Egzorcysta – Odyseja kosmiczna kina grozy. Jak film zmienił ekranowe opętania?
Film, którego seans może skończyć się nawróceniem, ewentualnie omdleniem. Jak Egzorcysta stworzył odrębny gatunek horroru? I dlaczego wciąż nas fascynuje?
W 1973 roku na dużym ekranie zadebiutował Egzorcysta w reżyserii Williama Friedkina: obraz redefiniujący znaczenie filmowego horroru oraz ustalający własną poetykę. Wpływ produkcji na kino grozy należałoby porównać do 2001: Odysei kosmicznej wyreżyserowanej przez Stanleya Kubricka, która niegdyś w podobny sposób zdefiniowała na nowo gatunek science fiction. Dlaczego?
Krótka historia filmowego opętania
Wizja egzorcyzmu istnieje w wielu kulturach od tysięcy lat, niezależnie od wiary oraz szerokości geograficznej. Już w IV tysiącleciu p.n.e. Sumerowie żyjący w południowej Mezopotamii wierzyli w złośliwe demony powodujące choroby, możliwe do wyleczenia wyłącznie poprzez odpowiednio przeprowadzone rytuały. W Biblii to Szatan i jego pobratymcy odpowiadają za złowrogie opętania. Koran zaś posługuje się określeniem dżinów, czyli demonów mogących doprowadzić do szaleństwa. Wygląda na to, że egzorcyzmy i opętania są w naszym społeczeństwie dłużej, niż myśleliśmy.
Nikogo więc nie powinno dziwić, że już w 1912 roku przemysł rozrywkowy podjął się spieniężenia tematyki opętania. W niemej produkcji Od żłóbka do krzyża postać Jezusa dokonuje pierwszych filmowych egzorcyzmów. Jednakże samo przedstawienie procesu nie wygląda interesująco dla współczesnego widza: opętanie jest tylko jednym z wielu wątków opowiadanej historii.
W kolejnych latach produkcje umieszczały egzorcyzmy na dalszym planie, najczęściej nie pokazując bezpośredniego wypędzania demonów, bo mogłoby to zostać źle odebrane przez ówczesną widownię. Dopiero lata 60. i 70. wiążą się ze swego rodzaju „odwilżą demoniczną”. W 1961 roku premierę ma Matka Joanna od aniołów w reżyserii naszego rodaka Jerzego Kawalerowicza. W 1971 roku zaś w amerykańskich kinach debiutują Diabły Kena Russela. Zarówno Kawalerowicz, jak i Russel odwołali się do tego samego historycznego wydarzenia: siedemnastowiecznego zniewolenia zakonnic z Loudun, rzekomo owładniętych demonicznym wpływem. Filmy te przedstawiły nawiedzenie jako zjawisko natury prozaicznej i wykorzystały figurę opętania, aby uwypuklić swoją metaforę.
Egzorcysta – dlaczego film był wyjątkowy?
W 1973 roku, wraz z nadejściem produkcji Williama Friedkina, kino wreszcie oddało podmiotowość rytuałowi, jakim są egzorcyzmy. Film okazał się jednym z największych sukcesów produkcyjnych w historii. Minęło niemalże 50 lat od premiery, a Egzorcysta wciąż zajmuje trzecie miejsce na liście najbardziej dochodowych horrorów w historii. Mimo wystąpienia mało znanych aktorów i problemów produkcyjnych dzieło zarobiło 1,9 miliona dolarów już w pierwszym tygodniu.
Początkowo recenzje krytyków były zróżnicowane. Jednak nie przeszkadzało to publiczności, która pokochała film Friedkina od pierwszego wystraszenia. Kolejki do kina ciągnęły się aż po zaśnieżony parking. Podczas seansu ludzie wybiegali z sali i mdleli, a po seansie czym prędzej udawali się do pobliskich kościołów. Produkcja przyczyniła się do nawróceń osób niewierzących. Tymczasem niektórzy księża pozostawali sceptycznie nastawieni do treści przedstawionych w produkcji. Kwestionowali możliwość opętania Regan i higienę pracy egzorcystów.
