DAWID MUSZYŃSKI: Potrafiłabyś żyć w świecie zaprezentowanym w serialu? YVONNE STRAHOVSKI: Nie wydaje mi się. Rzeczywistość, którą prezentujemy, została bohaterom narzucona siłą. Oni jej sami nie wybrali. Nie mieli żadnego prawa głosu. Ktoś przyszedł i pod groźbą tortur, a nawet odebrania życia, wymusił na nich dostosowanie się do pewnych zachowań. Nie wiem, czy umiałabym się poddać temu rygorowi bez stawiania jakiegokolwiek oporu. Choć z drugiej trony pewnie chciałabym przetrwać, licząc na to, że może „jutro” będzie lepiej. Generalnie chęć przeżycia jest motorem napędowym naszego serialu. Kobiety są traktowane bardzo przedmiotowo. Dokładnie. Odebrano im wszelkie prawa. Zredukowano do chodzących inkubatorów mających rodzić dzieci. Przerażające jest to, że wcale nie trudno wyobrazić sobie taką społeczność. Na świecie jest dużo różnych sekt, które mają podobny charakter, choć może nie taki brutalny. Jak myślisz, co ludzi do nich przyciąga? Wydaje mi się, że tak jak w naszym serialu, jest to iluzoryczna chęć popchnięcia społeczeństwa niby na wyższy poziom. Bardziej uporządkowany. Chcą je kontrolować. Na samym początku ich intencje są jak najbardziej czyste i słuszne. Te złe pojawiają się później, gdy ci ludzie zaczynają czuć władzę nad innymi. Gdy ich społeczność zaczyna się znacząco rozrastać. Serena, którą gram, jest właśnie taką osobą. Ona wierzy w system, który pomagała tworzyć. Może dlatego, że fundamenty tej społeczności opierają się na przekonaniu, że mogą uratować świat, który pogrąża się w coraz większym chaosie. Jednak ta droga jest okupiona cierpieniem i wielkimi ofiarami ludzkimi. Które zostają poniesione, jak im się wszystkim wydaje, w szczytnym celu. Tak jest niestety z wieloma grupami ekstremistycznymi. Oni wszyscy wierzą, że to, co robią, jest jedyną słuszną drogą. Jeśli niektórzy ludzie muszą zginąć  trudno. Jest to moim zdaniem chore myślenie. Twoja postać, mam wrażenie, czerpie satysfakcję z bólu, który zadaje swoim „służącym”. Nie widzę w niej współczucia. Nie? Wydaje mi się, że ją bardziej satysfakcjonuje posiadanie władzy, niż zadawanie bólu innym. Moim zdaniem z odcinka na odcinek będziemy obserwować, jak ten system który jak już wspomniałam, pomagała tworzyć  zaczyna ją coraz bardziej denerwować. Zacznie się orientować, że życie w tej społeczności nie jest taką idyllą, jaką sobie wymarzyła. Najlepiej widać to już w pierwszym odcinku, w którym jej mąż uprawia seks z inną kobietą, a ona musi się temu przyglądać. To nie jest świat, w którym kobieta i mężczyzna są równi sobie? Na to wygląda. Pomimo tego, że moja postać była kiedyś wysoko w tej społeczności, teraz jej rola traci na znaczeniu. Nie może nawet rozmawiać z własnym mężem o tym, co się dzieje dookoła. Oddalają się od siebie. Ich życie intymne przestaje istnieć.  Powoli odcinana od tego wszystkiego i spychana do pozycji „służby”, którą dyryguje. Widać, że ją to frustruje. Tym bardziej dziwi mnie jej brak empatii dla kobiet, które w tym społeczeństwie są wykorzystywane. Ona chyba w ten sposób leczy swoje frustracje, a zarazem pokazuje mężowi, że go wspiera zgadzając się na wszystko co się dzieje dookoła. Pamiętajmy też, że ona również jest zakładniczką w tym świecie. Nie może powiedzieć „mam dość, odchodzę”. To tak nie działa. Co ciekawe, wydaje mi się, że każda postać w tym serialu jest w pewnym sensie więźniem i musi się podporządkować regułą, które sobie wymyślili. Wszyscy wpadli w tę pułapkę, z której chyba nie ma łagodnego wyjścia.
