Dlaczego NALEŻY oceniać książki po okładkach? Kategorie wiekowe, edycje specjalne i TW
Nie zgadzam się z popularnym przysłowiem, szerzonym przez nauczycielki i bibliotekarki. Okładkowa sroka opowie o tym, dlaczego nie warto w ciemno sięgać po książkę.
Jak byłam mała, moja mama i babcia często zabierały mnie do miejskich księgarni oraz staromodnych antykwariatów. Od tych wycieczek rozpoczęła się moja przygoda z czytaniem. Przechadzając się między regałami, zachwycałam się kolorowymi i błyszczącymi okładkami. Kiedy trochę podrosłam i wciągnęłam się w literaturę fantasy, otwarcie wyrażałam swoją niechęć do pierwszych wydań Darów Anioła. Wówczas babcia, uśmiechnięta, choć z poważnym głosem, przypominała mi znane powiedzenie: "Nie oceniaj książki po okładce".
Dziś wspominam to z uśmiechem, przyznając, że miała rację – ale tylko częściowo! Babcia nie powstrzymała mnie przed zostaniem okładkową sroką, wiecznie czyhającą na ładne wydania. Przez lata na moich półkach gromadziły się książki o coraz piękniejszych okładkach, inspirowane zagranicznymi trendami. Kto wie, być może kiedyś sama będę decydować o wyglądzie nowych publikacji jakiegoś wydawnictwa.
Tymczasem gdzieś w wydawnictwie...
Od początku spotkania czułam, jak adrenalina buzuje w żyłach. Moje największe marzenie właśnie się spełniło. Po latach oglądania pięknie wydanych książek, wreszcie miałam okazję zaprojektować jedną z okładek samodzielnie. I to powieści od mojej ulubionej tiktokerki! Postawiłam na modne, pastelowe kolory oraz bajkowy, rysunkowy styl. Główną bohaterkę książki umiejscowiłam w samym centrum. Choć byłam całkiem pewna swojej propozycji, wydawca miał na ustach powściągliwy uśmiech i nie podzielał mojego entuzjazmu.
– Pseudonim autorki musi być większy. Najlepiej na 1/4 okładki – skomentował i wskazał palcem nazwisko influencerki.
– Jest pan pewien? To zajmie dużo miejsca.
– Słusznie, tak ma być.
Od razu się rozweselił, gdy zobaczył, jak powiększam tekst wedle jego sugestii. Następnie pokazałam tył książki z wyraźnym oznaczeniem wiekowym, aby uniknąć pomyłki z literaturą dziecięcą. Wydawca natychmiast zmarkotniał.
– To oznaczenie powinno być mniejsze.
– Jak bardzo...? – zapytałam niepewnie.
– Maksymalnie czcionka 10. I trzeba też poprawić opis. Nie musimy sugerować na okładce, że tytuł zawiera brutalne opisy. Mogłoby to kogoś odstraszyć, prawda?
– A to nie na tym polega?
W odpowiedzi machnął ręką, jakby odganiał muchę. Przełknęłam ślinę.
– No dobrze. A co pan myśli o zdobieniach widocznych pod światem UV? Czytelnicy uwielbiają tego typu dodatki.
– Świetny pomysł! W przyszłym roku wydamy jedną z trzech specjalnych edycji, wtedy będzie pasować jak ulał!
Dlaczego NALEŻY oceniać książki po okładkach? O kupowaniu kota w worku
Powyższe opowiadanie jest fikcją, ale mniej więcej tak wyobrażam sobie dzisiejsze rozważania w niektórych wydawnictwach.
Obecnie wydawnictwa walczą o to, która z ich pozycji będzie piękniej prezentować się na księgarnianej wystawie. Nic w tym dziwnego – w końcu okładka to pierwsza rzecz, jaką widzi czytelnik. Choć teoretycznie nie powinniśmy oceniać jej po wyglądzie, bądźmy szczerzy: kto nie sięgnął kiedyś po produkt tylko ze względu na ładne opakowanie? Dlatego marketingowcy skupiają się na tym, co błyszczące, kolorowe, niekiedy kontrowersyjne – na tym, co przykuje wzrok potencjalnego klienta.
Okładka jest ładnie udekorowanym workiem. W środku kryje się nieznany nam świat, który albo nas przyciągnie, albo odepchnie. Aby uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek, okładka powinna zawierać istotne informacje o grupie docelowej, fabule oraz problematyce podejmowanej w książce.
