Cornucopia: godny następca Stardew Valley? Zarządzanie farmą, jeżdżenie na kogutach i dokarmianie kotków
Cornucopia to nowy symulator farmy RPG studia Subconscious Games (z uroczym pieskiem w logo, którym możecie się zresztą zaopiekować w samej grze). Miałam okazję zagrać w tytuł we wczesnym dostępie i spieszę do Was z informacją, czy warto dodać go do listy życzeń na Steamie.
Tytuł od razu przywodzi na myśl Stardew Valley. Nie bez powodu, bo obie produkcje są symulatorami farmy w uroczej pikselowej otoczce. Na tym jednak podobieństwa się nie kończą. Poza oczywistymi rzeczami – takimi jak sadzenie i zbieranie plonów czy dbanie o zwierzęta gospodarskie – w jednym i drugim tytule można wejść w związek małżeński z jednym z NPC-ów, walczyć z potworami i pozyskiwać zasoby w kopalniach, a także craftować nowy sprzęt.
Cornucopia: symulator farmy z fabułą
Nie martwcie się jednak, ponieważ nie mamy do czynienia z tanią kopią Stardew Valley. Oczywiście gry są do siebie podobne (tak jak w przypadku niemal każdej gry z craftowaniem i dbaniem o farmę), jednak istnieją pewne istotne różnice, dzięki którym Cornucopia staje na własnych nogach i wyróżnia się na tle konkurencji.
Subconscious Games zadbało o fabułę – nasz farmer przez długi czas był zamrożony niczym Kapitan Ameryka i dopiero po stu latach dzielnemu poszukiwaczowi przygód udało się go odnaleźć i uratować. Niewiele wiemy na temat jego tożsamości, ale z czasem dowiadujemy się, że w Cornucopii rzeczywiście doszło kiedyś do tajemniczego zaginięcia, a lokalna specjalistka od teorii spiskowych (to dosłownie jej zawód) ma już swoje pomysły na temat tego, co tak naprawdę się wydarzyło. Naszym zadaniem będzie więc nie tylko zadbanie o farmę, ale także odkrycie tajemnic małego miasteczka i poszukiwanie klejnotów, odblokowujących nowe lokacje.
Cornucopia: mapa, lokacje, James Bond
Byłam pod wrażeniem tego, jak duża jest ta mapa. Są co najmniej dwie kopalnie z trochę innymi biomami, kilka rozległych lasów (w jednym mieszka czarodziej), plaża, która w nadmorskiej wodzie skrywa kolejną tajemnicę, duży plac główny, ulica ze sklepami, a to nie wszystko!
Na początku poczułam się nawet przytłoczona tymi rozmiarami, bo na niektóre miejsca trzeba przeznaczyć trochę czasu, a w przypadku lasów wciąż mija się mniej więcej te same krzaki i drzewa. Z czasem jednak ma to coraz więcej sensu, ponieważ poruszanie się po mapie jest o wiele szybsze na zwierzęciu (w moim przypadku odważnym kogucie Jamesie Bondzie). Do tego dzięki grafice 2.5D możemy po prostu... skakać w dół z góry, żeby jak najszybciej wrócić do wyjścia z lokacji. Najlepsze jest to, że w trybie Early Access nie wszystkie miejsca były dostępne, ponieważ jedna z kopalni ma ulec kompletnej metamorfozie, a później gracze będą mogli także odwiedzić między innymi wulkan i tajemniczą wyspę.
Cornucopia: prowadzenie farmy
A co z farmą? Także jest tu trochę inaczej niż we wspomnianym Stardew Valley. Subconscious Games stworzyło dość rozbudowany system nawożenia. Każda roślina lubi inny grunt i ilość składników odżywczych, więc trzeba z głową podchodzić do tego, czym nawozimy ziemię, żeby dostać jak najlepsze plony. Poza tym jest tu do wyboru naprawdę ogromna liczba nasion, a także drzew i krzewów.
Zastosowano tu kilka bardzo ułatwiających życie rozwiązań. Nie trzeba wyjmować ze schowka składników potrzebnych do craftowania. W niektórych grach im dalej, tym gorzej, ponieważ bieganie od skrzynki do skrzynki zaczyna wywoływać prawdziwy ból głowy, gdy ma się już dużo zapasów. W tym wypadku nie trzeba się o to w ogóle martwić. Jedynym minusem jest to, że schowek jest jeden – jego rozmiar jest w porządku (nie powiększałam go od początku gry, a po ponad dwudziestu godzinach nie zajęłam nawet połowy miejsca), ale nie można w nim wyszukiwać rzeczy za pomocą lupki, co potrafi irytować.
Cornucopia: sterowanie, mechanika
Od strony czysto technicznej doceniam to, jak można kombinować z widokiem i dostosować go idealnie pod siebie. Podoba mi się także guzik odblokowujący farmera, który na przykład utknął w kole albo piecu, a także opcja zwolnienia czasu, z której osobiście korzystam. Dzięki temu nie muszę się przejmować, że zaraz zajdzie słońce, gdy zwiedzam lasy. Grafika 2.5D to także strzał w dziesiątkę, ponieważ naprawdę wiele frajdy sprawia mi fakt, że mogę włazić na dachy i skakać z balkonów na ziemię, żeby zejść, zamiast wracać do środka budynku, by znaleźć drzwi. Dla mnie sterowanie w Cornucopii to prawdziwa przyjemność.
Jedyne, co może Was zawieść, to zarządzanie farmą, jeśli nastawiliście się na to, że będzie można ją personalizować. Choć można rozbudować dom, kurnik czy stodołę, to nie można już zmienić miejsca, w którym leżą, ani wybrać ich stylu czy koloru ścian. Tak samo jest ze studnią, szklarnią czy terenem przeznaczonym pod uprawy. Co prawda można sadzić drzewa i krzewy, gdzie się tylko zapragnie, ale fakt, że budynki gospodarskie zawsze są w tym miejscu, znacznie ogranicza kreatywność. Stardew Valley pod tym względem pozwalało na większą swobodę.
Naprawdę cieszyłabym się, gdyby Subconscious Games z czasem dodało kwiaty, dróżki czy meble, które można postawić na zewnątrz, ponieważ (jak udowadniają Animal Crossing czy Simsy) gracze mogą spędzić długie godziny na personalizacji. Wydaje mi się także, że wtedy chętniej wracałoby się do tytułu. Za każdym razem można byłoby trochę inaczej urządzić farmę i pochwalić się nią online.
Cornucopia: zwierzęta bitewne i jeżdżenie na kogutach
Na koniec zostawiłam sobie jeden z elementów, który mi się najbardziej spodobał. Cornucopia nie tylko oferuje szeroki wybór zwierząt – krowy, kury, świnki, osiołki – ale także pozwala graczowi na wybranie sobie pupila, który będzie za nim podążał i rozwijał swoje statystyki! Na przykład mój James Bond ma specjalny atak, świetnie radzi sobie z rozłupywaniem drewna i mogę na nim jeździć.
Zwierzęta naprawdę zostały dopieszczone przez Subconscious Games. Dostajemy ich naprawdę wiele, a każdy model jest wyjątkowy. Trafił mi się nawet zielony byk! Pupile dają nam jajka, mleko i różnego rodzaju gnój, z którego można robić nawozy. Poza tym zwierzęta można licytować i sprzedawać na aukcjach, a także wystawić je w wyścigach. Każdy z wychowanków ma też inny gust; zwierzęta można czesać, dawać im przekąski i dzięki temu dowiadywać się, jakie jedzenie lubią, a jakie nie.
Co więcej, w miasteczku można znaleźć między innymi bezdomnego kotka, który – jeśli zdobędziesz jego zaufanie – pozwoli ci wejść do swojej kryjówki w stogu siana i ją udekorować. Po dyskusjach na Steamie widać, że twórcy myślą o dodaniu opcji adopcji tego czworonoga. I jeszcze jest stary buldog, którego dostajemy na samym początku. Z tiktoków Subconscious Games wynika, że chyba był wzorowany na prawdziwym pupilu.
Cornucopia: czy warto kupić?
Jeśli miałabym wskazać minusy, to na pewno (oprócz dość ograniczonego personalizowania farmy) zwróciłabym uwagę na relacje z NPC-ami, bo są na ten moment dość płaskie. Uważam, że niepotrzebne jest pokazywanie w rozmowach, jaką reakcję wywoła odpowiedź (pozytywną, negatywną czy zaskoczonie), bo zabiera to całą frajdę z poznawania postaci. Nie zrozumcie mnie źle – mieszkańcy są ciekawi i różnorodni; uwielbiam ich! Jednak budowanie związków wydaje się dość płytkie. W tym kontekście ciekawe jest także to, co zauważyłam nie tylko ja, ale i inni gracze przy korzystaniu z wczesnego dostępu – kandydatki do poślubienia są o wiele bardziej atrakcyjne niż kandydaci, co jest sporym zawodem, jakby twórcy kierowali grę tylko do jednego rodzaju graczy. Na szczęście Subconscious Games zauważyło te zażalenia i już pracuje nad poprawą portretów.
Jeśli lubicie "cozy" gry i symulatory farmy, polecam Wam ten tytuł. To nie jest gra dużego studia, więc tym bardziej jestem pod wrażeniem ilości kontentu, jaki dostajemy, a także tego, jak zadbano o detale. To, co najbardziej przywodzi mi na myśl Stardew Valley, to humor, dzięki któremu widać, że to gra w dużej mierze kierowana do dorosłych, a nie upupiona, mimo uroczej grafiki. Jednocześnie w Cornucopii zadbano o powiew świeżości w postaci rozwiniętego systemu nawożenia i sadzenia, a także rozwiniętych relacji ze zwierzętami.