Chiński Herkules - jak kulturysta został kultowym złoczyńcą kina?
Chiński Herkules to pseudonim kojarzony z aktorem, który wbrew pozorom nie wystąpił w wielu filmach. Jednak kilka ikonicznych ról wystarczyło, by przeszedł do historii gatunku. Oto Bolo Yeung.
Znacie Yeunga Sze? Nie? Z pewnością jednak wielu z Was kojarzy Bolo Yeunga. To jedna z najciekawszych postaci w historii kina akcji, którą być może młodsze pokolenie widzów nie kojarzy. Czas to zmienić!
Chiński Herkules, czyli historia siłacza z Hongkongu
Bolo Yeung jest ewenementem – nie tylko w gatunku akcji, ale i w całej kinematografii. Co prawda Arnold Schwarzenegger też był kulturystą, który stał się popularnym aktorem, ale sprawa z Bolo wygląda inaczej. On od dziecka trenował sztuki walki (głównie wing chun i preferowane przez niego tai chi), a gdy dorastał, zainteresował się kulturystyką, w której osiągał spore sukcesy w Azji. Zawodowo uprawiał też trójbój siłowy (powerlifting) – sport, w którym kluczowa jest siła, ponieważ zawodnicy podnoszą ogromne ciężary. Ten miks pozwalał mu prezentować na ekranie zupełnie inne umiejętności niż jego amerykański odpowiednik.
Bolo zaczął karierę od grania czarnych charakterów, bo pasował do nich wizerunkowo. Gdy prezentował swoją tytaniczną siłę, twórcy nie musieli wspomagać się efektami specjalnymi. Zanim jeszcze przyjął swój pseudonim, zagrał w filmie Chiński Herkules z 1973 roku, w którym jedną ręką podniósł przeciwnika. W sieci krążą legendy o jego krzepie. I choć nie da się ich potwierdzić, to bez problemu można w nie uwierzyć.
Według plotek Bolo pracował jako ochroniarz w legendarnym Kowloon Walled City, czyli najniebezpieczniejszym miejscu w Azji, państwie w państwie rządzonym przez gangsterów. Tam podobno wykorzystywał swoją siłę, spuszczając łomot zbirom i bandytom. Nie wiemy, czy to prawda, ponieważ aktor bardzo chronił swoją prywatność. Poza publiczną działalnością niewiele wiadomo o jego przeszłości. Biorąc jednak pod uwagę jego aparycję, charyzmę i umiejętności, nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.
Bolo narodził się tak naprawdę w Wejściu smoka. To wówczas aktor przyjął pseudonim artystyczny wywodzący się od imienia swojej postaci (wcześniej występował pod prawdziwym nazwiskiem). Ten film dał mu rozpoznawalność, która rosła w Azji dzięki gatunkowi bruceploitation, czyli filmom, w których sobowtóry wcielały się w Bruce’a Lee po jego śmierci. Występował tam zazwyczaj w roli złoczyńcy. Co ciekawe, nigdy nie walczył z Bruce'em, ale za to zaliczył pojedynek z jego synem Brandonem w filmie Piętno nienawiści z 1986 roku.
![Bolo Yeung](https://cdn1.naekranie.pl/wp-content/uploads/2018/07/bolo.jpg)
Bolo Yeung – ikoniczny złoczyńca
Każdy zna stereotyp wielkiego, potężnego złoczyńcy, który wydaje się niepokonany. Wpływ na jego popularyzację miał właśnie Bolo Yeung. Od tej strony dał się poznać nie tylko w Wejściu smoka, dzięki któremu dowiedzieli się o nim zachodni widzowie! Kluczowa była rola Chonga Li w Krwawym sporcie z lat 80. Ten hit rozpoczął karierę Jeana-Claude’a Van Damme’a i zrobił szum wokół Bolo Yeunga, który stał się niemal synonimem niepokonanego wroga. Wielki, silny, niebezpieczny i małomówny. Miał 42 lata, ale wciąż imponował fizycznością. Szokiem dla wielu może być fakt, że miał zaledwie... 168 cm wzrostu i ważył 80 kilogramów! Nie był olbrzymem, ale na ekranie sprawiał wrażenie giganta!
Bolo po Krwawym sporcie zagrał złoczyńcę zaledwie w kilku filmach, w tym w Podwójnym uderzeniu z Van Damme’em. Na uwagę zasługuje zabawna rola Changa Lee w filmie Bloodfight, który powstał w Azji rok po Krwawym sporcie! To naprawdę dość spektakularna zrzynka – brzmi jak żart, a jednak to prawdziwa produkcja.
Powiedzmy sobie szczerze, Bolo nigdy nie był dobrym aktorem, ale to w ogóle nie miało znaczenia i nikomu nie przeszkadzało. Ważne były inne cechy: ekranowa charyzma, zabójcze spojrzenie i potężna prezencja. Mężczyzna wyglądał jak ktoś, kto bez problemu może zabić. I bardzo mało mówił. To wystarczyło, by zbudować wizerunek złoczyńcy doskonałego.
Ciekawe jest też to, że Bolo zakończył karierę jako bohater, a nie antagonista. Pewnego razu nakręcił Współczesnego gladiatora i jego kontynuację, które pozwoliły mu pokazać się z innej strony. Szkoda, że grał głównie w kinie akcji opartym na sztukach walki – i to klasy B, które słabo się zestarzało, a nawet w czasie premiery nie wyróżniało się jakością. To trochę smutne, że nie miał szansy w pełni wykorzystać swojego potencjału, a jednocześnie zaskakujące, jak niewiele potrzebował, by zapisać się w historii kina.
![null](https://cdn1.naekranie.pl/wp-content/uploads/2025/02/bolo2_67a38c9ae4fca.webp)
Dziedzictwo Bolo Yeunga
Nie wiemy, dlaczego Bolo w 1996 roku stwierdził, że to koniec (choć wyjątkowo pojawił się jeszcze w dwóch produkcjach). Widocznie sztuki walki, ich popularyzowanie na świecie i przekazywanie wiedzy młodym adeptom wydawały mu się ciekawsze. Być może zdał sobie sprawę, że grał w złych filmach i nie chciał tego kontynuować. To człowiek, który nigdy nie aspirował do miana gwiazdy, nie obnosił się ze swoją popularnością i zawsze skupiał się na promocji zdrowego stylu życia i sportu.
Bolo ma 78 lat i nadal jest aktywny. Mieszka w Los Angeles, chodzi na siłownię, spotyka się z fanami na konwentach (ostatnio był taki w Niemczech!) i wciąż praktykuje sztuki walki. Inspiruje wielu sportowców, kulturystów i adeptów sztuk walki. Mnóstwo osób uważa, że Bolo wpłynął na ich życie i rozwój zawodowy. Być może to właśnie jest jego największe dokonanie? Nie to, że był ikonicznym złoczyńcą ekranu oraz inspiracją dla Goro w Mortal Kombat, ale to, że motywował pokolenia.
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1738923108)
![placeholder](https://naekranie.pl/dist/images/placeholder-a.png?v=1738923108)