foto. Hulu
Patrząc na twoje role, mam wrażenie, że lubisz grać postaci z ciemną stroną. Są one ciekawym wyzwaniem dla mnie. W Serenie urzekło mnie to, że nie tak łatwo jest ją rozgryźć. Widz nie wiem do końca, jakie targają nią emocje. Jest bardzo opanowana. Pewnie kiedyś dojdzie do granicy wytrzymałości psychicznej i wybuchnie. Generalnie lubię postaci, które są jak puzzle. Z biegiem fabuły odkrywamy kolejne części, które układają się w cały obraz. Do tej roli musiałaś trochę ukryć swój seksapil. Serena nie bardzo konserwatywną osobą, jeśli chodzi o ubiór i zachowanie. To ciekawe, że zwróciłeś na to uwagę. Wydaje mi się, że Serena nie zawsze była taka. Może kiedyś lubiła się stroić i epatować swoją kobiecością. Jednak coś się wydarzyło w przeszłości, co wpłynęło na jej zachowanie. Zresztą pokazujemy to w dalszych odcinkach. Ale powiem szczerze, że była to miła odmiana względem postaci, które grałam wcześniej. Widz skupia się nie na moim ciele, ale na tym, co moja postać robi. Jak się zachowuje. Myślisz, że Opowieść podręcznej rozpocznie jakąś dyskusję? Trudno to przewidzieć. Mam nadziej, że patrząc na taką alternatywną rzeczywistość, zaczną zwracać uwagę na to, co się dzieje w obecnej polityce krajowej, a nie dzieje się najlepiej. Wiem, że w Stanach Zjednoczonych ten serial odzwierciedla wszystkie obywatelskie koszmary. Przyszłość ich przeraża. Świat idzie w stronę izolowania się krajów. Takie głosy można było słyszeć ostatnio przy okazji wyborów we Francji czy obecnej polityce Polski. Taki mamy teraz trend. Uważasz, że rządy dążą do tego, by aż tak kontrolować swoich obywateli? Wydaje mi się, że zawsze okazywali takie tendencje i zamiary. Przecież nasz serial został oparty na podstawie książki opublikowanej w 1984 roku, a rzeczywistość polityczna się praktycznie nie zmieniła. Jest wciąż tak samo aktualna. Poza tym wszystko, co widzimy w książce, zostało zaczerpnięte z ludzkich zachowań na przełomie dziejów. To jest taki miks naszych najgorszych wydarzeń w stosunku do innych ludzi. Nasi czytelnicy pokochali cię jako ukochaną Dextera. Jak wspominasz tę postać. Znakomicie. Nigdy wcześniej nie grałam seryjnej morderczyni, która jest socjopatką. Było to wyzwanie. Do tego wszystkie ta opowieść była romantyczna. Tu nie chodziło o zwykłe zabijanie, a o miłość pomiędzy dwójką ludzi. Wspomniałaś o polskiej  polityce. Interesujesz się nią? Niezbyt. Dochodzą do mnie jakieś informacje, dzięki rodzinie, która mieszka w Warszawie. Wiesz, moja cała rodzina ma obywatelstwo polskie, oprócz mnie (śmiech). Jednak moja wiedza nie jest tak szczegółowa, by wymądrzać się w wywiadach (śmiech). Często wpadasz do Polski z odwiedzinami. (W tym momencie Yvonne zaczyna mówić pięknie po polsku) Bardzo często przyjeżdżam do Warszawy. Przyjeżdżam w odwiedziny mniej więcej co dwa lata, by wszystkich odwiedzić. Tylko moi rodzice mieszkają w Australii, reszta jest wciąż w Polsce. To właśnie dzięki niej nie zapomniałam języka. Posługuję się nim codziennie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj