Kraina lodu - fenomen na niespotykaną skalę. Na czym polega?
Kraina lodu to animowany musical Disneya inspirowany baśnią Hansa Christiana Andersena. Film okazał się niebywałym sukcesem, również kasowym, i wciąż cieszy ogromną popularnością – nie tylko wśród dzieci. Co sprawiło, że magiczna produkcja tak oczarowała widzów?
Kraina lodu, opowiadający o księżniczkach film w reżyserii Chrisa Bucka oraz Jennifer Lee, jest fenomenem na światową skalę. Nie ma chyba dziecka czy rodziców, którzy nie oglądaliby tej produkcji. A wszyscy zapewne chociaż słyszeli o królowej Elsie – dostępne na każdym kroku zabawki, figurki i wszelkiego rodzaju gadżety filmowe nie pozwoliły, by ostał się ktoś, kto nie wie o istnieniu musicalu Disneya. Popularność filmu przełożyła się na fenomenalne wyniki kasowe. Kraina lodu na całym świecie zarobiła 1,276 mld dolarów. Po premierze stała się najbardziej dochodowym filmem animowanym w całej dotychczasowej historii kina i pokonał ją dopiero sequel. Co więcej, musical została doceniony nie tylko przez widzów, ale również przez Akademię. Kraina lodu zdobyła dwa Oscary – za najlepszy długometrażowy film animowany oraz najlepszą piosenkę Let it go (Mam tę moc). W drugiej kategorii pokonała nawet piosenkę U2, Ordinary Love. Produkcję Disneya wyróżniono również nagrodą BAFTA i Złotym Globem dla najlepszej animacji. Od momentu zaś, w którym wszyscy pokochali Elsę i jej przyjaciół, franczyza nieprzerwanie się rozwija. Film doczekał się kontynuacji Kraina lodu 2 oraz kilku krótkometrażówek. Dlaczego akurat ten animowany musical skradł serca widzów?
Odpowiedź wydaje się prosta - Kraina lodu to film, w którym zagrało wszystko. Jest jednak jeden bazowy element, bez którego wszystko inne nie miałoby znaczenia lub nie mogłoby zaistnieć. W filmach tego rodzaju najważniejsza wydaje się być historia, a ta opowiedziana w Krainie lodu jest bezsprzecznie wspaniała. Twórcy postanowili bowiem zaczerpnąć z niezastąpionego źródła inspiracji, jakim są baśnie. Scenarzystka Jennifer Lee sięgnęła po Królową Śniegu Hansa Christiana Andersena i stworzyła niezwykle udaną wariację na jej temat. Głównymi bohaterkami są dwie księżniczki, siostry Elsa i Anna. Pierwsza z nich, wydająca się być syntezą baśniowej Królowej Śniegu i Kaja, posiada władzę nad śniegiem i lodem. Jej moc stanowi jednak zagrożenie dla poddanych i Anny. W trosce o nią postanawia więc porzucić królestwo i żyć w samotności, lecz w zgodzie ze swoim przeznaczeniem i naturą. Anna, chociaż nie do końca rozumie zachowanie Elsy, kieruje się miłością i niczym Gerda wyrusza w niebezpieczną podróż, by odzyskać siostrę. Widzowie zaś, przyjmując do siebie tę opowieść, gdzieś na najgłębszym poziomie czują tę ponadczasowość baśni.
Ponadczasowość, lecz nie anachroniczność. Historia ukazana w Krainie lodu daleka jest bowiem od powielania szkodliwego wizerunku bezbronnej i bezczynnej księżniczki, która tylko czeka, aż ktoś wybawi ją z opresji. Elsa i Anna to bohaterki, które wyzwoliły się z tego schematu. Anna osobiście wyrusza, by odnaleźć siostrę. Elsa zaś jest postacią jeszcze bardziej wyjątkową na tle księżniczek Disneya – ma w sobie moc, wyjątkowy potencjał, który decyduje się realizować. To indywidualistka, która „wypisuje się” ze społeczeństwa i postępuje wbrew nałożonym na nią oczekiwaniom społecznym. I choć przeklętą, nazywana „czarownicą”, to jest wolna i żyje w zgodzie ze sobą. Nieco wywrotowy jest też fakt, że to nie miłość pomiędzy księżniczką czy królewiczem jest najważniejsza w fabule, a ta właśnie siostrzana.
Historia Elsy i Anny została umiejętnie opowiedziana w świetnie napisanym scenariuszu – przygoda angażuje, wciąga bez reszty. Fabuła rozwija się w idealnym tempie, wciąż utrzymując zainteresowanie widzów, którzy z całego serca kibicują bohaterce i jej przyjaciołom. Przyjaciołom, których nie sposób nie darzyć sympatią – a już szczególnie rozbrajającego renifera Svena i bałwana Olafa. Twórcy zaserwowali nam też świetny, zaskakujący zwrot akcji i udało im się wywołać w widzach przeróżne emocje – od radości, przez współczucie, po niezgodę, aż po złość na czarne charaktery. To wszystko okraszono udanym humorem – zarówno sytuacyjnym, jak i zabawnymi dialogami. Treść ubrano zaś w doskonałą formę. Stworzony przy pomocy grafiki 3D film ogląda się bowiem świetnie jeśli chodzi o samą wizualność. Zachwyca nas lodowy zamek Elsy, śnieżne krajobrazy oraz takie detale, jak zamrożone krople wody. Kraina lodu bardzo dobrze spisała się również jako musical, a piosenka Let it go (Mam tę moc) zapada w pamięć już po pierwszym usłyszeniu.
By coś stało się takim fenomenem, jak Kraina lodu, nie wystarczy jednak wartka akcja, nawet w połączeniu z udanymi bohaterami i ładnymi obrazami czy udaną muzyką. Film musi mieć to coś, głębię i przesłanie. Produkcja Disneya ją ma. To mądra bajka, która nie tylko przekona nas, że tylko prawdziwa miłość stopi lód w sercu. To też opowieść o przedwczesnej, wymuszonej dorosłości, opowieść o talencie, który może być tak darem, jak i przekleństwem. To historia o gotowości do poświęceń dla tych, których się kocha. O tym, że nie należy ukrywać swojego potencjału i o tym, że w życiu trzeba być sobą.
Kraina lodu to film Disneya i zgodnie z oczekiwaniami dostajemy w nim wszystko to, za co kochamy disnejowskie produkcje. Jest magia, jest krzepiąca serca uniwersalna historia z morałem. Dodatkowo na prawie dwie godziny możemy przenieść się do baśniowego świata, w którym zawsze wygrywa dobro. Świata, do którego tęsknotę zapisaną mamy głęboko w sercach, a który tak bardzo odbiega od tego, w którym żyjemy na co dzień. Produkcja zapewnia nam więc eskapizm w najlepszej formie, a jego sukces świadczy o niezmiennie żywej w widzach potrzebie baśni. Kraina lodu to film, który po prostu musiał okazać się wielkim sukcesem.