"Łódź jest piękna" - reżyserka Unmoored o polskim jedzeniu, Ani Próchniak i ulubionych thrillerach [WYWIAD]
Przed premierą Unmoored na festiwalu Tofifest miałam okazję porozmawiać z reżyserką, Caroline Ingvarsson. Jej słowa jeszcze bardziej zachęciły mnie do obejrzenia filmu. Co uważa o naszych polskich tradycjach i jak wspomina współpracę z naszymi rodakami?
Kaja Grabowiecka: Caroline, czy kiedykolwiek byłaś w Polsce?
Caroline Ingvarsson: Tak, oczywiście. Właściwie mieszkałam w Polsce przez trzy miesiące, a może i nawet dłużej, bo większość filmu była tu kręcona.
Doprawdy? Gdzie mieszkałaś?
Jeździliśmy po całej Polsce, ale byliśmy głównie w Łodzi i Warszawie. Łódź jest piękna. Ma tak bogatą historię filmową.
Piękniejsza niż nasza stolica? (śmiech)
W obu miastach spodobały mi się różne rzeczy.
Czy kiedykolwiek jadłaś potrawy kuchni polskiej?
Tak, bardzo dużo. Na pewno pierogi. Macie niesamowite makarony i zupy. Uwielbiam barszcz. Boże, jest tyle potraw, które naprawdę mi zasmakowały. Desery – pączki z różą! Bardzo lubię też… Nie umiem tego opisać. To prawie jak naleśnik, ale z grzybami [krokiety - przyp. red.]. Jest naprawdę pyszny.
Znasz może jakieś polskie tradycje?
Znam kilka tradycji, ale taką najważniejszą, którą zapamiętałam, było picie wódki na imprezach.
Cóż, szczerze mówiąc, pijemy dużo alkoholu. (śmiech)
Pamiętam też Dzień Niepodległości! Chciałabym dalej podróżować i odkrywać Polskę. Polska wieś jest przepiękna.
Pracowałaś z wieloma Polakami – również z Anną Próchniak i Martą Żmudą-Trzebiatowską. Jak wspominasz tę współpracę?
Niesamowicie. Jestem za nią ogromnie wdzięczna. Obie te aktorki są bardzo utalentowane. I tak, chciałabym z nimi znów pracować. I chciałabym wrócić do Polski, bo uwielbiam waszą kulturę pracy.
Czy może nauczyli cię jakichś polskich słów?
Hmm, tak, ale w tej chwili nie mogę sobie ich przypomnieć. Co ciekawe, "tak" w szwedzkim oznacza "dziękuję". Na planie słyszałam tylko "tak, tak, tak", a dla mnie to było jak "dziękuję, dziękuję, dziękuję".
Porozmawiajmy o Unmoored. To twój debiut fabularny, prawda? Co możesz mi o nim powiedzieć?
Jest oparty na szwedzkiej powieści autorstwa Håkana Nessera. Angielski tytuł to The Living and the Dead in Winsford. Michéle Marshall jest scenarzystką – gdy trafiła na tę książkę, od razu pomyślała, że musimy zrobić film na jej podstawie. Ja też zakochałam się w historii głównej bohaterki. To bardzo fascynująca postać z wielowarstwowym konfliktem wewnętrznym.
Film opowiada historię kobiety, która dowiaduje się, że jej mąż został oskarżony o gwałt. Jej pierwszym odruchem jest wspieranie go. Z czasem zaczyna jednak zauważać, że może prawda nie jest tym, w co wierzyła. I pojawia się chwila frustracji, która zmienia wszystko. Musi zmierzyć się ze swoimi wewnętrznymi demonami, jego winą i tak dalej.
Mamy do czynienia z thrillerem psychologicznym. Czy masz może ulubioną produkcję z tego gatunku?
Mogę polecić Pozostawionych. Lubię, kiedy thriller psychologiczny spełnia swoją funkcję. Kiedy ty, jako widz, musisz igrać ze swoim umysłem. Ostatnio oglądałam również Córkę, debiut Maggie Gyllenhaal. Czerpię dużo inspiracji z różnych filmów. Unmoored to zdecydowanie thriller psychologiczny, ale z historią skupioną na ludzkim umyśle.
Wróćmy do roli Anny Próchniak w filmie. Co możesz mi o niej powiedzieć?
Ania jest prawdziwą gwiazdą. Jest niesamowitą aktorką. Spotkałam ją na castingu, wcześniej nigdy o niej nie słyszałam. W trakcie przesłuchania doprowadziła mnie do łez. Gra Magdalenę, dziewczynę, która oskarża męża Marii o gwałt. Dochodzi do konfrontacji jeden na jeden, spotkania pomiędzy nią a główną aktorką. Tu nie chodzi o to, co widzimy, ale o to, co od niej słyszymy. Maria, główna bohaterka, ma nastawienie w stylu: „Nie wierzę ci. Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?”.
Co (oprócz książki) było dla ciebie inspiracją do stworzenia tego filmu?
Myślę, że była to mentalność Marii. Chciałam udać się z nią w tę podróż. Ujrzeć, jak duchy przeszłości czynią ją bardziej świadomą tego, co jest prawdziwe. Jednocześnie, gdy odkrywa siebie i swój wewnętrzny głos, uświadamia sobie, że była w pewnym sensie ofiarą i to tłumiła. To historia o kobiecie, która odnajduje swoją siłę, ale też ma w sobie coś złego.
Będę rozmawiała później z Martą Żmudą-Trzebiatowską. Może chciałabyś ją pozdrowić lub masz do niej jakieś pytania?
Och, Marta… Ona też jest niesamowita. Ma jedną z moich ulubionych scen w filmie. Właściwie dwie sceny z Martą i Anną są moimi ulubionymi. To bardzo różne historie, ale wszystkie wchodzą w interakcje z główną bohaterką. Siła kobiet i feminizmu jest fascynująca. Marta naprawdę wymiata.
Opisz Unmoored w trzech słowach.
Wielowarstwowość. Napięcie. Kobiecość.