Tego świata jeszcze nie znacie, a Disney może zrobić z tego następny hit anime
Tajemnicza szkoła ucząca magii, złoczyńcy Disneya i świat ukryty za mrocznym lustrem. Oto anime, na które czekam najbardziej w nadchodzącym roku…
Jestem pewien, że spora część Was jeszcze nigdy nie słyszała o Twisted Wonderland. Zresztą wcale mnie to nie dziwi. Jest to marka, która skupiona była tylko na rynku azjatyckim i to tam odnosiła swoje pierwsze sukcesy. Tak naprawdę dopiero od niedawna zaczęła przebijać się do fanów z reszty świata. Głównie poprzez mangę, ponieważ sama gra w Europie jest niedostępna i niestety nie wiadomo, kiedy Disney zdecyduje się rozszerzyć ją na inne kraje. Nie inaczej jest zresztą w Polsce. W naszym kraju seria dostępna jest również tylko poprzez mangę, którą wydaje Egmont. Na szczęście wygląda na to, że już za niecały rok fani Twisted Wonderland doczekają się ekranizacji…
Co wiemy o postępach nad Twisted Wonderland?
Pierwsza pogłoska o serialu pojawiła się w październiku 2021 roku, gdy oficjalnie zapowiedziano anime na podstawie gry gacha Twisted Wonderland oraz opublikowano dwa krótkie spoty, na których mogliśmy zobaczyć głównych bohaterów i styl wizualny. Od tego czasu nie dostaliśmy żadnych nowych informacji o produkcji, a niektórzy spisali ją już na straty.
Zmieniło się to dopiero z końcem listopada tego roku, gdy na oficjalnym profilu Disney+ Japan potwierdzono, że prace nad ekranizacją wciąż trwają. Dodatkowo ogłoszono wtedy, że zobaczymy przynajmniej trzy sezony, a za produkcję odpowiadają studia Yumeta Company i Graphinica, a więc twórcy m.in. Digimon Adventure: Last Evolution Kizuna i Record of Ragnarok II (przy tym drugim zresztą oba studia pracowały już razem). Produkcja ma mieć swoją premierę już w październiku 2025 roku.
Polskie okładki Twisted Wonderland + plansze
O czym opowiada Twisted Wonderland? Hogwart dla złoczyńców
Główną siłą i zaletą nowej serii Disneya jest jej inność, którą zauważymy już na pierwszy rzut oka. Nie jest to nic, co można byłoby porównywać do Krainy Lodu, Vaiany, Pięknej i Bestii czy innych produkcji kojarzących się nam z firmą, której symbolem jest Myszka Miki. Gdyby jednak na siłę szukać cech wspólnych, to bez wątpienia Twisted Wonderland znajdowałoby się gdzieś niedaleko innej specyficznej marki Disneya – Kingdom Hearts. Obie cieszą się dość charakterystycznym stylem wizualnym i skupieniem się na wyrazistych postaciach pobocznych. To jednak jedyne podobieństwa.
Twisted Wonderland opowiada o prestiżowej akademii magii – Night Raven College, której zadaniem jest kształcenie młodych adeptów sztuk magicznych. Na start jednak każdy z uczniów zostaje postawiony przed obliczem mrocznego lustra, którego zadaniem jest dobranie studenta do „domu” tak, by najbardziej odpowiadał jego „esencji duszy”. Wszelkie skojarzenia z Harrym Potterem, Tiarą Przydziału i domami Hogwartu są poprawne, ponieważ to dokładnie ten sam system. Różnicą jest to, że w Hogwarcie mieliśmy 4 domy, a tu mamy ich aż 7. Aż tyle, ponieważ każdy z nich pochodzi od innej postaci z Wielkiej Siódemki, czyli patronów-antagonistów, na cześć których powstały domy.
Pierwszym z nich jest Heartslabyul, który czerpie inspirację z Alicji w Krainie Czarów i nawiązuje do ducha surowości Królowej Kier. Drugi to Savanaclaw, który odzwierciedla wytrwałość Skazy z Króla Lwa. Trzeci, dom Octavinelle, bazuje na Małej Syrence i odwołuje się do szczodrości Urszuli. Czwarty to Scarabia, którego fundamentem jest Aladyn i który przywołuje ducha rozwagi Dżafara. Następny, Pomefiore, opiera się na Królewnie Śnieżce, prezentując determinację Złej Królowej. Kolejny to dom Ignihyde, który nawiązuje do Herkulesa i ducha sumienności władcy podziemi – Hadesa. A ostatni, siódmy, to Diasomnia, który czerpie inspirację ze Śpiącej Królewny i reprezentuje szlachetność Maleficent.