Źle dobraną okładkę można porównać do niefortunnej promocji filmu. Do głowy przychodzi mi Crimson Peak, gotycki romans reklamowany jako horror. Najczęściej widzowie wychodzili z seansu niezadowoleni, a w internecie posypały się kiepskie recenzje. Poza tym do kin nie poszły osoby, którym produkcja mogła przypaść do gustu.
Nic w tym dziwnego, że najpierw zwracamy uwagę na wizualną formę książki, a dopiero później czytamy tytuł i blurba. Te wszystkie elementy powinny ze sobą współgrać, aby przyciągnąć odpowiednią grupę docelową. Warto też pomyśleć o dodaniu tzw. trigger warning, czyli ostrzeżenia przed trudnymi treściami oraz wyzwalaczami niekontrolowanych reakcji emocjonalnych, zwłaszcza tych, które mogą być traumatyczne.
TOP 30 najpopularniejszych książek w 2023 roku (Tumblr)
Na Tumblrze huczało od tych pozycji. Spójrzcie na ich okładki - czy Waszym zdaniem pasują do treści?
"To tak nie wyglądało na okładce"
Główny problem nieodpowiednio dobranych okładek wynika z kategorii wiekowych, czyli tego, co mogą czytać dzieci i młodzież, a z czym jeszcze powinni się wstrzymać. W 2023 roku komentowałam brak zapisu prawnego, który wymagałby odpowiedniego oznaczenia na okładce. Przez to właśnie dochodzi do licznych błędów – np. literatura z wątkami erotycznymi znajduje się na półkach przeznaczonych dla nieletnich czytelników. Zdarza się, że wydawnictwo podaje zalecany wiek jedynie na swoich kontach w mediach społecznościowych, ale nie sugeruje tego na okładce. Wydawnictwo You&YA musiało wyciągnąć z tego konsekwencje – Rodzina Monet doczekała się oznaczenia 16+ dopiero przy drugiej części.
Burzliwe dyskusje w książkowych mediach dotyczą także pozycji z wrażliwą tematyką (gwałt, zażywanie substancji psychoaktywnych). Czytelnicy mają wątpliwości dotyczące tego, kto powinien po nie sięgać. Szczególnie gdy te powieści są kategoryzowane jako literatura młodzieżowa, która obejmuje dość szerokie grono odbiorców. Przykładem może być książka Marty Bijan, Muchomory w cukrze, w której autorka umieściła wątek narkotyków i drastyczną śmierć. Mimo ostrzeżenia przed taką tematyką powieść wywołała pewne kontrowersje. Z takimi komentarzami nie spotkał się już Sezon luster od tego samego wydawnictwa, który opowiadał historię seksualnego wykorzystania nastolatków. Mógł na to mieć wpływ wygląd okładki – tekst z tyłu i wizualizacja sugerowały, jak trudny problem porusza Anna-Marie McLemore w swojej powieści.
Nieodpowiednia okładka może przyciągnąć osoby niezainteresowane treścią książki, a jednocześnie zniechęcać swoją grupę docelową. Jako przykład internauci wskazują wcześniej wymienionych Monetów, a także kontrowersyjnych Barbarzyńców z lodowej planety, których okładka przypomina bardziej książkę YA niż pozycję dla dorosłych (18+). Czytelnicy głośno komentowali także nowe wydanie Birthday Girl Penelope Douglas, które znacznie różni się od pierwotnej wizualizacji. Spodziewalibyście się, że książka ze słodką babeczką okaże się namiętnym erotykiem? Takie przykłady pokazują, że przed zakupem warto również spojrzeć na tył książki, by przeczytać opis fabuły.
Wydawnictwa powinny nie tylko zwracać uwagę na wybór treści książek, ale też podchodzić racjonalnie do projektowania okładek. Piękne ilustracje z różnymi urozmaiceniami są świetnym dodatkiem, który czytelnicy bardzo cenią, ale muszą one pasować do tematyki dzieła. Warto potraktować okładkę jako zapowiedź tego, co czeka czytelnika po wczytaniu się w prezentowaną historię. O jakość najlepiej zadbać już przy pierwszym wydaniu, tak aby cieszyło oko i serce.
Zobacz także: