Atomówki po latach. Czy serial w wersji aktorskiej może się udać?
Atomówki powracają po latach. O nowej, aktorskiej wersji dowiadujemy się coraz więcej. Serial jednak nie należy do najłatwiejszych do zekranizowania. O tym, co może pójść dobrze, a co może pójść źle, piszemy w tym tekście.
Cartoon Network ukształtowało niejedno dzieciństwo. Masa bajek, w której każdy dzieciak mógł odnaleźć swoją ulubioną, dostarczyła nam wspomnień na wiele lat. Nic dziwnego więc, że po upływie czasu hollywoodzkie studia finalnie odkopały tę fabrykę złota i zaczynają zamieniać kultowe bajki na wersje aktorskie. Na pierwszy ogień poszła bajka pt. Atomówki. Kto urodził się po końcówce lat 90. na pewno zetknął się nią. Trzy kolorowe superbohaterki, powstałe w wyniku eksperymentu naukowca Atomusa, ratują świat w słodki, różowy sposób. Bójka, Bajka i Brawurka miały w sobie coś, co przyciągało nawet młodych chłopców przed ekrany. Pytanie tylko, czy twórcy nowej wersji aktorskiej będą potrafili przedstawić to „coś” tak samo, jak robił to oryginał.
Patrząc na to, jak w dzisiejszych czasach sprzedaje się kino superbohaterskie, trzy słodkie dziewczynki z supermocami tłumaczą trochę swój sukces. Każda z nich była inna i każda reprezentowała stereotypowy charakter dziewczynki. Bójka była rudowłosą liderką, odważną i mającą zawsze plan. Bajka była najbardziej wrażliwa z całej trójki i marzyła o byciu księżniczką i stosie pluszaków. Brawurka chciała jak najszybciej dorosnąć i była najbardziej chłopięca z sióstr, okazując wyrazy buntu. Razem tworzyły trio nie do pokonania i stawiały czoła najgorszym przestępcom, zawsze jednak wychodząc z tego cało. Atomówki były więc bajką, która ukazywała dorastanie młodych dziewczynek oraz obfitowała w nieustanną akcję, dzięki której dzieciaki mogły zobaczyć, że dziewczyny też potrafią komuś dokopać.
Również z tym wiązały się spore kontrowersje. Produkcja, która była przeznaczona dla dzieci, w każdym odcinku przedstawiała przemoc. Dziewczynki biły każdego, kto miał łatkę „złego” i bardzo często nie potrzebowały ku temu powodu. Mordobicie nie ustawało przez długi czas, a w serialu pojawiała się nawet krew np. płynąca z nosa. Do tego dochodzą postacie, które wzbudzały kontrowersje głównie wśród dorosłych widzów. Jedną z takich postaci był diabeł, nazywany po prostu „On”. Postać według wielu widzów była ubrana jak striptizerka, a jej głos i aparycja wskazywały na postać diabolicznej kobiety. Do tego dochodzi sekretarka burmistrza, Sara Bellum, niezwykle ponętna kobieta, której twarzy nie było widać, jedynie samą figurę w czerwonej sukience. Dzisiaj, jako bardziej świadomi widzowie, możemy się jedynie zastanawiać, czy takie elementy jak seksualizacja postaci, przemoc i stereotypy nie miały negatywnego wpływu na młodych widzów.
Dlatego właśnie pojawia się pytanie, jak będzie wyglądała bajka w wersji aktorskiej. O fabule na razie wiadomo tyle, że dziewczynki dorosły i przestały walczyć ze złem, skupiając się na swoim prywatnym życiu, a do tego czują żal do kwestii poświęcenia dzieciństwa na walkę ze złem. Ich drogi się rozeszły, lecz cała trójka znowu połączy siły, żeby uratować świat przed nowymi złoczyńcami. O poprawność polityczną producenci już zadbali, zatrudniając dwójkę czarnoskórych aktorów do roli Brawurki i doktora Atomusa. Taki casting, pomimo że może się wydawać niepasujący np. do postaci Atomusa, do Brawurki już pasuje bardzo dobrze. Trudniej będzie przedstawić słynną trójkę dziewczyn jako dorosłe kobiety, które nie będą przypominać aniołków Charliego. W jednym z odcinków pierwszej serii serialu mogliśmy zobaczyć Atomówki w wieku nastoletnim, gdzie już wtedy mogły się kojarzyć z seksownymi superbohaterkami. Atomówki w wersji aktorskiej wiążą się z ryzykiem przedstawienia głównych postaci w przesadnie cukierkowy, słodki i tym samym stereotypowy sposób. Co więcej, konwencja kreskówki jest dokładnie taka, przez co cukierkowość jest elementem nie do ominięcia. Twórcy stoją więc przed nie lada wyzwaniem, by ukazać Atomówki w zupełnie nowej, świeżej wersji, jednocześnie nawiązując do różowego oryginału.
