Klub 27, Momo i Anna Jantar w haremie - wśród legend miejskich popkultury
Niejednokrotnie w przestrzeni publicznej słyszy się o historiach, które wzbudzają ciekawość słuchaczy, nie zawsze są potwierdzone czy wiarygodne, ale zaczynają się nieść. W artykule przedstawiam te, które szerokim echem odbiły się w świecie kultury popularnej.
Legenda miejska funkcjonuje jako swoista hybryda rzeczywistości z plotką i fantastyką, a jej rozprzestrzenianie przypomina zabawę w głuchy telefon. To znaczy, że ktoś coś gdzieś kiedyś usłyszał od kogoś, kto coś gdzieś kiedyś przeczytał. Wędrująca z ust do ust historia, początkowo być może mająca bliski związek z rzeczywistością, ewoluuje w grupowo stworzoną powiastkę. Zasięgiem obejmuje coraz to większe regiony, tym samym budując społeczność, która zaczyna wierzyć w dane wydarzenie lub nieincydentalny charakter jakiegoś zjawiska. Charakterystyczne dla legendy miejskiej są cechy takie jak: anonimowość (źródło legendy znane tylko powierzchownie) oraz wariantywność. Skala zjawiska może być kolosalna, jeśli dotyczy osoby powszechnie znanej – w ten sposób tworzą się niebanalne mity, często kształtujące świadomość człowieka od najmłodszych lat.
Wszystkim zapewne obiły się o uszy historie o Wielkiej Stopie, Strefie 51 czy Czarnej Wołdze. Legendy miejskie otaczają nas ze wszystkich stron: w mowie, w piśmie, w obrazie. Z tej przyczyny nie mogło ich zabraknąć również w popkulturze.
Muzyka nigdy nie umiera, muzycy już tak…
Klub 27
Klub 27 to powszechnie znana w mediach i kulturze popularnej nazwa używana dla grupy muzyków, którzy zmarli w wieku 27 lat. Niejednokrotnie przyczyną śmierci było przedawkowanie narkotyków. Klub 27 ma już dość długą tradycję. Jednym z pierwszych artystów, których zalicza się do tego grona, jest Robert Johnson. Muzyk urodzony w 1911 r. został określony po latach królem gitary bluesowej. Zakochany w kobietach i whiskey, został otruty przez zazdrosnego partnera swojej kochanki. Krąży legenda, że w zamian za swój niezwykły talent sprzedał duszę diabłu.
Współzałożyciel Rolling Stones, Brian Jones, nadużywał środków odurzających. Trafił do więzienia, a w czerwcu 1969 roku wyrzucono go z zespołu. Miesiąc później znaleziono go na dnie jego basenu.
Alan "Blind Owl" Wilson stał na czele amerykańskiego zespołu bluesowego Canned Heat. Popełnił samobójstwo (przedawkował narkotyki), otwierając triadę "uczestników", którzy dołączyli do Klubu 27 w 1970 roku.
Następnym z nich jest jeden z najbardziej rozpoznawalnych gitarzystów elektrycznych w historii. Człowiek, który zrewolucjonizował rock and rolla – Jimi Hendrix. Zmarł, dusząc się własnymi wymiocinami, prawdopodobnie wskutek połączenia wina z tabletkami nasennymi.
Innymi nieszczęśliwymi ofiarami Klubu 27 są Janis Joplin, wokalista i autor tekstów The Doors Jim Morrison, Ron "Pigpen" McKernan, Pete Ham, założyciel Nirvany Kurt Cobain oraz zmarła w 2011 r. Amy Winehouse.
Teoretycznie niezwiązane ze sobą śmierci działają na wyobraźnię. Ten sam wiek, działalność, podobna przyczyna zgonu kierują myśli w stronę sądzenia o nieprzypadkowości, tworząc w ten sposób atmosferę tajemniczości, a nawet niebezpieczeństwa, dzięki czemu legenda ma szansę umocnić się w przestrzeni społecznej i tym samym zainteresować jeszcze szersze grono.
Paul nie żyje
Mówi się, że pewnego listopadowego dnia 1966 r. o piątej rano wokalista The Beatles, Paul McCartney, wybiegł z sesji zdjęciowej do nowego albumu zespołu, wsiadł do samochodu, a następnie rozbił się i zmarł. W rzeczywistości, w dzień rzekomej tragedii, McCartney i jego dziewczyna, Jane Asher, byli na wakacjach. Od pojawienia się informacji o wypadku zaczęto podejrzewać podstawienie sobowtóra Paula – Williama Shearsa Campbella, a na okładkach albumów szukano wskazówek do rozwikłania tajemnicy.
