę drwić z ciebie do końca życia. Obiecuję.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj