Wypaczony obraz nastoletniego ciała – dorośli aktorzy w rolach nieletnich
Ekranowe dramaty nastolatków obfitują w burzliwe relacje i pierwsze seksualne uniesienia. Nieodłączny element to frustracja, która wynika często z walki o społeczną pozycję. Jednak prawdziwą wizytówkę stanowią dojrzale wyglądający bohaterzy. Wszystko za sprawą pełnoletnich odtwórców ról, którzy zakrzywiają rzeczywisty obraz nastolatka. Dlaczego zatem filmowcy decydują się kreować dorosłe ciało na młodzieżowe? Czy nastolatkowie powinni wstydzić się swojego wyglądu?
Samo postawienie tego pytania wydaje się absurdalnie niedorzeczne i krzywdzące. Chociaż produkcje filmowe i serialowe wyznaczają własne kanony piękna, dojrzewające ciało nie jest niczemu winne. To filmowcy przywykli do obsadzania młodzieżowych ról aktorami, którzy okres edukacji szkolnej mają już dawno za sobą. I choć jest to zjawisko znane od pokoleń, wciąż wprawia w konsternację. Wszystko dlatego, że daje złudne spojrzenie na dorastającego człowieka, który zwyczajnie nie jest w stanie upodobnić się do starszej o minimum parę lat osoby. Wiąże się to oczywiście z zaniżeniem samooceny u młodych ludzi.
Zabieg stary jak świat
W czasie, gdy prawdziwi nastolatkowie wpędzają się w kompleksy, dorośli aktorzy z powodzeniem otrzymują nowe propozycje odnalezienia się w ekranowym okresie dojrzewania. Historia tworzenia nierzeczywistego obrazu młodego człowieka jest bardzo długa. Jedną ze starszych produkcji w historii kina, w której to zdecydowano się na angaż pełnoletniej aktorki do grania nastolatki, jest Złamana lillia z 1919 roku. Lillian Gish, wówczas ponad 20-letnia artystka, dostała rolę nieletniej katowanej przez własnego ojca. Bardziej współczesne przykłady pochodzą z lat 70. Można by w tym miejscu wymienić Sissy Spacek – 27-letnią aktorkę, która w 1976 roku wcieliła się o dekadę młodszą Carrie w horrorze o takim samym tytule. John Travolta natomiast był 23-letnim odtwórcą nastolatka z Brooklynu w Gorączce sobotniej nocy z 1977, a zaledwie rok później pojawił się jako Danny Zuko w Grease. Film ten zresztą stanowił zbiorowisko starszych artystów udających młodzież. Michael Tucci wystąpił w produkcji w wieku 31 lat, ale nie był to najgorszy wynik. Przebiła go Stockard Channing, która w trakcie kręcenia zdjęć ukończyła 33. rok życia. Również główną gwiazdę Grease, Olivię Newton-John , niewiele łączyło z licealną rzeczywistością. Aktorka podczas realizacji projektu miała 29 lat.
Trend ten wiódł prym przez kolejne dekady. W 2004 roku 25-letnia Rachel McAdams zagrała 17-latkę w Pamiętniku. Aktorka wystąpiła również we Wrednych Dziewczynach jako Regina George, tworząc najwredniejszą nastolatkę o wyglądzie 25-letniej kobiety. Nikogo więc nie zdziwi fakt, że w kultowych Słodkich kłamstewkach, w których przedział wiekowy podstawowej obsady wahał się od 20 do 24 lat, pojawiła się nagle 33-letnia Bianca Lawson. Poza tym Pamiętniki wampirów, Glee, Plotkara, Życie na fali, a także nowsze produkcje jak Riverdale, Euforia czy Sex Education - wszędzie odnaleźć można pełnoletniego artystę, który usiłuje wejść w ciało nastolatka. Nawet w serii Spider-Man superbohater odgrywany jest kolejno przez: 26-letniego Tobiasa Maguire (Spider-Man), 29-letniego Andrewa Garfielda (Niesamowity Spider-Man) i 21-letniego Toma Hollanda (Spider-Man: Homecoming). Z większym lub mniejszym powodzeniem produkcje tego typu zalewają mainstream, a niczego nieświadoma młodzież z podziwem obserwuje kolejne historie swoich ulubionych postaci, dokonując przy tym przykrego samosądu.