W porównaniu do Hogwartu różnice pomiędzy domami są o wiele bardziej wyraźne. Przykładowo uczniowie z Heartslabyul są ubrani w biało-czarne koszule i marynarki z czerwonymi akcentami, które dodatkowo ozdobione są motywem szachownicy. Na twarzach mają narysowane symbole z kart (trefl, karo, pik i kier), a ich dormitorium wygląda jak żywcem wyjęte z Alicji w Krainie Czarów. Dla porównania, studenci z Savanaclaw to twardziele noszący czarne skórzane kurtki i żółte/zielone ubrania kolorystycznie przypominające afrykańską sawannę. Ich cechą charakterystyczną są też ogony i zwierzęce uszy.
Fabuła jest interesująca i dość trudna do streszczenia, ponieważ w grze twórcy pozwalają nam wcielić się w stworzoną przez nas postać, która w wyniku dziwnych okoliczności przenosi się do akademii Night Raven College z prawdziwego świata. Szybko przekonujemy się o tym, że nie mamy żadnych magicznych umiejętności, ale nie możemy też wrócić tam, skąd przybyliśmy. Całkiem podobnie wygląda to również w mandze. W pierwszym tomie twórcy zdecydowali się stworzyć postać Yu, który przeżywa dokładnie takie same przygody, jak postać wykreowana przez nas w grze. Dzięki temu nie musimy obawiać się, że gracze poznają lepiej fabułę Twisted Wonderland. Choć oczywiście manga z powodu swojej natury nie pozwala odczuć tak wielkiej immersji, jak robi to gra.
Główna zaleta Twisted Wonderland? Postacie!
Zaczynając poznawać ten świat, miałem problem z dostrzeżeniem większej głębi w postaciach. Wszyscy poza Yu wydawali mi się dziwnie „podobni” do siebie i dopiero pod koniec pierwszego tomu zaczynałem dostrzegać w tym coś więcej. Warto było uzmysłowić sobie to, że w szkole, której patronami są najwięksi „złole” w Disneyu, przecież nie będą uczyć się kryształowi uczniowie, a raczej studenci, którzy mają w sobie więcej negatywnych cech. I właśnie oni są tymi najciekawszymi. Weźmy na przykład przewodniczącego domu Heartslabyul. Riddle Rosehearts na pierwszy rzut oka wydaje się typowym rozpieszczonym dzieciakiem z kolosalnym ego, który wymaga od każdego posłuszeństwa, a najmniejsze odstępstwo karze „straceniem głowy”. Jest to czar, który chłopak może rzucić właściwie w każdym momencie i który sprawia, że na szyi nieszczęśnika pojawia się niewygodna kłódka blokująca umiejętności magiczne ofiary. Z czasem jednak okazuje się, że Riddle nie jest tak zwyczajnie złą i „nudną” postacią, za jaką można byłoby uważać go na samym początku, a twórcy historii mają naprawdę dobry pomysł na jego postać.
Kolejnym całkiem ciekawym elementem jest postać Grima, czyli magicznego koto-podobnego stworzenia. Zazwyczaj pojawia się jako wątek humorystyczny poprzez swoje wyśmiewające innych wypowiedzi i humor sytuacyjny, ale jawi się też jako postać tajemnicza, o której niewiele wiemy. To właśnie dlatego wydaje się jedną z ciekawszych postaci, ponieważ od samego początku możemy tworzyć w głowie własne teorie i szukać dowodów potwierdzających je. Szczególnie, że zdaje się być odporny na pewnego rodzaju obiekty, które wydają się bardzo ważne dla fabuły…
Poza uczniami istotnym elementem Night Raven College są nauczyciele i tych również nie brakuje, ale znów o każdym prawie nic nie wiemy. Dodatkowo każdy z nich jest mocno inspirowany dziełami i postaciami Disneya. Przykładowo mamy nauczyciela wychowania fizycznego – Ashtona Vargasa, który mocno kojarzy się z Gastonem z Pięknej i Bestii. Jest też noszący czarno-białe futro nauczyciel eliksirów – Divus Crewel, czyli ktoś inspirowany Cruellą De Mon. Poznajemy także nauczyciela historii – Mozusa Treina, inspirowanego macochą Kopciuszka. Co prawda pojawiają się tylko w krótkich scenkach, ale jestem pewien, że wraz z debiutem kolejnych tomów przygód Yu dowiemy się więcej na ich temat, a może nawet poznamy kolejnych członków kadry profesorskiej.
To właśnie te intrygujące postacie poboczne to coś, co głównie napędza i zachęca nas – czytelników, do przewrócenia kolejnej strony i pochłonięcia kolejnych tomów mangi. Nieważne, czy to uczniowie, jak wspomniany wyżej Riddle Rosehearts, czy nauczyciele inspirowani kultowymi złoczyńcami Disneya, to wszystko nadaje Twisted Wonderland charakterystyczny styl i zwyczajnie kusi do zastanawiania się, co może nas czekać dalej.
Twisted Wonderland – ile Disneya w Disneyu?
Można byłoby zapytać, czy poza nauczycielami i domami inspirowanymi animacjami Disneya znajdziemy tu jakieś inne, bardziej dosłowne nawiązania do produkcji z tego świata. Niestety, o ile samej Myszki Miki brak, tak jest jeszcze kilka ciekawych pomysłów i mrugnięć okiem do fanów. Przykładowo w jednym z tomów Yu i jego koledzy wyruszają odnaleźć magikamień, który można ponoć znaleźć w jaskini krasnoludków. Okazuje się, że to jaskinia, która leży tuż obok chatki, którą zamieszkiwała Śnieżka i siedmiu brodaczy. Zresztą, bardzo możliwe, że spotykamy i samego krasnoludka. Ale zmienionego przez ciemną ciecz w potwora, którego nasi bohaterowie muszą pokonać.
Muszę też poruszyć temat wizji, które przeżywa Yu każdej nocy. Śnią mu się fragmenty różnych scen, które możemy znać z filmów animowanych. Z reguły mają one jakieś znaczenie z ogólną fabułą danych tomów, więc przykładowo podczas przygód w Heartslabyul nasza postać śni o Alicji w Krainie Czarów, a mając do czynienia z Savanaclaw o Królu Lwie.
Przyznam, że bardzo podoba mi się to, że Twisted Wonderland na pierwszy rzut oka nie wydaje się być jakoś bardzo związane z uniwersum Disneya, ale po sprawdzeniu kilku tomów widzimy, że ten cały świat jest równie „disneyowski”, jak cała reszta. Po prostu twórcy postanowili zadbać, by te połączenia nie były widoczne od razu, ale jednocześnie zauważenie każdego z nich wydaje się być małą nagrodą dla uważnego czytelnika.
Czy Twisted Wonderland wstrząśnie światem anime?
Możemy zastanawiać się, czy ta marka mogłaby stać się tak wielkim hitem, jak inne czołowe produkcje z tego gatunku. Moim zdaniem? Niestety nie. Na pewno Twisted Wonderland stanie się o wiele bardziej popularne i już teraz wyobrażam sobie setki różnych viralowych „editów” i „rolek” w mediach społecznościowych i platformach takich jak TikTok. Ale wątpię, że udałoby się przebić zarówno jakością, jak i popularnością ikony takie jak Attack on Titan, One Piece czy Naruto. Z drugiej strony, wciąż nie wiemy, co dokładnie twórcy planują, a sam nie jestem też w stanie w pełni ocenić tej serii, ponieważ póki co na rynku pojawiło się dopiero 5 tomów, które powinniśmy czytać po kolei. Nie zmienia to jednak faktu, że dla mnie Twisted Wonderland było ogromnym zaskoczeniem i sam oczekuję październikowej premiery. Choćby tylko po to, by zobaczyć te kilka fajnych scen i postaci, które pokochałem w mandze. W końcu jest to próba zrobienia czegoś nowego i świeżego z postaciami, które każdy z nas zna doskonale. Również sam Disney coraz częściej staje się więźniem własnych produkcji i tego, że najzwyczajniej brakuje świeżości. Dlatego ja świeżość Twisted Wonderland kupuję i z ciekawością będę przyglądać się temu, co dalej z tym uniwersum zamierzają robić jego twórcy.
A Wy, co sądzicie o tajemniczym Hogwarcie Disneya? Czy Twisted Wonderland ma szansę podbić globalną scenę i stać się hitem? Czy zamierzacie sprawdzić świat ukryty po drugiej stronie mrocznego lustra?