Wątpliwości nasuwają się również w związku z obsadzeniem wyżej wspomnianych kontrowersyjnych postaci. Zagranie „Jego” będzie nie lada wyzwaniem dla aktora, a przeprowadzenie dobrego castingu będzie jeszcze trudniejsze. O tym, czy diabeł pojawi się w serialu, na razie nic nie wiadomo. Zdecydowanie się jednak na postać „Jego” może być na tyle kontrowersyjne, że wiązałoby się z ograniczeniem wiekowym. Myślę, że twórcy prędzej zrezygnują z tej postaci, niż zdecydują się na taki krok. Zostaje również najbardziej kultowy złoczyńca z serialu Atomówki – Mojo Jojo. Zielona małpa z mózgiem zmieszczonym w słoiku towarzyszyła nam w większości odcinków, a jej pojawienie się na ekranie jest dla mnie raczej niezbędne. Z nowości filmowych natomiast wiemy, że w serialu zobaczymy nie znanego Mojo Jojo, a jego syna. Wygląd złoczyńcy jednak pozostawia wiele trudności dla charakteryzatorów i może wiązać się z użyciem efektów specjalnych CGI.
W rolę syna Mojo Jojo wcieli się aktor Nicholas Podanny. Obsadzono również jedną z kontrowersyjnych postaci, Sarę Bellum. Zagra ją Robyn Lively, a informacji o tym, czy zobaczymy jej twarz oraz jaki wpływ będzie miała na fabułę, na razie nie ma. W rolach atomówek ukażą się: Chloe Bennet jako Bójka, Dove Cameron jako Bajka oraz Yana Perrault jako Brawurka. Jako profesora Drake’a Atomusa zobaczymy natomiast Donalda Faisona, postać znaną z serialu „Hoży Doktorzy”. W roli narratora będziemy mieli okazję usłyszeć oryginalny głos z animowanego serialu, którego użyczy Tom Kenny. Za scenariusz odpowiadają Heather Regnier i Diablo Cody. Tak jak o pierwszej ze scenarzystek na razie mało słyszano, o Diablo Cody było głośno przy takich hitach jak: Juno, Kobieta na skraju dojrzałości czy horrorze Zabójcze ciało.
Patrząc na obsadę, odnosi się wrażenie, że serial będzie dominowany przez mniej znanych aktorów. Poza Robyn Lively (siostrze Blake Lively) która grała w wielu filmach, lecz niewielu wartych uwagi, oraz Donaldem Faisonem, znanym głównie ze starego sitcomu Hoży doktorzy, do obsady nie dołączył żaden znany aktor. Jedyne nazwisko (a raczej pseudonim), które podnosi nas na duchu to Diablo Cody, która zasłynęła w świecie scenopisarskim dzięki swoim niebanalnym scenariuszom, co nie zdarza się tak często. Najbardziej zastanawia mnie, do kogo twórcy będą kierować serial. Myślę, że główny odbiorca nowych Atomówek w głównej mierze zdominuje kształt nadchodzącego widowiska. Jeżeli będą to dzieci, produkcja może nie pociągnąć za długo, ponieważ młodsza publiczność zdecydowanie woli wersje animowane. Jeżeli targetem będą osoby, które nostalgicznie patrzą na serial jako część swojego dzieciństwa, tytuł zaczyna brzmieć automatycznie o wiele bardziej interesująco. Patrząc na dzisiejszą modę oraz to, jak chętnie wracamy do lat 00 i tamtego stylu, zrobienie serialu Atomówki w retro różowej, nawiązującej do oryginału konwencji byłoby strzałem w dziesiątkę. Myślę, że jest to również jeden z głównych czynników, który początkowo przyciągnął uwagę wszystkich zainteresowanych.
Istnieje jednak bardzo duże ryzyko, że twórcy padną ofiarą niesprecyzowanego odbiorcy. Wybór pomiędzy młodszą widownią a dorosłymi widzami może być na tyle trudny, że producenci zdecydują się na kompromis. Oznaczać to będzie to, że serial będzie próbował być dla każdego, czym samym nie będzie odpowiadał nikomu. Jest to niestety częsty scenariusz adaptacji różnych kreskówek czy bajek, któremu nie potrafi sprostać niekiedy sam Disney. Być może Atomówki przejdą przez świat z takim samym, rozczarowującym echem co film Power Rangers z 2017 roku. Serial Power Rangers, który ukazywał się początkowo na Jetixie (a też m.in. na Polsacie), starym programie z dziwacznymi treściami dla dzieci, był niesamowicie niskich lotów i cieszył się dużym gronem zagorzałych fanów. Aktorska wersja, przypominająca chińską podróbkę Iron Mana była na tyle zła, że o Power Rangers przestano po prostu rozmawiać. Jeżeli ten sam los mają podzielić nowe Atomówki, to chyba wolałbym, żeby w ogóle nie powstawały.
Niestety, wpływu na kształt serialu oczywiście nie mamy. Pozostaje nam jedynie nadzieja, że nie będzie taki, jak się obawiamy. To znaczy: dziecinny, sztampowy i kiepsko wykonany. Wiadomo powszechnie, że stare pomysły typu kreskówki czy bajki ekranizuje się głównie dla zysku. Jednak jest ta wcześniej wspomniana nadzieja, że może tym razem wyjdzie to lepiej. Dobrze wiemy, że Atomówki to jedna z najbardziej kultowych kreskówek, która niesie ze sobą ogromny potencjał. To, czy twórcy staną na wysokości zadania, pozostaje na razie debatą, której tak chętnie się podejmujemy.