Egzorcysta - jak powstał film, o którym nie można zapomnieć do dziś?
Oto niecodzienne kulisy Egzorcysty! Dlaczego premiera filmu tak zszokowała widzów? Jakich zaskakujących rzeczy wymagał Friedkin od swojej ekipy? I wreszcie – dlaczego produkcja robi wrażenie nawet po 50 latach?
W 1973 roku doszło do rewolucji. Na ekrany kin wszedł Egzorcysta – film, który nie tylko zadziwił publiczność swoją unikalną historią i realizacją, ale także zdefiniował na nowo gatunek horroru. Reżyser William Friedkin, bazując na powieści Williama Petera Blatty'ego, stworzył dzieło, które zaintrygowało, przeraziło i zainspirowało widzów i kolejne pokolenia filmowców. Dlaczego o Egzorcyście mówi się nawet 50 lat po premierze?
Egzorcysta – niecodziennie kulisy
Produkcja wzbudzała zainteresowanie na długo przed rozpoczęciem zdjęć. Studio miało niemały kłopot ze znalezieniem reżysera. Stanowisko to zaproponowano wielu uznanym twórcom – Stanleyowi Kubrickowi czy Mike’owi Nicholsowi – jednak nikt nie chciał się tego podjąć. W końcu wybrano reżysera odpowiadającego za Francuskiego Łącznika, czyli Williama Friedkina. O role w projekcie ubiegały się prawdziwe gwiazdy, między innymi Brooke Shields i Jamie Lee Curtis. Sam Marlon Brando chciał wcielić się w ojca Merrina. Oprócz nich na przesłuchaniach pojawili się także: Jack Nicholson, Al Pacino i Gene Hackman. Ostatecznie twórcy zdecydowali się jednak na angaż mniej znanych aktorów, co wielu uznałoby za dość ryzykowną decyzję. W końcu nic tak nie przyciąga widzów, jak wielkie nazwiska na plakacie.
Po skompletowaniu obsady można było zabrać się za zdjęcia! Reżyser postawił przed ekipą niemałe wyzwanie: nalegał na realizm najwyższego stopnia. Normalnie filmowcy pozbywają się z planu wszelkich przedmiotów mocno odbijających światło, jednak Friedkin postanowił zostawić lustra, obrazy czy stalową zastawę kuchenną. Operator Owen Roizman wspominał, że musieli przez to kręcić przy świetle lampy sufitowej. Próby doświetlania pomieszczeń często skutkowały nadmiernym odbijaniem się światła od błyszczących powierzchni. To nie wszystko! Friedkin koniecznie chciał, by w pokoju Regan była niska temperatura. W pomieszczeniu musiało być na tyle zimno, aby widać było oddechy aktorów. Na planie zainstalowano więc system chłodniczy, jednak oświetlenie generowało tyle ciepła, że można było kręcić tylko przez trzy minuty. Cały proces wydłużyły też częste awarie sprzętu. Nie wspominając o tym, że praca w takich warunkach była dodatkowym wyzwaniem dla aktorów. Szczególnie dla Lindy Blair, ubranej w cienką koszulę nocną.
Egzorcysta wyprzedzał swoje czasy. W filmie można było zobaczyć wiele sprytnych rozwiązań. Przykład? Manekin Regan do scen, w których obracała głowę o 360 stopni. Lateksowy model potrafił odwzorować prostą mimikę twarzy i poruszać ustami, a nawet imitować oddech za sprawą umieszczonych w środku rurek. Poza tym na potrzebę płynnego ujęcia, w którym Sharon i lekarze wchodzą po schodach, stworzono coś na wzór dzisiejszych steadicamów. Oczywiście w 1972 roku nikt nie słyszał o takim urządzeniu – stąd mój zachwyt pomysłowością twórców, którzy skonstruowali podwieszane siedzisko dla operatora. Wszystkie drgania i wstrząsy były dzięki temu niwelowane. Ciekawym faktem jest to, że steadicam został wynaleziony raptem kilka lat później, bo w 1975 roku.
Egzorcysta – jak wyglądała premiera filmu?
Na szczególną uwagę zasługuje też odbiór filmu. Sami twórcy z Warnera nie wierzyli w wielki sukces. Obsadzenie mniej znanych aktorów, stosunkowo niski budżet, który został mocno przekroczony, oraz fakt, iż gatunkiem był horror – to wszystko nie napawało twórców optymizmem. Początkowo dzieło było wyświetlane zaledwie w 24 kinach, głównie w większych miastach. Tutaj nastąpiło spore zaskoczenie, ponieważ zainteresowanie było tak duże, że każde z kin, w którym produkcja była emitowana, pobiło swoje rekordy sprzedaży. Warner szybko dostrzegł triumf Egzorcysty i rozszerzył jego dystrybucję. Najlepszym dowodem sukcesu są liczby. Budżet ostatecznie wyniósł około 8 milionów dolarów, a zarobił ponad 441 milionów na świecie, z czego niemal 233 miliony w samych Stanach Zjednoczonych. Co ciekawe, produkcja cieszyła się dużą popularnością wśród czarnoskórej publiczności w USA, czego twórcy nie przewidywali ze względu na brak czarnoskórych aktorów w obsadzie. Stało się tak, ponieważ w scenariuszu umieszczono nawiązania do voodoo i czarnej magii, a w kulturze społeczności pochodzącej z Południa lub Haiti owe wierzenia są głęboko zakorzenione.
Mimo różnych recenzji – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych – kina były oblegane, a widzowie stali w długich kolejkach, nie zwracając uwagę na mróz (co prawda premiera miała miejsce 19 czerwca, jednak dopiero 26 grudnia Egzorcysta trafił do wszystkich miejsc w USA). Odbiór był mocno zróżnicowany i ponoć zdarzały się sytuacje, w których ludzie mdleli w trakcie seansu lub doznawali nudności do tego stopnia, że toalety w kinach były niedostępne. Wiele osób twierdziło, iż nigdy dotąd nie widzieli tak przerażającego filmu. Sporo parafii donosiło o telefonach z prośbą o przeprowadzenie egzorcyzmów.
Jak widać dzieło Friedkina wywołało wiele emocji i kontrowersji, co za tym idzie – promocja napędzała się sama. Tak mocne kino było szokiem dla odbiorców, którzy nigdy wcześniej nie widzieli tak drastycznego obrazu. Teraz trzeba wspomnieć o działającym kodeksie Haysa, który zabraniał prezentowania w filmach niektórych czynności – np. tych, które mogłyby stanowić obrazę uczuć religijnych. Został on zniesiony dopiero pod koniec lat 60. Ciekawość ludzi była na tyle silna, że musieli wybrać się na seans.
O dziwo, Kościół nie był tak bardzo krytyczny wobec filmu, jak można by przypuszczać. Produkcję mocno osadzono w wierze chrześcijańskiej i starano się wiernie odwzorować etapy przeprowadzania egzorcyzmów. Niektórzy twierdzili, że Egzorcysta może utwierdzić widzów w wierze, co nie zmienia faktu, iż sporo duchownych krytykowało go za profanację i ukazanie triumfu szatana. Nieprzychylni produkcji byli także rodzice – mimo że film otrzymał kategorię wiekową R. Oznaczało to, że każdy widz poniżej 17. roku życia musiał przyjść na seans z opiekunem. Sami twórcy podkreślali, że nie jest to dzieło dla najmłodszych. Doszło nawet do sytuacji, w której policja ostrzegała kina, że nieprzestrzeganie restrykcji wiekowych może skutkować aresztowaniem personelu.
Egzorcysta wciąż robi wrażenie
Kontrowersje nie przeszkodziły Egzorcyście zdobyć aż 10 nominacji do Oscara. Wygrał dwie statuetki w kategoriach: najlepszy scenariusz adaptowany oraz najlepszy dźwięk. Warto nadmienić, że jest to pierwszy horror w historii nominowany w kategorii „najlepszy film”. Dla świata horrorów był to niesamowity przełom, ponieważ udowodnił, iż kino grozy może być ambitnym i wartościowym gatunkiem. Niektórzy eksperci twierdzą, że gdyby nie nominacja Egzorcysty, film Uciekaj! nigdy nie otrzymałby swojej.
Dzisiaj, 50 lat od premiery, produkcja dalej potrafi zszokować i zafascynować wielu ludzi. Jest omawiana na zajęciach kulturoznawczych i filmoznawczych – sam miałem przyjemność w takich uczestniczyć. Film wzbudził we mnie niesamowite emocje, a zarazem wywołał ogromny niepokój. Może nie były to skrajne uczucia, ale oglądałem go przecież w czasach, w których nie wzbudzał już takich kontrowersji. Trzeba podkreślić, że Egzorcysta jest najlepszym dowodem na to, że horror nie musi być tandetny. Nie pozostaje mi nic innego, jak podtrzymać opinię większości krytyków oraz widzów, iż jest to dzieło fenomenalne. Film Friedkina jest najlepszym horrorem, jaki widziałem, i myślę, że każdy miłośnik kina powinien zapoznać się z tym tytułem. Warto też wspomnieć, że nową część franczyzy, Egzorcystę: Wyznawcę, można zobaczyć od 6 października w kinach.
Źródło: theasc.com, imdb, wikipedia