Gladiator 2 nie może powtórzyć sukcesu jedynki. Oto powód
Gladiator 2 został nakręcony w kontrolowanych warunkach ze scenariuszem, planem i wszystkimi czynnikami, które miały decydować o obrazowaniu danej wizji. Tak nie było w przypadku Gladiatora z 2000 roku.
Gladiator 2 może być dobrym filmem, może nawet odnieść sukces, ale osiągnięcie statusu fenomenu, jak w przypadku pierwszej części, jest niemożliwe. Nikt tego tak naprawdę nie powinien oczekiwać ani pod kątem jakości samego widowiska, ani wyników w box office, bo mamy do czynienia z sytuacją nie do powtórzenia. To był ewenement na nieprawdopodobną skalę, a stworzenie go było czymś wyjętym z najstraszniejszych snów hollywoodzkich producentów.
Scenariusz Gladiatora był "stekiem bzdur"
Prawda jest taka, że Gladiator nigdy nie powinien się udać. Wszystko zwiastowało spektakularną klapę, która miała rozlecieć się jak domek z kart jeszcze na planie, a to, co widzowie zobaczyliby ostatecznie na ekranie, prześladowałoby ich w największych koszmarach. To, co uczyniło jednak film ponadczasowym klasykiem, nie jest przemyślany plan Ridleya Scotta czy doskonały scenariusz, a tytaniczna praca i multum czynników, wzmagających kreatywność całej armii osób. Do rzeczy.
Musimy pamiętać, że Russell Crowe chciał wsiąść w samolot i jak najszybciej uciec, gdy przeczytał pierwszy scenariusz tego projektu. Jak wspominał w rozmowie z Vanity Fair z 2023 roku (i nie tylko), to był "stek bzdur" i tak dziwacznych rzeczy, że gdyby to nakręcili, widzowie mieliby jego zdaniem jedną reakcję: "Co to, ku**a, jest?!". Wspomina o tym, jak na przykład miała pojawić się scena z gladiatorami w rydwanach, promującymi swoich sponsorów, co miało być oparte na faktach, ale Crowe słusznie zauważył, że widzowie kompletnie by tego nie kupili. Taki wizerunek gladiatora-celebryty wydawałby się nierealny. Dziwacznych rzeczy podobno było więcej, ale szczegółów nie ujawniono.
Dlaczego Crowe nie uciekł? Ciągle rozmawiał ze Scottem o tym, co chcą razem osiągnąć i doszli do tak głębokiego porozumienia, że w to uwierzyli. Według legend Crowe jest osobą wybuchową i mocno trzymającą się swojego zdania, więc nie zawsze zgadzał się ze wszystkimi na planie i tego nie ukrywał, ale filmowiec był głosem rozsądku, który sprowadzał go na ziemię. Uzupełniali się w niezwykle rzadki sposób i mieli na siebie duży wpływ.
Gladiator bez scenariusza
Prawda jest taka, że Gladiator był filmem, który był kręcony... bez scenariusza. Wspomniany "stek bzdur" Davida Franzoniego został przez nich wnikliwie przeanalizowany i zdecydowali się wykorzystać 21 stron ze 110. Tak powiedział Crowe w 2023 roku i ta liczba różni się od 32 stron, o których mówiono we wcześniejszych wywiadach. Wykorzystali to w początkowej sekcji prac na planie, a jednocześnie John Logan, który odpowiada za lwią część finalnego scenariusza... pisał dalej podczas filmowania scen. Kolejny, William Nicholson, został zatrudniony do wprowadzenia poprawek w Maximusie - głównie przyjaźń z Jubą oraz końcowy wątek jego życia po śmierci. To jednak nadal był czubek góry lodowej, bo choć scenarzyści dwoili się i troili, by dostarczyć coś wysokiej jakości aktorom, często nie wychodziło. Koncepcje zmieniały się, rzeczy, które ostatecznie pojawiły się na ekranie i nie możemy sobie bez nich wyobrazić Gladiatora, były wymyślane na bieżąco. Były nawet sytuacje, gdy ekipa nie wiedziała, co będą kręcić następnego dnia, więc wszyscy dostawali wolne, a scenarzyści, Ridley Scott oraz aktorzy spotykali się, by omówić i planować. Przetrawmy jeden fakt: prace na planie odbywały się, gdy nikt nie miał pojęcia, jaki będzie trzeci akt tej historii!