Liczy się zysk
Skoro wszyscy wiedzą, że młodzieżowy projekt z rozwiniętym, muskularnym 16-latkiem może negatywnie oddziaływać na psychikę młodego człowieka, to dlaczego nadal to dorośli udają nieletnich w produkcjach? Odpowiedź raczej nie ma żadnych znamion skandalu, a nawet wydaje się dość banalna. Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to zapewne chodzi o pieniądze, a w tej sytuacji mniejsze koszty produkcji. Reżyserowie castingów zwykli wskazywać na ograniczenia prawne związane z obecnością nieletnich w projektach. Prawo pracy (zwłaszcza w USA) surowo odnosi się do kwestii zatrudniania nastolatków. O licznych ustawowych przeszkodach wspominała kierowniczka obsady Marcia Ross – osoba odpowiedzialna za skład ekipy w Zakochanej Złośnicy oraz Słodkich zmartwieniach. Tłumaczyła, że "aktorzy poniżej 18. roku życia muszą mieć opiekunów na planie i pracować w ograniczonym zakresie godzin ze względu na naukę”. Wszystko jest klarownie określone – nie tylko liczba godzin, ale również liczba dni. To wszystko wiązać się ma z większym kosztem utrzymania takiego aktora.
Drugą kwestią i chyba najpoważniejszą pod kątem moralnym są zawarte w projektach nieodpowiednie dla nastolatków treści. Jest to jeden z większych paradoksów młodzieżowych produkcji, które tryskają seksualnością. Nastoletnie dramaty na ekranach charakteryzuje nie tylko nagość i cielesna miłość, ale również problem używek – nadmierne spożywanie alkoholu, palenie papierosów czy pierwsze otumanienie środkami odurzającymi, włączając w to również twarde narkotyki. Przedstawienie nastolatków w tym świetle jest problematyczne dla twórców, zwłaszcza jeśli chodzi o względy prawne i moralne przy ewentualnym angażu dorastających ludzi. Przepisy dotyczące nagości i symulacji miłości cielesnej różnią się w zależności od kraju, a nawet stanu w USA. Głośną sprawą było obsadzenie 13-letniej Brooke Shields w filmie Ślicznotka z 1978 roku. Dziewczynka zagrała dziecko wykorzystywane seksualnie, co wywołało oburzenie i zainteresowało organizacje zajmujące się opieką nad dziećmi. Szybko wystosowano groźby w stronę matki Brooke, tłumacząc, że może ona utracić prawa do opieki nad córką.
W produkcjach nacechowanych seksualnością najlepszym rozwiązaniem wydaje się zatrudnienie dorosłych aktorów. Współcześnie projektów angażujących dorosłych do udawania nastolatków w scenach łóżkowych jest prawdziwy wysyp. Chociaż miało to stanowić jedynie obejście moralnych i prawnych względów, filmowcy z całą pewnością wolą stawiać na pełnoletniego artystę, dokładając kolejną cegiełkę do powstałego kanonu popkultury. Tłumaczą to również większą wiarygodnością pokazywanych stosunków. W przypadku 16-letniego Chucka Bassa z Plotkary praca 20-letniego wówczas Eda Westwicka dodała realizmu w wykreowanym życiu seksualnym bohatera. Wiadomo, że seks na ekranie przynosi zyski, dlatego też walka o jak najlepsze uwiarygodnienie erotycznych scen to podstawa dla twórców młodzieżowych produkcji. Pierwsze stosunki i pierwsze miłości przykuwają uwagę młodej widowni.
O kwestii samego wyglądu nastolatków niewiele się mówi. Oczywiście filmowcy nie uznają tego kryterium za najważniejsze, gdyż podstawą obsadzenia roli jest odpowiednie dopasowanie aktora pod fikcyjną postać. Jednak jak wskazuje Rebecca Feasey, wykładowczyni z Uniwersytetu Bath Spa w Wielkiej Brytanii, dojrzewanie, które cechuje nieprzewidywalne zmiany, samo w sobie jest problematyczne. „Nie chodzi tu o estetykę, ale raczej o ciągłość. Ciągłość, która zostałaby zakwestionowana przez rozwijające się ciała i pogłębiające się głosy” – mówiła kobieta. Zatem zmieniająca się uroda młodych ludzi, naturalne wypryski skórne czy rozbudowujące się ciało stanowią przeszkodę w realizacji nieprzerwanej pracy przy projekcie. W ten oto sposób nierozwinięty fizycznie nastolatek zastępowany jest rozrośniętym, muskularnym męskim torsem lub zjawiskową, wymalowaną kobietą o szerokich biodrach i widocznych krągłościach.