Sam William Campbell to postać wykreowana przez recenzenta sztuki dla studenckiej gazetki The Michigan Daily, bazująca na informacjach usłyszanych w rozmowie telefonicznej słuchacza z prezenterem radiowym Russem Gibbem. Campbell, który miał być jedynie żartem, został ożywiony i wywarł o wiele większy wpływ, niż się spodziewano.
W wywiadzie dla BBC Radio 4 oraz w wydaniu magazynu Life McCartney zapewnił fanów, że żyje, a na okładce gazety widniało zdjęcie McCartneya z rodziną na ich szkockiej farmie. Wkrótce po tym, jak numer trafił do sprzedaży, plotki zaczęły opadać. Wystarczył jeden telefon do radia, by można było w praktyce zaobserwować, czym jest efekt kuli śnieżnej.
Podobny wątek dotyczy piosenkarki Avril Lavigne. Historia brzmi następująco:
Rok 2002/2003. Piosenkarka wydaje debiutancki album. Przytłoczona śmiercią dziadka i presją wpada w depresję, a następnie popełnia samobójstwo. Na jej miejsce podstawia się dublerkę, niejaką Melissę Vandellę, która zaprzyjaźniła się z Avril Lavigne chwilę przed jej "śmiercią". Tak jak w przypadku McCartneya zaczęto doszukiwać się przekazów podprogowych w tekstach piosenek.
Do tej teorii piosenkarka odnosiła się kilkukrotnie podczas swoich wywiadów. W wywiadzie dla Entertainment Weekly z 2019 roku Lavigne teorię nazwała "głupią internetową plotką" i była "oszołomiona, że ludzie to kupili".
Mniej rozrywkowa strona gier
Lavender town
Pokemon Red miało być przyjemną grą, tymczasem zaoferowało pełne duchów Pokemonów cmentarzysko zwane Lavender Town. Atmosfera miejsca, jak i całej gry, jest przerażająca: dziewczynka pytająca, czy wierzymy w duchy, martwe Pokemony, muzyka przyprawiająca o dreszcze. Właśnie muzyka była jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii w tej sprawie. Pojawiła się teoria mówiąca o tym, że niektóre dźwięki w niej słyszalne dostrzegają jedynie dzieci. Kiedy rodzice próbowali odciągnąć od gry maniakalnie grające dzieci, reagowały one histerycznym płaczem i wymiotami. Co ważne, w Japonii w czasie szału na punkcie Pokemonów wiele dzieci grających w Pokemon Red and Green popełniało samobójstwa, np. rzucając się z wysokości, a w samej grze znajdowały się w okolicach połowy Lavender Town.
Niezależnie od tego, czy śmierci były bezpośrednio skorelowane z muzyką z gry, czy nie, na Zachód trafiła łagodniejsza wersja.
Herobrine
Herobrine to legendarna postać ze świata gry Minecraft. Wyglądem przypomina Steve’a, ale z błyszczącymi, białymi oczami.
"Świadkowie" Herobrine’a twierdzą, że obserwował ich z dystansu, budując np. konstrukcje o zaokrąglonych krawędziach. Zaczęto mówić, że jest on duchem brata Markusa "Notcha" Perssona, twórcy Minecrafta, jednak jest to fizycznie niemożliwe. Persson nie ma brata.
Twórcy gry nie przeszli obojętnie wobec powstających historii z Herobrinem i w dzienniku zmian dla każdej aktualizacji pojawia się informacja "Usunięty Herobrine". To żart, mający sugerować, że postać wraca, niezależnie od tego, jak często ją usuwają.
Wyzwanie Momo
Inną legendą jest wyzwanie Momo. Było mistyfikacją (podobnie jak swego czasu Niebieski Wieloryb), o której krążyły pogłoski w mediach społecznościowych i innych miejscach. Użytkownik o imieniu Momo nakłaniał dzieci i młodzież do wykonywania serii niebezpiecznych zadań, w tym brutalnych ataków, samookaleczeń i samobójstw. Szkaradne zdjęcie profilowe postaci z dużymi, wyłupiastymi oczami i nienaturalnie szerokim uśmiechem szybko obiegło Internet. Wiązano je z różnymi śmierciami dzieci i nastolatków. Żadna z poszlak łączących grę z samobójstwami nie została udowodniona.