28 stycznia 1974 roku Edward B. Fiske opublikował w The New York Times artykuł poświęcony postrzeganiu Egzorcysty poprzez księży katolickich. Dziennikarz zaczął od przytoczenia historii młodego mężczyzny, który po seansie wybiegł z kina. Następnie półnagi i zrozpaczony udał się do pobliskiej katedry Niepokalanego Poczęcia. Wieleby James W. Rasby został zmuszony wezwać pogotowie do zdenerwowanego jegomościa, którego ostatecznie zabrała policja przy pomocy sanitariuszy i dwóch księży. Katolickie duchowieństwo niepokoiły podobne wydarzenia związane z wyświetlaniem filmu Friedkina. Wielebny Richard Woods, dominikanin z Uniwersytetu Loyola w Chicago i znany demonolog, krytykował wpływ Egzorcysty na odbiorców. Przekonywał, że otrzymał dziesiątki telefonów od ludzi bezpośrednio dotkniętych produkcją. Powoływał się na dwójkę dzieci, które po seansie myślały, że są opętane, i trafiły do szpitala. Kolejnym księdzem wypowiadającym się o filmie w sposób negatywny był Michael Rush z kościoła św. Patryka w Woodbury w stanie New Jersey. Ksiądz przekazał historię 19-letniej dziewczyny, dla której wieczór w kinie skończył się całą nocą odmawiania różańca z rodzicami oraz wysłuchiwania pokrzepiających zapewnień duchownego. Księża głównie ubolewali nad negatywnym wpływem produkcji w aspekcie psychologicznym. Natomiast teologów i biblistów martwiło, że Friedkin przekazuje błędne przekonania na temat samych egzorcyzmów. Podkreślali jak mantrę, że filmowi księża nigdy nie zostaliby upoważnieni do odprawiania egzorcyzmów w prawdziwym życiu.
Nie wszyscy księża byli tak źle nastawieni do produkcji. Wielebny Ellwood Kieser, ksiądz i producent filmowy, chwalił Egzorcystę za zadanie podstawowych pytań związanych z moralnością ludzką. Kieser zdawał się zafascynowany zaprezentowaną na ekranie walką szlachetnych księży ze złowrogim demonem. Zresztą sam Friedkin zdawał się cenić głos kleru, dlatego też na planie współpracował z duchowieństwem. W rolę ojca Dyera wcielił się prawdziwy ksiądz, ojciec William O’Malley. Reżyser wspomniał o tym, że kopia filmu została dostarczona wysokiemu rangą ojcu Pedro Arrupe, który przychylnym okiem spojrzał na zaprezentowaną historię. Ponadto księża mówili Friedkinowi o tym, że dzięki Egzorcyście młodzi ludzie odkryli powołanie duszpasterskie.
William Friedkin uczynił z egzorcyzmu jeden z podgatunków horroru. Warto dodać, że reżyser wywodzi się z kina dokumentalnego. Dlatego też styl jego reżyserowania oparty jest na realizmie. Postać demona Pazuzu zaczerpnięta z mitologii aryjskiej i babilońskiej nie jest zwykłym straszakiem. U Friedkina pełni rolę realnego, pełnowymiarowego zagrożenia. Wykorzystanie realizmu nadało produkcji swego rodzaju unikatowości. Opętanie nie jest już jedną z figur retorycznych. Stanowi poważne zagrożenie dla głównych bohaterów, a tym samym dla nas oglądających.
Walka demona Pazuzu z ojcem Merrin’em i ojcem Karras’em o duszę małej Regan jest podstawowym konfliktem pomiędzy dobrem i złem. Friedkin angażuje widzów w oglądany film poprzez zadawanie pytań natury moralnej. Reżyser zdaje się mówić, że sytuacja opętanej Regan nie jest wyjątkowa – może spotkać każdego z nas. Wykreowana postać demona przekonuje, że istnieje wymiar duchowy, do którego nie mamy dostępu. Realne przedstawienie postaci księży istniejących w naszym codziennym otoczeniu pozwala reżyserowi oswoić współwystępowanie zjawisk paranormalnych. Autentyzm Egzorcysty jest jego największą siłą.
Egzorcysta – niepokojące i zaskakujące fakty o filmie
Egzorcyzm – jak film zmienił kino grozy?
Realizm Friedkina przekłada się także na ikonografię przedstawiającą opętanie. Od premiery pierwszej części filmu minęło niemalże 50 lat. Można już nie pamiętać dokładnego przebiegu fabuły. Jednak w zbiorowej pamięci wciąż istnieją ikoniczne sceny: 1) sekwencja rzygającej grochówką Regan, 2) oddanie moczu na dywan, 3) masturbacja krzyżem, czyli ten najbardziej kontrowersyjny moment. Warstwa wizualna dopełnia się z warstwą audiowizualną w sposób całkowity. Również tradycyjne efekty specjalnie pozostają u Friedkina w pełni realistyczne.
Premiera Egzorcysty zaowocowała masową produkcją historii grozy opartych na realistycznym założeniu. Włochy w 1974 roku zaprezentowały Beyond The Door – film oparty na tym samym schemacie, różniący się diaboliczną ciążą głównej bohaterki. W USA premiera horroru Abby nie obeszła się bez kontrowersji – projekt uznano za plagiat Egzorcysty.
Lata mijają, a twórcy nadal inspirują się filmem Friedkina z 1973 roku. I nie ma się co dziwić – to arcydzieło, którego poetyka opiera się głównie na realistycznym, niemalże dokumentalnym przedstawieniu opowieści. Pozwala nam oglądać bezpiecznie i bezkarnie same egzorcyzmy. Dlatego nieustannie nas fascynuje.
Kontynuacja tego dzieła – czyli Egzorcysta: Wyznawca – trafi na ekrany kin już 6 października 2023 roku. Zamierzacie wybrać się na seans? Dajcie znać w komentarzach.