Dlaczego serial Sandman został skasowany? Niebezpieczny kult celebryty
Kasacja Sandmana to wynik oskarżeń i sprawy sądowej Neila Gaimana. Czy decyzje o odcięciu się od pisarza i kasacjach były takie oczywiste?
Gdy 1 lutego 2025 roku świat obiegła informacja o skasowaniu Sandmana po drugim sezonie, wiele osób nie mogło zrozumieć, dlaczego taka decyzja została podjęta tylko dlatego, że Neil Gaiman został oskarżony o napaść seksualną. Okazało się, że widzowie nie obejrzą już serialu, który miał potencjał na wieloletnią kontynuację, a mnóstwo osób z dnia na dzień straci pracę. Wszystko przez działania jednego człowieka.
Problemy zaczęły się w lipcu 2024 roku, gdy pojawiły się oskarżenia wobec Neila Gaimana. Wówczas pięć kobiet ujawniło, że napastował lub molestował je seksualnie. W październiku 2024 roku ogłoszono kasację serialu Dobry Omen.
Wiele zmienił obszerny raport New York Magazine ze stycznia 2025 roku, w którym szczegółowo opisano obrzydliwe czyny Gaimana wobec siedmiu kobiet. Po nim doszło do decyzji o zerwaniu współpracy, w tym o kasacji Sandmana. W lutym 2025 roku do sądu został złożony pozew przeciwko twórcy, w którym kobieta oskarżyła go o gwałt.
Prawda jest taka, że dla osób zrywających współpracę z Neilem Gaimanem nie jest tak bardzo istotne to, czy twórca zostanie skazany za czyny opisane w mediach. Projekty, z którymi jest związany, są automatycznie promowane jego wizerunkiem, a gdy ten kojarzy się z obrzydliwymi czynnościami, rodzi się problem.
![](https://cdn1.naekranie.pl/wp-content/uploads/2025/01/5-sandman-sezon-2_6784f2cae88d6.webp)
Kult celebryty, czyli tak działa popkultura
Musimy przestać się oszukiwać, że Sandman czy Dobry Omen mogą być kontynuowane bez Neila Gaimana. Te seriale nigdy by nie powstały, gdyby nie jego rozpoznawalność. Popkultura zawsze kieruje się kultem nazwisk – to one przyciągają inwestorów. Gdyby te dwa projekty były inspirowane twórczością nieznanego pisarza, tylko ryzykant przeznaczyłby na nie pieniądze. Pewnie, żaden plan nie daje stuprocentowej gwarancji powodzenia. Jednak popularna osoba w roli aktora, producenta czy reżysera jest lepszym prognostykiem na przyszłość.
Zauważcie, że dawniej widzowie najczęściej nie wybierali się do kina, ponieważ film dobrze się zapowiadał. Udawali się na produkcję, ponieważ byli ciekawi, jak wypadnie w niej dany aktor. Ten trend osiągnął swój szczyt w latach 90. To wówczas chodziło się na "nowego Schwarzeneggera", "nowego Van Damme'a" czy kolejny hicior z Bruce'em Willisem. Nazwiska były magnesem – fanów przyciągały do kin, a inwestorom dawały gwarancję powodzenia.
Przy filmach i serialach pracuje wielu ludzi. Możemy narzekać, że tylko te największe gwiazdy dostają milionowe gaże, ale prawda jest taka, że 90% projektów nigdy by nie powstało, gdyby nie one. Bo to właśnie popularność przyciąga inwestorów. Tak działa kino, telewizja, platformy streamingowe. I to się nie zmieni. Mało kto lubi podejmować ryzyko finansowe, zwłaszcza współcześnie, gdy łatwo o wtopę.
Czasem jednak nazwiska nic nie dają, gdy promocja jest nieudana, a pojawiające się kontrowersje i złe opinie pogrążają projekt. Nie trzeba daleko szukać: Megalopolis w reżyserii legendy Hollywood, Francisa Forda Coppoli. Film nie zyskał zainteresowania widzów i okazał się klapą.
Flash poniósł porażkę ze względu na głośne kontrowersje wokół Ezry Millera, które zniechęciły do seansu wielu widzów. Nie był to jednak jedyny czynnik odpowiadający za niepowodzenie. Dużą rolę odegrały: krytykowana jakość filmu, zła promocja i skasowanie uniwersum DCEU.
Nie zapominajmy o Johnnym Deppie i jego słynnym zwolnieniu z superprodukcji Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore’a. Miało to miejsce w czasie medialnej batalii z Amber Heard, która oskarżyła go o napaść i przemoc fizyczną. Depp natomiast wytoczył jej proces o zniesławienie. W roli Grindelwalda zastąpiono go Madsem Mikkelsenem. Dopiero później wygrał w sądzie i udowodnił, że oskarżenia były nieprawdziwe. Poza tym do ostatecznego zakończenia wspomnianej serii przed realizacją ostatnich dwóch części przyczyniły się transfobiczne komentarze pisarki, scenarzystki i producentki filmu, czyli J.K. Rowling. Oczywiście krytykowana jakość filmu również nie była bez znaczenia.
![](https://cdn1.naekranie.pl/wp-content/uploads/2023/04/15_643d0396db620.webp)
Kasacja ludzi, kasacja projektów
Widzowie zawsze będą narzekać, gdy lubiane przez nich tytuły będą kasowane. Musimy jednak zrozumieć, że w popkulturze wszystko jest oparte na wizerunku. Jeśli więc dana produkcja będzie kojarzona z kimś kontrowersyjnym lub z jakimiś niemoralnymi działaniami, to naturalnie wzbudzi negatywne emocje.
Gdy pojawiają się jakieś problemy, opinia publiczna wydaje surowy werdykt. Wbrew pozorom kontrowersje nigdy nie przełożyły się na sukces frekwencyjny. Okazuje się, że szum powstały wokół tytułu nie wystarczy. Osoby decyzyjne – gdy wiedzą, że mogą stracić miliony dolarów – zawsze postawią na kasację. Powód jest prosty: negatywny pijar i oskarżenia sprawiają, że projekt jest "skażony". Widzowie siłą rzeczy postrzegają go negatywnie, bo kojarzy im się z jakimiś oskarżeniami czy wyrokami.
Nawet nie ma większego znaczenia, czy mówimy o ludziach śledzących doniesienia branżowe, czy o zwyczajnych widzach, którzy dowiedzą się o tym przez przypadek – informacje o kontrowersjach dotrą do wszystkich. Poza tym dla niektórych może być nie do pomyślenia to, że osoba oskarżona o niemoralne czyny, dostanie profity za ewentualny sukces projektu. Dlatego widmo porażki, strat finansowych i utraty wizerunku popychają studia, platformy czy telewizje do radykalnych decyzji.
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1738923108)
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1738923108)