W rzeczywistości samo zdjęcie postaci to fragment dzieła japońskiego artysty, Keisuke Aiso, który był zdumiony swoją nową sławą, a gra to historia stworzona na bazie tejże rzeźby.
Celebryci - umierać i zmartwychwstawać
Jak umierać to trójkami
Celebrity Death Rule of Three to przesąd, zgodnie z którym gwiazdy filmowe, celebryci i politycy umierają w grupach po trzy osoby. Reguła trzech nie jest oczywiście poparta żadnymi badaniami naukowymi, ale na przestrzeni lat w kilku sytuacjach można byłoby uznać, że legenda się sprawdziła. Przykładów trójek jest więcej, natomiast przytoczę najpopularniejsze.
Pierwszą z nich jest trio opisane już w wątku Klubu 27. Najpierw Jimi Hendrix zmarł 18 września 1970 roku. Janis Joplin zmarła 4 października 1970 roku, zaś następnego lata (3 lipca 1971 r.) zmarł Jim Morrison.
23 czerwca 2009 r. zmarł pomocnik Johnny’ego Carsona w programie The Tonight Show – komik i aktor Ed McMahon. Tutaj "reguła trzech" może wywoływać gęsią skórkę, gdyż dwa dni po śmierci McMahona zmarli Farrah Fawcett, gwiazda Aniołków Charliego, oraz piosenkarz Michael Jackson.
W styczniu 2016 roku w odstępie ośmiu dni odeszli: Alan Rickman (znany z roli Severusa Snape’a w serii filmów o Harrym Potterze), David Bowie (muzyk) oraz Glenn Frey (muzyk z rockowego zespołu The Eagles). Takie niefortunne zbiegi zdarzeń mimo wszystko wzbudzają przerażenie i przekonanie o ukrytej, niezauważalnej przyczynie tychże wypadków.
W haremie
Historia nieco starsza, ale nie mogłam jej tu nie umieścić.
W roku 1981 roku rozeszła się w Polsce informacja, że piosenkarka Anna Jantar żyje, a katastrofa lotnicza, w której faktycznie zginęła, była upozorowana. Legenda rozwijała się na zasadzie plotek usłyszanych w kolejce do sklepu. Jedni mówili, że uciekła, że w sprawę zamieszani byli czołowi polscy politycy, a z jednym z nich artystka żyje w Stanach Zjednoczonych za kradzione pieniądze. Inni rozgłaszali, że "Jantarkę" sprzedali Arabom za 500 tysięcy dolarów, z jednym z nich ma syna, a za Polską bardzo tęskni.
Ta legenda powstała na fali zmian politycznych zachodzących w Polsce i rozliczania się z poprzednikami. W związku z nasileniem się skandali na szczeblu państwowym śmierć piosenkarki wykorzystano do tworzenia historii, służących walce politycznej.
Legendy miejskie jako narzędzie aktywizacji społeczności
Legendy miejskie są ciekawym zagadnieniem dla fascynatów teorii spiskowych, internetowych szeryfów na tropie prawdy, ale też marketingowców i twórców filmowych. Ważne jest jednak, aby poddać je weryfikacji, co jest zadaniem mediów zajmujących się wyjaśnianiem, potwierdzaniem lub dementowaniem plotek. Zainteresowanie współczesnymi mitami wynika zaś z faktu, że istnieje pewne prawdopodobieństwo ich zaistnienia, ale też przez to, że poruszają tematy bliskie konkretnym grupom ludzi – chociażby kwestię życia i śmierci sławnego artysty. Dyskusje na forach czy w mediach społecznościowych tworzą więzi społeczne, łącząc grupy fanowskie lub ich przeciwników, spajają świeżo upieczonych "detektywów", co może być plusem w świecie bladej anonimowości.
Zagłębianie się w legendy miejskie czy ich rozwijanie jest rodzajem adrenaliny. Przekazywane historie mogą nieść ze sobą zaspokojenie ciekawości, pobudzanie napięcia, wzbudzanie lęku, ale także mogą ostrzegać przed zagrożeniami. Pewne jest, że legendy miejskie szybko nie umrą i możemy jedynie czekać, co będzie tematem kolejnej z nich.