Tragiczny rezultat
Co z konsekwencjami? Niezwykłe piękno fikcyjnych postaci przyczyniło się do zbudowania aspiracyjnej wizji młodego człowieka. Wyobrażenie, jak wygląda przeciętny nastolatek tylko na podstawie popkulturowego obrazu, reprezentuje niesamowicie ograniczony zakres akceptowanych cech fizycznych. Jasna, świetlista cera bez niedoskonałości, bujne, wystylizowane włosy, zarys mięśni i krągłości – to tylko niektóre z elementów ludzkiego ciała, jakie uchodzą w filmach za naturalne dla dojrzewającej osoby. Barbara Greenberg, psycholog kliniczny i ekspert ds. nastolatków i rodziny, zabrała głos w sprawie młodzieńczych odczuć. W wywiadzie dla Teen Vogue wskazała na ważną kwestię, jaką jest zjawisko porównywania się młodzieży do fikcyjnych idoli. Nastolatkowie podpisują się pod efektem reflektora, gdyż wydaje im się, że są nieustannie obserwowani przez innych ludzi. Krytycznym okiem spoglądają na swoje ciało. Przeżywają burzliwy okres dojrzewania, są poddawani próbie pierwszych wyzwań – pierwsze poważne egzaminy, pierwsze miłości, znaczące relacje oraz pierwsze zmagania z własną samooceną. Gdy nie potrafią odnaleźć się w nowej, szybko zmieniającej się rzeczywistości, szukają ukojenia w fikcyjnym świecie. Jednak widząc ekranowego nastolatka, który nie dzieli tej samej udręki – nie ma problemów z cerą i jest świadomy wartości swojego wyglądu – młody człowiek może poczuć się zagubiony. „To może dać komunikat, że ma wyglądać dobrze przez cały czas, co prowadzi do wszelkiego rodzaju problemów związanych z obrazem ciała i porównaniami społecznymi” – tłumaczyła psycholog.
Najgorszy jest fakt nieświadomości młodego człowieka. Od 10 do 20 roku życia taka osoba rozwija się nie tylko fizycznie, ale również dojrzewa emocjonalnie. W jej organizmie zachodzi szereg poważnych zmian, a obraz popkultury kształtuje jej myślenie. Gdy 16-letnia dziewczyna próbuje zrozumieć, jak powinna wyglądać według najnowszych standardów urody podawanych przez media, automatycznie porównuje się z osobami starszymi od siebie, nieraz nawet o dekadę. Wiąże się z tym zjawisko przewartościowania swojej osoby, gdyż nastolatka ma poczucie, że jej młodzieńczy trądzik jest dziwactwem, bo przecież 30-letnia profesjonalna aktorka w serialu tak nie wygląda. To utrwala nierealistyczne standardy, ciągnąc za sobą worek pełen niepewności. Okres dojrzewania jest wystarczająco trudny, a budowanie złudnego wyobrażenia nastolatka może potęgować tylko spadek własnej wartości. Co więcej, filmowy czy serialowy portret młodzieży bardzo często niewiele ma wspólnego z rzeczywistym zachowaniem nastolatków. Fikcyjne dramaty nieletnich tworzone są pod oglądalność, więc twórcy specjalnie podkręcają produkcyjną atmosferę. Niestety przyczyniają się do stworzenia w oczach dorosłych odbiorców wypaczonego obrazu młodzieży.
Problem obsadzania dorosłych aktorów w rolach nastolatków jest wielowarstwowy. I choć z całą pewnością pełnoletność powinna być brana pod uwagę przy erotycznych scenach, kreowanie na siłę produkcji młodzieżowych z wyraźnie starszymi aktorami przynieść może więcej szkód niż pożytku. Sama byłam zagubioną nastolatką i doskonale pamiętam, jak trudno było mi zrozumieć, dlaczego moje ciało nie przypomina wyglądem tych ekranowych ślicznotek. Absurdem jest dla mnie fakt, że za pomocą rozrywki narzucono na młodych ludzi abstrakcyjne ramy piękna, które w żaden sposób nie są możliwe do osiągnięcia przez zwykłego nastolatka. Nieletnie osoby muszą czuć się komfortowo we własnej skórze – nie odbierajmy im czasu na rozwój i odkrycie własnego wewnętrznego „ja”. Dorastanie w świecie, w którym obowiązują wygórowane standardy urody i tak jest wystarczająco trudne dla niepewnych, dopiero wkraczających w poważniejsze sfery ludzi. Jeśli masz kilkanaście lat i wstydzisz się swojego wyglądu, bo Twoi fikcyjni idole wydają się perfekcyjni wizualnie, proszę, porzuć te myśli. Każdy jest wyjątkowy na swój sposób, nie zapominaj o tym nigdy!
Źródło: teenvogue.com, michigandaily.com, slate.com, charlieelizabeth.medium.com