Tak naprawdę całość była bardzo mocno oparta na improwizacji! Russell Crowe, Joaquin Phoenix czy Connie Nielsen wymyślali swoje kwestie w trakcie scen lub poprawiali scenariusz tuż przed nakręceniem danej sekwencji, bo dialogi im źle brzmiały. Powiedzenie "siła i honor" to coś, na co wpadł nagle Russell Crowe. Wywołujący ciarki okrzyk Kommodusa do Lucilli: "Czyż nie jestem miłosierny?!" był z kolei pomysłem Joaquina Phoenixa. Takich rzeczy w Gladiatorze było więcej i to nie były jakieś drobnostki w tle, ale coś decydującego o kluczowych scenach pod kątem fabularnym czy emocjonalnym. To dzięki temu miksowi pracy scenarzystów, improwizacji aktorów i decyzji Ridleya Scotta, który na to pozwolił i wiedział, jak wykorzystać to, co najlepsze, zapewniło Gladiatorowi jakość godną klasyka kina.
Wszyscy jednak wiedzieli, że jakimś cudem uniknęli totalnej katastrofy. Festiwal problemów za kulisami był w tym przypadku najważniejszy, bo to on wyzwolił kreatywność każdej osoby zaangażowanej, której akurat zależało na tym, by zrobić coś dobrego. Rozmaite czynniki wpłynęły na to, że cała ta energia grupy ludzi zaczęła tutaj działać w najlepsze i, jak wspominał Crowe, wiedzieli po zakończeniu prac, że udało im się stworzyć coś wyjątkowego. Coś, czego raczej nikt nie byłby w stanie przewidzieć, gdy ruszali na plan z kilkoma stronami scenariusza.
Gladiator 2 w cieniu klasyka
Problemy i wyzwania w branży filmowej często sprawiają, że aby je rozwiązać i przezwyciężać, twórcy stają się bardziej pomysłowi i kreatywni, niż jakby wszystko szło zgodnie z planem. To w pewien sposób jest odpowiedzią na to, dlaczego Gladiator 2 nigdy nie osiągnie poziomu Gladiatora z 2000 roku. Nie ma na to fizycznej możliwości, bo tutaj w większości wszystko poszło tak, jak sobie wymyślono, więc nikt nie był zmuszony kombinować, improwizować i zastanawiać się, jak zrobić coś lepiej w momencie, gdy nie ma nadziei, że mogą w ogóle dać widzom coś zdatnego do oglądania.
To bynajmniej nie oznacza, że Gladiator 2 będzie zły czy jakoś szczególnie gorszy. Te losowe czynniki decydują o tym, jak tworzą się fenomeny i absolutne klasyki kina. Nie da się tego odtworzyć czy powtórzyć. W tym przypadku z jednej strony to problem, bo sequel cały czas będzie w cieniu pierwowzoru i być może wielu ludziom nie pozwoli czerpać z niego rozrywki, ale z drugiej - wiedząc, że nie może być to tak wybitne, po cóż oczekiwać Bóg wie czego? Jeśli Gladiator 2 będzie "tylko" bardzo dobrym filmem, godnym dziedzictwa klasyka, to czy na pewno jest to takie złe?
To też nie oznacza, że Gladiator 2 został zrealizowany według wszystkiego, co zostało rozpisane w planie. Wiemy z nieoficjalnych doniesień, że budżet podczas prac zwiększył się z 165 mln dolarów do aż 310 mln dolarów. To trochę wygląda tak, jakby Ridley Scott stwierdził, że spełni swoje marzenia i poszaleje. Na pewno udało mu się spełnić jedno, które miał jeszcze z czasów Gladiatora z 2000 roku. Producent Doug Wick zdradził, że wówczas chciał walkę gladiatorów z udziałem nosorożca, ale wtedy było to za drogie, tutaj - jak widzieliśmy w zwiastunie - Scott to zrobił. Oby ta nutka szaleństwa była tym, czego potrzeba, abyśmy dostali coś dobrego.